Odkąd markiz de Condorcet (entuzjastyczny zwolennik i zarazem ofiara Rewolucji) wynalazł słówko contre-révolution – definiując ją zresztą jako też rewolucję, tyle że w przeciwną stronę (une révolution au sens contraire)
 – pojęciu „kontrrewolucja” nadawano najrozmaitsze i często wykluczające
 się znaczenia. W tym miejscu jednak skupimy się na obecności tego 
terminu wyłącznie w wizji religijno-politycznej tych autorów, którzy nie
 tylko że zgadzają się z generalną przesłanką zaproponowaną już przez 
jednego z największych Doktorów Kontrrewolucji – Josepha hr. de 
Maistre`a – iż Kontrrewolucja nie będzie rewolucją „na wspak”, lecz 
przeciwieństwem Rewolucji (la contre-révolution ne sera point une révolution contraire, mais le contraire de la révolution),
 ale sens tego przeciwieństwa doprecyzowują z bezkompromisowością 
niespotykaną gdziekolwiek indziej, nawet w pokrewnych odmianach tego 
samego nurtu myśli kontrrewolucyjnej. Przedmiotem naszej uwagi będzie 
tedy filozofia i teologia polityczna współczesnych wirtuozów 
tradycjonalizmu katolickiego (przeważnie także legitymistycznego 
karlizmu) w Hiszpanii (Francisco Elías de Tejada y Spínola [1917-1978], Álvaro d`Ors [1915-2004], Rafael Gambra Ciudad [1920-2004], Francisco Canals Vidal [1922-], Juan Vallet de Goytisolo [1917-], Vicente Marrero Suárez [1922-2000]).
„Prawdziwa Kontrrewolucja”
Specyfika tradycjonalistycznego rozumienia sensu i celu 
Kontrrewolucji może i powinna być rozpoznawana w kontekście powszechnego
 występowania od czasu Rewolucji 1789 roku deklaratywnie 
antyrewolucyjnych, lecz bardzo zróżnicowanych co do genezy, 
światopoglądu, ideologii i programów, formacji ideowych, politycznych i 
niekiedy zbrojnych, w wielu wypadkach także sprawujących władzę, bądź 
zdobywających ją tam, gdzie siły „starego porządku” (ancien régime, antiguo régimen),
 względnie „restauracji”, już ją były utraciły. Formacje te 
samookreślały się zazwyczaj jako konserwatywne, narodowe, prawicowe lub 
po prostu jako „umiarkowani” (modères, moderados) albo „partia porządku” (parti de l`ordre, partido del orden).
 Nagminnym zjawiskiem w tym wypadku była ich – z tradycjonalistycznego 
punktu widzenia – połowiczność i faktyczna kompromisowość w stosunku do 
zasad i instytucji rewolucyjnych, jak również zawężenie stawianych sobie
 celów do obrony konkretnych interesów partykularnych grup społecznych, 
„trzymających władzę”. 
Jakkolwiek rozumianego „porządku” broniły przecież przed rozmaitymi frakcjami „partii ruchu” i „stronnictw wywrotu” zarówno biurokratyczno-policyjne reżimy w Austrii i Niemczech czy autokratyczne despotyzmy w Rosji i Turcji, jak zwolennicy juste milieu w Monarchii Lipcowej pod berłem dynastii orleańskiej i we Włoszech pod rządami „prawicy historycznej” (destra storica) czy demokracje mieszczańskie, począwszy od III Republiki Francuskiej. Szczególnym znakiem zajęcia pozycji de facto kompromisowych wobec Rewolucji było jednak godzenie się z coraz głębszą sekularyzacją polityki. Już kanclerz Metternich – uchodzący za ostoję i symbol reakcji – domagał się, z pozytywnym skutkiem, od władcy Królestwa Obojga Sycylii dymisji dla ministra – księcia di Canosa, traktującego serio chrześcijańskie deklaracje Świętego Przymierza. Urzędowe przeszkody rozpowszechnianiu antyliberalnego Syllabusa papieża bł. Piusa IX stawiały zaś nie tylko rządy laickie lub protestanckie, ale również oficjalnie katolickiego Cesarstwa Brazylii oraz deklarującego życzliwość dla Kościoła, Drugiego Cesarstwa we Francji. W świetle tych okoliczności należy widzieć wypowiedź z programowej encykliki papieża św. Piusa X, która może być uznana za presupozycję stanowiska tradycjonalistów: „Wiadomo Nam (…), że niemało jest ludzi, którzy powodowani miłością pokoju – czyli, jak się mówi – spokoju czy porządku, łączą się i zrzeszają w stowarzyszenia i stronnictwa, które nazywają stronnictwami porządku. Czcze nadzieje i stracone wysiłki! Istnieje tylko jedno stronnictwo porządku, które jest zdolne przywrócić spokojność pośród panującego zamętu: jest to stronnictwo tych, którzy trzymają z Bogiem”2. W podobnym duchu wypowiedział się – indagowany w kwestii pojęcia „prawicy” – autorytet filozoficzny, o. Réginald Garrigou-Lagrange OP: „Uważam (…), że nie powinniśmy mylić prawdziwej prawicy z rozmaitymi pseudo-prawicami, które bronią fałszywego, a nie prawdziwego ładu. Prawdziwa zaś prawica broni ładu ufundowanego na sprawiedliwości i wydaje się odzwierciedlać to, co Pismo Święte nazywa ‘prawicą Boga’, gdy głosi, iż Chrystus zasiada po prawicy Ojca, a wybrani staną po prawicy Najwyższego”3.
Jakkolwiek rozumianego „porządku” broniły przecież przed rozmaitymi frakcjami „partii ruchu” i „stronnictw wywrotu” zarówno biurokratyczno-policyjne reżimy w Austrii i Niemczech czy autokratyczne despotyzmy w Rosji i Turcji, jak zwolennicy juste milieu w Monarchii Lipcowej pod berłem dynastii orleańskiej i we Włoszech pod rządami „prawicy historycznej” (destra storica) czy demokracje mieszczańskie, począwszy od III Republiki Francuskiej. Szczególnym znakiem zajęcia pozycji de facto kompromisowych wobec Rewolucji było jednak godzenie się z coraz głębszą sekularyzacją polityki. Już kanclerz Metternich – uchodzący za ostoję i symbol reakcji – domagał się, z pozytywnym skutkiem, od władcy Królestwa Obojga Sycylii dymisji dla ministra – księcia di Canosa, traktującego serio chrześcijańskie deklaracje Świętego Przymierza. Urzędowe przeszkody rozpowszechnianiu antyliberalnego Syllabusa papieża bł. Piusa IX stawiały zaś nie tylko rządy laickie lub protestanckie, ale również oficjalnie katolickiego Cesarstwa Brazylii oraz deklarującego życzliwość dla Kościoła, Drugiego Cesarstwa we Francji. W świetle tych okoliczności należy widzieć wypowiedź z programowej encykliki papieża św. Piusa X, która może być uznana za presupozycję stanowiska tradycjonalistów: „Wiadomo Nam (…), że niemało jest ludzi, którzy powodowani miłością pokoju – czyli, jak się mówi – spokoju czy porządku, łączą się i zrzeszają w stowarzyszenia i stronnictwa, które nazywają stronnictwami porządku. Czcze nadzieje i stracone wysiłki! Istnieje tylko jedno stronnictwo porządku, które jest zdolne przywrócić spokojność pośród panującego zamętu: jest to stronnictwo tych, którzy trzymają z Bogiem”2. W podobnym duchu wypowiedział się – indagowany w kwestii pojęcia „prawicy” – autorytet filozoficzny, o. Réginald Garrigou-Lagrange OP: „Uważam (…), że nie powinniśmy mylić prawdziwej prawicy z rozmaitymi pseudo-prawicami, które bronią fałszywego, a nie prawdziwego ładu. Prawdziwa zaś prawica broni ładu ufundowanego na sprawiedliwości i wydaje się odzwierciedlać to, co Pismo Święte nazywa ‘prawicą Boga’, gdy głosi, iż Chrystus zasiada po prawicy Ojca, a wybrani staną po prawicy Najwyższego”3.
Znakiem rozpoznawczym „prawdziwej” Kontrrewolucji, „prawdziwej” 
prawicy, „prawdziwej” partii porządku jest zatem jej usytuowanie w 
nadprzyrodzonym planie Opatrzności Bożej względem człowieka. Dla 
„prawdziwego” kontrrewolucjonisty polityka bez religii jest – jak mawiał
 Chateaubriand – niczym, a na dnie każdej kwestii politycznej leży – jak
 orzekał Donoso Cortés – kwestia religijna. „Nic bez Boga” (nada sin Dios)
 – ten aksjomat pozwala odróżnić kontrrewolucjonistę – tradycjonalistę 
od „zwykłego” reakcjonisty bądź konserwatysty, tym bardziej zaś od 
„prawicowych” liberałów, demokratów chrześcijańskich lub bonapartystów –
 także faszyzujących lub populistycznych. Nie wszyscy reakcjoniści są 
bowiem kontrrewolucjonistami, gdyż, jak mawiał Bernanos, być 
reakcjonistą znaczy chcieć po prostu zachować życie, bo tylko zwłoki nie
 reagują. W oczach tradycjonalisty każdy reżim liberalny, czy to 
republikański, czy nawet monarchiczny, jest inspirowany przewrotnymi 
doktrynami Rewolucji (las perversas doctrinas de la Revolución).
 Natomiast Kontrrewolucja jest doktryną, która chce zachować w 
społeczeństwie prawo Boże; która odbudowuje to, co Rewolucja zburzyła, 
czyli ład naturalny i nadnaturalny. To jest „reakcja”, której pragnie, i
 którą stara się wzbudzić tradycjonalista. Konceptem analogicznym do 
pojęcia Kontrrewolucji jest Królestwo Społeczne Chrystusa (Reinado social de Cristo), co oznacza odbudowanie cywilizacji chrześcijańskiej (la civilización cristiana)4.
