Jestem radykalnym tradycjonalistą - przeciwnikiem zachodniego modernizmu; byłbym przeciwko Rewolucji Francuskiej i liberalnemu imperializmowi Napoleona, przeciwko cywilizacyjnie modernistycznemu kolonializmowi, a dziś jestem przeciwko syjonizmowi, czyli żydowskiemu kolonializmowi w Palestynie zmierzającemu do eksterminacji jej rdzennych mieszkańców i transformacji tego kraju w nowoczesny kraj zachodni.
Nowoczesność - niezależnie czy w swojej hipostazie "prawicowej" czy "lewicowej", "konserwatywnej" czy "liberalnej" - zmierza zawsze do materialnej eksterminacji wszystkiego co organiczne, naturalne i zakorzenione, by zastąpić to mechanizmem; mechanistyczne i abstrakcyjne są główne idee nowoczesności, czyli liberalizm i nacjonalizm, mechanistyczne i abstrakcyjne są ich twory (nowoczesny "Lewiatan", "System") w postaci "państwa narodowego", "jednostki" i "społeczeństwa obywatelskiego".
Wiem oczywiście, że wśród arabskich mieszkańców Palestyny też upowszechniły się idee nowoczesne z socjalizmem i nacjonalizmem. Nawet islamizm Hamasu, do którego czuję największą sympatię, jest tworem nowoczesnym. Na płaszczyźnie struktury społecznej (patriarchat, klanowość) a nawet światopoglądu (brak zachodniego rozdziału "sacrum"i "profanum") pre-syjonistyczni (nie tylko arabscy) mieszkańcy Palestyny są jednak nieporównanie bliżej Tradycji niż cokolwiek zachodniego, a już szczególnie niż spóźnione echo zachodniego kolonializmu jakim jest Izrael (wystarczy popatrzeć na syjonistyczną propagandę z lat 1940. i porównać ją z propagandą euro-amerykańskiego kolonializmu).
Tak więc, niech żyje wolna Palestyna, Izrael zepchnąć do morza i zlikwidować!