Cytaty

INTEGRALNY RZYMSKI KATOLICYZM * NACJONALIZM INTEGRALNY * NARODOWY SOLIDARYZM * UNIWERSALIZM * REWOLUCJA KONSERWATYWNA * EUROPA WOLNYCH NARODÓW

PRZECIWKO KOMUNIZMOWI I KAPITALIZMOWI! ZA NARODOWYM SOLIDARYZMEM PAŃSTWA!

PORTAL PUBLICYSTYCZNY FRONTU REX - RNR

Codziennik internetowy (wydarzenia - relacje - artykuły)

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”

PRZEŁOM NARODOWY - jest to projekt polityczny łączący w sobie ideę hierarchiczną z myślą narodową w duchu rzymskiego katolicyzmu, dążący do zmiany obecnego Systemu politycznego w sposób radykalny i trwały

wtorek, 28 sierpnia 2018

Ronald Lasecki: A co tam, ponarzekam sobie dziś w duchu „ach, ta dzisiejsza młodzież!”


Znalezione obrazy dla zapytania ronald lasecki
         Kiedy (z niejakim opóźnieniem) wchodziłem w okres zainteresowania polityką, normalne było, że młodzi ludzie prześcigali się w radykalizmie. Na ustach wszystkich były nazwiska de Maistre’a. Evoli, Miszimy, Petaina, Mussoliniego, Mosdorfa, Nietzschego etc. Ktoś był monarchistą, ktoś narodowym radykałem, ktoś korporacjonistą, ktoś statokratą, ktoś faszystą, ktoś konserwatywnym rewolucjonistą, za siedmioma górami żyli też podobno jacyś nacbole i eurazjaci. 

Pamiętam dobrze, gdy pewnego dnia odwiedziła mnie grupa kolegów z innego miasta. Wszyscy młodzi, wszyscy politycznie „nabuzowani”. Jeden domagał się ode mnie literatury na temat narodowego radykalizmu. Drugi wypytywał mnie o włoski faszyzm, bo właśnie zakładał na jego temat stronę w internecie. Ktoś tam opowiadał o swoim pobycie „na dołku” i ulicznych walkach z lewakami. Ktoś wywodził o wyższości kalwinizmu znoszącego podział na kościół i państwo i stwarzającego grunt pod totalizm. Na pewnym forum internetowym Krzysztof Bosak musiał się ciągle tłumaczyć ze swojego demoliberalizmu. Wiedziałem wtedy, że jestem u siebie. 

Dziś przeglądam internet i widzę, że większość dyskusji sprowadza się do tego, że jeden jest za Wiplerem, drugi za Piterą, jeden inspiruje się jakimś Mertą, drugi Matyją, jeden pyta „dlaczego Polacy potrzebują neosarmackiego republikanizmu”, a drugi odpowiada mu że to niezgodne z Tomaszem z Akwinu i Plinio Correa de Oliveirą, wszyscy zgodnie ubolewają że największym złem są „romantyzm” i „faszyzm”, bronią kobiet przed poniżającym je macierzyństwem i uciskiem patriarchatu, przestrzegają przed „błędami mistycyzmu i platonizmu” w imię filozofii życia ru-ru-rurkowca. Demaskują „złudzenia” monarchii rodem z „lasów Germanii” w imię „równości szans” i „nowoczesnego racjonalizmu”. A niektórzy w ogóle piszą, że „są po prostu katolikami i pierdolą wszelkie radykalizmy” (autentyczny cytat z dyskusji). Największymi wrogami stali się Degrelle i ochotnicy Waffen SS. 

Drugą stroną tej lichej prawicowej monety jest „śmieszkizm”, który w swej psychologicznej warstwie jest formą samousprawiedliwienia swojego cynizmu i zasłoną dla duchowej pustki. Jeszcze kilka lat temu przeciętnemu młodemu adeptowi prawicy imponowały wszystkie „les ames, qui brulent”. Dla dzisiejszego, każdy kto wyraża (nie daj Boże jeszcze publicznie i na poważnie!) jakieś bardziej wyraziste poglądy jest „szurem”. Legitymista (czyli po prostu zwolennik tradycyjnej monarchii) to „szur”. Traktujący na poważnie powinności małżeńskie i rodzicielskie to „dzieciorób, co to osiem bachorów w jednopokojowym mieszkaniu” i „szur”. Starający się przestrzegać reguł czystości i skromności w życiu, stroju i obejściu to „szur”, który nie wie że liczy się tylko „SMV”. Ot, postmodernizm właśnie. 