Zwięzłą eksplikację sensu i celu Kontrrewolucji w rozumieniu tradycjonalistów hiszpańskich odnajdujemy w projekcie manifestu: Do moich umiłowanych tradycjonalistów i do wszystkich Hiszpanów (A mis queridos tradicionalistas y a todos los españoles),
 napisanego po oficjalnym zakończeniu Krucjaty wiosną 1939 roku przez 
wdowę po ostatnim bezpośrednim sukcesorze karlistowskiej linii Burbonów –
 Alfonsie Karolu I – księżnę Maríę de las Nieves de Braganza:
„Pierwszym słowem naszej dewizy jest BÓG. Znaczy to, że prawo Boże, 
autorytet Kościoła Świętego i cześć dla wszystkich nauk boskich są 
pierwszym i fundamentalnym z naszych praw. (…)
Religia Katolicka jest kamieniem węgielnym (la piedra angular), niewzruszoną podstawą i najmocniejszym fundamentem narodu hiszpańskiego, celem, a nie środkiem. (…)
Z tego powodu my, którzy reprezentujemy prawdziwą kontrrewolucję (la verdadera contra-Revolución),
 wychodzimy od przeciwstawienia się wszystkim zasadom rewolucji 
liberalnej, jako koniecznej i nieodzownej podstawy odbudowania 
Hiszpanii, jej Jedności Katolickiej, która nie jest rzeczą 
przebrzmiałą i niemożliwą w naszych czasach, jak niektórzy mniemają, 
lecz pulsującą aktualnością, możliwą i konieczną; jako że wiara 
chrześcijańska jest u Hiszpanów niezniszczalna” 5.
Herezja europeizmu
Cechą znamienną myśli tradycjonalistycznej jest intencja docierania 
do samych korzeni zła rozpoznawanego jako Rewolucja. W tym sensie można 
mówić o „radykalizmie” tradycjonalizmu, nie bacząc na pozornie 
oksymoroniczne brzmienie tego sformułowania, pamiętając natomiast o tym,
 że etymologicznie radix znaczy „korzeń”, a przenośnie – 
początek, źródło, zasadę. Tradycjonalistyczny antyrewolucjonizm jest 
zatem radykalny, to znaczy „dogłębny”, ponieważ nie zadowala go 
wskazanie i napiętnowanie rewolucji 1789 roku, a tym bardziej wszystkich
 następujących po niej rewolucji liberalnych, demokratycznych, 
socjalistycznych, komunistycznych, populistycznych czy faszystowskich. 
Tradycjonalista postrzega w nich skutek, a nie przyczynę, kolejne 
eksplozje śmiercionośnej trucizny, wytryskające z wrzodu, który 
zagnieździł się w organizmie cywilizacji zachodniej dużo wcześniej i z 
różnych powodów. Elías de Tejada czas agonii datuje dokładnie: według 
niego, cywilizacja chrześcijańska umarła, czy raczej stopniowo umierała,
 na Zachodzie pomiędzy 1517 a 1648 rokiem. Rozpadła się ona w pięciu 
kolejnych „zerwaniach” czy też „pęknięciach” (rupturas), stanowiących pięć pchnięć sztyletem w historyczny organizm Chrześcijaństwa (Cristiandad)6. Były to: a) zerwanie religijne (ruptura religiosa) luteranizmu, które zniszczyło harmonię dogmatyczną; b) zerwanie etyczne (ruptura ética) makiawelizmu, repoganizującego moralność przez zastąpienie scholastycznej i ascetycznej cnoty (virtus) „cnotą” (virtú) ambicji; c) zerwanie polityczne (ruptura política) w teorii suwerenności monarszej Bodina; d) zerwanie jurydyczne (ruptura jurídica) w sekularyzującej prawo naturalne filozofii prawa Grocjusza i Hobbesa; e) zerwanie socjologiczne (ruptura sociológica) z chrześcijańskim mistycznym ciałem politycznym (cuerpo místico político cristiano),
 dokonane definitywnie wraz z podpisaniem Traktatu Westfalskiego, który 
uświęcił pojęcie „polityki międzynarodowej” jako mechanizmu równowagi 
sojuszów i przeciwsojuszów, odrzucając hierarchiczny ład narodów w 
cesarstwie średniowiecznym7.
Bezwzględnie ujemna ocena dokonań epoki wczesnonowożytnej nie jest 
oczywiście jeszcze niczym wyjątkowym. Tym, co nadaje jej jednak rys 
radykalizmu i odrębności jest zdecydowane, twarde, można rzec: świadomie
 prowokacyjne przeciwstawienie Europy Chrześcijaństwu. Hiszpańscy 
tradycjonaliści w najmniejszej mierze nie podzielają zapału swoich 
ideowych pobratymców w innych krajach do rewindykowania pojęcia Europy 
dla cywilizacji chrześcijańskiej, tym samym zaś – skłonności do 
traktowania wszystkich wymienionych wyżej „pęknięć” (oraz ich następstw)
 jako objawów kryzysu „prawdziwej” (w domyśle: 
średniowieczno-chrześcijańskiej) Europy oraz „podmiany wartości” 
dokonanej perfidnie przez reprezentantów „Anty-Europy”. Hiszpanie 
odrzucają takie strategie semantyczne. Elías de Tejada powiada: czas 
porodu i inkubacji Europy to właśnie nowożytność! Europa mogła narodzić 
się tylko dzięki temu, że wyrzekła się, odstąpiła i zamordowała u siebie
 Chrześcijaństwo. „Europejskość” to tylko eufemistyczne i dystyngowane 
określenie antychrześcijańskiej herezji kulturalnej, społecznej i 
politycznej. Nie ma żadnego iunctim pomiędzy Europą i 
Chrześcijaństwem: to dwie nie tylko różne, ale na każdym punkcie 
przeciwstawne sobie, koncepcje cywilizacji. Można je ująć w długi, 
złożony ciąg antynomii:
„Europa jest mechanizmem; to neutralizacja władz; formalna 
koegzystencja wyznań; moralność pogańska; absolutyzmy; demokracje; 
liberalizmy; domowe wojny nacjonalistyczne; abstrakcyjna koncepcja 
człowieka; państwa narodowe i organizacje międzynarodowe; 
parlamentaryzm; konstytucjonalizm; zburżuazyjnienie; socjalizm; 
protestantyzm, republikanizm; suwerenność; królowie, którzy nie rządzą; 
indyferentyzm, ateizm i antyteizm: w sumie rewolucja. Cristiandad,
 przeciwnie, jest organizmem społecznym; to chrześcijańska wizja władzy;
 jedność wiary katolickiej; władza ograniczona; krucjaty misyjne; 
koncepcja człowieka jako bytu konkretnego; Kortezy autentycznie 
reprezentujące rzeczywistość społeczną, rozumianą jako ciało mistyczne; 
systemy wolności konkretnych; kontynuacja historyczna przez wierność 
przodkom: w sumie tradycja”8.
Pogląd bardziej zniuansowany wyraża Francisco Canals, którego zdaniem
 kiedyś (rzecz jasna, w średniowieczu) Europa istniała jako 
„Chrześcijaństwo Zachodnie” (Cristiandad Occidental), bez 
wątpienia jednak nie ma z nią nic wspólnego Europa Fryderyka Pruskiego 
czy Napoleona. To poczucie wzajemnej obcości żywią również 
„europeizatorzy”, w których oczach narody iberyjskie i 
latynoamerykańskie zasługują jedynie na dobroczynną litość, jako 
„proletariat wewnętrzny” (proletariado interno) Zachodu9.
Álvaro d`Ors formułuje swój sąd w tej kwestii w sposób wyważony, 
niemniej zdecydowany: „Prawdopodobnie, Europa nie przeszła do bycia 
formułą świecką przez etap uprzedniego znaczenia jako Cristiandad”10. Dorzuca przy tym ważki argument, wyprowadzony z epopei conquisty Nowego Świata, owocującej narodzinami transkontynentalnej i wielorasowej, cywilizacyjno-religijnej wspólnoty Hispanidad:
„W mentalności hiszpańskiej nie istnieje różnica pomiędzy katolikiem z Ameryki a katolikiem z Europy. Tam również była Cristiandad.
 Na odwrót, istnieje wielka różnica pomiędzy katolikiem a heretykiem, 
choć obaj są Europejczykami. Podstawę oddzielenia stanowi zatem 
kryterium wiary, a nie różnica ras, położenia geograficznego czy prądów 
kulturalnych. Europeizm (europeísmo), okcydentalizm (occidentalismo), są formami separatyzmu, teologicznie niedopuszczalnymi”11.
Największe wahania w zdefiniowaniu „europejskości” miał Vicente 
Marrero, który – powołując się na angielskiego mediewistę Christophera 
Dawsona12 – pytał, pełen wątpliwości: „Czy Europejczycy to liberałowie, czy tradycjonaliści?”13.
 Ta niepewność nie jest przypadkowa. Marrero, jako jedyny w tym gronie 
nie-legitymista, był bowiem uczniem „dwukulturowego” z urodzenia 
(pół-Baska, pół-Anglika) i edukacji teoretyka „nacjonal-katolicyzmu” 
Ramira de Maeztu y Whitney, jak również ideologa Krucjaty – głoszącego, 
że jest ona także wojną Europy z masonerią i czerwonym barbarzyństwem – 
José Maríi Pemána. W związku z tą rozbieżnością Juan Vallet de Goytisolo
 dokonał ciekawego zestawienia skrajnie rozbieżnych opinii dwu 
tradycjonalistów – Pemána i Elíasa de Tejady: „Dla Pemána nazwa ‘Europa’
 ewokuje Konstantyna, Karola Wielkiego, Święte Cesarstwo, Cristiandad
 średniowieczną. Dla Elíasa de Tejady oznacza ona Erazma, Lutra, 
Kalwina, Zwingliego, Oświecenie, encyklopedystów, Rewolucję francuską”14.
 Z drugiej strony, ten sam autor dostrzega podobieństwo w myśleniu o 
Europie pomiędzy Tejadą a papieżem Janem Pawłem II. I w oczach 
hiszpańskiego filozofa, i „polskiego papieża”, Europa to kontynent, 
który został zdechrystianizowany. Jedyna różnica ich diagnoz jest w tym,
 że zdaniem (piszącego w latach 50. ubiegłego stulecia) Elíasa de Tejady
 Hiszpania posiada jeszcze duży potencjał duchowy, potrzebny do 
rechrystianizacji Europy, według Jana Pawła II zaś cała Europa, 
Hiszpanii nie wyłączając, potrzebuje ‘nowej ewangelizacji’15.
Mimetyzm przeciwko Tradycji
Półtorawiekowy okres powstawania Europy (1517-1648) postrzegany jest w
 myśli tradycjonalistycznej także jako rozejście się królestw 
iberyjskich z resztą kontynentu. Na jego obszarze współistniały odtąd 
dwie cywilizacje, które poza geografią łączyło coraz mniej: 
chrześcijańska w Hiszpanii, a raczej w „Hiszpaniach” (las Españas)16,
 i europejska za Pirenejami, wyjąwszy te obszary (Niderlandy, 
Franche-Comté, Austria, znaczna część Włoch), gdzie sięgała jeszcze 
władza Habsburgów, będących także od 1516 roku królami Hiszpanii. W 
historiozoficznej wizji Elíasa de Tejady, po upadku Chrześcijaństwa w 
Europie, „Hiszpanie” – na czele z Kastylią, która je zjednoczyła i pod 
berłem „Królów Katolickich” (los Reyes Católicos), a zwłaszcza Karola I i Filipa II – pozostały cristiandad menor, jako ostatnia „rezerwa” cristiandad mayor; jako cytadela katolickiej Tradycji w świecie Rewolucji i dekadencji.
