Konserwatyzm jako filozofia i doktryna 
polityczna chce kultywować wartości ponadczasowe, a zarazem chronić 
czynniki ciągłości społecznej. Poszczególni autorzy konserwatywni kładą 
nacisk bądź na pierwszy, bądź na drugi cel. Dlatego wyróżnić można dwa 
typy konserwatyzmu – transcendentny i immanentny1.
 Konserwatyzm transcendentny uznaje istnienie prawdy określającej 
ponadczasowy typ społeczeństwa niezależnej od wiedzy zbiorowej 
konkretnej wspólnoty. Empiryczna rzeczywistość społeczna nie ma w 
konserwatyzmie transcendentnym znaczenia normatywnego. Jest pozytywnie 
wartościowana o tyle, o ile spełnia ponadczasowy ideał. Możliwe jest jej
 całkowite odrzucenie.
Doktryna konserwatyzmu immanentnego za 
podstawowy cel aktywności politycznej uznaje zachowanie społecznej 
ciągłości, a nie dostosowania sfery politycznej do ponadczasowej idei. 
Fundamentalne znaczenie ma tradycja, pojęta nie jako doktryna, lecz 
czynność, przekazująca heterogeniczne treści. Podstawowym kryterium 
zachowania ciągłości społecznej jest zbiorowa świadomość. Nie jest ona 
ani jedynym, ani najważniejszym czynnikiem normatywnym, ale też nie może
 być odrzucona.
Bycie konserwatystą immanentnym było 
szczególnie trudne we Francji, kraju, w którym ciągłość społeczna – 
zarówno w wymiarze instytucjonalnym, jak i świadomościowym, została, jak
 się wydawało, zerwana. Francuski konserwatyzm ma tendencję do 
„transcendentyzacji” swej doktryny. Tym niemniej, już pierwsi francuscy 
myśliciele konserwatywni zauważali problem uprawomocnienia 
ponadczasowego wzorca politycznego i niebezpieczeństwo wynikające z 
totalnego odrzucenia społecznej teraźniejszości. Pojawił się francuski 
konserwatyzm immanentny. Miał on ogromny problem z aksjologiczną 
asymilacją instytucjonalnego i ideowego dziedzictwa Rewolucji, której 
był naocznym świadkiem. Szczególnie trudne było, w tym aspekcie, 
zachowanie wierności podstawowym założeniom, decydującym o tożsamości 
konserwatywnej (takim jak idea społeczności i religijności natury 
ludzkiej, normatywnego charakteru przeszłości, hierarchiczności 
społeczeństwa itd.). Dylematy te są w pełni widoczne w pismach Josepha 
de Maistre’a. W analizach jego myśli często kładzie się nacisk na jej 
aspekt prawnonaturalny i decyzjonistyczny2. Filozofia i doktryna autora Wieczorów Petersburskich posiada
 jednak wiele wątków. Rozważaniom na temat „naturalnego” porządku rzeczy
 towarzyszy koncepcja tradycji jako praktyki społecznej, a podkreślaniu 
roli państwowej dyscypliny – rozważania o społecznych ograniczeniach 
władzy. Celem niniejszego artykułu jest analiza występującej u de 
Maistre’a tendencji do konserwatyzmu immanentnego oraz rekonstrukcja 
metody, za pomocą której próbował on, w zmienionym przez Rewolucję 
społeczeństwie, godzić go z wiernością prawu naturalnemu.
Immanentny charakter konserwatyzmu de 
Maistre’a przejawia się w jego koncepcji poznania, a także rozważaniach 
na temat ustroju politycznego. Paradoksalność sytuacji francuskiego 
konserwatysty immanentnego wyraża się natomiast w idei 
ontologiczno-antropologicznej oraz stosunku do Rewolucji. Każdemu z tych
 zagadnień poświęcona jest osobna część artykułu.
