„Jurydyfikacja” życia, czyli
nadmierne zwiększenie roli prawa w życiu społeczeństw, jego ekspansja w
coraz głębsze aspekty prywatnej i publicznej sfery, to owoc niebywałego
aktywizmu sędziowskiego. Prawo stało się czynnikiem kluczowym dla
inżynierii społecznej, a „walka o praworządność” – decydującym elementem
w procesie forsowania rzekomo postępowej agendy promotorów dewiacji.
„Od Polski przez Egipt, do Trumpa w USA, niezależni sędziowie są
ostatnią ostoją przeciwko rządom, które zagrażają prawom
homoseksualistów” – podkreśla brytyjski „The Guardian” w artykule Emily
Thornberry z 6 lipca br.
Paradoks: społeczeństwa są mobilizowane do wzniecania burd pod
pretekstem walki o zachowanie „rządów prawa” i „niezależności sądów”.
O tym, dlaczego rzekoma walka o praworządność jest kluczowa dla
osiągnięcia tzw. równości płciowej, „wzmocnienia kobiet” i wszelkich
mniejszości seksualnych, wyjaśnia chociażby oenzetowski World
Development Report 2012.
Trybunały, sądy najwyższe – wskutek arbitralnych decyzji tzw.
postępowych sędziów, narzucających całym społeczeństwom niegodziwe prawa
– podkopały autorytet do instytucji, które mają z zasady chronić ład i
porządek w państwie. Ich zaangażowanie polityczne poderwało autorytet
państwa i w ogóle postawiło pod znakiem zapytania zasadę suwerenności.
Ten kontrkulturowy, marksistowski atak sędziów na instytucje porządku
społecznego w gruncie rzeczy prowadzi do zamętu i anarchii
kontrolowanej.
2018 – według zapowiedzi lobby homoseksualnego – ma być rokiem sądów, które przyspieszą rewolucję genderową.
Międzynarodowe trybunały pod tęczowym sztandarem
Neela Ghosal z Human Right Watch pisała 24 stycznia na stronie swej
organizacji: „Po tym, czego lesbijki, geje, osoby biseksualne i
transseksualne (LGBT) doświadczyły w 2017 r. – od łapanek i tortur w
Czeczenii przez polowanie na czarownice w Egipcie i Indonezji, po zamknięcie przyjaznych dla queer
zakładów opieki zdrowotnej w Tanzanii i wysiłków administracji Trumpa w
celu wycofania równych praw w Stanach Zjednoczonych – wydaje się
sprawiedliwe, że rok 2018 zaczął się od małego przebłysku nadziei. Nie
spodziewaliśmy się, że nadzieja przyjdzie niemal ze wszystkich zakątków
świata”.
I dalej: „Zaczęło się w Indiach 8 stycznia wyrokiem Sądu Najwyższego,
ogłaszającego, że ponownie odniesie się do punktu 377. indyjskiego
kodeksu karnego, który kryminalizuje odbywane za obustronną zgodą
zachowania homoseksualne”.
Aktywistka lobby homoseksualnego przypominając batalię o
zalegalizowanie dewiacyjnych zachowań w Indiach, wskazała, jak pod
wpływem nacisków lobby sodomitów ewoluowało stanowisko Sądu Najwyższego i
Międzyamerykańskiego Trybunału Praw Człowieka (ten ostatni został
powołany w 1979 r. przez Organizację Praw Amerykańskich – OPA).
Trybunał wydał „niezwykłą opinię doradczą dwa w jednym, co stanowiło olbrzymi krok naprzód w kierunku praw osób transseksualnych i równości małżeńskiej”.
Opinia, która pojawiła się w odpowiedzi na wniosek rządu Kostaryki z
maja 2016 roku, wskazywała, że każda forma dyskryminacji ze względu na
orientację seksualną, tożsamość płciową lub sposób wyrażania płci
(pojęcia które nie są nawet zaakceptowane przez państwa podpisujące
konwencje międzynarodowe), narusza w opinii siedmiu sędziów trybunału
konwencję o prawach człowieka.
