W dniu 28 kwietnia 2018
członkowie Fundacji Pro – Prawo do Życia komórki gliwickiej pikietowali pod
Szpitalem Wielospecjalistycznym w Gliwicach przy ulicy Kościuszki 1.
Pomimo ładnej pogody i naszej
pogody ducha znaleźli się przedstawiciele „ciemnej strony mocy” próbujący swym
zachowaniem i mową „umilić” czas naszej akcji. Pierwszym z oponentów był mężczyzna,
który wybiegając ze szpitala, prawie w biegu pytał, czy ktoś z nas poronił.
Jako że odparliśmy, iż nie, usłyszeliśmy w odpowiedzi, że w takim razie nie
jesteśmy w temacie i mamy się „zwijać do domu”. Dodał też, że dobrze, iż chroni
nas Policja, bo mogłoby się to skończyć inaczej. Po około piętnastominutowej
rozmowie, podczas której widać było, że nad niektórymi naszymi argumentami
rozgrzany emocjami mężczyzna się zastanawia, zakończyliśmy obustronną wymianę
zdań. Na odchodne usłyszeliśmy, że dobrze jakby jednak „coś nam się
przydarzyło”. Na rzucone przez nas: „miłego dnia” już nic w odpowiedzi nie
usłyszeliśmy.
Innym „ciężkim przypadkiem” był
mężczyzna usiłujący wmówić nam, że stoimy w złym miejscu. Po pierwsze, jego
zdaniem, w tym szpitalu nie zabija się dzieci, a się je rodzi (przekonywał), a
po drugie – powinniśmy stać pod Sejmem, bo tam zapadają wszelkie decyzje. Na
nasze odpowiedzi reagował wyzwiskami oraz stwierdzeniem, że skoro w szpitalu są
popełniane morderstwa, to należy zgłosić to na Policję. Nadmienię tylko, iż ów
mężczyzna nie był pod wpływem alkoholu, a z ubrania należałoby sądzić, iż do
najbiedniejszych nie należy.
Pomiędzy jednym a drugim
przypadkiem usłyszeliśmy od idącego obok nas przechodnia, że powinniśmy się
wstydzić, pokazując na naszych banerach tak okrutne zdjęcia, które mogą
zobaczyć dzieci.
Chciałbym serdecznie podziękować
wszystkim obecnym na pikiecie, jak i zaprosić na nasze dalsze akcje w obronie
tych, którzy sami nie mogą się bronić. Z powyższej relacji widać, jak bardzo
jest to potrzebne.
Tomasz Jazłowski