I. Wiedza jako praktyka społeczna
De Maistre uznaje człowieka za istotę 
znikomą zarówno wobec bożej woli, jak i bożej wiedzy. Tym niemniej 
zakłada, że Bóg nie objawia swej woli wprost. W doczesności należy zatem
 oprzeć się na zbiorowej doxa. „Prawa pochodzą więc od Boga w 
tym sensie, że to On chciał społeczeństwa, chciał także suwerenności 
praw, bez których społeczeństwo nie istnieje. Prawa pochodzą więc od 
Boga w tym sensie, że to On chce, aby były prawa i aby być im 
posłusznym, mimo że prawa te pochodzą od ludzi, skoro są przez nich 
stworzone”3.
 U de Maistre’a prawda o społeczeństwie i państwie ma charakter 
metafizyczny, ale objawia się poprzez konwencje. W dyskursie autora Wieczorów Petersburskich można
 wyróżnić kilka rodzajów argumentacji usprawiedliwiających instytucje, 
wszystkie one jednak opierają się na idei Opatrzności ukrytej za 
społeczną doxa. Do konkluzji o boskim pochodzeniu prawa de 
Maistre dochodzi, opierając się na fakcie jego uznawania przez ludzi. 
Wskazuje, że gdyby prawo obowiązywało, ponieważ zostało spisane, to ten,
 kto je spisał, mógłby je odwołać. Nakazy praw, choć skierowane do 
człowieka, nie pochodzą z jego woli ani zgody, w przeciwnym wypadku nie 
mogłoby obowiązywać tych, którzy w aktach tych nie brali udziału4.
 Istotniejsze jest jednak swego rodzaju „wnioskowanie z istnienia”: 
stabilność i powszechne uznanie danej instytucji, a zarazem jej 
nieuzasadnialność w indywidualnym horyzoncie poznawczym lub nawet 
sprzeczność z wynikami jednostkowego osądu etycznego stanowić ma dowód 
jej nadludzkiego pochodzenia. De Maistre w słynnym fragmencie Wieczorów Petersburskich wskazuje,
 że to na mocy wyroków Opatrzności powszechne mniemanie nie uważa kata 
za zwykłego mordercę. Dzięki temu są ludzie, którzy z czystym sumieniem 
potrafią ten zawód wykonywać5. Królowie, chociaż prowadzą krwawe wojny, potrafią zapewnić sobie posłuszeństwo, a ich żołnierze nie są uznawani za zbrodniarzy6.
 Dla uzasadnienia zjawisk, budzących w indywidualnej perspektywie 
szczególny sprzeciw, uprawniona jest też argumentacja 
„utylitarystyczna”. Człowiek nie może w pełni poznać bożego planu. Z 
tego też względu powinien zaakceptować istniejące, a przez tradycję 
uprawomocnione instytucje ze względu na pozytywne skutki, jakie 
przynoszą. Dlatego, według de Maistre’a, trzeba założyć nieomylność 
papieża, również jako instytucji politycznej, niezależnie, do jakiego 
wyznania chrześcijańskiego się należy, ponieważ tylko w ten sposób można
 zjednoczyć Kościół Chrystusowy, a zarazem zachować porządek społeczny: 
„Jeżeli dogmaty są bajkami, to trzeba przynajmniej, aby była jedność bajek, co nigdy nie będzie miało miejsca bez jedności doktryny i autorytetu”7.
 „Teokrata” de Maistre okazuje się być konwencjonalistą: „Jeśli nasze 
domysły… nie są prawdziwe, są (jednak) dobre, lub raczej, jeśli są 
dobre, czyż nie są prawdziwe?”8.