OPA podkreśliła, że aby zapewnić przestrzeganie prawa do prywatności,
niedyskryminacji i wolności wypowiedzi, kraje muszą ustanowić proste i
skuteczne procedury, które pozwolą ludziom na zmianę ich nazwisk oraz
oznaczeń płci w oficjalnych dokumentach poprzez samoidentyfikację, bez
ingerencji z zewnątrz oraz wymagań w postaci dowodów medycznych,
poświadczających faktyczną płeć.
Ponadto sąd stwierdził: „Uznanie przez państwo tożsamości płciowej jest niezwykle ważne dla zagwarantowania osobom trans
pełnego korzystania z ich praw człowieka, w tym ochrony przed przemocą,
torturami i złym traktowaniem; prawa do zdrowia, edukacji,
zatrudnienia, schronienia i dostępu do zabezpieczenia społecznego; a
także prawa do wolności słowa i zrzeszania się”.
Ta opinia sędziów w odpowiedzi na zapytanie władz Kostaryki – jak
podkreśla Ghosal – może „spowodować falę zmian w Ameryce Łacińskiej,
gdzie większość państw, które akceptują jurysdykcję Trybunału
Międzyamerykańskiego, obecnie nie ma żadnych przepisów określających
kwestię zmiany tożsamości płciowej w oficjalnych dokumentach. Tylko
garstka krajów, a mianowicie Argentyna i Kolumbia, a także Meksyk
umożliwiają swobodny wybór płci (sic!), nie stawiając poważnych
przeszkód, takich jak wymagania dotyczące operacji zmiany płci lub
uprzedniej oceny psychologicznej”.
Opinie nadgorliwych sędziów pomogą w walce o pseudomałżeństwa
W odniesieniu do par tej samej płci, sąd nadgorliwie zdecydował się
wyjść poza pytanie Kostaryki dotyczące praw ekonomicznych i podał, jakie
kroki muszą podjąć prawodawcy w różnych państwach na świecie, by
zapewnić „równość prawa” wobec wszystkich par. Stwierdzono, że prawdziwa
jednakowa ochrona prawa może opierać się wyłącznie na równym dostępie
wszelkich mniejszości do instytucji małżeństwa.
Nawet jeśli państwo ustanowiło ramy prawne dla związków cywilnych
gwarantujących takie same prawa parom homoseksualnym jak małżeństwom
heteroseksualnym, sąd stwierdził, że samo istnienie dwóch odrębnych ram
prawnych – małżeństw dostępnych tylko dla par różnej płci – jest oznaką
nierówności, uznaniem, że państwo bardziej ceni pewien rodzaj relacji
nad innymi. Dlatego siedmiu sędziów stwierdziło, że wszystkie kraje
muszą zacząć podejmować kroki w kierunku legalizacji tak zwanych
małżeństw tej samej płci, de facto zaprzeczających przecież istocie małżeństwa.
Ta opinia – jak zaznaczyli członkowie trybunału – stanowi
autorytatywną interpretację zobowiązań traktatowych krajów sygnatariuszy
Amerykańskiej Konwencji Praw Człowieka i odnosi się równocześnie do
wszystkich członków Organizacji Państw Amerykańskich.
„Niewątpliwie niektóre kraje odrzucają opinię sądu, ale aktywiści już
przygotowują się do wystawienia ich na próbę” – pisze Ghosal.
I tak, w Paragwaju dwie sodomickie pary ogłosiły, że zamierzają
starać się o rejestrację jako małżeństwa. Jeśli im się nie uda, planują
zaskarżyć decyzję administracyjną do sądów krajowych, a w ostateczności
do Komisji Międzyamerykańskiej, która może skierować sprawy do MTPCz.
Dwa dni po orzeczeniu Trybunału, 11 stycznia, rzecznik generalny
Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości wydał opinię w sprawie obywatela
rumuńskiego Adriana Comana, który „poślubił” swojego amerykańskiego
partnera, Clai Hamiltona w Brukseli w 2010 roku. Warto dodać, że
Europejski Trybunał Sprawiedliwości już w czerwcu wydał orzeczenie,
mające zmusić Rumunię – absolutnie przeciwną upowszechnianiu sodomskich
zwyczajów – by formalnie zaakceptowała homoseksualne pseudomałżeństwa.