Sytuacja uległa jednak zmianie po 1700 roku, kiedy to wraz z objęciem
 sukcesji hiszpańskiej przez francuskich Burbonów pole „starcia 
cywilizacji” przeniosło się za Pireneje17. Od tego czasu Hiszpania „stała się obiektem sukcesywnych usiłowań jej europeizacji (europeización), podług różnych mód europejskich: absolutyzmu w wieku XVIII, liberalizmu w wieku XIX, totalitaryzmów, socjalizmów i demokracji chrześcijańskich w wieku XX”18.
 Pierwsza europeizacja była dziełem Burbonów, którzy poszarpali mozaikę 
hiszpańskiej federacji królestw, wprowadzając ujednoliconą administrację
 na wzór francuskiego absolutyzmu. Ta „francyzacja” (afrancesamiento) – nazywana niekiedy mylnie „kastylianizacją” (castellanización)
 – dotknęła najpierw, dekretem z 29 czerwca 1707 roku, prowincje 
aragońskie, a następnie Katalonię dekretem z 16 stycznia 1716 roku19.
 Odgórnej rewolucji absolutystycznej w XVIII wieku, w sferze kultury 
towarzyszyła także wytężona działalność reprezentantów Oświecenia, 
podczas gdy XIX-wieczna transformacja absolutyzmu w rewolucję liberalną,
 przyniosła infekcję romantyzmu. W XX wieku wreszcie, kolejne frakcje 
„europeizatorów” – totalitaryści (w dwu odmianach: 
bolszewicko-internacjonalistycznej i faszystowsko-nacjonalistycznej), 
demokraci chrześcijańscy, technokraci, neoliberałowie, socjaldemokraci, 
etc. – multiplikują się w sposobie i tempie nieograniczonym20.
Dla Gambry uderzającą cechą europeizacji jest naśladownictwo: 
nierozważny i odtwórczy, więc także zupełnie jałowy kulturalnie 
„mimetyzm” (mimetismo), który jest całkowitym przeciwieństwem oryginalności rdzennej Tradycji21 (wystarczy porównać arcydzieła teatru hiszpańskiego Siglo de Oro
 z mizerią artystyczną oświeceniowej komedii klasycystycznej). Akcentuje
 on również socjologiczną różnicę pomiędzy współżyciem wspólnotowym (convivencia comunitaria) w dawnej Hiszpanii a modelem neutralnego współistnienia (coexistencia neutra) w nowoczesnej Europie. W zupełnej zgodzie – choć z odmienną intencją – z konserwatywnym liberałem modo europeo, José Ortegą y Gassetem, stwierdza, że Europa to kultura laicka, estetyczna i stricte
 liberalna; Hiszpania zaś to transcendentalizm i religijna postawa wobec
 życia; pierwsza, to sformalizowany porządek tolerujących się wzajemnie 
grup heterogennych, druga, to strukturalna jedność duchowa społeczeństwa
 chrześcijańskiego; w pierwszej zwyciężyła laicka koncepcja polityki, w 
drugiej nie wygasł jeszcze duch krucjaty22.
Ors dopuszcza nawet integrowanie się Hiszpanii z krajami europejskimi
 w celach ekonomicznych, technicznych czy militarnych; kategorycznie 
wyklucza jednak poddawanie się europeizacji duchowej. Uzasadnienie jest 
sformułowane jednoznacznie: „Na obszarze ideologii Hiszpania ma rację, a
 Europa jej nie ma. Obie jednak wymagają naprawy. Nie twierdzimy, że 
muszą być shiszpanizowane (españolizarse), lecz że muszą zostać schrystianizowane (cristianizarse)”23.
Dwa tradycjonalizmy
Duchowy wstrząs tektoniczny, który u progu nowożytności oddzielił 
cywilizację europejską od zakonserwowanej na Półwyspie Iberyjskim Cristiandad,
 miał zdaniem myślicieli hiszpańskich, niebagatelne następstwa również 
dla uformowania się tu i tam myśli tradycjonalistycznej, jej struktury 
ideowej oraz obranej metody oporu i konfrontacji z Rewolucją. W ostro 
postawionej dystynkcji pomiędzy tradycjonalizmem hiszpańskim (tradicionalismo hispánico) a tradycjonalizmem europejskim (tradicionalismo europeo)24.
 Elías de Tejada akcentuje w pierwszym rzędzie kwestię ciągłości. W 
Hiszpanii linia Tradycji katolickiej nie uległa przerwaniu nigdy, a co 
najistotniejsze, tradycjonalizm hiszpański, uzbrojony w arsenał 
doktrynalny rodzimych klasyków scholastyki i kontrreformacji, był 
„marmurowy w swojej prawowierności” (marmóreo en su ortodoxia).
 Dzięki temu matadorzy jego myśli kontrrewolucyjnej mogli stawiać opór 
wszystkim kolejnym „europeizmom”: markiz de Villena i obrońca swobód 
katalońskich Narcís Feliú de la Penya – absolutyzmowi; Manuel de 
Larramendi, o. Fernando de Zevallos, Juan Pablo Forner i abp Rafael de 
Vélez – Oświeceniu; autorzy Manifestu Persów (Manifiesto de los persas)25
 – imitowaniu cudzoziemskiej liberalizacji; ks. Jaime L. Balmes – 
konstytucjonalizmowi; Juan Donoso Cortés – liberalizmowi i socjalizmowi;
 Manuel Orti y Lara – antyklerykalnemu krausyzmowi26;
 Marcelino Menéndez y Pelayo – kulturalnemu kosmopolityzmowi; pisarze 
Pokolenia `98 (Ángel Ganivet, Miguel de Unamuno, Ramiro de Maeztu) – 
pozytywizmowi i indyferentyzmowi religijnemu.
Zasadnicze postulaty tradycjonalizmu hiszpańskiego Elías de Tejada 
identyfikuje jako: 1) obronę wartości chrześcijańskich przeciwko 
Rewolucji europejskiej; 2) utrzymywanie ciągłego rozwoju politycznego i 
społecznego narodu, w poszanowaniu Tradycji, zamiast „postępu” skokowego
 i zakłócanego wstrząsami rewolucyjnymi; 3) uznanie, że porządek celów 
politycznych oznacza służebność państwa społeczeństwu, społeczeństwa 
człowiekowi, a człowieka Bogu; 4) wyprowadzanie z powyższego założenia 
wniosku, iż pierwszym zadaniem rządzenia jest osiąganie dobra wspólnego (bien común), rozumianego jako historyczna i chrześcijańska (histórica y cristiana) wolność osoby; 5) rozpoznanie w uprawnieniach prowincjonalnych (fueros) systemów wolności historycznych, chrześcijańskich i konkretnych każdego z narodów hiszpańskich (pueblos hispánicos); 6) uznanie, że narody te są uporządkowane jako ciała mistyczne (cuerpos místicos), co znaczy, że posiadając własną osobowość kulturalną, językową, prawną i polityczną, mogą rządzić się samowystarczalnie (gobernarse autárquicamente), jako pełnoprawne republiki chrześcijańskie (repúblicas cristianas); 7) afirmacja dwojakiej więzi, łączącej te zróżnicowane i samodzielne narody hiszpańskie: wiary (la fe) w tego samego Boga i wierności (la fidelidad) temu samemu królowi; 8) uznanie, że obramowaniem ładu publicznego jest monarchia federatywna i misyjna (monarquía federativa y misionera)27.
Tradycjonalizm europejski postrzegany jest tu natomiast jako siła 
nowa, spóźniona w swojej reakcji na jaskrawe ekscesy rewolucji 
francuskiej, jako „neotradycjonalizm” bez realnej Tradycji. W ocenie 
Elíasa de Tejady zrodził się on w środowiskach intelektualnych, 
ukształtowanych w próżni społecznej oraz w izolacji od tradycji 
metafizycznej i teologicznej, jako że scholastyka tomistyczna, 
wyszydzona przez humanistów, została w Europie zapomniana. Potwierdza to
 przypadek samego – bardzo skądinąd przez Tejadę cenionego – de 
Maistre`a, który zmuszony był podjąć umysłową przygodę skonstruowania na
 nowo chrześcijańskiej teologii politycznej, wracając do Christianitas
 średniowiecznej drogą niejako okrężną, poprzez Ojców starożytnych (w 
tym potępionego za teorię apokatastazy Orygenesa), z powodu czego nie 
ustrzegł się uchybień względem ortodoksji. Brak związania metafizycznego
 oraz kulturalne środowisko romantyzmu uczyniły ów tradycjonalizm myślą 
eklektyczną (mixtificador) – nawet pomimo jego czystej intencji antyrewolucyjnej28.
Tradycjonaliści europejscy „przespali” nowożytny absolutyzm, albo nie
 dostrzegli jego antytradycjonalistycznego i antychrześcijańskiego 
charakteru. Przez trzy wieki cała Europa, na czele z Francją, 
przyjmowała nowoczesną (bodiniańską) koncepcję władzy politycznej, 
dlatego nawet w XIX wieku tradycjonalistom trudno było otrząsnąć się 
spod tego wpływu. Dokonując sumarycznego przeglądu tradycjonalizmów 
europejskich Elías de Tejada konkludował:
„W Niemczech tradycjonalizm polityczny jest dzieckiem romantyzmu, 
zrodzonym kiedy romantyzm już zmierzchał; we Francji stanowił reakcję na
 rewolucję, lecz obciążony absolutystycznym dziedzictwem Ludwików, 
zapomniał o wolności chrześcijańskiej; w Polsce sam zawęził się do 
iluzji niepodległościowej (una ilusión independentista), która 
po dwóch wiekach zastoju przyćmiła percepcję starej, wielkiej monarchii 
zygmuntowskiej, nie zezwalając jasno odróżnić, co jest europejskiego, a 
co polskiego w tezach wolnościowych Andrzeja Frycza Modrzewskiego lub w 
piramidzie politycznej, budowanej przez Stanisława Orzechowskiego” 29.
Formułujący swoje sądy ostrożniej Canals broni przed tymi zarzutami 
trzech odmian XIX-wiecznego tradycjonalizmu francuskiego: ultrarojalizmu
 epoki restauracji, legitymizmu monarchicznego i ultramontanizmu 
apologetów katolickich, w pierwszym postrzegając pragnienie restauracji 
społeczeństwa, życia i ideałów dawnej Francji, odbudowania wsi i 
prowincji; w drugim – kulturalnie klasycystyczną reakcję paryskiej noblesse,
 nie tylko przeciwko Rewolucji, ale również z intencją odnowienia 
porządku chrześcijańskiego; w trzecim – żarliwe pragnienie odbudowania 
wspólnoty religijnej oraz teologii historii w konfrontacji z krytycznym 
racjonalizmem30.
