Cytaty

INTEGRALNY RZYMSKI KATOLICYZM * NACJONALIZM INTEGRALNY * NARODOWY SOLIDARYZM * UNIWERSALIZM * REWOLUCJA KONSERWATYWNA * EUROPA WOLNYCH NARODÓW

PRZECIWKO KOMUNIZMOWI I KAPITALIZMOWI! ZA NARODOWYM SOLIDARYZMEM PAŃSTWA!

PORTAL PUBLICYSTYCZNY FRONTU REX - RNR

Codziennik internetowy (wydarzenia - relacje - artykuły)

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”

PRZEŁOM NARODOWY - jest to projekt polityczny łączący w sobie ideę hierarchiczną z myślą narodową w duchu rzymskiego katolicyzmu, dążący do zmiany obecnego Systemu politycznego w sposób radykalny i trwały

wtorek, 5 maja 2015

Władysław Bartoszewski (Bartman) – żyd, kolaborant, zdrajca

   Władysław Bartoszewski przyznał (...): „w czasie wojny bałem się bardziej Polaków niż Niemców” – cytat wyrwany z kontekstu, ale… http://www.wprost.pl/ar/233766/Bartoszewski-w-czasie-wojny-balem-sie-bardziej-Polakow-niz-Niemcow  
Czyżby Bartoszewski pracował wtedy jako konfident? agent? kolaborant? Podejrzane fakty, przemilczane sprawy, relacje świadków, historie jego znajomych i ich rodzin… Ogólnie dostępne materiały na temat Pana Bartoszewskiego to w ogromnej większości wywiady z nim samym bądź wspomnienia własne. Testis unus, testis nullus – jeden świadek, żaden świadek – jak głosi maksyma rzymskiego prawa. (...) Według encyklopedycznej wiedzy to autorytet. Urodzony 19 lutego 1922 w Warszawie jest znanym polskim politykiem, dziennikarzem, pisarzem, działaczem społecznym i historykiem. Kawaler Orderu Orła Białego, honorowy obywatel państwa Izrael. Więzień Auschwitz, żołnierz Armii Krajowej, działacz Polskiego Państwa Podziemnego, uczestnik powstania warszawskiego. Dwukrotnie minister spraw zagranicznych, senator IV kadencji, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w rządzie Donalda Tuska. 
Więzień Auschwitz. Gdy wybuchła wojna, Władysław Bartoszewski miał 17 lat. 19 września 1940 został zatrzymany na Żoliborzu w masowej obławie zorganizowanej przez hitlerowców. Przypadkowo dostał się do Oświęcimia, był w tym samym transporcie, co Witold Pilecki. W nocy 21/22 września 1940 roku obaj stali się więźniami niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau (Konzentrazionlager Auschwitz I, numer obozowy 4427, natomiast Witold Pilecki, który do obozy poszedł z własnej woli, miał nr 4859). Bartoszewskiego zwolniono z Oświęcimia po kilku miesiącach – 8 kwietnia 1941, co było wydarzeniem niespotykanym. Natomiast Pilecki dopiero po ponad 2 latach… 27 kwietnia 1943 zdecydował się na ucieczkę z obozu… Dlaczego wspominanie o Witoldzie Pileckim w tej części historii jest istotne? – o tym kilka akapitów dalej. Według Bartoszewskiego zwolnienie zawdzięcza przyjaciołom z Polskiego Czerwonego Krzyża, oficjalnym powodem był zły stan zdrowia.
Nieoficjalnie zwolnienie przypisywano stawiennictwu siostry Bartoszewskiego, która kolaborowała z Niemcami, nawet wyszła za mąż za SS-mana. Jednak według relacji prof. Miry Modelskiej-Creech z Georgetown University w Waszyngtonie, pracownika administracji białego domu, istnieje świadek, który przeżył Oświęcim i twierdzi, że Bartoszewski był kolaborantem. Świadek opowiadał, że spotkał się z Bartoszewskim w Oświęcimu, znał m.in. szczegóły na temat wykształcenia Bartoszewskiego. Twierdził, że za sprawą Bartoszewskiego i 14 innych donosicieli, którzy opuścili Oświęcim (notabene pociągiem pierwszej klasy) zlikwidowano 21 wysokich rangą AK-owców. Ów świadek jest przekonany, że Bartoszewski był konfidentem.  