Konstytucja rumuńska przyjęta po transformacji ustrojowej w 1991 r.
zawierała zapis, że małżeństwo tworzą „małżonkowie”. Ustawa nie
precyzuje, iż jest to związek między kobietą a mężczyzną. Dwa lata temu
aż 3 miliony z 20 mln mieszkańców Rumunii opowiedziało się za
wprowadzeniem konstytucyjnej ochrony małżeństwa jako związku między
kobietą a mężczyzną.
Precedensowy wyrok z czerwca 2018 próbuje zalegalizować
„homomałżeństwa” pod pretekstem konieczności respektowania jednej z
wartości UE dotyczącej swobodnego przemieszczania się (wybór miejsca
życia obywateli i uznawania ich statusu, nawet, jeśli zawarli związek w
innym kraju, a w danym państwie nie dopuszcza się „małżeństw osób tej
samej płci”).
Podobne sprawy o uznanie pseudomałżeństw toczą się przed trybunałami w Namibii, Botswanie czy Kenii.
Sądy „krytycznym kontrapunktem” w utrzymaniu sodomskich przywilejów
W związku z ubiegłorocznymi wydarzeniami, najbliższe miesiące są
bardzo ważne. „Sądy mogą stać się krytycznym kontrapunktem w utrzymaniu
równych praw ochrony i prywatności” – wskazuje działaczka lobby
homoseksualnego.
Co więc udało się środowiskom promującym LGBT osiągnąć w ciągu choćby ostatnich dwóch lat?
Poza opinią Międzyamerykańskiego Trybunału Praw Człowieka dla
Kostaryki, czy opinią ETS w sprawie rumuńskiego obywatela, 4 lipca br.
Sąd Apelacyjny w Hongkongu wydał wyrok, który toruje drogę do
przyznawania wiz zależnych partnerom tej samej płci.
Wcześniej, w decyzji opublikowanej 3 stycznia 2018 r. Niemiecki
Federalny Sąd Podatkowy (Bundesfinanzhof, BFH), najwyższa instancja w
sprawach podatkowych i celnych, zdecydował, że koszty zapłodnienia in
vitro (IVF) poniesione przez niepłodną kobietę w związku partnerskim tej
samej płci podlega odliczeniu od podatku. Werdykt unieważnił orzeczenie
sądu niższej instancji.
Miesiąc wcześniej Austriacki Trybunał Konstytucyjny
(Verfassungsgerichtshof Österreich, VfGH) uchylił przepisy kodeksu
cywilnego i ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich, które
zapewniały dostęp do małżeństwa jedynie dla osób różnej płci i przez to
ograniczały dostęp do nich sodomitom oraz innym mniejszościom
seksualnym.
24 maja 2017 r. Tajwański Trybunał Konstytucyjny ogłosił, że zakaz
uznawania za małżeństwa par tej samej płci w obecnym kodeksie cywilnym
narusza konstytucję.
Na początku marca 2017 r. fińska ustawa o małżeństwie stała się neutralna pod względem płci.
Tegoroczna arbitralna decyzja niewybieralnych pracowników Światowej
Organizacji Zdrowia, którzy orzekli o wykreśleniu transsesksualizmu z
listy jednostek chorobowych przebiła jednak wszystkie orzeczenia
trybunałów. Oto sędziowie otrzymali nowy „argument” w walce z
normalnością.
18 czerwca WHO opublikowała 11. wydanie Międzynarodowej Statystycznej
Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych (częściej używany jest
skrót: Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób – ICD-11). Zawiera ona
niezbędne informacje dotyczące wszelkich chorób, które zdiagnozowano do
tej pory. Obejmuje łącznie ponad 55 tysięcy unikalnych kodów dla każdej z
jednostek chorobowych, a także przyczyn śmierci. Ten system kodowania
jest szeroko stosowany przez m.in. ubezpieczycieli zdrowotnych,
ministerstwa zdrowia, ośrodki gromadzenia danych, międzynarodowe bazy
danych o zdrowiu czy krajowych i międzynarodowych menedżerów programów
zdrowotnych.
W nowym katalogu „transseksualizm” nie jest już wymieniony w sekcji
„zaburzeń psychicznych, behawioralnych i neurorozwojowych”, lecz w nowej
kategorii „zdrowia seksualnego”. Zmiana klasyfikacji „zredukuje
stygmatyzację, co może pomóc w lepszej akceptacji społecznej dla tych
osób” – wyjaśnia WHO.