Gambra, z kolei, równie życzliwie spoglądający na francuskich 
tradycjonalistów XIX-wiecznych, wzmacnia jeszcze krytyczną ocenę Elíasa 
de Tejady w odniesieniu do „neotradycjonalizmu” XX-wiecznego, którego 
główną manifestacją była szkoła Action Française. 
Rozgraniczeniu „prawdziwej” i „fałszywej” Kontrrewolucji służy w tym 
wypadku wymowna dystynkcja pomiędzy „tradycjonalizmem prawicowym” (tradicionalismo de derechas) a „tradycjonalizmem lewicowym” (tradicionalismo de izquierdas)31.
 Pierwszy, o inspiracji religijnej i mistycznej, reprezentowali: Joseph 
de Maistre, Louis de Bonald, Blanc de Saint-Bonnet i Frédéric Le Play. 
Drugi, zrodzony pod auspicjami pozytywizmu Auguste`a Comte`a oraz 
biologicznego organicyzmu Ernesta Renana i Hippolyte`a Taine`a, poprzez 
emocjonalny nacjonalizm Maurice`a Barrèsa, kulminował w „pozytywizmie 
monarchicznym” Charlesa Maurrasa. Ten zgubny, zdaniem Gambry, wpływ 
pozytywizmu sprawił, że dla – pozbawionego wiary religijnej – Maurrasa 
geneza społeczeństwa, rodziny i narodu jest wyłącznie doczesna i 
rozpoznawana przyczynowymi prawami naukowymi. Pozbawiony słuchu na 
transcendencję Maurras mógł jedynie opracować, podług metody „empiryzmu 
organizacyjnego”, naturalną „fizykę społeczną”, ale już nie metafizykę 
mistycznego ciała politycznego, co z konieczności również jego doktrynę 
Kontrrewolucji czyniło zdefektowaną i niekompletną.
Na brak chrześcijańskiej koncepcji życia i polityki u Maurrasa kładł 
nacisk także Marrero, skutkiem czego system Maurrasa nie rozwiązuje 
najistotniejszego problemu społeczeństwa nowoczesnego: konfliktu 
pomiędzy życiem prywatnym a publicznym32. Dobitną rekapitulacją tradycjonalistycznego examen critique
 doktryny „nacjonalizmu integralnego” było oświadczenie karlisty z 
wyboru serca i umysłu, acz „zabłąkanego” w Teksasie Amerykanina o 
niemiecko-duńskich korzeniach, Fredericka D. Wilhelmsena: „Nie jesteśmy 
maurrasistami, ponieważ nie można być dobrymi Hiszpanami nie będąc 
katolikami. (…) Maurrasizm, ta specyficzna herezja francuska, zakażona 
pozytywizmem Comte`a, podporządkowywała Kościół katolicki kultowi 
ojczyzny”33.
Tylko karlizm
Z faktu wytykania przez autorów hiszpańskich ułomności 
tradycjonalizmu europejskiego można by wysnuć wniosek o 
nacjonalistycznych, jeśli nie wręcz szowinistycznych pobudkach tej 
krytyki. Że jest to nieprawdą, dowodzi nie tylko okoliczność, iż w 
oczach tradycjonalistów nacjonalizm to jeszcze jedna, godna wzgardy, 
nowoczesna herezja europejska. O wiele ważniejsze jest to, że powoływani
 tu autorzy równie surowemu examen critique poddają dorobek 
rodzimej teorii tradycjonalizmu. W bezkompromisowości celuje i w tym 
wypadku Elías de Tejada, u którego wyraźna jest ewolucja opinii – z 
tendencją do przyrostu krytycyzmu. Jeszcze w cytowanej wyżej frazie z 
napisanego ok. 1955 roku eseju Hiszpański tradycjonalizm polityczny,
 nawet pisarze tak „heterodoksyjni”, jak Unamuno, zaliczani są do grona 
obrońców Tradycji. Pod koniec życia Elías de Tejada układa natomiast 
listę ciężkich przewinień głównych luminarzy XIX-wiecznego 
tradycjonalizmu w Hiszpanii (nb. wprawiając tym w zdumienie indagującego
 go w tej materii włoskiego „tradycjonalistę integralnego” ze szkoły 
Evoli – Gabriele`a Fergolę34).
 Okazuje się przeto, że Balmes nie miał w sobie nic z tradycjonalisty, a
 jego myśl była tradycjonalistyczno-liberalnym amalgamatem; ignorował on
 swoją rodzimą tradycję katalońską35
 i antycypował zwrot ku demokracji chrześcijańskiej. Donoso Cortés w 
ogóle nie był teoretykiem Tradycji, lecz sytuacyjnej dyktatury, 
traktowanej jako remedium na kryzys nowoczesnego państwa36.
 Menéndez Pelayo ekshumował literackie teksty tradycjonalistyczne, ale 
nie miał woli rozważenia ich z punktu widzenia myśli politycznej37.
 Maeztu, który do tradycjonalizmu przeszedł drogą anglosaską, ignorował 
walor dynastycznego legitymizmu, będącego znakiem rozpoznawczym Tradycji
 autentycznej (la Tradición auténtica), aczkolwiek godny pochwały był jego namiętny antyliberalizm oraz pasja odnajdowania Hispanidad38.
Kluczem do wyjaśnienia surowości powyższych ocen jest okoliczność, iż wszyscy ci „niepełni” tradycjonaliści nie byli karlistami39.
 W oczach Elíasa de Tejady, Canalsa czy Orsa zasady tradycjonalizmu są 
natomiast wcielone w całej pełni jedynie w legitymistycznym karlizmie. 
Tylko karlizm jest katalizatorem nieprzerwanej kontynuacji Cristiandad i hiszpańskich ojczyzn:
„Karlizm wiedział najlepiej, że jego racją bytu jest poczucie bycia 
dziedzicem starych Hiszpanii, kontynuacją kontrreformacji, spadkobiercą 
zakochanym w ideale katolickiej cristiandad. (…) Racją istnienia karlizmu jest przeto bycie autentycznie hiszpańską kontynuacją las Españas
 Karola i Filipów, spadkobiercami ich włości, postępującymi według 
nowych okoliczności zewnętrznych. (…) Jego zadaniem, jako gwaranta 
autentycznego postępu moralnego i społecznego Hiszpanii, zgodnego z 
hiszpańskim sensem istnienia (sentido español de la existencia), jest żyć dzisiaj, dla jutra, w łączności z dniem wczorajszym Hiszpanii (vivir el hoy, para el mańana, en comunidad con el ayer de las Españas)”40.
Canals dowodzi natomiast, że być w Hiszpanii tradycjonalistą, 
dystansującym się do legitymistycznego karlizmu, to tak, jakby 
Irlandczyk z końca XVII wieku nazywał siebie kochającym ojczyznę 
rzymskim katolikiem, ale nie „jakobitą”, wiernym Stuartom, lecz 
„oranżystą” (czyli zwolennikiem uzurpatora z Holandii, Wilhelma 
Orańskiego). Z kolei karlista, który chciałby być „nie-tradycjonalistą”,
 to tyle, co Irlandczyk – jakobita, ale protestant. W karlizmie bowiem 
dokonuje się złożenie, w jeden akt istnienia, formy (katolickiego 
tradycjonalizmu) i materii (dynastycznego legitymizmu). Tradycjonalizm 
hiszpański bez karlizmu skazany jest na poruszanie się w niepełnym 
ładzie, „rozważanym jako esencja bez egzystencji”. Tymczasem, 
tradycjonalizm to „ład wiedzy teoretyczno-praktycznej” (el orden del saber especulativo-práctico); nie sama „istota” (esencia), ani poznanie (saber de la esencia), lecz realny byt (ser de las cosas), w którym konkretyzują się – w planie politycznym – uniwersalia tradycjonalistycznych zasad (principios) i istot (esencias)41.
Skoro przed trybunałem ultratradycjonalizmu nie wybronili się do 
końca nawet Balmes czy Donoso Cortés, to mniej dziwić może już 
nieprzejednana opozycja omawianych autorów (wyjąwszy profrankistowskiego
 Marrera42) w stosunku do frankizmu i jego doktryny caudillaje.
 Jest to zarazem interesujący, a słabo rozpoznany, przykład krytyki 
frankizmu „z prawa”, jako Kontrrewolucji co najmniej ułomnej, bo też 
skażonej nowoczesnością. Zdaniem Gambry, frankizm miał po prostu dwie 
twarze: jedną oficjalną – wyrażaną w legislacji o inspiracji 
tradycjonalistycznej i katolickiej, deklarującej odbudowanie instytucji 
lokalnych, regionalnych i zawodowych; oraz drugą, praktyczną, którą był 
etatyzm, centralizm i dyryżyzm43.
Elías de Tejada, który za czasów Krucjaty uchodził nawet za jednego z głównych teoretyków państwa narodowo-syndykalistycznego44, w 1939 roku uznawał jeszcze wprawdzie instytucję caudillaje, ale już nadawał jej sens ograniczony i przejściowy, jako misji szefa (Jefe), której jedynym celem jest poskromienie anarchii45. Odróżniał także caudillaje
 od dyktatury, uznając je za przyczynę formalną wspólnoty politycznej w 
sensie ontologicznym, a historycznie za monarchiczną formę polityczną, w
 której „charyzma mistyczna (carisma místico) konkretyzuje się w określonym człowieku” 46. Całkowita zmiana poglądów następuje już w 1941 roku. Caudillaje zostaje wówczas zrównane przez Tejadę z innymi nowoczesnymi dyktaturami (faszystowską Dittatura eroica i narodowosocjalistycznym Führertum), a w swoim aspekcie filozoficzno-teologicznym z protestantyzmem oraz heglizmem, i wobec tego bezwzględnie odrzucone: „caudillaje
 i protestantyzm, charyzma polityczna i herezja antykatolicka są dwiema 
rzeczami zupełnie identycznymi, jednako niezgodnymi z ortodoksyjną 
filozofią polityczną” 47.