Wolę bożą rozpoznaje się nie tylko 
poprzez analizę społecznych mniemań, ale przede wszystkim, dzięki życiu 
we wspólnocie, która je wytworzyła. De Maistre wskazuje, że 
chrześcijaństwo opiera się nie tylko na literze Biblii, jak uważają 
protestanci, ale i na tradycji, wspólnym życiu i emocjach. Pismo należy 
przeżywać sercem. „Jeśli słowo wiecznie żywe nie ożywi pisma, nigdy nie stanie się ono słowem, to znaczy życiem”. W procesie interpretacji Pisma trzeba być posłusznym kapłańskiemu autorytetowi: „nie jest (ono) niczym innym jak portretem Słowa (Verbe), które, chociaż pod tym względem nieskończenie godne szacunku, czyż nie musi zachować boskiego milczenia, gdyby komuś przyszła ochota je wypytywać?”9. Oparcie się na obyczajach nie jest możliwe bez praktycznej roztropności.
De Maistre nie potępia oczywiście wszelkich rozumowych dociekań. Rozróżnia „prawdziwego filozofa” od wyznawcy „filozofizmu”10.
 Rola wiedzy pochodzącej z poznania indywidualnego jest jednak w 
kwestiach moralnych i politycznych drugorzędna. Głównym jej zadaniem 
jest uzasadnianie prawd objawionych. W tym zakresie pełni ona istotną 
funkcję — spisanie zasad chrześcijańskich staje się konieczne ze względu
 na ich zagrożenie11.
 Werbalizacja prawdy chroni ją, ale też, w pewien sposób, umniejsza, 
odbierając jej wymiar uczuciowy i społeczny. „Stan wojny wzniósł wokół 
prawdy (nauczania Kościoła katolickiego) mury, które niewątpliwie jej 
bronią, ale zarazem skrywają (…) ach, to nie to, czego potrzebuje 
(Kościół), który chciałby uściskać w swych ramionach cały rodzaj ludzki”12.
U de Maistre’a również koncepcja 
autorytetu zakłada akontemplacyjny i społeczny charakter wiedzy, 
głoszonej przez jego piastuna. Jak stwierdza de Maistre, nawet gdy z 
woli Opatrzności „w początkach istnienia narodów” pojawiali się ludzie 
„przybrani w moc trudną do pojęcia”13,
 również oni musieli być posłuszni woli bożej wyrażonej w 
społeczeństwie. Dlatego byli to głównie królowie i arystokraci, do 
prawodawstwa przeznaczeni przez swą rolę społeczną. Ci „prawdziwi 
prawodawcy” nie byli teoretykami, działali „bardziej przez instynkt i 
intuicję” i „jedynie gromadzili elementy wcześniej istniejące w 
zwyczajach i charakterze ludów”14.
 Dlatego sposób, w jaki dokonali dzieła ustrojowego, jest trudny do 
zrozumienia: chociaż „każdy lud dominującą cechę i wyróżniający go 
charakter zawsze zawdzięcza jednemu człowiekowi”, to jednak „w jaki 
sposób jeden człowiek może dosłownie spłodzić naród (…) jest, tak jak wiele innych rzeczy, tajemnicą”, nad którą można snuć jedynie „dostojne spekulacje”15.
 We współczesnym, dojrzałym społeczeństwie, opartym na wielowiekowej 
tradycji, Bóg wyznacza daną osobę na autorytet nie poprzez nadzwyczajne 
okoliczności, lecz szczególną pozycję społeczną — stąd też krytyka 
obejmowania urzędów przez osoby niezamożne, niecieszące się powszechnym
 prestiżem16.
Istotny i być może najbardziej znany 
element doktryny de Maistre’a – idea papieża jako cenzora władców tego 
świata, ostatecznej instancji odwoławczej w sporach o interpretację 
prawa bożego, wydaje się zakładać inną koncepcję autorytetu. Papież nie 
sprawuje władzy politycznej, a jego urząd czerpie uzasadnienie ze 
szczególnego kontaktu z prawdą ponadczasową. Tym niemniej wskazać 
należy, że, według de Maistre’a, zarówno papież, jak i wierni pozostają 
częścią tej samej praktyki moralnej. Autorytet następcy św. Piotra, 
będąc czynnikiem pozapolitycznym, nie opiera się na kontemplacyjnym 
oddaleniu od spraw tego świata, ani tym bardziej na wiedzy eksperckiej17. Choć jest nierozerwalnie związany z konkretną osobą18,
 nie wynika z osobistej charyzmy tego, kto go piastuje. De Maistre nie 
wyklucza, że w szczególnych okolicznościach papież może popełnić błąd 
tak rażący (np. koronując rewolucyjnego uzurpatora), że dyskwalifikujący
 go w danej sytuacji jako autorytet19.