Straszliwa historia o Bartoszewskim? Nikogo nie zwalniano z Auschwitz, przynajmniej nie uczciwych ludzi, co innego kolaboranci… Tłumaczenie, że go zwolnili ze względów zdrowotnych, wydaje się co najmniej podejrzane. Mimo to obdarzono go zaufaniem w organizacji katolickiej FOP – Front Odrodzenia Polski, związanym ze Stronnictwem Pracy, a kierowanym przez pisarkę Zofię Kossak-Szczucką. Bartoszewski niemal natychmiastowo po wyjściu z Oświęcimia został wzięty do struktur konspiracyjnych. Jest to sytuacja nie do pomyślenia, taki człowiek był zbyt podejrzany, tacy ludzie mogli być pod obserwacją, dla konspiracji to zbyt duże ryzyko… Bartoszewski prawdopodobnie albo zataił ten niewygodny fakt, albo został wciągnięty do konspiracji z pomocą niemieckiej agentury. Wystarczy poczytać raporty Pileckiego, żeby wiedzieć, że zwolnienia polskich więźniów się zdarzały i niekoniecznie musieli to być kolaboranci, bo np. za pośrednictwem jednego z takich zwolnionych rotmistrz przekazywał informacje do Warszawy. Nie jest tajemnicą, że władze okupacyjne były podatne na gigantyczną korupcję i dobrą łapówką można było ocalić życie. Według wersji przytaczanej przez przewodników w obozie Auschwitz, Bartoszewski miał kartę pracy PCK, jego matka pracowała w PCK i zrobiła z niego pracownika Czerwonego Krzyża. Rodzice prawdopodobnie wręczyli łapówki Niemcom, dzięki którym został wezwany przed komisję lekarską. Przed komisją za namową polskiego lekarza zamaskował swoje rany i udawał, że jest zdrowy (inaczej nie wypuściliby go jako żyjącego „dowodu” na mordercze warunki w obozie). Podpisał oświadczenie, że nie ma zastrzeżeń do pobytu w KL Auschwitz i po prostu wyszedł… http://www.polandpolska.org/dokumenty/witold/raporty-witolda.htm 
W tamtym czasie niemiecka agentura była niezwykle rozwinięta. Dzisiaj milczy się o tej niechlubnej przeszłości: hasło „banda Ganzweicha”, „Grupa 13″ – „trzynastka”, „Pierwsza pomoc”, „Żydowskie Pogotowie Ratunkowe” nikomu nic nie mówi, podobnie jak ŻGW (!), dla której pracowały tysiące żydowskich agentów. Żagiew, czyli Żydowska Gwardia Wolności działała nie tylko w getcie warszawskim, ale w całej Warszawie. Służyła do infiltrowania żydowskich i polskich organizacji podziemnych, w tym niosących pomoc Żydom. Niemcy wyposażali swoich żydowskich agentów także w broń! Agenci mieli za zadanie udawać, że szukają pomocy, a gdy znaleźli Polaków, którzy im ją zaoferowali, po prostu donosili na nich, skazując ich i tym samym często ich rodziny na śmierć. Trudniących się tym zajęciem Żydów polskie państwo podziemne starało się zabijać i bynajmniej nie był to wyraz antysemityzmu. ŻGW zajmowało się również przemytem żywności do getta, starając się przejąć całkowitą kontrolę nad kanałami przerzutowymi, co czyni tę organizację pośrednio odpowiedzialną za śmierć głodową swoich rodaków. ŻGW zajmowała się także szmalcownictwem, tropiąc i wydając Niemcom Żydów ukrywających się w tzw. aryjskiej części Warszawy. Skala zjawiska była porażająca, podobnych organizacji działało wiele, równolegle, w niemal każdym większym mieście, nawet w Berlinie – słynna grupa informatorów Stelli Kuebler-Goldschlag (której notabene opłacała się kolaboracja – żyje do dziś). Jednak największe znaczenie miały Judenraty, bez nich holocaust po prostu nie udałby się, Judenraty wyjątkowo gorliwie pomagały Niemcom mordować własny naród (http://chodakiewicz.salon24.pl/81001,lonek-skosowski-koniec-zydowskich-kolaborantow-gestapo).