Rewolucja wbrew społeczeństwom
Lobby homoseksualne poczyniło, głównie za sprawą sądów, znaczne
postępy, ale jedynie w wybranych rejonach świata. Ludzie powszechnie nie
akceptują aberracji seksualnych.
Wciąż w 73 krajach – głównie na Bliskim Wschodzie, w Afryce z
wyjątkiem RPA i w Azji – nawet zachowania homoseksualne są nielegalne.
Niektóre kraje do tej pory kryminalizowały kontakty seksualne między
mężczyznami, ale coraz więcej rozszerzyło zakaz na kontakty lesbijskie i
biseksualne.
W niektórych państwach, gdzie homoseksualizm odgórnie
zdekryminalizowano, osoby LGBTI wciąż nie są akceptowane przez
społeczeństwo. Sodomia jest karana śmiercią w ośmiu krajach: w Iranie,
Sudanie, Arabii Saudyjskiej, Jemenie, części Somalii i w północnej
Nigerii, w Syrii oraz Iraku.
Teoretycznie kara śmierci mogłaby zostać orzeczona na mocy prawa
szariatu w Mauretanii, Afganistanie, Pakistanie, Katarze i Zjednoczonych
Emiratach Arabskich, lecz nie jest to praktykowane.
Bój o pseudomałżeństwa jednopłciowe zakończył się sukcesem pod koniec
zeszłego roku w Australii, która dołączyła do 25 państw respektujących
tak zwane małżeństwa homoseksualne. Niemcy również w 2017 r. zmieniły
swoje prawa, aby umożliwić sodomskie pseudomałżeństwa, podobnie, jak
Malta, Bermudy i Finlandia. Praktycznie niemal cała Ameryka Północna i
prawie cała Ameryka Południowa oraz Europa Zachodnia, południe Afryki i
Australia dopuszczają pseudomałżeństwa homoseksualne. Od 2019 roku będą
one dostępne w Austrii.
Opór wciąż stawia 18 krajów Europy Środkowej i Wschodniej, Azja i
prawie cała Afryka. Badania Pew Research Center wykazały, że opinia
publiczna jest zasadniczo przeciwna zrównywaniu praw par jednopłciowych i
małżeństw. W Stanach Zjednoczonych przed trzema laty Sąd Najwyższy
narzucił „homomałżeństwa” we wszystkich 50 stanach.
Światowe Forum Ekonomiczne przekonuje, że brak walki z tak zwaną
homofobią zagraża „prawom” mniejszości seksualnych. Jako przykład
globaliści podają Rosję, gdzie zakazuje się promowania homoseksualizmu
wśród nieletnich, m.in. poprzez zakazywanie marszów „dumy gejowskiej”.
Forum skarży się, że od 2016 roku „społeczności homoseksualne i
transseksualne w Indonezji doświadczają homofobicznej retoryki ze strony
polityków i duchownych, działacze LGBTI są atakowani, a setki
przyzwoitych, dorosłych osób aresztowano podczas nalotów na hotele,
kluby i sauny”.
Parlament Indonezji rozważa wprowadzenie w kodeksie karnym zmian,
które sprawią, że współżycie pozamałżeńskie, w tym pomiędzy parami
jednej płci, będzie nielegalne i obarczone karą pozbawienia wolności do
pięciu lat.
Lobby homoseksualne z wielkim niepokojem patrzy na to, co się dzieje w
Stanach Zjednoczonych w związku z próbą odwołania „praw sodomskich”
oraz kontrrewolucją chrześcijańską.
Jak na razie, pięć krajów na świecie - Boliwia, Ekwador, Fidżi, Malta
i Wielka Brytania – mają ustawy zasadnicze, które wyraźnie gwarantują
obywatelom równość w zakresie „orientacji seksualnej” jak również
„tożsamości płciowej”. Meksyk, Nowa Zelandia, Portugalia, Republika
Południowej Afryki i Szwecja zapewniają konstytucyjną ochronę roszczeń
wynikających z tzw. orientacji seksualnej.
Jednak na całym świecie funkcjonuje niewiele konstytucyjnych
zabezpieczeń przywilejów grupy LGBTI. I właśnie o to teraz trwa batalia
prowadzona pod pretekstem walki o praworządność.
Agnieszka Stelmach