Argumentów przeciw in vitro jest bardzo wiele – niektóre
opierają się na teologii, a inne mają charakter rozumowy (etyczny, bądź
czysto medyczny). Metoda in vitro po dokładniejszej analizie okazuje się
sprzeczna nie tylko z religią, ale i ze zdrowym rozsądkiem.
In vitro oddziela zapłodnienie od aktu małżeńskiego,
który jest naturalną i przewidzianą przez Stwórcę metodą na poczęcie
się nowego dziecka. Dlatego sztuczne zapłodnienie byłoby niemożliwe do
zaakceptowania nawet w przypadku ominięcia innych jego negatywnych
aspektów.
W związku z powyższym możliwe jest także poczęcie dziecka poza małżeństwem – np. przez osoby samotne czy pary homoseksualne. To, co przedstawia się zatem jako metodę pomocy rodzinie, w praktyce często staje się środkiem wsparcia dla zwolenników różnych „alternatywnych stylów życia”. Osobą, która najbardziej na tym traci jest dziecko, przychodzące na świat poza naturalną rodziną.
In vitro umożliwia narodziny dziecka posiadającego „trzech rodziców”
– dawcę spermy, dawczynię komórki jajowej i nosicielkę. Nosicielka jest
często traktowana przedmiotowo – jej ciało jest wynajmowane za opłatą.
Jak zauważa Krzysztof Jankowiak na oaza.pl w USA sięga ona ok. 6 tysięcy
dolarów). „Usługi” te są świadczone zazwyczaj przez kobiety biedne,
niekiedy z trzeciego świata. Gdy nosicielka poczuje więź z dzieckiem,
nie jest to brane pod uwagę i nie posiada ona do niego żadnych praw.
Metoda in vitro umożliwia daleko posuniętą selekcję genetyczną. Metody eugeniczne kojarzone z nazistowskimi Niemcami i zaniechane w cywilizowanym świecie powracają tylnymi drzwiami. Procedura in vitro umożliwia odpowiedni dobór dawcy plemników, tak aby zwiększyć szanse na odpowiednią płeć, kolor oczu, inteligencję i inne cechy dziecka.
Popularność metody in vitro jest przejawem dążenia do posiadania
dziecka za wszelką cenę. Dziecko staje się tu przedmiotem, mówi się o
„prawie” do jego „posiadania”, zapominając o jego człowieczeństwie. Embriony ludzkie są traktowane przez medyków przedmiotowo. Niekiedy się je zamraża lub prowadzi na nich eksperymenty.
W aktualnej praktyce in vitro łączy się z aborcją. Jak czytamy w dokumencie Kongregacji Nauki Wiary Donum Vitae „ W zwyczajnej praktyce zapłodnienia w probówce, nie wszystkie embriony zostają przeniesione do łona matki; niektóre zostają zniszczone. Kościół, tak jak potępia dobrowolne przerywanie ciąży, również zabrania godzenia w życie tych istot ludzkich. Należy podnieść oskarżenie szczególnej wagi przeciw dobrowolnemu zniszczeniu embrionów ludzkich, uzyskiwanych w probówkach, dla wyłącznego celu badawczego, czy to przez sztuczne zapłodnienie, czy przez "podział bliźniaczy". Działając w ten sposób naukowiec zajmuje miejsce Boga, nawet jeśli nie jest tego świadomy, czyni się panem przeznaczenia innej istoty ludzkiej, o ile arbitralnie wybiera, kto ma żyć, a kogo skazać na śmierć, zabijając bezbronne istoty ludzkie”.
In vitro bywa przedstawiane jako metoda leczenia bezpłodności. Jest to oczywisty fałsz.
To tylko metoda obejścia skutków niepłodności, pozostająca bez wpływu
na niemożliwość spłodzenia dziecka normalną drogą. Co gorsza, gdy
przeznacza się pieniądze na in vitro, to mniej środków pozostaje na
prawdziwe leczenie niepłodności. Jak zauważa Janowski, ma to już miejsce
w niektórych krajach Zachodu.
Wiele badań naukowych ukazuje, że dzieci poczęte metodą in vitro są częściej chore.
Jak piszą Klemetti, Sevón, Gissler i Hemminki w medycznym piśmie
„Pediatrics” (listopad 2006 r.) dzieci poczęte w wyniku in vitro są
zazwyczaj zdrowe, jednak problemy zdrowotne występują u nich częściej,
niż u pozostałych dzieci. Częstsze u nich są hospitalizacje, przypadki
porażenia mózgowego, a także problemy rozwojowe i psychologiczne.
W warunkach publicznej, finansowanej z obowiązkowych składek służby zdrowia, legalizacja in vitro oznacza konieczność jego finansowania z pieniędzy obywateli, którzy się tej procedurze sprzeciwiają. Jest to sprzeczne z gwarantowaną przez art. 53 ust. 1 Konstytucji RP.
Przeciwko in vitro bezwzględnie opowiada się Kościół katolicki. (...) Ponadto
także świeccy etycy opowiadają się przeciwko in vitro. Przykładem jest
tu filozof z Harvardu Michael Sandel, autor książki "Przeciwko
udoskonalaniu człowieka".
Marcin Jendrzejczak