Gdy
 przyszła lub świeżo upieczona mama wybiera się na wizytę do pediatry i 
prosi o pełną informację na temat szczepień, przede wszystkim słyszy o 
ich zaletach. Potem zostaje jej podetknięte oświadczenie do podpisu, w 
którym widnieje informacja, że lekarz zapoznał ją ze wszystkimi za i 
przeciw tej formy uodporniania. Oświadczenie pozbawia lekarza 
jakiejkolwiek odpowiedzialności za ewentualne powikłanie. Co w tej 
sytuacji może zrobić rodzic, by zadbać o swoje prawa? O przemilczanej 
stronie szczepień i ryzyku związanym ze stosowaniem tej formy 
uodparniania rozmawiam z Justyną Sochą, współzałożycielką 
Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wiedzy o Szczepieniach STOP NOP.
Czym zajmuje się Stowarzyszenie STOP NOP?
W naszym kraju i na całym świecie wywiera
 się na rodziców presję, często przybierającą formę przymusu 
administracyjnego, żeby zaszczepić dziecko wszelkimi możliwymi 
preparatami, ponieważ wychodzi z założenia, że brak przeciwskazań 
oznacza, że dziecko można poddać szczepieniu. Stowarzyszenie STOP NOP 
powstało żeby szukać odpowiedzi na trudne pytania i informować, że każdy
 rodzic ma prawo do określenia indywidualnego bilansu korzyści i ryzyka 
danego szczepienia dla konkretnego dziecka oraz świadomego wyrażenia 
zgody lub odmowy zabiegu medycznego, jakim niewątpliwie są szczepienia.
Jak rozpoznać niepożądany odczyn poszczepienny?
NOP jest definiowany przez wakcynologów 
jako ”nieprawidłowa reakcja organizmu, występująca po podaniu 
szczepionki.” Przyczyną NOP może być: działanie samej szczepionki (np. 
uczulenie na jej składnik), nieprawidłowe podanie szczepionki, lub inna 
przyczyna, przypadkowo występująca w tym samym czasie, co szczepienie. 
Każde podejrzenie powinno zostać zgłoszone przez lekarza do sanepidu w 
ciągu 24 godzin od powzięcia podejrzenia. Teoretycznie rejestrowane są 
tylko NOP-y, które były widoczne w ciągu 4 tygodni od szczepienia (oraz 
jednego roku po szczepionce przeciw gruźlicy podawanej noworodkom). 
Zgłoszenie niepożądanej reakcji wymaga świadomości rodziców o możliwości
 związku ze szczepieniem. W praktyce niewielu rodziców posiada 
podstawową wiedzę na temat możliwych działań niepożądanych szczepionki, 
wielu nie jest nawet zaznajomionych z ulotką dla pacjenta. Rocznie do 
odpowiedniego rejestru trafia tylko 1000 takich zgłoszeń. Otrzymujemy od
 rodziców sygnały, że mimo ich interwencji lekarze nie chcą zgłaszać 
odczynów zgodnie z ustawowym obowiązkiem. Możliwym czynnikiem 
zniechęcającym ich do zgłaszania NOP jest odpowiedzialność za ewentualne
 błędy w kwalifikacji do szczepienia, które mogą być podstawą do 
roszczeń odszkodowawczych od kwalifikującego. W takiej sytuacji należy 
napisać skargę do miejscowej inspekcji sanitarnej.
Przede wszystkim szukać pomocy u lekarza,
 bo może oznaczać stan zagrażający życiu. Należy też niezwłocznie 
skopiować całą dokumentację medyczną dziecka (mamy do tego ustawowe 
prawo jako prawny opiekun dziecka – małego pacjenta), żeby udaremnić 
próby zatuszowania tego zdarzenia. Znamy bardzo wiele historii 
fałszowania dokumentacji tuż po wystąpieniu NOP, a w jednym przypadku 
cała dokumentacja po prostu zaginęła. Należy zgłosić lekarzowi, że 
wystąpiło podejrzenie NOP i oczekiwać zgłoszenia tego faktu do sanepidu.
 Jeśli lekarz nie wypełni obowiązku – napisać skargę.
Tylko i wyłącznie rodzic. W niektórych 
krajach są w przepisach zapisy o odszkodowaniach za powikłania i śmierć 
po szczepieniu np. w Rosji, czy Anglii. U nas graniczy z cudem wygranie 
sprawy, dotyczącej błędu lekarskiego związanego ze szczepieniami. Nikt 
też jeszcze nie odważył się założyć sprawy przeciw państwu polskiemu, 
które przymuszając bierze na siebie tą odpowiedzialność. Przestrzegamy 
też przed podpisywaniem jakichkolwiek oświadczeń podsuwanych przez 
personel przychodni. To jest poświadczanie nieprawdy i powoduje 
przekazanie sprawy do sanepidu w przyśpieszonym trybie.
Nie ma dnia żeby nie pojawiał się kolejny
 przypadek NOP. Rocznie dowiadujemy się o kilkuset nowych. 
Przypuszczalnie jest ich w Polsce ok. 100 000 rocznie. Zaznaczam, że nie
 każdy NOP oznacza powikłanie poszczepienne wywołane szczepieniem. 