Pomijając wymiar czysto polityczny, to warto by się temu fenomenowi przyjrzeć z perspektywy antropologii kulturowej i psychologii jungowskiej. Otóż, w europejskiej kulturze mamy coś takiego jak symbolizujące dojrzewanie następstwo barw czerwonej, białej i czarnej. Widać to w niemieckiej baśni o Kopciuszku, w rosyjskiej baśni o Żarptaku, w traktatach alchemicznych etc. W różnych wersjach następstwo to wygląda trochę inaczej, ale w opowieściach dotyczących archetypu płci barwa czerwona poprzedza na ogół barwę czarną. Parsifal na przykład zabija na początku Czerwonego Rycerza i przywdziewa jego zbroję. 

O co w tym wszystkim chodzi? Chodzi o to, że czerwień symbolizuje pasjonarność. Czerwień to kolor Marsa. Młody człowiek jest „czerwony”, bowiem dąży do skrajności, szuka zaczepki, kłopotów, jest agresywny, zapalczywy, aspołeczny, niesprawiedliwy. Później dopiero dojrzewa, „internalizując swój cień” i przechodząc od „czerwieni”, czy też od następującej po niej „bieli”, ku „czerni” cechującej się świadomością tego, że świat cechuje pewna dynamiczna równowaga między „dobrem”a „złem” i że to ostatnie jest elementem porządku natury. Żeby jednak przejść ku „bieli” (walka ze złem), lub „czerni” (internalizacja cienia), trzeba najpierw przejść przez etap „czerwieni” - etap „walk ulicznych” i „fanatycznego nieubłagalizmu”. 

W naszej współczesnej kulturze etap „czerwony” się wytłumia, w efekcie czego wyrastają nam albo wiecznie białorycerzujący świętoszkowaci „klusko-tomiści”, dla których szczytem radykalizmu jest pójście w garniturze na Mszę trydencką a cala reszta to „dziecinny romantyzm”, albo egotyczni „czarni” cynicy, „trollo-śmieszkizmem” starający się panicznie odsunąć od siebie podejrzenie, że na poważnie mogliby wierzyć w jakieś „obciachowe” i „szurowskie” idee. Zarówno ucieczka w moralniactwo („biel”), jak i ucieczka w cynizm („czerń) jest uwarunkowana wyparciem fazy „czerwonej” (radykalizm), bo wtedy człowiek uczy się wchodzić w konfrontację z otoczeniem i oswaja się z elementem chaosu („złem”). 

Na koniec dodać wypada, że ci, którzy nie przejdą przez fazę „czerwoną”, a wejdą od razu w fazę „białą”, zaskorupią się w niej na ogół na zawsze. To właśnie „zakute łby” wiecznych „moralnych krzyżowców” - od 2/3 amerykańskiej prawicy począwszy, na różnych Markach Jurkach i „spóźnionych antykomunistach” na naszym rodzimym podwórku skończywszy. Taki moralniacki delikatniś jest oczywiście pozbawiony wszelkiego potencjału społecznie i politycznie twórczego. Z drugiej strony, wejście od razu w „czarną” fazę „śmierci, zniszczenia i wiedzy” (fazę „Staruchy”) daje zdegenerowanych cyników pokroju Korwina, lub koniunkturalnych konformistów w typie… (tu już każdy niech sam sobie dopowie o kogo może chodzić). 

Żeby podsumować więc jednym zdaniem - na przekór wszystkim dzisiejszym „antyfaszystom siedemdziesiąt lat po faszyzmie” - zacytuję pewnego przywódcę politycznego: „Gdybym miał syna, chciałbym żeby był taki jak Degrelle!”.\

Za: facebook.com