Szczepionki podawane dzieciom są produkowane z płodów po aborcji
– ogłosił dwa lata temu pewien ksiądz ze Zwolenia. Otwarcie odważył się
poruszyć problem szczepionek niegodziwego pochodzenia, chcąc uświadomić
wiernych i apelować o stosowanie alternatywnych szczepionek. Został
ostro zaatakowany przez tzw. salonowe media z „Gazetą Wyborczą” na
czele. Nikt nie dociekał, jaka jest prawda.
Bez hamulców
Miliony
polskich dzieci są szczepione preparatami powstałymi dzięki aborcji.
Rodzice nie mają świadomości tego procederu. Koncerny farmaceutyczne do
ich produkcji używają komórek pobranych z ciał dzieci zabitych przed
urodzeniem. Wirusy namnaża się na liniach komórkowych, które powstały
dzięki dziesiątkom śmierci. Pobrania komórek dokonano z żywych
organizmów, bo jedynie takie są w stanie dalej rozmnażać się w warunkach
laboratoryjnych. Jest to robione, gdy dziecko jeszcze chwilę po aborcji
wykazuje oznaki życia. Mimo to państwo polskie przymusza, żeby nimi
szczepić, nie dając etycznej alternatywy. Chodzi zwłaszcza o obowiązkowe
szczepionki przeciwko odrze, śwince i różyczce oraz dla niektórych
dzieci przeciwko ospie wietrznej.
W
1964 r. w Wielkiej Brytanii aborcji z „przyczyn psychiatrycznych”
poddała się 27-letnia kobieta. Życie straciło jej 14-tygodniowe dziecko
płci męskiej, z którego tkanki płucnej pobrano komórki i wyprowadzono z
nich linię komórkową, znajdującą się obecnie w bankach komórek. Jest tam
stale namnażana i wykorzystywana przez koncerny farmaceutyczne
produkujące szczepionki. Tak powstała linia komórkowa MRC-5 (Nature,
1970).
Linia komórkowa WI-38 powstała
natomiast podczas epidemii różyczki w latach 60. W Stanach Zjednoczonych
niektórzy lekarze zalecali dokonanie aborcji kobietom, które miały
kontakt z chorobą podczas ciąży. Z uzyskanych tą drogą ciałek dzieci
pobierano tkanki i badano je pod kątem obecności wirusa różyczki. Udało
się to dopiero podczas 27 aborcji, przy trzecim pobraniu tkanki.
Uzyskany tą drogą wirus określono symbolem RA/27/3, gdzie R oznacza
różyczkę, A – aborcję, 27 – dwudziesty siódmy płód, 3 – trzecie pobranie
tkanki. Został on następnie namnożony na linii komórkowej WI-38
(Instytut Wistar 38). Pochodzi ona z tkanki płucnej
kilkunastotygodniowej dziewczynki, której matka dokonała aborcji, gdyż
wraz z mężem uznała, że mają już zbyt dużo dzieci (Experimental Cell
Research, 1965).
Trzecia linia
komórkowa PER C6 została wyprodukowana przez holenderską firmę
farmaceutyczną Crucell z Newady. Została ona pobrana z tkanki gałki
ocznej 18-tygodniowego abortowanego dziecka. W oparciu o tę linię
komórkową Merc&Co. przygotowuje się do produkcji szczepionki
przeciwko HIV i wirusowi Ebola. Licencję na linię komórkową PERC6
wykupiło już kilkadziesiąt innych firm farmaceutycznych, które szykują
się do wytworzenia nowych szczepionek (FDA, Vaccines and Related
Biological Poducts Advisory Comitee, 2001).
Najnowsza
linia komórkowa WALVAX-2 powstała w 2015 r. i została pobrana z tkanki
płucnej 3-miesięcznego płodu, który został wybrany spośród dziewięciu
abortowanych dzieci. Poronienie wywołano przy użyciu „wodnego worka”,
aby skrócić czas porodu i zapobiec śmierci płodu, w celu zapewnienia
„nienaruszonych narządów”, które były natychmiast wysłane do
laboratorium, by przygotować z nich komórki (Human Vaccines &
Immunotherapeutics, 2015).
Alternatywa
istnieje. Producenci szczepionek mogli wykorzystać pożywkę niebudzącą
takich wątpliwości etycznych. W ten sposób postąpili na przykład
Japończycy, ale produkowane przez nich szczepionki nie są dostępne w USA
i Europie. W roku 1964 istniały już szczepionki przeciw różyczce na
zwierzęcych liniach (np. wirus hodowany na komórkach nerki królika,
zarodkach kaczki lub nerce psa).
Prawda na cenzurowanym
Wspomniany
ksiądz ze Zwolenia został oskarżony o ciemnotę i zacofanie. Wbito go
medialnie w ziemię. A przecież, jako jeden z nielicznych, miał odwagę
stanąć w obronie zasad moralnych i prawa do wyboru. Czy wykorzystano tę
sytuację dla podsycenia antyklerykalnych nastrojów? A może raczej
inspirowali ją producenci szczepionek?
