„Precz z komuną!” już nie
działa. A nawet więcej - psuje! Antykomunistyczne hasła paradoksalnie
stały się orężem w ustach środowisk, które nie maja nic wspólnego z
dobrem Narodu. Niestety w walce z nieistniejąca już wykładnią
marksistowsko-leninowską i wychowywaniu nowych pożytecznych dla wrogich
ideologii, podatnych na modę patriotyczną, ale nadal lemingów i to na
dodatek kompletnie wyjałowionych ideowo, duży udział mają polscy
nacjonaliści. A przynajmniej ci, którzy odwołują się do dziedzictwa
narodowej tradycji. Tradycja ta jak wiadomo oparta o chłodny realizm na
pewno nie zaakceptowałaby dalszego brnięcia w bzdurny dogmat jakim jest
właśnie walka z komunizmem. Za to zwrócić należy uwagę jakie
spustoszenie w głowach sieje ta wariacka walka z wiatrakami.
1. Wychowanie przyszłych elektoratów środowisk oddalonych ideowo
Z „antykomunizmu” korzysta cała
mainstreamowa prawica zawłaszczona przez środowiska związane z PiS-em
oraz dalej z liberalnym obozem Korwina Mikkego, a raczej ofiarami wirusa
korwinizmu. Narodowcy może i w dobrzej wierze napędzając wojenna
machinę antykomunizmu nabijają im elektorat. Jakim sposobem?
PiS wyrósł na lustracji, bogobojnych
kręgach solidarnościowych nienawidzących (słusznie) PZPR. I dzięki temu
się utrzymuje. Jednak nie mamy tutaj rozsądnego rozliczenia z PRL-em
(którego zaznaczam niestety nigdy nie było), a emocjonalne i wybiórcze
traktowanie osób z nim związanych. PiS zabetonował scenę, na której
odbywa się wyreżyserowana wojna o sprawiedliwość dla pokrzywdzonych
przez „komunę” Pokolenia postsolidarnościowe, stoczniowcy, dawni
„prawicowi” KOR-owcy itd. to jest właśnie to środowisko wraz z całymi
przyległościami. Tego elektoratu już się nie oderwie, ta generacja jest
tym skażona. Ale ona wymierała. Do czasu. Pojawili się, a raczej
zrestartowali młodzi narodowcy. I zaczęli uderzać w antykomunistyczne
tony. Jaruzel, Norymberga, lustracja, wymieniać można jeszcze długo.
Efekt? Zamiast wychowania ideowego zasponsorowanego młodym, którzy mieli
być nowym kołem napędowym nacjonalizmu, mamy owszem wkurzonych, często i
anty-systemowo nastawionych... antykomunistów na modłę pisowską, którzy
uważają, ze Polska stała się ofiara spisku wszystkich wokół, a
najgorzej, że dalej rządzą nami komuniści. Komunistą jest liberał Tusk,
komunistą jest pederasta i libertyn Biedroń, komunistą w końcu nazywa
się ultraliberała Palikota. Czyste szaleństwo! Najgorszym z tego
wszystkiego jest to, ze ten „nacjoleming” nie potrafiłby zapewne za
wiele o samym marksizmie-leninizmie za wiele powiedzieć. Za to, Ruch
Narodowy stworzył sobie możliwych przyszłych oponentów i wyborców PiS-u. W
sytuacji, w której ta inicjatywa wyhamuje (a to już widać) ta cała
nieukształtowana ideowo masa, której ktoś kazał wierzyć w walkę z
wiatrakami i zaraził modą na patriotyzm, tylko na pewno nie ten
promowany w kręgach „kumatych” czyli endeckich (co zresztą tutaj
obrazuje nam rozdwojenie jaźni obozu narodowego), zwyczajnie pójdzie i
zagłosuje na Jarosława Kaczyńskiego.