 Funkcję interpretatora prawdy wiecznej sprawuje w rzeczywistości 
doczesnej. Jego urząd jest fundamentalną, lecz nie jedyną instytucją 
chrześcijańskiej wspólnoty.
Powyższe założenia prowadzą de Maistre’a 
do niededukcyjnej koncepcji poznania. Plan boży wyraża się, jego 
zdaniem, zawsze w konkrecie. Bóg działa wprawdzie poprzez prawa 
uniwersalne, powszechność ta widoczna jest jednak na poziomie boskiej 
inteligencji, a nie ludzkiego rozumu, który plan boski może pojąć tylko 
cząstkowo. O ile dana praktyka społeczna nie jest zagrożona i nie 
zachodzi konieczność werbalizacji jej podstawowych wartości, poszukiwać 
należy nie tyle ogólnych praw, ile okazji do zrozumienia konkretnych ich
 przejawów.
Powyższe założenia przejawiają się w 
poglądach na sposób interpretacji Biblii. Dla sabaudzkiego „teokraty” 
Nowy Testament nie ma charakteru dogmatycznej rozprawy: przedstawia 
„opowieści, przestrogi, moralne prawidła, napomnienia, polecenia, 
groźby, lecz w żadnym wypadku zbiór dogmatów wyrażonych w stanowczy 
sposób” – jest więc narracją mającą ukierunkować myślenie, a nie 
dostarczyć pojęć ogólnych, możliwych do automatycznego zastosowania w 
każdych okolicznościach. Dlatego wspólnota wiary nie może się opierać na
 abstrakcyjnych, w pełni skonceptualizowanych prawach: „dogmat jest 
znany przed pismem”20.
 Mit i rytuał są jej emocjonalnym spoiwem. Symbole katolickie to nie 
abstrakcyjne pojęcia, lecz „wyznania wiary służące do rozpoznawania się 
(…), śpiewamy je w świątyniach na lirze i organach jak prawdziwe modlitwy. Bardzo chciałbym usłyszeć muzyczne wykonanie Wyznania Augsburskiego lub Trzydziestu Dziewięciu Artykułów, ależ byłoby to zabawne”21.
Nie da się zaprzeczyć, że de Maistre, 
szukając argumentów w walce z przeciwnikami ideologicznymi, sięga do 
koncepcji prawa naturalnego, a także, swoiście pojętych, badań 
historycznych i socjologicznych – metod stosowanych przez konserwatyzm 
transcendentny. Na gruncie jego filozofii powyższe źródła poznania tracą
 jednak, w znacznym stopniu, swój „indywidualistyczny” charakter. De 
Maistre jest przekonany, że ich analiza nie może dać wyników sprzecznych
 z nauką tradycji, pojętej jako żywa praktyka społeczna.
W koncepcji de Maistre’a da się odnaleźć ideę prawa naturalnego, pojętego jako system sądów niezależnych od społecznej wiedzy22. Maistre wprowadza pojęcie metapolityki i formułuje jej prawidła23.
 Naturalne zasady, przez niego wskazane, są jednak raczej ideami 
regulatywnymi niż sztywnymi normami określającymi idealny system 
ustrojowy. „W żadnym wypadku nie pomylmy istoty rzeczy z różnorodnością 
jej przejawów, ta pierwsza jest niezmienna i ciągle o sobie przypomina, 
druga w pewnym stopniu zmienia się”, „polityka to być może najbardziej 
ciernista z nauk, ze względu na ciągle odradzającą się trudność 
odróżnienia elementów stałych i przejściowych”24.