W dokumentach Papieskiej Kongregacji
Nauki i Wiary czytamy: Ważne racje mogłyby po części usprawiedliwić
moralnie wykorzystanie rzeczonego „materiału biologicznego”. Tak więc na
przykład zagrożenie życia dziecka może upoważnić rodziców do
zastosowania szczepionki wyprodukowanej przy użyciu linii komórkowych
niegodziwego pochodzenia, jednak pozostaje obowiązek wszystkich, by
wyrazić swój sprzeciw i zażądać od osób odpowiedzialnych za systemy
opieki zdrowotnej, by dostępne były inne rodzaje szczepionek.
Taki
sprzeciw wyrażają petycje kierowane do władz świeckich i kościelnych.
Pierwsza z nich, wysłana przez grupę rodziców w 2010 r. do Ministerstwa
Zdrowia i producentów szczepionek, nie przyniosła żadnego efektu.
Kolejna, z lutego bieżącego roku, umieszczona na portalu CitizenGO i
podpisana przez prawie 30 tys. osób, doczekała się odpowiedzi od
ministerstwa. Rodzice apelują w niej o zagwarantowanie rodzicom
możliwości szczepienia swoich dzieci środkami niebudzącymi sprzeciwu
sumienia.
Ministerstwo Zdrowia
odpowiada: Jeżeli skład którejś ze szczepionek budzi u rodziców sprzeciw
sumienia, mają oni prawo zakupić ze środków własnych szczepionkę
wyprodukowaną w oparciu o środki zgodne z ich sumieniem i poprosić o
podanie jej dziecku. Ponieważ brak takich szczepionek w kraju, istnieje
możliwość sprowadzenia z zagranicy produktu leczniczego niedopuszczonego
do obrotu w Polsce, którego zastosowanie jest niezbędne dla ratowania
życia lub zdrowia pacjenta. Musi na to jednak wyrazić zgodę konsultant
ds. pediatrii i wiąże się to ze skomplikowaną procedurą. Jedyną
alternatywą jest szczepionka przeciw różyczce dostępna w Japonii. W
niektórych państwach są też pojedyncze, czyli tzw. monowalentne
szczepionki przeciw odrze.
W praktyce
jednak rodzice, nie dość że najczęściej są nieświadomi, co jest podawane
ich dzieciom, to gdy sprzeciwiają się z powodów etycznych, zarzuca się
im kłamstwo oraz nakładane są na nich sankcje finansowe. Przypomnę, że
są to grzywny od 100 do 5000 zł na jednego rodzica za dziecko.
Oszukani i pozbawieni prawa do informacji
Żeby
zwiększyć świadomość i dać wybór rodzicom, powstała kolejna petycja na
portalu CitizenGO pt. Prawo do informacji o wykorzystaniu linii
komórkowych z aborcji w szczepionkach, skierowana do Prymasa Polski oraz
Konferencji Episkopatu Polski. Nadal trwa zbiórka podpisów. Zawiera
apel o poruszenie problemu stosowania szczepionek powstałych przy
wykorzystaniu linii komórkowych z aborcji w działalności duszpasterskiej
i naukowej, informowania rodziców o stosowaniu tych szczepionek oraz
prośbę o pomoc w apelowaniu do władz o umożliwienie stosowania etycznej
alternatywy oraz o możliwość zwolnień z obowiązku szczepień z przyczyn
religijnych.
Autor petycji Włodzimierz
Pawelec, który jest członkiem zarządu Stowarzyszenia „STOP NOP”, nie
kryje oburzenia. Kiedy zagłębiając się w treść ulotek, zobaczyłem symbol
WI-38, postanowiłem sprawdzić, co to jest. Kiedy okazało się, że to
jedna z kilku linii komórkowych powstałych podczas aborcji, użytych do
produkcji szczepionki, którą dostała moja córka, poczułem się oszukany.
Aborcja to dla mnie zabicie bezbronnego, a wykorzystanie jej do
wytworzenia produktu na sprzedaż jest straszne. Fakt ten dotknął mnie
głęboko, jako osobę wierzącą i walczącą o poszanowanie życia
nienarodzonego. Gdybym tylko mógł cofnąć czas do momentu zanim moje
dziecko dostało taki preparat. Oszukano mnie i ugodzono w moje zasady
moralne – mówi.
Skoro szczepionki
powstały w moralnie wątpliwy sposób, to czy powinny być stosowane pod
przymusem administracyjnym u dzieci kogoś, kto odrzuca wszelkie formy
zabijania dzieci nienarodzonych? Rodzice odbierają ich stosowanie jako
współudział w aborcji. Jak etycznie ocenić postawę osób, które są
świadome tych dylematów moralnych, a nie informują rodziców, w czym
biorą udział? Ograniczenie zachorowań i ich możliwych powikłań nie
usprawiedliwia zastosowania materiału, wiążącego się ze świadomym
pozbawieniem kogoś życia. To kolejny dowód na terror stosowany wobec
obywateli w naszym kraju. Czy obecny rząd wreszcie rozwiąże ten problem,
czy jak poprzednie nabierze wody w usta?