Weryfikacją taką zajmują się NIZP-PZH, jednak według naszych informacji 
weryfikacja taka jest mało miarodajna, ponieważ brak jest instrumentów i
 metod, które jednoznacznie rozróżnią zdarzenie przypadkowe od zdarzenia
 przyczynowo-skutkowego.
Przede wszystkim należy zapoznać się z 
ulotką szczepionki, zadać pytanie o skuteczność i bezpieczeństwo 
preparatu, na ile lat szczepionka uodparnia i jaki jest procent 
szczepionych osób. Ponadto jakie mogą wystąpić powikłania, od łagodnych 
po ciężkie i trwałe, czy nasze dziecko jest w grupie ryzyka danej 
choroby. Należy również zapytać o objawy i sposób leczenia choroby, 
przeciwko której ma być szczepione dziecko. A także: czy jej 
przechorowanie daję dożywotnią odporność, czy sztuczne uodpornienie na 
nią dziecka nie przeniesie ryzyka zachorowania na wiek dorosły oraz u 
jak wielu osób występują powikłania pochorobowe i kto jest na nie 
szczególnie podatny. Lekarz powinien też przeprowadzić szczegółowy 
wywiad pytając o przebyte choroby, zażywane leki, reakcje na poprzednie 
dawki szczepionki. To wszystko pozwoli zminimalizować ryzyko NOP, ale 
nikt nie jest w stanie przewidzieć jaka będzie indywidualna reakcja na 
szczepionkę. Trzeba też brać pod uwagę, że to my poniesiemy skutki tej 
decyzji, a nie lekarz i że nie ma decyzji bez ryzyka.
Z wielu różnych przyczyn. W mediach 
usłyszymy, że ze strachu przed powikłaniami, ale ja myślę, że prawda 
jest inna. Po prostu chcą mieć zdrowe dzieci oraz świadomie i 
konsekwentnie o to dbać. Jeśli w przychodni nie mogą liczyć na rzetelne i
 indywidualne podejście do swojego dziecka to nie chcą ryzykować. Tutaj 
możemy przeczytać ciekawą analizę na ten temat: Jak budzić wrogość i niechęć do szczepień.
Gdy zostanie ogłoszona epidemia prawa 
konstytucyjne zostają ograniczone. Oczywiście co innego np. epidemia 
gorączki krwotocznej, a co innego sztucznie rozdmuchana pandemia grypy. 
Możemy obawiać się nacisków ze strony producentów szczepionek, którzy 
mają odpowiednie środki żeby korumpować urzędników, naukowców czy 
lekarzy. Myślę, że jeśli dojdzie do takiej sytuacji dorośli będą 
potrafili obronić się przed oszustwem na dużą skalę. W obronie dzieci 
natomiast staje tylko garstka świadomych osób.
W wielu miastach przychodnie czy 
sanepidy, które zostają poinformowane o „uchylaniu się od szczepień”, po
 prostu przypominają o ustawowym obowiązku i próbują przekonać do zmiany
 decyzji. W niektórych natomiast spotykamy się z nadgorliwością i 
łamaniem podstawowych praw pacjenta. Urzędnicy wszczynają postępowanie 
egzekucyjne wysyłając upomnienie, a następnie nakładają grzywnę w celu 
przymuszenia do szczepienia w wysokości do 500 zł. Należy odwołać się w 
ciągu 7 dni żeby nie zamknąć sobie możliwości obrony. W 2009 r. z ustawy
 o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi usunięto
 zapis o karaniu za brak szczepień (dodam, że sanepidy nazywają 
nieszczepiącymi nawet osoby, które unikają jednego szczepienia np. ze 
względów etycznych, ponieważ niektóre szczepionki są produkowane w 
oparciu o komórki pochodzące z aborcji). Jest jeszcze artykuł z Kodeksu 
Wykroczeń, w którym jest mowa o karze 1500 zł, jednak jest on przepisem 
martwym, gdyż nikomu nie udało się jeszcze wyczerpać drogi 
administracyjnej, a to jest warunkiem jej nałożenia. Były też 
sporadyczne sprawy w sądach rodzinnych, zawsze rozstrzygane na korzyść 
rodziców, ponieważ są to zwykle osoby wyjątkowo dobrze dbające o dzieci,
 o ich zdrowie harmonijny rozwój.
Nie, nie znam i przypuszczam, że nie było
 takiej sytuacji. Jest za to cała masa historii, że rodzic nie był 
przekonany do szczepienia, a u jego dziecka wystąpiło powikłanie. 
Drastycznym i bardzo smutnym przykładem może być historia 18 letniego Tomka i jego rodziny, która desperacko walczy o sprawiedliwość w sądzie.
Nie ma dużych długoterminowych badań 
porównujących stan zdrowia dzieci szczepionych pełnym cyklem szczepień i
 dzieci nieszczepionych wcale. Co więcej, bezpieczeństwo szczepień bada 
się podając grupie kontrolnej zamiast placebo inną szczepionkę. W 
odpowiedzi na tą jawną manipulację rodzice sami organizują badania 
ankietowe, z których płynie wniosek, że nieszczepione dzieci są 
zdrowsze.
Za: http://kobietawielepiej.pl/macierzynstwo/male-dziecko-2-6-lat/przemilczana-strona-szczepien-wywiad-z-justyna-socha-ze-stop-nop