Impuls totalitarny we frankizmie tradycjonaliści rozpoznawali 
oczywiście w ideologii Falangi, którą jednoznacznie kwalifikowali jako 
lewicowość (izquierdismo). Elías de Tejada i Canals 
przewidzieli również późniejszą ewolucję części falangistów – zwłaszcza 
głoszącego potrzebę „polityki wyciągniętej ręki” (política de mano tendida)
 do „drugiej”, liberalnej i republikańskiej, Hiszpanii, środowiska 
skupionego wokół miesięcznika „El Escorial” (Luis Rosales, Pedro Laín 
Entralgo) – ku „opozycji demokratycznej”; podobną drogę – ku 
pluralizmowi i uznaniu „pozytywnych walorów demokracji” przeszli 
„neotradycjonaliści” z grupy Rafaela Calvo Serera, głoszącego wpierw 
„teorię restauracji” 48.
 Obie te drogi – demokracji i dyktatury – były zaś dla tradycjonalistów 
nie do przyjęcia, albowiem i liberalna demokracja, i dyktatury stosujące
 przemoc jako system, przepojone ponurym, „neopogańskim mistycyzmem” 
(narodowy socjalizm), albo „teatralnością sztucznych salw wigoru” 
(faszyzm włoski), albo wreszcie niemożliwą do pogodzenia sprzecznością 
pomiędzy katolicyzmem a totalitaryzmem (falangizm), są całkowitym 
zaprzeczeniem uporządkowanej, chrześcijańskiej wolności, którą miały 
średniowieczne królestwa Hiszpanii49.
Polityczne ciało mistyczne
Karliści żywią przekonanie, że idea Kontrrewolucji pozostanie pustym 
dźwiękiem, jeżeli akcja kontrrewolucyjna nie spowoduje przekreślenia 
całej nowożytnej idei państwa. Ich zdaniem bowiem, państwo nowoczesne po
 monarchii feudalnej odziedziczyło tylko terytorium; poza tym różni je 
wszystko, a zwłaszcza traktowanie tego terytorium jako „imperium”, 
„dominium”, „Herrschaft”, zamiast integrowania wspólnot naturalnych50. Zapoczątkowana przez Machiavellego i Bodina, nowożytna koncepcja władzy politycznej (poder político),
 jako unifikującej i wszechobecnej aktywności „społecznej” władzy 
centralnej, jest negacją zasady tradycyjnej, iż „władza polityczna nie 
jest niczym więcej, jak sternikiem (el rector), który 
koordynuje funkcjonowanie całości organizmu wspólnotowego, skłania ku 
sobie wole indywidualne i harmonizuje różne sektory bytu zbiorowego” 51.
Z tradycjonalistyczną filozofią polityczną jest, wobec powyższego, 
nie do pogodzenia nowożytna, bodiniańska, koncepcja suwerenności (soberanía bodiniana),
 jako absolutnej (nie ograniczonej przez nikogo z zewnątrz, wewnątrz, 
ani wstecz) i wiecznej władzy państwa, finalnie prowadzi ona bowiem (jak
 podkreśla Vallet de Goytisolo52)
 do totalitarnej koncepcji państwa. Tradycjonalistyczny sprzeciw wobec 
„śmiertelnego boga” – Lewiatana, Ors wyraża stwierdzeniem, iż najwyższym
 zobowiązaniem (vigencia) myśli tradycjonalistycznej, jako doktryny Reinado social de Cristo, jest „obalenie politycznego mitu suwerenności Państwa” (derribar el mito político de la soberanía del Estado)” oraz (re)konfesjonalizacja władzy cywilnej53. Tradycjonalistyczna koncepcja władzy politycznej afirmuje nie „suwerena”, lecz piastuna najwyższego autorytetu (suprema auctoritas)
 politycznego, jak najbardziej ograniczonego w swoim zakresie 
kompetencji, i z zewnątrz (prawem Bożym), i wewnątrz (uprawnieniami 
narodów i prowincji monarchii), i wstecz (tradycją).
Karliści przypominają, że sprzeczność pomiędzy nowożytną teorią 
suwerenności a tradycją hiszpańską dostrzegli od razu autorzy klasyczni Siglo de Oro. Autor „katolicko poprawnego” przekładu traktatu Bodina (Los seis libros de la República de Iuan Bodino,
 Torino 1591) – Gaspar de Ańastra e Isunza, w swoich komentarzach 
wskazał, że Hiszpanie nie mogą zgodzić się na zastąpienie pojęcia 
„najwyższego panowania” przez pojęcie suwerenności, ponieważ suwerenność
 aspiruje do władzy ponad organizmami społecznymi, podczas gdy suprema auctoritas „implikuje fakt, że każdy organ polityczny, z panowaniem władcy włącznie, jest zamknięty w określonych granicach”54. Rodzimą koncepcję monarchii ograniczonej (la monarquía limitada), najlepiej, zdaniem Valleta de Goytisolo, wyraził średniowieczny autor kataloński – Tomás de Mieres, który w Apparatus super constitutionibus curiarum generalium Cathaloniae
 wyróżnił cztery rodzaje ograniczeń arbitralności politycznej: religijne
 (prawo ludzkie nie może być w niczym sprzeczne z boskim), etyczne 
(nakazy prawa naturalnego), polityczne (funkcją rządzenia jest 
respektowanie wolności osobowej) i jurydyczne (normy prawa)55. Elías de Tejada przyznawał z kolei, że w średniowieczu świadomość różnicy pomiędzy władzą nie ograniczoną a suprema auctoritas (resp. souveraineté – suzeraineté; sovranitá – regalitá) była powszechna w całej Christianitas, osobliwie w Anglii (Jan z Salisbury56, Johna Fortescue rozróżnienie dominium regale od dominium politicum et regale)57.
Przeciwieństwem wszystkich odmian etatyzmu państwa nowoczesnego: 
narodowosocjalistycznej, marksistowskiej czy socjaldemokratycznej jest 
państwo tradycyjne, a raczej „społeczeństwo polityczne”, funkcjonujące 
poprzez społeczności pośrednie: rodzinę, gminę, region i korporacje58. Wspólnotę tę Elías de Tejada rozważa jako corpus politicum, które jest zarazem corpus mysticum,
 integrującym duchowo (religijnie) i politycznie (w instytucji 
monarchii) wspólnoty mniejsze z ich instytucjami, prawami i obyczajami59.
Vallet de Goytisolo wyróżnił siedem fundamentów ciał pośredniczących (los cuerpos intermedios), tworzących „konstytucję organiczną” (constitución orgánica) wspólnoty politycznej w oparciu o zasadę pomocniczości (principio de subsidariedad):
 1) fundament teologiczny – związanie z ładem boskiej kreacji świata 
jako jedności w uporządkowanej i ustopniowanej wielości; 2) fundament 
metafizyczny – zgodność z pierwszymi zasadami ładu naturalnego, 
zapisanego w naturze stworzonej; 3) fundament antropologiczny – 
społeczna natura człowieka jako bytu nie izolowanego, lecz zrodzonego w 
rodzinie i egzystującego w różnych społecznościach o różnych zadaniach; 
4) fundament teleologiczny – cele życia ludzkiego wymagają współpracy 
między ludźmi, realizującej się w różnych wspólnotach; 5) fundament 
aksjologiczny – wspólnotowa podstawa kardynalnych wartości społecznych; 
6) fundament deontologiczny – konieczność istnienia prawdziwych 
autorytetów i elit dla doskonalenia się oraz rozwoju indywidualnego i 
społecznego; 7) fundament egzystencjalny – bez kooperacji osób nie można
 osiągnąć pełni sensu ludzkiego życia60.
A Państwo (Estado)? Argentyński sympatyk karlistów – Enrique
 Zuleta Puceiro zauważa, że jeśli definiować je, w zgodnie z 
tradycjonalistami, jako organiczną „społeczność społeczności” (sociedad de sociedades),
 to nie jest już ono – jak państwo nowoczesne – agresorem i wrogiem 
porządku społecznego (teza Bertranda de Jouvenela), lecz jego 
harmonijnym uporządkowaniem na zasadzie pomocniczości. Państwo 
tradycyjne jest całością w różnorodności (totalidad como pluralidad), zdecentralizowaną wspólnotą wspólnot (comunidad de comunidades), respektującą ich autonomię, naturalną hierarchię (jerarquía natural) i wynikającą z niej, spersonifikowaną w autorytetach, lojalność (lealtad), tradycję, lokalność, regionalizm. Łącząc w ten sposób, państwo postępuje według logiki całkowania (lógicas de la totalidad), która jest logiką klasyczną (lógica clásica). Inna jest nowoczesna logika (lógica moderna) całkowania metodą unifikacji, osiągania całości jako jednolitości (totalidad como unidad) przez sztuczne stowarzyszenie (asociación), równość (igualdad), indywidualizm, postęp, kosmopolityzm, racjonalizację i centralizację61.
Legitymistyczna monarchia nie jest w wizji politycznej karlistów ani 
władzą dyskrecjonalną absolutystycznego „suwerena”, ani ogołoconym z 
substancji władzy politycznej reliktem historii w „ukoronowanych” 
demokracjach liberalnych, lecz nieodzownym zwieńczeniem (cúpula)
 mistycznego ciała politycznego, bez którego organizm społeczny, 
pozbawiony koordynacji, musi albo zginąć, albo przeobrazić się w państwo
 – maszynę, co zresztą w oczach tradycjonalistów nie stanowi zasadniczej
 różnicy. Współczesne formuły monarchiczne karlistów korzystają zarówno z
 terminologii Maurrasa (monarchia tradycyjna, dziedziczna, 
zdecentralizowana i antyparlamentarna), jak klasyka karlizmu – Juana 
Vázqueza de Melli (monarchia chrześcijańska, personalna, tradycyjna, 
dziedziczna, federalna i reprezentatywna62). Elías de Tejada mówi: monarchia tradycyjna (tradicional), federatywna (federativa) i misyjna (misionera); synteza Gambry jest najobszerniejsza: monarchia tradycyjna, dziedziczna (hereditaria), federalna (federal), reprezentatywna (representativa) i społeczna (social)63.
Określenie: „monarchia tradycyjna” wydaje się być w tych wszystkich 
ujęciach kluczowe i nadrzędne, albowiem łączy w sobie aspekt duchowy, 
polityczny i społeczny, nadto zaś ma sens polemiczny, przejrzyście 
odcinający ją bardzo grubą kreską od wszystkich modeli monarchii 
nowożytnej (absolutnej, konstytucyjnej i parlamentarnej). Zdaniem jej 
głównego teoretyka, Elíasa de Tejady, jest ona „jedyną formą rządu (gobierno), w którym władza rządzącego jest prawdziwie ograniczona”64
 – przez autorytet Kościoła w materii moralnej, i przez egzystencję 
samowystarczalnego społeczeństwa w prawach konstytucyjnych. To 
autentyczny model „państwa prawa” (Estado de derecho), w 
przeciwieństwie do modelu liberalnego, którego ograniczenia „prawami 
człowieka” oraz mechanicznym „podziałem władz” nie mają fundamentu 
prawnonaturalnego65.