 Istnienie tych pierwszych nie eliminuje wciąż podkreślanej powinności 
opierania się na aktualnej tradycji. Według de Maistre’a są pewne ogólne
 reguły zachowania człowieka i rządzenia nim. Wskazują one jednak przede
 wszystkim na jego społeczną naturę i konieczność pokory wobec planów 
Stwórcy, objawionych w historii25.
 Społecznego charakteru epistemologii nie przełamuje też koncepcja idei 
wrodzonych. „Musimy, wraz z największymi ludźmi założyć, że posiadamy 
idee intelektualne, które nie przeszły wcale przez zmysły i że przeciwna
 opinia obraża zarówno zdrowy rozsądek, jak i religię”26.
 Nie znaczy to, by drogą anamnezy można było odnaleźć metody 
rozwiązywania konkretnych problemów moralnych i politycznych. Obrona 
idei wrodzonych, prowadzona przez de Maistre’a w kontekście krytyki 
koncepcji Locke’a i Condillaca, ma przede wszystkim charakter 
polemiczny. Ugruntowując konserwatywny aprioryzm – oparcie się na 
„przesądach”, zwalczać ma aposterioryzm sensualizmu i empiryzmu. W tym 
aspekcie służy ono obaleniu indywidualizmu epistemologicznego27.
W podobny sposób de Maistre wykorzystuje historię i socjologię.
W konserwatyzmie transcendentnym historia służy do formułowania praw quasi-naturalnych. Również u de Maistre’a jednym z podstawowych sposobów 
argumentacji jest odwoływanie się do doświadczeń historycznych oraz 
faktów społecznych. „Historia to polityka eksperymentalna, czyli jedynie
 dobra. Tak jak w fizyce sto tomów spekulatywnych teorii niknie wobec 
jednego doświadczenia, tak samo w polityce nie można przyjąć żadnego 
systemu, jeśli nie jest on mniej lub bardziej prawdopodobnym wnioskiem z
 dobrze poświadczonych faktów”28. Autor Rozważań o Francji zestawia „naturę i historię”, „teorię” i „doświadczenie”29.
 Jest pod tym względem kontynuatorem tego nurtu w myśli Oświecenia, 
który najpełniejszy wyraz znalazł u Monteskiusza. Metoda 
historyczno-socjologiczna, uznająca istniejące instytucje i społeczne 
mniemania za tylko jedną z przesłanek w ocenie porządku ustrojowego, 
służyć może jego krytyce. Jednak na gruncie doktryny de Maistre’a, używa
 się jej zasadniczo w celach apologetycznych. Chociaż de Maistre w 
oparciu o materiał faktograficzny formułuje uogólnienia30, to jednak zawsze traktuje historię jako konstatację tego, co jest – trwałej rzeczywistości społecznej31.
 Doświadczenie nie jest pojęte jako zbiór danych, z których w drodze 
indukcji można wyciągać wnioski nieoparte na wiedzy zbiorowej32. „Empiryzm” de Maistre’owski różni się od empiryzmu oświeceniowego33.
 Nie opiera się na myśleniu „liniowym” – de Maistre zwraca uwagę, że 
trzeba się wystrzegać ujmowania rzeczy bez kontekstu historycznego, 
zjawiska społeczne nigdy nie są bowiem takie same: „Każda epoka i każdy 
naród mają specyficzne cechy, przejawy, które trzeba skrupulatnie badać”34. W tym aspekcie uznać należy, że odwołanie się do metod „naukowych” ma przede wszystkim funkcję polemiczną. Autor Wieczorów Petersburskich ma
 jednak świadomość, że „nieuprzedzone” przesądami badanie historii i 
społeczeństwa doprowadzić może do zanegowania naturalnego porządku, 
wyrażonego w tradycji35.
