Dnia 10
kwietnia 2015 roku udaliśmy się do Krakowa, by przyłączyć się do tamtejszego
protestu pod Konsulatem Generalnym Ukrainy w Krakowie przeciwko włączaniu się Polski w konflikt ukraińsko-rosyjski,
wspieraniu ukraińskich władz przez władze Polski, oferowaniu stypendiów dla
ukraińskich studentów oraz wysyłaniu sprzętu wojskowego dla ukraińskich
żołnierzy.
Na miejsce odrobinę się spóźniliśmy, gdyż korki
na bramkach autostrady i w centrum Krakowa uniemożliwiły nam
sprawne poruszanie się między naszymi województwami. Okazało się jednak, że
niewiele straciliśmy: OWP Małopolska pojawiło się minutę przed nami, a
najciekawsze hasła, takie jak „banderowskie śmiecie – nie istniejecie!” czy „Nie kochamy Ukrainy i za Wołyń się zemścimy!” dopiero były skandowane.
Nasze przybycie odbiło się szerokim
echem wśród obecnym tam osób i środowisk. Wszyscy dziennikarze ruszyli robić zdjęcia naszym banerom, a
stojący przed nami ludzie z ciekawością odwracali twarze, by zerknąć w naszą
stronę. Nic dziwnego, gdyż wśród pięciu naliczonych przeze mnie środowisk
występujących pod swoim szyldem otwarcie aż trzy związane były z nami. Nie
zawiedliśmy także liczebnie. Wystawiona przez nas reprezentacja okazała się na
tyle znaczna, że wraz z Kolegami z Małopolski stanowiliśmy aż
dziesiątą część wszystkich protestujących. To dużo, biorąc pod uwagę, że
konkurować ilościowo przyszło nam z dużo starszymi organizacjami
patriotycznymi, mającymi zakotwiczenie na miejscu, nie zaś w sąsiednim
regionie.
Sam protest z początku pozytywnie nas zaskoczył. Nie będę ukrywał, że pomimo szumnych zapowiedzi ponad 6 tysięcy osób o wzięciu udziału w tym wydarzeniu, obawialiśmy się garstki działaczy ze strony organizatora i kilku gapiów. Tymczasem na miejscu zastaliśmy zwartą grupę około 70-100 osób. Pomimo tego trzymaliśmy się raczej skromnie na uboczu, obok Kolegów z Małopolski i przyłączaliśmy się do skandowania haseł, tylko jeśli nam odpowiadał ich przekaz. Mieliśmy słuszność w swojej powściągliwości, gdyż potem było już znacznie gorzej. Prowadzących protest nie było słychać przez megafon, a staliśmy zaledwie kilka metrów od nich. Największą porażką było odśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego. Pomimo zdecydowanego dystansowania się naszych działaczy do tego utworu muzycznego, uszanowaliśmy jego symbolikę, stojąc na baczność, czego nie można powiedzieć o innych uczestnikach. Wielu młodych ludzi stało ze skrzyżowanymi lub schowanymi do kieszeni rękami. Samo wykonanie hymnu pozostawiało wiele do życzenia. Uczestnicy śpiewali go cicho, jakby wstydliwie i niechętnie. W mojej ocenie winę za zaistniałą sytuację ponosi w dużej mierze organizator. Po pierwsze nie padło hasło „do hymnu”, na które wyuczoną w szkole reakcją jest przyjęcie wyprostowanej postawy. Zabrakło też zagrzewania protestujących przez megafon, który nie wiadomo dlaczego na czas wykonania Mazurka poszedł w odstawkę. Wszystko to złożyło się na efekt przeciwny do zamierzonego: protest raczej nie zachęcał postronnych do poparcia naszego stanowiska i nie podkreślał siły oporu wobec probanderowskiego szaleństwa polskojęzycznych elit w III RP.
Po zakończeniu zgromadzenia przez
organizatora zrobiliśmy sobie okolicznościowe zdjęcia i odbyliśmy krótkie
spotkanie z Dzielnicą Małopolską. Tamtejsi Działacze wyrazili wdzięczność za
naszą obecność i prosili o wsparcie w kolejnych inicjatywach. Omówiliśmy także
konkretne możliwości dalszej współpracy. Przy okazji warto dodać, że wyjazd
przysłużył się także integracji środowiska OWP z Ruchem Christus Rex. Po raz
kolejny potwierdza się, że działacze obu stowarzyszeń świetnie się ze sobą
dogadują, także prywatnie.
Najbardziej osobliwym wydarzeniem
podczas naszego wyjazdu były podziękowania, jakie otrzymaliśmy na parkingu od
czarnoskórego mężczyzny mówiącego całkiem nieźle po polsku. Okazało się, że
brał udział w proteście i nas tam widział. Wyraził wdzięczność za jego pokojowy
przebieg i brak agresji ze strony środowisk patriotycznych w stosunku do jego
osoby. Zupełnie przypadkiem udało nam się przełamać stereotyp rasistowskich
narodowców, którzy zaciskają pięści na widok Murzyna. Pokazuje to także skalę
sprzeciwu społecznego wobec popierania banderowskiego rządu z Kijowa. Do
protestów przyłączają się nawet imigranci.
W drodze powrotnej postanowiliśmy
odwiedzić także grób profesora Feliksa Konecznego. Zapaliliśmy znicz i odmówiliśmy
krótką modlitwę za spokój duszy tego wielkiego Polaka.
Udało nam się pokazać i po raz
pierwszy wystąpić pod oficjalnym szyldem Obozu Wielkiej Polski Dzielnica Śląska
poza granicami naszego województwa. Poza tym udało nam się także zewrzeć
szeregi i zacieśnić więzy towarzyskie, jakie nas łączą. Osiągnęliśmy więc
założone przez nas cele. Wyjazd można uznać za duży sukces obu naszych
środowisk. Możemy liczyć, że nasze działania w przyszłości będą równie
skuteczne. Zgłaszają się też do nas kolejni nowi działacze, chętni do
współpracy z tak pozytywnym i prężnie rozwijającym się środowiskiem. Mamy
nadzieję, że wraz z kolejnymi akcjami powiodą się nasze zamiary przyciągnięcia
jeszcze większej liczby patriotów. Czołem Wielkiej Polsce!
Piotr Beczała, OWP Śląsk