Federatywność i misyjność monarchii implikują natomiast odbudowanie ponadnarodowego (supranacional) i katolickiego Świętego Cesarstwa (Sacro Imperio). Musi być ono prawdziwie uniwersalne, a nie szczątkowo europejskie. Musi zaprowadzić ład ponadpaństwowy (el orden supraestatal),
 poskromić wszystkie nacjonalizmy oraz imperializmy partykularne (jak 
słowiański, sprzymierzony w Rosji z komunizmem), jak również liberalizm 
burżuazyjny i rewolucyjny. Dlatego musi mieć także uniwersalną wiarę, 
tak jak wiarę uniwersalną – lecz fałszywą – ma komunizm66:
„Nowe Cesarstwo, które postrzegamy jako jedyną formułę powszechnego 
ładu chrześcijańskiego, będzie miało postać monarchii federatywnej i 
misyjnej. Federatywnej, ponieważ w federacji znajdą swoje zakotwiczenie 
narody. Misyjnej, poprzez impuls dynamizujący socjologiczną 
rzeczywistość Cristiandad, z której się ongiś narodziła”67.
Jedność Katolicka
„Społeczne Królestwo Pana Naszego Jezusa Chrystusa”, jako określenie katolickiego ideału Christianitas,
 zostało zaczerpnięte wprost z autentycznego nauczania Magisterium 
Kościoła (którego kwintesencją w tym zakresie była encyklika papieża 
Piusa XI „O królewskiej godności Chrystusa Pana” Quas primas, z 11 XII 1925). Jest ono też obecne powszechnie w tradycjonalistycznej myśli katolickiej różnych krajów i narodów68.
 Specyficznie hiszpańskim pojęciem, zrozumiałym w pełni dopiero w 
świetle faktu uczynienia z Pirenejów tamy powstrzymującej skutecznie 
rozlewanie się po półwyspie Reformacji, jest idea „Jedności Katolickiej”
 (Unidad Católica), będąca niezmiennie w myśli karlistowskiej naczelnym nakazem Kontrrewolucji oraz fundamentalnym prawem Restauracji las Españas.
Jak należy rozumieć ów nakaz? Klarowne wyjaśnienie daje, cytowany już tu, Manifest
 księżnej de Braganza; otóż, Jedność Katolicka „nie jest narzucaniem 
siłą naszej wiary tym, którzy jej nie wyznają, lecz zakazem [jej] 
atakowania i propagowania błędów z nią sprzecznych (la prohibición de atacarla y de propagar errores contrarios a ella), które czynią ich ofiary bezbronnymi i lekkomyślnymi obywatelami”69. W katolickim corpus politicum ochronie prawnej ze strony takiego „rektora” wspólnoty, który pragnie być imperator felix w rozumieniu św. Augustyna70,
 podlegają nie czyjekolwiek subiektywne „uczucia religijne”, lecz 
obiektywna treść wiary, której prawdziwość gwarantuje autorytet 
Kościoła. Należy zatem jasno odróżnić tolerancję dla kultu prywatnego 
błędnowierców, której pobudką i usprawiedliwieniem jest wola znoszenia 
mniejszego zła dla uniknięcia większego – jak zniweczenie pokoju 
społecznego71,
 od kultu publicznego, który może być tylko jeden, ponieważ nie może być
 wielu sprzecznych ze sobą prawd. Wszystko to, co jest zatem sferą 
społeczną, na poziomie wspólnot i społeczności wszelkiego poziomu i 
rodzaju, „prawa i obyczaje, rządzący i poddani, instytucje publiczne i 
prywatne, krótko mówiąc, wszystkie przejawy życia narodowego” w 
hiszpańskiej Cristiandad muszą być „inspirowane przez prawo Boże oraz we wszystkim mu podporządkowane”72.
 Tradycjonalizm stawia wymaganie „podporządkowania polityki Hiszpanii 
katolicyzmowi rzymskiemu ku większej chwale Bożej” oraz „uznania religii
 katolickiej jako religii oficjalnej państwa i katolickiej doktryny 
społecznej jako źródła legislacji i instytucji społecznych państwa”73.
Tak zdecydowane stanowisko nie mogło nie doprowadzić karlistów do 
ostrej konfrontacji z tymi – modernistycznymi – prądami współczesnej 
myśli katolickiej, które proponowały, w mniejszym lub większym stopniu, 
dostosowanie się do sekularystycznych „dogmatów” nowoczesności. Na tym 
polu tradycjonaliści podjęli polemikę z głoszoną od lat 30. przez 
Jacquesa Maritaina koncepcją „nowej cywilizacji chrześcijańskiej”, która
 – w odróżnieniu od średniowiecznej Christianitas – miałaby 
użyźniać glebę społeczną samą siłą moralnego i duchowego promieniowania 
wierzących. Karliści skoncentrowali się na wykazywaniu idealistycznego 
podejścia Maritaina, grzeszącego sprzecznym z antropologią katolicką 
optymizmem, co do możliwości apostolatu wierzących, działających jak chrześcijanie, a nie jako chrześcijanie, poza widzialnym orden cristiano.
 Gambra konkludował, że ta „nowa cywilizacja (…) jest po prostu nie do 
pomyślenia, ponieważ pierwszym z przykazań wspólnotowych (odnośnie do 
bliźniego) jest czcić ojca i matkę (…), a w związku z tym 
patriarchalno-rodzinna zasada czci (pietas) należnej ojczyźnie i tradycji”74.
Przeciwnikiem tradycjonalizmu – co podkreśla Canals – jest także 
demokracja chrześcijańska, której błąd polega na tym, że deklarowaną 
przez nią afirmacja religii jest niezgodna z jej polityką, polegającą na
 dążeniu do tego, aby Kościół przestał solidaryzować się z 
Kontrrewolucją. Doktryna kontrrewolucyjna nie może też zaakceptować, 
dostrzegalnego u katolików liberalnych i demokratów chrześcijańskich, 
skrajnego inkarnacjonizmu i humanizmu, które nakazują dostrzegać coś 
boskiego i ewangelicznego w działalności lewicowych „naprawiaczy 
świata”, a z drugiej strony – źle rozumianego eschatologizmu, który 
służy jako usprawiedliwienie odrzucania starań o praktyczną i konkretną 
restaurację ładu naturalnego i chrześcijańskiego75.
Najpoważniejszym problemem dla teologii politycznej karlizmu stała się jednak soborowa Deklaracja o Wolności Religijnej Dignitatis humanae76.
 Bliscy karlistom duchowni: bp José Guerra Campos i założyciel 
Hiszpańskiego Towarzystwa Tomasza z Akwinu, o. Victorino Rodríguez y 
Rodríguez OP, w oparciu o Tomaszowe rozróżnienie pomiędzy „tezą” a 
„hipotezą”, podjęli trud dowiedzenia, że tekst Deklaracji nie daje 
podstaw do traktowania wolności religijnej jako „tezy”, toteż nie 
zakazuje limitowania fałszywych kultów w państwie katolickim77. 
Także Ors podkreśla, że wolność religijna to tylko „hipoteza”, którą 
należy odnosić do położenia narodów pluralistycznych wyznaniowo; gdyby 
natomiast „nasza myśl tradycjonalistyczna porzuciła właściwe jej zasady 
oraz przyjęła zasadę absolutnej wolności religijnej, naraziłaby się na 
poważną sprzeczność z podstawowym wymogiem swojego ideału – Bóg, 
Ojczyzna, Król – a ściśle mówiąc, z zasadą jedności katolickiej 
Hiszpanii, od której zależą wszystkie pozostałe”78.
Ewidentnej sprzeczności pomiędzy doktryną tradycjonalistyczną a Dignitatis humanae nie ukrywa natomiast Gambra79,
 lecz najostrzej stawia kwestię Elías de Tejada, który zaznacza, że 
wolność religijna jest poczwórnym zagrożeniem: 1) dla możliwości 
limitowania tolerancji dla herezji w prawodawstwie; 2) dla katolickości 
życia społecznego; 3) dla misji katolickich w świecie oraz 4) dla kultu 
publicznego80. Nadto:
„Prawo naturalne, o którym mówi Vaticanum II, nie jest tym, o
 którym pisali św. Tomasz z Akwinu oraz klasycy hiszpańscy. To jest 
prawo naturalne optymizmu antropologicznego Rousseau`a. (…) Skoro 
‘Kościół’ progresizmu jest dzisiaj pierwszą z sekt protestanckich, (…) 
to jego rozumienie katolickie (…) musi być bronione przez 
tradycjonalistów hiszpańskich. Przeciwko Watykanowi, jeśli będzie 
trzeba; będąc bardziej papieskimi od papieża [podkr. moje – J.B.], mówiąc bez ogródek. Przez wierność naszym przodkom, którym zawsze będziemy posłuszni”81.
„Prowokacyjne” w swojej nieskrywanej (auto)ironii użycie określenia 
„bardziej papiescy od papieża” unaocznia kardynalnej wagi fakt, iż 
karliści są „ultrakatolikami”, ale nie są, i nigdy nie byli, 
ultramontanami. Ultramontanizm – w znaczeniu zdania się na autorytet 
papieski także w kwestiach wykraczających poza doktrynę wiary i 
moralności – to ostatnia możliwość, jaka pozostaje tradycjonalistom w 
bezbożnej Europie. W hiszpańskiej Cristiandad można natomiast 
bronić czystości wiary nawet wówczas, gdy w Watykanie panuje zamęt, i 
nie oglądając się na watykańskich kurialistów, skoro ma się najlepszych 
doktorów teologii w Salamance, najlepiej przygotowanych do wykrywania 
herezji inkwizytorów i prawdziwie katolickiego króla. Odczytanie tego, 
„zakodowanego w genach” karlistów, toku rozumowania pozwala zrozumieć 
szok wywołany aplikacją wskazówek Dignitatis humanae do 
ustrojowej rzeczywistości hiszpańskiej. Także fakt, iż dokonał tego – 
ustępując pod naciskiem dyplomacji watykańskiej i Episkopatu – Caudillo,
 był dla nich, jako faktyczne przekreślenie sensu Krucjaty 1936-1939, 
ostatecznym powodem do sporządzenia negatywnego bilansu dyktatury 
frankistowskiej. O ile bowiem Fuero de los españoles z 1947 oraz konkordat z 1953 roku artykułowały dobitnie katolickość Estado español, o tyle Ley de la libertad religiosa
 z 1967 roku oznaczało zerwanie z zasadą jedności religijnej i 
zapoczątkowało proces dekatolicyzacji oraz „neutralizacji etycznej” 
państwa82,
 przypieczętowany, już po „demokratyzacji”, artykułem 16. p. 3. 
konstytucji z 1978 roku: „żadne wyznanie nie będzie miało charakteru 
państwowego” (ninguna confesión tendrá carácter estatal).