Jest tez inna opcja działająca na
zasadzie szybkich skojarzeń. Ci bardziej antysystemowi, którzy nie żyją
PRL-em, ale o wszystko go obwiniają i uważają, ze III RP zaczynała od
zera, a 25 lat tej degeneracji jest tylko i wyłącznie dlatego, że „rządzą
komuniści, są sitwy, jest socjalizm, nie ma wolnego rynku, a to wszystko
przez komunę” zwrócą się do wiadomo jakiej opcji. Janusz Korwin Mikke
jest radykalny i anty-systemowy na swój sposób. Zrobił wokół siebie
pijar, którego zabrakło Ruchowi Narodowemu. A ten sam stworzył mu ładną
podkładkę pod elektorat, albo przynajmniej kolejnych korwinistów. Dla
przeciętnego nazwijmy go „narodowca” komuna = PRL = socjalizm = okrągły
stół = zdrada = socjalizm dalej. Poza tym z „komuną” kojarzą się
środowiska pederastów. PiS jest również socjalny w sferze gospodarczej,
więc dalej nie będzie upragnionej „prawicowej” wolności. I tu następuje
dylemat - czy mam popierająć nacjonalistów czy Korwina - jedni i drudzy
walczą z komuną (a więc zubażającym mnie socjalizmem) i z degeneracjami
obyczajowymi. Korwin jest atrakcyjniejszy bo: a) wygrywa b) jest
radykalny c)wali durno-śmieszne bon-moty. I tak następuje pomieszanie
pojęć, gdzie nacjonalizm jest kojarzony z fantasmagoriami
ko-liberalnymi.
2. Potęgowanie wiary, że 25 lat (ćwierć wieku! Sic!) to za mało by odbudować kraj z ze zgliszczy jakie zostawił po sobie PRL
Antykomunizm jest wreszcie wodą na młyn
wszystkich „transformatorów” od Balcerowicza, przez Tuska po Wąłesę. Ci,
którzy uwłaszczyli się na praktycznie bezprawnej prywatyzacji majątku
narodowego, którego ponoć nie było, bo były zgliszcza zazwyczaj każą nam
wierzyć, że jest jak jest bo startowaliśmy od zera. Sami zapewne
banknotami ściany tapetują. A skąd gotówka ? A owszem z wyprzedania tego
„zacofanego” przemysłu postpeerelowskiego, który jak się dzisiaj okazuje
w dużej mierze, aż taki zacofany nie był i w sumie to nawet jakiś
przemysł by się tu przydał, bo jednak gospodarka oparta o usługi to
korporacyjny obóz pracy prawie darmowej.
Ta emocjonalna zemsta na PRL-u, która
objawiła się prywatyzacją wszystkiego (bo taki jest dogmat wolnego rynku)
objawiła się tym, ze wybito nam ekonomiczne zęby. W tym momencie Polacy
są tanią siła robocza, Polska tanią montownią zachodnich fabryk, a idzie
(albo cofa się) jak kto woli ku radosnemu XIX wiecznemu kapitalizmowi.
Mamy głodowe stawki, zero praw dla podwykonawców (to co się dzieje na
polskich budowach inaczej niż patologią nie da się nazwać)., kuleje mała
przedsiębiorczość zalewana konkurencyjnym zachodnim kapitałem, który ma
przywileje i prawie żadnych ograniczeń. Szaleje prawo rynku. I próba
zatrzymania tego kończy się wrzaskiem: Socjalizm! Cofacie nas do PRL-u!
Komuniści! Jedyne czego młodzież pragnie to pęd ku jeszcze większej
wolności, bo nadal myśli, ze panuje socjalizm, a rządzi komuna. W końcu
trudno się dziwić skoro każde środowisko patriotyczne, a nawet te
uważające siebie za anty-systemowych realistów krzyczy gromko: Precz z
komuną! Raz sierpęm raz młotęm!
3. Atlantyzm, rusofobia ---> kierunek UE
Nie nie jestem zwolennikiem paktu z
„katechonami” wschodnimi, lecz znów ciąg skojarzeniowy, który
niemiłosiernie jest narzucany społeczeństwo wygląda w ten sposób: komuna
to ZSRR czyli Katyń, a ZSRR to dziś Rosja czyli tam dalej komuna i chcą
nas zabić. To automatycznie daje wolną rękę politykom proatlantyckim w
kreowaniu poglądu na geopolitykę, który będzie maksymalnie uproszczony.
