
Mieszkania gojów to zagroda dla bydła 
"Strzeżcie dusz waszych, a nie dźwigajcie ciężarów w sabat, ani wnoście przez bramy Jeruzalem".
      Zakaz ten, zabraniający w dzień świąteczny wykonywania ciężkich robót, 
wyjaśniali rabini w śmieszny i drobiazgowy sposób. Uczyli, że w sabat 
nie wolno w ogóle najdrobniejszej rzeczy ze sobą nosić, z wyjątkiem 
tylko w obrębie domu i na podwórzu. Z domu zaś na podwórze i na odwrót 
można rzeczy przenosić tylko wtedy, o ile ten dom i to podwórze należy 
do jednego właściciela czy też jednej rodziny. 
 Jeśli zaś kilka rodzin mieszkało w jednym domu, to do jednej z tych 
rodzin przenoszono swoje potrawy i zaznaczano, że tworzą one jedną 
rodzinę. W ten sposób podwórze i dom ogłoszone jako należące do jednej 
rodziny, zwalniano od zakazu przenoszenia w ich obrębie rzeczy.
 Nie wolno było jednak niczego wynosić poza podwórze na ulicę. 
Zapobiegliwi jednak rabini zaradzili i temu orzekając, że jeśli się 
zamknie ulice miasta jakąś przepaską (obecnie drutem), w podwórzu 
zawieszoną nie wyżej jak 20 łokci (erubin) i urządzi się obrzęd szitfa 
oznaczający, że wszyscy mieszkańcy danej miejscowości są towarzyszami, 
tworzą jedną rodzinę, wtedy tę miejscowość uważa się za wspólne rodzinne
 podwórze i wtedy w obrębie całej tej miejscowości można swobodnie 
przenosić inne rzeczy. W mniejszych miastach obecnie u wylotów ulic na 
słupach czy domach zawieszone są w poprzek ulicy druty, które oznaczają 
owe określenie "rodzinnego podwórza". Trudniej było to uczynić w 
wielkich miastach, ale i tu pomysłowość nowoczesnych rabinów nie 
ustępuje starym. Tu tor obwodowych kolei żelaznych ma oznaczać prastary 
erubin. Narzucała się jednak trudność, bo przecież w miastach oprócz 
żydów mieszkali i nieżydzi — goje, którzy przecież do rodziny żydowskiej
 należeć nie mogą, nie można z nimi urządzić szitfy, a zatem nie można 
ich uważać za towarzyszy, nie można również i całej miejscowości uważać 
za wspólne podwórko.
 Zasadą było: "Jeśli na podwórzu mieszka goj lub osoba nie uznająca eruba, to podwórze z powodu tych osób staje się zakazanym".
 I tę trudność jednak usunięto iście po rabińsku, oświadczając:
"Podwórze goja uważa się jako zagrodę dla bydła, można przenosić z 
podwórza do domu i z domu na podwórze. Jeśli zaś na tym podwórzu mieszka
 jeden żyd, to on sprawia, że przenoszenie rzeczy jest zakazanym, bo 
podwórze uważa się jako należące do niego".
 Z tego jasny wniosek: żyd, jeśli uczestniczy w części tylko jakiejś 
własności z gojami, uważa się za właściciela całości, a gojów uważa za 
bydło, ich domy jako zagrodę dla bydła".
 Jako przykład rabinistycznej kazuistyki, a zarazem i jako obraz pogardy
 dla nieżydów i stawiania ich na równi ze zwierzętami, mamy przepis 
podany w "Szulchan aruchu", gdzie powiedziano:
 "Jeśli jest kto w podróży i rozpoczął się sabat i on ma przy sobie 
pieniądze, osła albo nieżyda, to nie powinien pieniędzy naładowywać na 
osła, lecz dać je na czas sabatu nieżydowi, ponieważ spoczynek osła w 
sabat jest także nakazany. Jeśli jednak coś znalazł, to nie może dać 
nieżydowi, ponieważ on nie może się tego dotknąć, Jeśli nie ma żadnego 
nieżyda przy sobie, albo mu nie dowierza, to może swoje pieniądze 
położyć na osła, ale nie może go prowadzić, lecz jak tylko osioł zacznie
 iść, kładzie na niego pieniądze, jeśli staje spokojnie, to zdejmuje 
znów z niego itd. Nie powinien on jednak starać się głośnymi słowami 
pobudzać osła do pójścia, jak długo pieniądze są na nim, on nie może 
również jechać na ośle, lecz musi iść pieszo, z wyjątkiem, gdyby było 
niebezpieczeństwo życia, wtedy może także przekroczyć granicę, do której
 w sabat iść może, tj. 2.000 łokci". 
Ks. dr Stanisław Trzeciak „Talmud o gojach a kwestia żydowska w Polsce”, 1939 r., str. 38-39
Za: http://tenetetraditiones.blogspot.com/2020/04/x-stanisaw-trzeciak-mieszkania-gojow-to.html