W ostatecznym rozrachunku to właśnie Żydzi byli największymi pomocnikami Hitlera i w największym stopniu przyczynili się do swojej zagłady. Fakty są niewygodne, dlatego wciąż pompuje się „Polaka antysemitę” - zasłonę dymną dla żydowskich zbrodni. Należy mówić nawet o niewygodnych kwestiach, tak samo, jak należy mówić o przypadkach Polaków agentów, których w wielomilionowym narodzie trochę się znalazło. Jednak polskie władze nigdy nie współpracowały z Niemcami, a Polaków szmalcowników skazywano w imieniu RP na śmierć. To wielka i zasadnicza różnica między postawą Polaków a postawą innych narodów, których władze oficjalnie współpracowały z okupantem i wydawały im swoich obywateli. O roli, znaczeniu i skali niemieckiej żydowskiej agentury dzisiaj się nie pamięta. Ciekawym skali zjawiska polecam pogooglać nazwiska szefów bardziej znanych siatek żydowskich kolaborantów – m.in. Maurycy Diamant, Julian Appel, Aleksander Förster, Grysza Zełkowicz, Szamaj Grajer, Leon (Lejb) Skosowski („Lonek”), Abraham Gancwajch, Dawid Sternfeld, Kenigl, „kapitan” Lontski, Ganzweich, Kuebler-Goldschlag, Paweł Włodawski, Hermanowski i żona jego Wanda Mostowicz, Lola Kochman, Zuzanna Gińczank, Wilson ps. Stekier, Stanisława Lepianka, Fijałkowski Władysław, Rajchman („Romanowski”) itd. Nie tylko tysiące Żydów – niemieckich agentów skutecznie niszczyło wizerunek Polaków podczas II wś. Niemal każdy Żyd, który bogacił się kosztem swoim braci, robił to poprzez podsycanie strachu przed Polakami antysemitami. Co ciekawe, wbrew pozorom można odnaleźć tysiące przypadków znanych, czynnych przedwojennych Polaków "antysemitów", którzy w czasie wojny ratowali życie Żydów, ryzykując własne. Czy jakiś Żyd zdobył się na coś takiego? To nie jest pytanie retoryczne, niestety trudno tutaj o jakąkolwiek konkretną odpowiedź. Polak "antysemita" nie kupował u Żyda, pisał rzekomo antysemickie teksty, nawoływał innych do bojkotu tego, co żydowskie, jednak nigdy nie był mordercą, na jakiego się go GENERALNIE kreuje. To jest zasadnicza różnica. Można było być dobrym Polakiem katolikiem i tzw. antysemitą jednocześnie. Polakom mogła nie podobać się niesamowita nadreprezentacja Żydów w wielu zawodach, a szczególnie na studiach… I próbowali działać, gdyż nie chcieli, aby 90% elity tego kraju było Żydami. Ich działania, m.in. getto ławkowe w konsekwencji uratowało życie tysiącom Żydów, gdyż wielu nie mogąc studiować w Polsce, wojnę spędziło studiując zagranicą… Wracając do strachu przed Polakami – co sprytniejsi Żydzi bardzo często napadali innych Żydów „na Polaka” – często sami udawali Polaków lub udawali bandy współpracujące z Polakami, chociaż niewykluczone, że czasami współpracowali z Polakami – szmalcownikami. Żydowskość w tym czasie nie zawsze była kwestią jednoznaczną, przechrzty, małżeństwa mieszane, wielu Żydów miało blond włosy, niebieskie czy zielone oczy. Granica się zacierała. Jest wiele historii, gdzie Polacy, mieszkańcy małych miasteczek zbiorowo ratowali Żydów zintegrowanych z Polakami z rąk innych Żydów katów, żydowskiej policji czy Niemców… – ratowali tych, którzy opowiedzieli się za polskością – zostali katolikami i zintegrowali się z polską kulturą. Zrobili to, co każdy mieszkaniec każdego kraju robić powinien, aby dany kraj mógł nadal trwać – obywatele nie mogą się całkowicie izolować w swoich grupach. Żydzi często popadali w paranoję strachu, a wielu tę paranoję podsycało. Wokół Polaków narosło przez to wiele negatywnych mitów i stereotypów, które naprawdę nigdy nie były rozsądnie uzasadnione. Na podstawie nielicznych wyjątków zbudowano negatywny obraz Polaka antysemity, który w czasie wojny donosił i mordował Żydów. Wciąż powstają nieuprawnione legendy, książki, ostatnio nawet filmy o Żydach bohatersko walczących z Niemcami. Jednak historia nie zna takich przypadków, z żydowskich bandytów (...) robi się bohaterów (film „Opór” z Craigiem o braciach Bielskich – bandytach, którzy rabując i gwałcąc, zamordowali ponad setkę Polaków, w tym kobiety i dzieci) albo po prostu ich się wymyśla (film „Bękarty wojny” - „Inglourious Bastards”, w którym bohaterscy Żydzi z pasją zabijają Niemców, w tym