 Sama analiza dziejów, niepoparta pokorą wobec bożej woli, nie 
wystarczy. „Gdy (…) zbadaliśmy historię, przedyskutowaliśmy wszystkie 
zagadnienia i wątpliwości, wciąż zamiast prawdy odnajdujemy mgłę ułudy”36.
 Niemożność szczegółowego odkrycia ponadczasowego porządku 
moralno-politycznego wynika z faktu, że jest on dziełem Opatrzności. 
Człowiek, akceptując boże rządy nad światem, musi uznać niepoznawalność 
planów jego Suwerena.
II. Kontekstualizacja projektu politycznego i ustrojowego
„Decyzjonista” de Maistre głosi więc uzależnienie polityki od warunków społecznych. Według autora Wieczorów Petersburskich
 wiedzę społeczną, określającą sposoby działań politycznych, asymiluje 
się w procesie działania praktycznego. Jego zasady, w odróżnieniu od 
prawd odkrywanych przez nauki przyrodnicze, są z istoty niedostępne 
indywidualnemu, krytycznemu poznaniu. „Między teoretyczną polityką a 
twórczym prawodawstwem jest taka sama różnica jak między poetyką a 
poezją”, „gdy ma się do czynienia ze zwykłym człowiekiem, obdarzonym 
zdrowym rozsądkiem, to, chociażby w żadnej dziedzinie nie wykazał on 
jakiejkolwiek zewnętrznej oznaki wyższości, nie można jednak być pewnym,
 że nie może być on prawodawcą. Nie ma żadnego powodu, by powiedzieć tak lub nie, lecz jeśli chodzi o Bacona, Locke’a, Monteskiusza, powiedzcie bez wahania nie”37.
 Krytykując projekty reformy szkolnictwa w Rosji zmierzające do 
upowszechnienia wiedzy naukowej, de Maistre zwraca uwagę na 
niebezpieczeństwo mające polegać na kształtowaniu jednostek krytycznych,
 niesubordynowanych, pozbawionych ducha publicznego i nieumiejących 
działać praktycznie. Tymczasem „najwięksi monarchowie (…) byli znani ze 
swego wybornego zdrowego rozsądku, obcego wszelkiemu rodzajowi 
naukowości”38. Pozytywne przykłady jego zastosowania przynosi, jak uważa autor Wieczorów Petersbuskich,
 tradycja klasyczna: w republice rzymskiej, stanowiącej wzór politycznej
 roztropności, władza ludu i senatu nawzajem się równoważyły. Dzięki 
braku kodyfikacji wykształciła się praktyka, która mogła być, z 
korzyścią dla republiki, zastosowana w nieoczekiwanych, konkretnych 
sytuacjach. Również w Wielkiej Brytanii równowagę między trzema władzami
 zapewnia „angielski zdrowy rozsądek”, który „bez przerwy, choć w różnym
 stopniu, podporządkowuje teorię: to, co nazywa się zasadami, lekcjom doświadczenia i rozwagi. Byłoby to niemożliwe, gdyby zasady te były spisane”39.
 Prawodawca nie jest w stanie przewidzieć wszystkich przypadków, w 
których prawo znajdzie stosowanie. Dlatego ustawy, mające ambicje pełnej
 regulacji życia społecznego i politycznego, „zawsze wystawione na 
niebezpieczeństwo przez nieoczekiwane sytuacje i osłabione przez 
wymuszone okolicznościami wyjątki, nie trwałyby dużej niż sześć miesięcy40. O kryzysie społeczeństwa, a w każdym razie jego początkach, świadczy nie tylko obfitość ustaw, ale samo ich spisanie41.
 Podziwiana przez świat angielska konstytucja „opiera się wyłącznie na 
wyjątkach od reguły”. Będąc sposobem dynamicznej interpretacji 
zwyczajów, jest, jak stwierdza, cytując Davida Hume’a, „cały czas 
chwiejna i niesforna (turbulante)”. Próby jej ustabilizowania poprzez kodyfikację oznaczałyby jej koniec42.