Świat zachodu to wolność, wschód to dzicz i kraje kiedyś wspierające
ZSRR czyli komuna, czyli do piachu, come on U.S. Boys! Spójrzmy jak
dziś trudno wytłumaczyć Polakom, że już nie am żelaznej kurtyny, świat stał się bardziej skomplikowany. USA jest dziś krajem agresywnym i
imperialnym o wiele bardziej niż próbująca być nieudaną , acz
konserwatywną kopią Rosja. Nie da się wyjaśnić, że powinniśmy budować
własną politykę opartą o mniejsze państwa w Europie. UE albo śmierć;
UE albo Rosja czyli jednak UE albo powrót do tego szarego zabiedzonego PRL-u. I
choć byłoby to już raczej niemożliwe to jednak ten paniczny strach
przed czającą się gdzieś w ciemności „komuną” paraliżuje
zdroworozsądkowe myślenie.
4. Archaizm, a nie realne zagrożenia
Dziś to nie zarośnięty, śmierdzący
bolszewik, który chce nas rozpruwać bagnetem jest zagrożeniem. Nie zomowiec broniący podpalanego Komitetu Centralnego czy strzelający do górników. Nie
czerwony profesor a wcześniej oficer SB, mający na sumieniu polskich
patriotów, a potem dusze i wypaczane umysły studentów studiów
humanistycznych jest naszym wrogiem.
Polityk liberał wprowadzający oligarchię
i zamykający młodej generacji szklany sufit, bankier w najnowszym
garniturze, przeliczający wirtualny zysk, drenujący Polaków z kredytów i
kuszący nowymi propozycjami swoistego paktu z diabłem na całe życie,
jak diler od heroiny. To wreszcie prezes kolejnej firmy holdingowej z
kapitałem reprezentującym zagraniczne interesy, czy zarząd dużej firmy
budowlanej lub produkcyjnej liczący tylko zysk i tnący koszty pracy, aż
do doktora ekonomisty, który za stypendia zachodnich uczelni robi tu za
dyżurny autorytet od liberalnych rozwiązań. Tak to oni są wrogami!
Nowymi wrogami!
To nie lata 20-30 gdzie chłopaki z ONR-u strzelali/cięli/okładali się kijami z PPS-owcami lub komunistami na ulicach. Wreszcie nie lata powojenne i polowania na partyzantów, ani też gospodarka centralnie sterowana i kolejki po „ostatnia parówkę”. Teraz kolejki są, ale w bankach po kredyt lub prośby o przesuniecie terminu spłaty. Do kas w wielkich supermarketach gdzie ludzie pracują na śmieciówkach często na darmowych nadgodzinach. W pośredniaku, gdzie kierowani są albo na parszywy zarobek albo do domu. W szpitalach i przychodniach. Przykłady dalej można mnożyć.
To nie lata 20-30 gdzie chłopaki z ONR-u strzelali/cięli/okładali się kijami z PPS-owcami lub komunistami na ulicach. Wreszcie nie lata powojenne i polowania na partyzantów, ani też gospodarka centralnie sterowana i kolejki po „ostatnia parówkę”. Teraz kolejki są, ale w bankach po kredyt lub prośby o przesuniecie terminu spłaty. Do kas w wielkich supermarketach gdzie ludzie pracują na śmieciówkach często na darmowych nadgodzinach. W pośredniaku, gdzie kierowani są albo na parszywy zarobek albo do domu. W szpitalach i przychodniach. Przykłady dalej można mnożyć.
Najzwyczajniej w świecie musimy dojść do
tego, że „komuna” się skończyła, walka z nią jest urojeniem i to
masowym. Kłamstwem, które nie niesie za sobą wcale nowego elektoratu,
tylko tłumy otumanionych, ale szczerych patriotów, na swój sposób
chcących zrobić tu coś dobrego. Ale ukierunkowuje się ich na walkę z
wiatrakami. Co jeżeli w końcu zauważą blef? I powiedzą: SPRAWDZAM?
Miłosz Jezierski
Za: http://www.narodowcy.net/publicystyka/10460-precz-z-komuna-masowa-halucynacja