Związek pomiędzy proklamowaniem wolności religijnej i demokratyzacją 
ustroju a ruiną wiary katolickiej w duszach Hiszpanów jest, według 
Canalsa, oczywisty83. Nawet Elías de Tejada, z największą swadą rozprawiający o niewyczerpanych rezerwach hiszpańskiej cristiandad menor, zaznaczał, że w istniejącej sytuacji nie można już mówić o konserwowaniu ani restaurowaniu (restauración) Społecznego Królestwa Chrystusa, lecz jedynie o jego instaurowaniu (instauración), co wymaga uprzednio Jego indywidualnego ukoronowania w duszach84.
Nie wygasającą, mimo to, nadzieję karlistów zdaje się dobrze wyrażać 
odpowiedź udzielona przez jednego z najmłodszych (ur. 1961) adeptów 
tradycjonalizmu, Miguela Ayuso Torresa, pewnemu włoskiemu autorowi 
katolickiemu, który zapytywał, czy Chrześcijaństwo „nie było rodzajem 
cudownego nawiasu, podczas gdy pluralizm, w którym jesteśmy 
umiejscowieni – czasami wydaje się, że w sposób nieodwracalny – 
przedstawiałby normalną sytuację ludzkości” 85.
„Myślę – oświadcza Ayuso – dokładnie na odwrót. Mówiąc w sposób 
teologiczny, wydaje mi się, że jest fałszem zdanie, iż Królestwo 
Chrystusowe jest tylko wyrażeniem charakterystycznym dla jakiegoś 
kościelnego konserwatyzmu – wręcz przeciwnie, to Królestwo zdaje się być
 częścią zamysłu jedności, który Nasz Pan Jezus Chrystus objawił w tak 
zwanej modlitwie arcykapłańskiej oraz zdaje się odpowiadać – mówiąc 
słowami teologii historii – pewnemu dążeniu wpisanemu w nadzieję 
Kościoła. Z drugiej strony, z punktu widzenia filozofii (…) jest rzeczą 
nie mniej oczywistą, że ład społeczny z konieczności zawiera to, co jest
 najgłębsze w sercu człowieka. W tym znaczeniu – i zupełnie odmiennie 
niż słyszymy dziś tak często – pluralizm nie może w żaden sposób 
stanowić paradygmatu. Prawo stworzenia ukazuje wzajemną implikację 
jedności i wielości, gdy jedno i drugie wspólnie się umacnia. Natomiast 
pluralizm zakłada eliminację ostatecznej jedności, dlatego uniformizuje i
 niszczy wszelką odmienność. Jeśli w modelu pluralistycznym łaska nie 
może już przynosić ożywczego powiewu, to dlatego, że żadna rzeczywistość
 nie łączy się już z tym wyższym porządkiem”86.
1 Dom Gérard Calvet, Kazanie, w: id., Jutro Chrześcijaństwa, przeł. E. Waliszewska, Poznań 2001, s. 132.
2 Encyklika Ojca św. Piusa X E supremi apostolatus O odnowieniu wszystkiego w Chrystusie [4 XI 1903], Warszawa 2003, s. 10.
3 „O Legionário” (Sao Paulo), 11 IX 1936, nr 313, cyt. za: Roberto de Mattei, Krzyżowiec XX wieku. Plinio Corrêa de Oliveira, przeł. J. Wolak, Kraków 2004, s. 88.
4 Miguel Ayuso, La cabeza de la Gorgona. De la ‘Hybris’ del poder al totalitarismo moderno, Buenos Aires 2001, s. 121.
5 César Alcalá, Dos textos inéditos de la Reina María de las Nieves de Braganza, „Anales de la Fundación Francisco Elías de Tejada” (Madrid), ańo VIII/2002, s. 196.
6 Słowo to – będące odpowiednikiem Christianitas (podobnie jak wł. Cristianitá, portug. Cristandade, franc. Chrétienté, niem. Christentum, ang. Christianity)
 – piszemy, wbrew zaleceniom polskiej ortografii, majuskułą, dla 
uwydatnienia różnicy pomiędzy chrześcijaństwem jako religią w dosłownym 
znaczeniu a „cywilizacją chrześcijańską”, czyli chrześcijaństwem 
wcielanym w społeczną i kulturową doczesność. W XIX-wiecznej 
polszczyźnie był w obiegu równie odpowiedni termin Chrześcijanizm, lecz obecnie mógłby on już razić językowym archaizmem.
7 Francisco Elías de Tejada (red.), ¿Qué es el carlismo?, Madrid 1971, s. 51-54; id., La monarquía tradicional, Madrid 1954, s. 36-42.
8 ¿Qué es el carlismo?, op. cit., s. 55.
9 Francisco Canals, El deber religioso, w: id., Política española: pasado y futuro, Barcelona 1977, s. 229.
10 Álvaro d`Ors, Prólogo do: Romano Guardini, El mesianismo en el mito, la revelación y la política, Madrid 1948, s. 53.
11 Ibid., s. 54.
12 Zob. Christopher Dawson, España y Europa, „Punta Europa” (Madrid), nr 1 (1956), s. 55-70.
13 Vicente Marrero, La guerra española y el trust de cerebros, Madrid 1963[3], s. 399.
14 Juan Vallet de Goytisolo, Europa desde perspectiva de Juan Pablo II, „Verbo” (Madrid), nr 257-258 (1987), s. 903.
15 [Juan Vallet de Goytisolo], En el décimo aniversario del fallecimiento del profesor Francisco Elías de Tejada y Spínola, „Verbo” (Madrid), nr 261-262 (1988), s. 36.
16 Tradycjonaliści
 podkreślają fakt, że w tradycji narodowej „Hiszpanie” są zawsze w 
liczbie mnogiej, jako zbiorcza nazwa królestw: Kastylii, Leonu, 
Aragonii, Nawarry, Majorki, księstwa Asturii, hrabstwa Barcelony, etc., 
tworzących od momentu unii „królestwo królestw” (Reino de Reinos), „państwo państw” (Estado de Estados) i „naród narodów” (nación de naciones) – zob. Juan Vallet de Goytisolo, Estados de naciones, nación de Estados, nación de naciones, „Verbo” (Madrid), nr 305-306 (1992), s. 589 i n. Także występujące w habsburskiej epoce Złotego Wieku (Siglo de Oro) określenie Monarchia Hiszpańska (Monarquía Hispánica)
 to pojęcie transnarodowe, dla określenia całego imperium, obejmującego 
zarówno „stare” Hiszpanie w metropolii, jak Nową Hiszpanię w Ameryce; 
należy także pamiętać, że w latach 1580-1640 w unii dynastycznej z 
Hiszpanią pozostawała Portugalia.
17 Słynne
 powiedzenie Ludwika XIV po tym, gdy jego wnuk, ks. Filip Andegaweński, 
zasiadł na tronie w Madrycie, iż „Pireneje przestały istnieć”, dla 
hiszpańskich tradycjonalistów ma sens złowrogi.
18 ¿Qué es el carlismo?, op. cit., s. 59.
19 Elías
 de Tejada zauważa ścisłą współzależność pomiędzy naciskiem a oporem w 
długim dystansie czasowym: tam bowiem (Galisja, Léon, Andaluzja), gdzie 
„barbaria absolutystyczna” (la barbarie absolutista) zniszczyła wszystkie wolności prowincjonalne (las libertades forales),
 tradycjonalistyczny karlizm nie znalazł prawie żadnego poparcia; tam 
(Kastylia, Katalonia, Walencja), gdzie zdołała tego dokonać tylko 
częściowo – wpływy karlizmu i liberalizmu się ścierały; tam wreszcie 
(Nawarra, Kraj Basków), gdzie fueros pozostały nietknięte aż po wiek XIX, tradycjonalizm był najsilniejszy.
20 O ciągłym „absorbowaniu” Hiszpanii przez różne frakcje ideologiczne Europy mówi też Canals – zob. id., El deber religioso de la sociedad española, w: id., Política española…, op. cit., s. 225.
21 Zob. Rafael Gambra, Tradición o mimetismo, Madrid 1976, passim.
22 Id., Eso que llaman Estado, Madrid 1958, s. 215 i n.
23 Álvaro d`Ors, Prólogo, op. cit., s. 54.
24 Zob. Francisco Elías de Tejada, Joseph de Maistre en España, Madrid 1983, passim.
25 Potoczne
 określenie adresu skierowanego w 1814 roku przez tradycjonalistyczną 
frakcję deputowanych do Kortezów z Kadyksu do powracającego z wygnania, 
po odparciu inwazji napoleońskiej, króla Ferdynanda VII; zaczynał się on
 od słów: „Było zwyczajem starożytnych Persów…”.
26 El Krausismo
 to panenteistyczny w ontologii i humanitarystyczny w etyce i pedagogice
 system epigona niemieckiego idealizmu, K. Ch. F. Krausego, adaptowany w
 Hiszpanii przez Sanza del Río i zadziwiająco popularny w kręgach 
inteligencji liberalnej drugiej połowy XIX wieku.
27 Francisco Elías de Tejada, El tradicionalismo político español, rkps, Sevilla ok. 1955, k. 6-7, cyt. za: Miguel Ayuso Torres, La filosofía jurídica y política de Francisco Elías de Tejada, Madrid 1994, s. 275.
28 Ibid.; zob. także: Francisco Canals, Prólogo do: José María Alsina, El tradicionalismo filosófico en España. Su génesis en la generación romántica catalana, Barcelona 1985, s. IX-XXIII.
29 Francisco Elías de Tejada, El tradicionalismo político español, cyt. za: Miguel Ayuso Torres, La filosofía jurídica y política…,op. cit., s. 275.
30 Francisco Canals, Cristianismo y revolución. Los orígenes románticos del catolicismo de izquierda, Barcelona 1957, s. 21-39; Madrid 1986[2], s. 27-46.
31 Rafael Gambra, La monarquía social y representativa en el pensamiento tradicional, Madrid 1954, s. 7 i n.
32 Vicente Marrero, El poder entrańable, Madrid 1952, s. 161-171.
33 [Frederick D. Wilhelmsen], Así pensamos, Madrid 1977, s. 18.
34 Zob. Francisco Elías de Tejada, Julius Evola desde el tradicionalismo hispánico, „Graal” (Madrid), nr 1(1977), s. 37-60; korespondujący z tym esejem tekst Fergoli: Evola e il tradizionalismo spagnolo znajduje się w tomie zbiorowym pod red. Gianfranca De Turrisa: Testimonianze su Evola, Roma 1973.