samego Hitlera). Powstanie w warszawskim getcie jest słynniejsze, lepiej upamiętnione od powstania warszawskiego. W getcie Żydzi wskutek długich walk zabili dosłownie kilkunastu Niemców (głównie przypadkowo), a ich walka nie miała już żadnego znaczenia, Polacy zabili TYSIĄC razy więcej Niemców, a dokładnie kilkanaście tysięcy świetnie uzbrojonych hitlerowskich żołnierzy i to z nadzieją wyzwolenia Warszawy i zakończenia wojny, niezależnie od porażki, błędów tego okresu, powstanie to zasługuje na pamięć co najmniej taką, jaką obdarza się beznadziejne powstanie w getcie. Bartoszewski zawodowo zajmuję się wypaczaniem historii i mieszaniem ludziom w głowach, znane są jego słynne słowa o tym, że podczas II wojny światowej bardziej bał się Polaków niż Niemców. Słowa te potwierdzał wielokrotnie. Władysław Bartoszewski nie neguje kłamliwych i szkodliwych dla Polski i Polaków tez książki Jana T. Grossa „Złote żniwa” lub neguje je na swój sposób, np. stwierdzając, że „to bezwstydne bogacenie się Polaków nie miało rasistowskiego tła”. Dając do zrozumienia, że rzeczywiście generalnie Polacy masowo mordowali, donosili na żydów, usługiwali Niemcom, aby zagarnąć żydowskie majątki, jednak wcale nie tylko z powodu tzw. antysemityzmu, lecz zwykłej chciwości. Jaka to piękna obrona… Niszczy się więc pamięć o dobrych wydarzeniach, chociażby o takim fakcie, że setki tysięcy Polaków uratowało niemal pół miliona Żydów, wspomina się jak najmniej, tak samo, jak nie wspomina się o ofiarach żydowskiej agentury, Polakach, którzy oddali życie za Żydów, nierzadko całych rodzinach (np. dobrze udokumentowany przypadek rodziny Ulmów). Nie udało się też do dziś udokumentować ani jednej historii odwrotnej, tzn., gdy Żydzi ryzykując własnym życiem, ratowali Polaków. W tym niszczeniu pamięci niestety pomagał i pomaga Władysław Bartoszewski, który konsekwentnie milczy na pewne tematy, mówiąc na inne, kreując historię pełną zniekształceń, czasem wprost fałszywą. Z jakich powodów? Powszechnie forsowana jest kuriozalna teza, jakoby Polacy byli w jakiejś mierze współodpowiedzialni za Holocaust. Artykuły na ten temat pisał „Die Welt”, a Bartoszewski, kombatant Polski Podziemnej, człowiek wielce zasłużony w ratowaniu Żydów (aktywna działalność w „Żegocie”), honorowy obywatel Izraela, poważany również przez Niemców, z własnej inicjatywy i woli przyznaje, że powyższa teza znajduje uzasadnienie w jego poglądach.  
Żołnierz Armii Krajowej, działacz Polskiego Państwa Podziemnego, uczestnik powstania warszawskiego. W powstaniu warszawskim właściwie statystował. Był noszowym, a w 1944 tylko adiutantem. Był uczestnikiem, ale że „bronił stolicy” to za dużo powiedziane. Takich jak on pomocników AK walczącej było dziesiątki tysięcy. W boju się nie wykazał. Wiele opowieści z tego okresu jego życia okazało się kłamliwych. Na jednym ze spotkań pytano go, gdzie dokładnie brał udział w Powstaniu i czy mógłby podać jakiś oddział, nazwiska, wydarzenia itd. Niestety tylko zakłopotanie i mętne wyjaśnienia. W żadnej dokumentacji nie ma jego nazwiska czy pseudonimu. Wygląda na to, że jego przeszłość jest jednym z mitów III RP, który trzeba odkłamać. Po wojnie pracował jako dziennikarz. Siedział kilka lat za AK, choć działał w Delegaturze Rządu – a nie AK, która była jednakowo źle widziana przez żydowskie UB. Później dużo pisał w masońsko-prosyjonistycznym krakowskim Tygodniku Powszechnym (dlatego też tygodnik ten dezawuował J. Em. Ks. Prymas Wyszyński). Bartoszewski jest chyba jedynym w Polsce człowiekiem, który siedział za AK, ale w AK nie był. 

Za:  https://wzzw.wordpress.com/2013/09/16/☞-wladyslaw-bartoszewski-bartman-zyd-kolaborant-zdrajca- (artykuł z 16 września 2013 r.)