W ostatnim czasie wśród polskiego
społeczeństwa modny jest temat wojny z Rosją. Ten trend szczególnie
mocno poruszany jest przez prawicowców, którzy twierdzą, że w niedługim
czasie możemy spotkać się z rosyjską agresją. Być może potwierdzeniem
tej histerii jest wprowadzone w życie 9 marca rozporządzenie, na mocy
którego resort obrony ma prawo wezwać na szkolenie każdego dorosłego i
zdolnego do służby Polaka. Prawicowcy z wielkim zapałem zapowiadają swój
udział w razie hipotetycznej wojny, aby mężnie – niczym bohaterowie
minionego wieku – stawić czoło najeźdźcy. Motywują to chęcią obrony
ojczyzny, patriotyzmem, czy niekiedy nawet nacjonalizmem. Wyrażanie
takich osądów nijak ma się z rzeczywistością oraz obnaża niewiedzę na
temat idei oraz motywów, jakimi rzekomo się kierują.
W razie ewentualnego zagrożenia zewnętrznego, niezależnie od tego, czy będzie ono pochodziło ze strony rosyjskiej, czy innej, trzeba odpowiedzieć na pytanie o co tak naprawdę chce się walczyć. Huczne zapowiedzi udziału podczas konfliktu zbrojnego padają ze strony prawicy. Również szerokie grono, którego nie można zaliczyć do prawicowego nurtu, ale kierujące się patriotyzmem, chciałoby z bronią w ręku ochraniać to, co polskie. Wszak postawa przodków oraz wykazanie się patriotycznym czynem, a nie teoretyzowaniem, nakazuje im walkę z wrogiem.
Jednak należy rozważyć, czy takie
działanie w obecnej rzeczywistości miałoby sens. Dla porównania możemy
uznać, że w II Rzeczpospolitej spotykamy się z państwem polskim wolnym
od nadzoru zewnętrznych ośrodków decyzyjnych. I chociaż jej struktury
państwowe i realizowane przez jej elity życie zbiorowe było sprzeczne z
tym, co chciał osiągnąć nacjonalizm, to można uznać, że państwo to było
niepodległe. Dlatego też masy patriotów, nacjonalistów, czy zwykłych
ludzi stawało na wezwanie obrony ojczyzny. Dzisiejsza sytuacja jednak
różni się od tej, w której na ołtarzu wolności ojczyzny składali swoją
krew bohaterowie II Wojny Światowej, dlatego też narodowy radykalizm na
fundamencie tej samej idei musi podejmować inne działania.
W razie ewentualnego zagrożenia zewnętrznego, niezależnie od tego, czy będzie ono pochodziło ze strony rosyjskiej, czy innej, trzeba odpowiedzieć na pytanie o co tak naprawdę chce się walczyć. Huczne zapowiedzi udziału podczas konfliktu zbrojnego padają ze strony prawicy. Również szerokie grono, którego nie można zaliczyć do prawicowego nurtu, ale kierujące się patriotyzmem, chciałoby z bronią w ręku ochraniać to, co polskie. Wszak postawa przodków oraz wykazanie się patriotycznym czynem, a nie teoretyzowaniem, nakazuje im walkę z wrogiem.
Skoro nacjonalizm jest myślą –
tudzież ideą – wyrażającą postawę dążenia do uzyskania dobra narodu, to
musi odrzucać wszelkie działania prowadzące do jego degradacji.
Tak więc przechodzimy do III Rzeczpospolitej, która jest państwem nie
dbającym i nie działającym w interesie społeczeństwa polskiego. W pełni
uzasadnione jest określanie III RP jako antypolskiej organizacji, której
ludzie zarabiają na niedoli społeczeństwa. Mało tego uzależniona jest
od zewnętrznych ośrodków decyzyjnych takich jak Unia Europejska, czy
NATO. W takim przypadku zasilanie szeregów zbrojnych podległych decyzjom
tego państwa jest utrwalaniem obecnego systemu oraz narażaniem własnego
życia za jego kreatorów, podczas gdy oni w tym czasie bawiliby się za
pieniądze, z których okradają społeczeństwo.
Jeżeli doszłoby do wojny z
Rosją, to byłaby to wojna pomiędzy nią, a Unią Europejską i jej
wschodnimi rubieżami – III RP, dlatego jako nacjonalista nie chwycę za
broń. Nie będę walczył za Unię Europejską, która odebrała nam
niepodległość oraz zaprowadza w Europie system sprzeczny z dziedzictwem
cywilizacji łacińskiej. Nie będę walczył za III RP, która jest
państwem stanowiącym część tego systemu; państwem, które stoi na
przeszkodzie w rozwoju poszczególnej jednostki, jak i wspólnoty
narodowej oraz polskiej kultury; państwem, które rozprzedało za bezcen
polską ziemię; państwem, które odbiera swoim obywatelom niebotyczne
pieniądze, a jednocześnie stanowi neokolonię wzbogacającą obcy kapitał;
państwem, które jest ciężarem dla rodzimego kapitału; państwem, które
nie dba o wolność i dobrobyt swoich obywateli; państwem, które odebrało
ludziom Boga; państwem, które nie posiada perspektyw; słowem państwem,
które polskim nie jest.