35 Zob. także: Francisco Elías de Tejada, Balmes en la tradición política de Cataluńa, w: El otro Balmes,
 Sevilla 1974, s. 301-344. „Tradycjonalistą dwuznacznym” – konserwatystą
 i centroprawicowcem – nazywa Balmesa również, sam Katalończyk, Canals –
 zob. id., Nada, seńor marqués, nada i El fracaso de Balmes, w: id., Política española…, op. cit., s. 104-109.
36 Lecz jeszcze we wstępie do Antología de Juan Donoso Cortés
 (Madrid 1953) Elías de Tejada napisał, że „głos markiza de Valdegamas 
był, ni mniej ni więcej, jak głosem hiszpańskiej Tradycji politycznej” 
(s. 9). Donosa bronili natomiast niezmiennie: Canals, nazywający go 
myślicielem autentycznie katolickim i monarchistycznym, który wierzył, 
że monarchia dziedziczna i ograniczona, a nie absolutna, jest najlepszym
 rodzajem władzy politycznej i gwarantem hierarchii społecznej – zob. 
id., Donoso Cortés en Francia, w: id., Política española…, op. cit., s. 118-140; oraz Wilhelmsen – zob. id., Donoso Cortés and the meaning of Political Power, w: id., Christianity and Political Philosophy, Athens 1978, s. 139-173.
37 Dla
 równie krytycznego Canalsa przesądzające było antykarlistowskie oblicze
 Menéndeza, jako ideologa partii konserwatywnej Cánovasa w okresie 
Restauracji monarchii konstytucyjnej – zob. id., La Unión Liberal; El doctor Vicente Pou, un gran pensador desconocido; El catolicismo español ante la fundación de la monarquía liberal, w: id., Política española…, op. cit., s. 77-103.
38 Zob. także: Francisco Elías de Tejada, Nota sobre Ramiro de Maeztu, w: Manuel de Santa Cruz, Apuntes y documentos para la historia del tradicionalismo español (1939-1966), 1957, t. 19-II, s. 392.
39 Ściśle
 mówiąc, nominalnie karlistą był Balmes, ale jego koncyliacyjna próba 
rozwiązania konfliktu dynastycznego małżeństwem syna Don Karlosa z 
królową Izabelą, spowodowała irytację i odepchnięcie go przez 
legitymistów.
40 ¿Qué es el carlismo?, op. cit., s. 47, 58-59.
41 Zob. Francisco Canals, Carlismo y tradicionalismo, w id., Política española…, op. cit., s. 193-194.
42 Wśród
 pozostałych autorów też dostrzec można pewne niuanse: z trzech 
karlistów i „ksawerystów”, tj. uznających za prawowitego sukcesora, 
księcia Ksawerego (Javier) de Borbón-Parma: Elíasa de Tejady, 
Orsa i Gambry, dwaj pierwsi byli początkowo zwolennikami Franco, lecz 
rychło zdystansowali się do dyktatury, trzeci był „nieprzejednany” od 
początku; karlista, lecz nie ksawerysta, Canals, stopniowo (już w epoce 
postfrankistowskiej) łagodził swoją negatywną ocenę; nie-karlista Vallet
 y Goytisolo był zarazem antyfrankistą – zob. Miguel Ayuso, Epílogo, w: Manuel de Santa Cruz, Apuntes u documentos…, op. cit., t. 28 (1966), s. 187-191.
43 Zob. Rafael Gambra, El Estado que nació de una Cruzada, „Iglesia-Mundo” (Madrid), nr 323-324 (1986), s. 73.
44 Zob. Francisco Elías de Tejada, El nuevo Estado nacional-sindicalista. Antecendentes y teoría, con el esbozo de una nueva teoría del Estado, Sevilla 1938.
45 Id., La figura del Caudillo. Contribución al derecho público nacional-sindicalista, Sevilla 1939, s. 16 i n.
46 Id., Monarquía y caudillaje. En torno a dos textos olvidados, „Revista de la Faculdad de Derecho de Madrid” (Madrid), t. VI-VII (1941), s. 79.
47 Id., Los principados carismáticos según los clásicos políticos españoles, rkps, Madrid 1944, k. 1 i 5, cyt. za: Miguel Ayuso Torres, La filosofía jurídica y política…, op. cit., s. 331.
48 Zob. Francisco Canals, Ritmo en clave, w: Política española…, op. cit., s. 309-313.
49 Francisco Elías de Tejada, Tríptico sobre las dictaduras, rkps, Salamanca 1947, cyt. za: Miguel Ayuso, La filosofía jurídica y política…, op. cit., s. 332.
50 Zob. id., La familia y el municipio como bases de la organización política, „Verbo” (Madrid), nr 91-92 (1971), s. 26-32.
51 Ibid., s. 40.
52 Zob. Juan Vallet de Goytisolo, Poderes políticos y poderes sociales. Totalitarismo y distribución de poderes, „Verbo” (Madrid), nr 285-286 (1990), s. 757-802.
53 Álvaro d`Ors, Nacionalismo en crisis y regionalismo funcional, w: id., Papeles de oficio universitario, Madrid 1961, s. 324-328; zob. także id., Teología política: una revisión del problema, „Revista de Estudios Políticos” (Madrid), nr 205 (1976), s. 41-79.
54 Miguel Ayuso Torres, Dobro wspólne a suwerenność – podróż tam i z powrotem, przeł. S. Sochaj, „Pro Fide Rege et Lege” 2004, nr 1(48), s. 22.
55 Juan Vallet de Goytisolo, El Estado de derecho, „Verbo” (Madrid), nr 168 (1978), s. 1057-1058.
56 Zob. Francisco Elías de Tejada, Etica, política y derecho en Juan de Salisbury, w: Ensayos hispano-ingleses. Homenaje a Walter Starkie, Barcelona 1948, s. 103-109.
57 Zob. id., Las doctrinas políticas en la Baja Edad Media inglesa, Madrid 1946, s. 137-167.
58 Zob. Gonzalo Fernández de la Mora, Elías de Tejada, el hombre y sus libros, w: Francisco Elías de Tejada (1917-1977) (sic!). El hombre y la obra, Madrid 1989, s. 13.
59 Francisco Elías de Tejada, La monarquía tradicional…, op. cit., s. 153-160.
60 Juan Vallet de Goytisolo, Fundamento y soluciones de la organización por cuerpos intermedios, „Verbo” (Madrid), nr 80 (1969), s. 979-995 i nr 81-82 (1970), s. 111-139.
61 Enrique Zuleta, El principio de subsidariedad en relación con el principio de totalidad: la pauta del bien común, „Verbo” (Madrid), nr 199-200 (1981), s. 1176-1181.
62 Zob. Rafael Gambra, Estudio preliminar w: Vázquez de Mella, Madrid 1953, s. 44.
63 Id., La monarquía social y representativa…, op. cit., s. 142-143.
64 Francisco Elías de Tejada, La monarquía tradicional…, op. cit., s. 159.
65 Miguel Ayuso, Las limitaciones del poder, „Verbo” (Madrid), nr 285-286 (1990), s. 753-755.
66 Francisco Elías de Tejada, Sacrum Imperium und überstaatliche Ordnung, Eichstätt 1952, s. 3-8 [konferencja wygłoszona 6 VIII 1952 w Abendländische Akademie].
67 Ibid., s. 25.
68 Sztandarowym dziełem tego rodzaju jest Pour qu`Il regne Jeana Ousseta (Paris 1986[2]).
69 César Alcalá, Dos textos inéditos…, op. cit., s. 195.
70 Zob. Święty Augustyn, O Państwie Bożym przeciw poganom ksiąg XXII, przeł. W. Kornatowski, Warszawa 1977, t. I, s. 299-300.
71 Zob.
 oparty na klasycznych argumentach św. Tomasza z Akwinu wywód w 
przemówieniu papieża Piusa XII do uczestników Piątego Krajowego Zjazdu 
Związku Włoskich Prawników Katolickich Ci riesce Wspólnota międzynarodowa a tolerancja religijna [6 XII 1953], Warszawa 2004, s. 11-13 i 15.
72 César Alcalá, Dos textos inéditos…, op. cit., s. 195.
73 ¿Qué es el carlismo?, op. cit., s. 109.
74 Rafael Gambra, Tradición o mimetismo…, cyt. za: Miguel Ayuso, La cabeza de la Gorgona…, op. cit., s. 124-125.
75 Francisco Canals, Política espańola…, op. cit., s. 230.
76 Zob. XIV Centenario del III Concilio de Toledo. Iglesia-Estado: ¿Donde estamos hoy?, Madrid 1989, passim.
77 Zob. Mons. José Guerra Campos, Confesionalidad religiosa del Estado, Madrid 1973; Victorino Rodríguez OP, Los dos puntos en discusión sobre la libertad religiosa, „Punta Europa” (Madrid) nr 9 (1964), s. 3-18 i Estudio histórico-doctrinal de la declaración sobre libertad religiosa del Concilio Vaticano II, „La Ciencia Tomista” (Salamanca), nr 93 (1966), s. 193-339.
78 Álvaro d`Ors, Libertad religiosa y libertad política, w: XIV Centenario del III Concilio de Toledo…, op. cit., s. 50.
79 Zob. Rafael Gambra, La declaración de libertad religiosa y la caída del régimen nacional, „Boletín de la F.N.F.F.” (Madrid), nr 36 (1985), s. I-IX.
80 Francisco Elías de Tejada, Nota sobre la libertad religiosa en España, rkps, Sevilla 1965, s. 1-8.
81 Id., Julius Evola…,
 op. cit., s. 285 [nb., bycie „bardziej papieskim od papieża” Ors 
rozpoznaje jako jeden z kluczy do duszy hiszpańskiej – zob. id., La violencia y el orden, Madrid 1987, s. 33].
82 Zob. José Zafra Valverde, Una Constitución éticamente neutra, „Persona y Derecho” (Pamplona), vol. VII (1980); Mons. José Guerra Campos, La invariante moral del orden político, [w:] Hacia la estabilización política, Madrid 1983; Miguel Ayuso, La unidad católica en el constitucionalismo español del siglo XX. Especial referencia a la Constitución española de 1978, „Iglesia-Mundo” (Madrid), nr 384 (1989), s. 38 i n.
83 Zob. Francisco Canals, El ateísmo como soporte ideológico de la democracia, „Verbo” (Madrid), 1982, nr 217-218, s. 893 i n.; id., Reflexión y súplica ante nuestros pastores y maestros, „Cristiandad” (Barcelona), 1987, nr 670-672, s. 37 i n.
84 ¿Qué es el carlismo?, op. cit., s. 103.
85 Miguel Ayuso, A propos „chrześcijańskiej rekonstrukcji społeczeństwa”, przeł. PM, „Christianitas” 2000, nr 6, s. 174.
86 Ibid., s. 174.