W
sobotę 7 września o godzinie 11.15 rozpoczęła się konwencja
inauguracyjna partii Grzegorza Brauna. Pełna sala Hotelu Arche w
Warszawie przy al. Krakowskiej czekała na pierwszy ruch organizatorów.
Zaczęło się od entuzjastycznego ‘Szczęść Boże”, pozdrowienia, które jest
w środowisku automatycznie kojarzone z Grzegorzem Braunem. Po krótkim
wprowadzeniu konferansjerów, sala, na której znalazł się krzyż, obraz
Matki Bożej i Orzeł Biały nieprzypadkowo według dawnego wzoru,
rozbrzmiała prastarą pieśnią „Bogurodzica”. Nikt nie mógł mieć
wątpliwości, w jakim środowisku się znajduje.
Część przeznaczoną na przemówienia
otworzył sam przewodniczący, Grzegorz Braun, założyciel Korony, jak w
skrócie nazywana jest nowa partia polityczna katolickiej prawicy
polskiej. Braun wyłożył pokrótce cele i założenia, towarzyszące tej
nowej inicjatywie. Korona ma być lojalną częścią Konfederacji Wolność i
Niepodległość i dążyć do podniesienia korony polskiej. Silnie katolicki
charakter partii nie może jednak przeszkadzać w akcji politycznej. Jest
to szczególnie ważne w kontekście faktu, że na skrzydłach tak liberałów
Korwina-Mikke jak i narodowców, są liczni poganie. Korona ma stanowić
siłę równoważącą ludożercze zapędy tych elementów koalicji, które zbyt
daleko odeszły od katolickiego nauczania.
Po niedługim przemówieniu Grzegorza
Brauna, nastąpiły kolejne. Spóźniony na Konwencję Janusz Korwin-Mikke
(element jak na inaugurację partii katolickiej, jaką chce być Korona,
dość egzotyczny), zaznaczył krótko swój stosunek do wiary w Boga,
mówiąc, że jest deistą. Nie jestem przekonany, czy udaną próbą wpisania
się w kontekst sytuacji była kolejna deklaracja Korwina-Mikke, odnosząca
się do aborcji. Prezes partii Korwin opowiedział mianowicie, znaną już
śledzącym działalność Korwina anegdotę o UPR-owcu, który będąc ateistą
wyrażał najgłębsze ubolewanie nad skutkami aborcji, ponieważ przez ten
proceder niszczy się niepowtarzalną istotę, łańcuch DNA, który już nigdy
się nie powtórzy. Wystąpienie liberała wywołało żywy aplauz, choć nie
uważam, żeby traktowanie kwestii aborcji na równi ze stratą wynikającą
ze zniszczenia egzemplarza muzealnego czy kolekcjonerskiego jest
odpowiednie.
Kolejnymi prelegentami byli Roman Fritz,
zakochany w Tradycji numer 1 Konfederacji w Rybniku, Sławomir Czech,
skarbnik partii, Krzysztof Bosak z Ruchu Narodowego, który przedstawił
się oficjalnie, jako monarchista, co nie było wcześniej znane w
szerszych kręgach. Łukasz Fomicz zachęcał do kontroli wyborów, a
Włodzimierz Skalik, najbliższy współpracownik Brauna, opowiadał o
formalnych i praktycznych stronach powstania partii.
Nieco podniosła atmosfera przechodziła
czasem w bardziej wiecową, kiedy to obecni skandowali hasło „Bóg, Honor,
Ojczyzna”. Obok planowych przemówień, były też improwizacje, jak
wystąpienie Mariusza Dzierżawskiego z organizacji Pro-prawo do życia.
Franciszek Podlacha opowiedział o ideowej stronie nowej partii,
podkreślając jej katolickie oblicze. Zaznaczył potrzebę partii
autentycznie katolickiej, a nie tylko powołującej się na katolicyzm,
żeby osiągnąć lepszy wynik wyborczy. Głos zabrali jeszcze:
przedstawiciel organizacji kresowych, który odczytał list prof.
Osadczego, w którym uczony wyraża chęć współpracy z Koroną, Krystyna
Jarocha z Bydgoszczy, Jakub Baryła, znany z protestu przeciw marszowi
LGBT w Płocku, przewodniczący Ligi Narodowej oraz Stowarzyszenia Sokół.
Część oficjalna zakończyła się modlitwą Pod Twoją Obronę prowadzoną przez Grzegorza Brauna. Po części oficjalnej nastąpiły rozmowy kuluarowe.
Nowa partia na polskiej prawicy powiększa
jej rozczłonkowanie, ale stanowi element nowy. Żadna istniejąca obecnie
partia w Polsce nie odwołuje się do katolicyzmu tak silnie jak Korona.
Jest to też partia, mająca na celu przygotowanie gruntu pod powrót do
Polski ustroju monarchicznego. Tak jak od początku istnienia
Konfederacji Wolność i Niepodległość, tak i po inauguracji Korony,
postawić należy pytanie o praktyczne możliwości długofalowej współpracy
osób, deklarujących się jako katolicy i tradycjonaliści z liberałami
spod znaku Korwina.
Karol Kilijanek