Wojna toczona pomiędzy Federacją
Rosyjską, a Unią Europejską, to wojna pomiędzy ich interesami. Nie stanę
w jednym szeregu któregokolwiek z nich. Stawianie się na wezwanie do
wojska państwowego byłoby działalnością na rzecz obronności unijnej
okupacji przed Rosją, która do tego miana by aspirowała. Nie widzę
powodu, dla którego miałbym to robić, ponieważ w obecnym systemie nie
można bronić tego co polskie, bo Polska w nim nie ma racji bytu. Nie ma
polskiego państwa. Nie ma polskiego interesu, nie ma polskiej polityki,
ekonomi, gospodarki. Nie ma polskiej kultury. Nie zamierzam bronić
jednej okupacji przed drugą. Jedyna różnica polega na tym, że
demoliberalizm zdobył nas podstępem i sposobem, natomiast Rosja
chciałaby to zrobić zbrojnie. Pod tym względem rzeczywistość
odzwierciedlona w praktyce byłaby dla Polaków taka sama: brak państwa
niepodległego.
Ani UE, ani FR nie jest nam w
tym świetle do niczego potrzebna. UE i podległa jej III RP prowadzi
jedynie do wyniszczenia społeczeństwa, a zatem i narodu polskiego.
Jeżeli mamy prowadzić walkę, to musi być to walka tak samo przeciwko
niej, jak i przeciwko zastałemu w Polsce systemowi. Problem stanowi
tutaj pytanie, czy nacjonalizm w tym momencie byłby na tyle silny, aby
sprostać temu zadaniu. W szczególności jeśli uwzględni się fakt, że w
dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy nacjonalizm był zdecydowanie
mocniej ugruntowany od dzisiejszego, a sami nasi protoplaści lepiej
zorganizowani i niewspółmiernie liczniejsi, stworzyli własne siły
zbrojne, które pomimo morderczej walki, zostały pokonane przez wroga.
Wielką wadą narodu polskiego jest to, że
przez walkę w imię „dobra ojczyzny” prędzej rozumie ślepą bijatykę, niż
trzeźwe rozwiązania. W czasie wojny można podejmować wiele zadań,
których wpływ będzie nieoceniony dla polskiej racji stanu, a nie będą
dokonane za pomocą samego karabinu. Być może dla wielu okaże się
to zaskoczeniem, a dla niektórych „zdradą”, ale wykazanie się czynem
przynoszącym korzyść narodowi i ojczyźnie nie musi być równoznaczne z
ginięciem w walce z „wrogiem”, a już w szczególności jest jego
zaprzeczeniem, kiedy podejmuje się go w obronie antypolskiego systemu.
O wiele więcej warte jest myślenie, aby w oparciu o autentyczne
przesłanki wybrać drogę, która nie wywiedzie nas na manowce, ani tym
bardziej nie będzie utrwalała marnego status quo. W końcu o wiele
trudniej jest żyć dla ojczyzny i idei, niż dla niej ginąć.
Kiedy wreszcie naród zrozumie
kto jest jego prawdziwym wrogiem i okupantem, wtedy będzie mógł
przystawić broń do głowy węża przyozdobionego wplecioną w unijne godło
gwiazdę Dawida. Przed nacjonalizmem stoi właśnie realizacja
tego zadania – zniszczenia III RP i Unii Europejskiej, jako realnego
wroga będącego ucieleśnieniem tego, co jest przeciwieństwem jego głównej
idei – Wielkiej Polski i Europy Wolnych Narodów. Tylko na łonie
niepodległej ojczyzny można budować przyszłość narodu. Przyszłość, która
w końcu przyniesie perspektywę prowadzącą do jego wielkości i rozwoju.
Owa sytuacja również świetnie obrazuje
jak szkodliwa dla umysłów Polaków, a zarazem pożyteczna dla systemu
demoliberalnego jest prawica. Przedstawia samą siebie jako antysystemowy
prąd, który jest jedyną siłą mogącą zmienić szarą rzeczywistość w
Polsce, podczas gdy kanalizuje postawy nacjonalistyczne i patriotyczne,
bałamucąc i kłamiąc uczynnych ludzi, którzy przez rozlaną wśród nich
truciznę są gotowi ginąć w obronie systemu, który rzekomo tak bardzo
chcą obalić.
Nacjonalizm, jako nurt
antysystemowy, odrzuca zarówno prawicę i lewicę – skrzydła jednego
systemu demoliberalnego, którego personifikacje na płaszczyźnie Europy
stanowi Unia Europejska oraz podporządkowane jej ośrodki, w tym III RP.
Ktokolwiek, kto kieruje się nacjonalizmem, czy patriotyzmem i chce
chwycić za broń, powinien to zrobić, by wystąpić zbrojnie przeciwko
systemowi, a nie w jego obronie. Tak, aby odzyskać to, co zostało nam
odebrane: niepodległość, godność, honor, wiara, perspektywy i ostatni
pieniądz.
Za: http://3droga.pl/idea/michal-padacz-nie-bede-walczyl-za-iii-rp/
Od Redakcji: Nie do końca popieramy tezę autora o możliwości rosyjskiej agresji na Polskę, natomiast z pozostałą treścią artykułu całkowicie się zgadzamy.