![]()  | 
        Od kilku tygodni 
Polacy muszą przebywać w samoizolacji ze względu na koronawirusa i 
stosować się do zakazów i nakazów dot. bezpieczeństwa narzucanych przez 
państwo. Wychodzi jednak na to, że w Polsce są równi i równiejsi. 
Pokazali to politycy PiS podczas obchodów rocznicy katastrofy 
smoleńskiej w Warszawie.
W Warszawie rozpoczęły się obchody 10 rocznicy katastrofy smoleńskiej. Rano przed pomnikiem Lecha Kaczyńskiego
 pojawili się politycy Prawa i Sprawiedliwości. Wszyscy zastanawiali 
się, jak będzie wyglądała ta uroczystość ze względu na wprowadzone 
restrykcje przez szalejącą w kraju pandemię koronawirusa. 
Okazało się jednak, że władza ma immunitet na podporządkowywanie się 
zasadom. Pod pomnikiem zjawiło się kilkunastu polityków, co już 
naruszyło zakaz zgromadzeń publicznych. Mało tego, Jarosław Kaczyński i jego "świta" nie starali się nawet zachowywać od siebie nakazanego 2-metrowego dystansu, o którym dzień wcześniej przypominał obywatelom premier Mateusz Morawiecki.
Nic dziwnego, że w sieci szybko zaroiło się od zdjęć z uroczystości i komentarzy zdenerwowanych Polaków. "Halo, GIS, policja, obywatel Kaczyński i jego świta łamią zasady kwarantanny i obostrzenia rządu. Czy zrobicie coś z tym nielegalnym zgromadzeniem, czy tylko zwykłych ludzi macie odwagę gnębić mandatami?" – czytamy w komentarzach.
Komentujący zwrócili także uwagę na to, że nikt ze zgromadzonych nie miał na sobie maseczki ochronnej oraz rękawiczek. W ocenie policji zgromadzenie polityków PiS nie było naruszeniem zakazów
 epidemicznych, ponieważ... nie było zgromadzeniem publicznym. 
Uczestniczące w obchodach osoby wykonywały po prostu swoje obowiązki.  
