Jest coś, za co naprawdę cenię życie w Polsce. I tak – możecie być zaskoczeni.
Swego czasu tchórze i dranie z #ABW zablokowali mój blog – niewygodny dla systemu. Ponadto straciłam pracę, musiałam stawić czoła licznym hejterom, zniesławieniom, prowokacjom itd. Wiem, że z moimi poglądami nie mam szans na karierę ani godziwą wypłatę.
Po blokadzie narzuconej przez ABW zrobiłam sobie nową stronę, jeszcze bardziej niepoprawną politycznie. Właściciele innych zablokowanych portali poszli do sądu i… wygrali. W Polsce można zrobić aferę z prób uciszania i krytykować bezpiekę.
Nie, to nie jest zasługa rządzących. To swoisty "efekt uboczny" cech narodu polskiego – a właściwie resztek, które po nim pozostały.
Doceniłam naszą sytuację dopiero dzięki podróżom oraz zagranicznym kontaktom. Mając konkretne porównanie, doszłam do wniosku, że w Polsce pozostało najwięcej wolności słowa.
Tak, wiem, że ten wpis zobaczy zaledwie garstka osób, gdyż algorytmy są tak ustawione, by Czytelnikom pokazywać coś innego – np. poczynania patocelebrytów.
Ale nie zrażam się. To może być ostatni moment, by mówić i pisać, co chcemy. Wykorzystajmy to póki czas, gdyż żydowskie kręgi szykują dla polskich gojów totalitaryzm.
Przy okazji dziękuję wydawnictwu Vin Ross Publishing za solidną porcję niewygodnych dla systemu książek, które będą mi towarzyszyć przez długie jesienne wieczory. Niektóre z nich z pewnością opiszę w recenzji.
Kupujcie, zbierajcie i czytajcie takie książki – wkrótce może to być niemożliwe w oficjalnym obiegu. Dzielcie się nimi z innymi.
Udostępniajcie, linkujcie, podawajcie dalej treści, które nie są poprawne politycznie, a które demaskują, co system szykuje dla nas wszystkich.
Wielu moich znajomych zza granicy nie ma już takiej możliwości...