Polityk powinien więc szanować wszelkie 
czynniki kształtujące więź społeczną, w tym również te, które wydawać 
się mogą irracjonalne. Rządzący muszą respektować okoliczności i 
charakter narodowy, o ile nie chcą się narazić na zarzut, jak to 
określił autor Rozważań o Francji, „solecyzmu władzy”43.
 Chociaż lud jest dla de Maistre’a jedynie przedmiotem polityki, to 
jednak jego świadomość stanowi istotną okoliczność, którą prawowity 
władca winien brać pod uwagę: „najpotężniejszy suweren (…) jest mocny na
 miarę środków, których używa i na których używanie zezwala mu opinia”44.
 Zagorzały przeciwnik Rewolucji, która kształtowała współczesne mu 
społeczeństwo, wskazywał więc na potrzebę dostosowania projektu 
ustrojowego do warunków czasu i miejsca.
De Maistre nie odnajduje w przeszłości 
ponadczasowego modelu państwa. Uznaje wprawdzie, że instytucje 
polityczne przedrewolucyjnego społeczeństwa stanowią dalekie od 
doskonałości, ale jednak udane, w porównaniu z czasami mu 
współczesnymi, wcielenie wartości wiecznych. Tym niemniej, choć w 
obliczu doświadczenia Rewolucji kładzie nacisk na konieczność opierania 
się na „właściwym” wzorze, to jednak nie dedukuje go, we wszystkich 
szczegółach, z zasad ogólnych. U de Maistre’a punktem wyjścia dla 
rozważań na ten temat jest idea porządku politycznego pojętego jak 
wytwór historycznej ewolucji społeczeństwa, produkt nieskończenie dużej 
liczby czynników. „Żadna konstytucja nie wynika z przemyślanej decyzji”.
 Konstytucje „bądź kiełkowały, jeśli tak można rzec, w sposób 
niezauważalny, dzięki nagromadzeniu niezliczonych okoliczności, które 
nazywamy przypadkowymi, niekiedy zaś mają one jednego autora, który 
pojawia się w sposób nadzwyczajny i zapewnia sobie posłuszeństwo”45.
 W obu przypadkach ustroju nie można zaprojektować poprzez namysł 
teoretyczny. De Maistre krytykuje próby kształtowania społeczeństwa 
poprzez program polityczno-ustrojowy sformułowany w oderwaniu od jego 
struktury i samoświadomości. Wiedza o sposobach współżycia społecznego, 
której nie da się ująć w reguły ogólne, nie jest możliwa do pełnej 
indywidualnej konceptualizacji. Stabilny ustrój musi być brać pod 
obiektywne cechy danego społeczeństwa i jego „rozum” zbiorowy – sposoby,
 w jaki Opatrzność wyznaczyła jego charakter. „Podstawowy zdrowy 
rozsądek” nakazuje szukać uzasadnienia praw bądź w uznaniu, że 
„suwerenność pochodzi od Boga, bądź, że opiera się na pewnych 
niepisanych prawach od niego pochodzących”46.
 „Co to jest konstytucja? Czy nie stanowi ona rozwiązania następującego 
problemu: jak, biorąc pod uwagę zaludnienie, obyczaje, religię, sytuację
 geograficzną, stosunki polityczne, zasoby, zalety i wady określonego 
narodu, znaleźć prawa, które są dla niego właściwe?”47 Społeczeństwo
 może jedynie sprecyzować w ustawie te instytucje, które już posiada: 
„prawa ludów (…) są zawsze urzędowymi poświadczeniami wcześniej 
istniejących praw”, a prawdziwa konstytucja, tak jak niegdyś prawo 
salickie, „jest zapisana w sercach Francuzów”48.
 Logiczny jest więc wniosek, że nie ma ustroju właściwego dla każdego 
czasu i miejsca. Nawet oparty na zwyczaju i zadawnieniu ustrój angielski
 służyć może tylko Anglikom49.
 „Konstytucja stworzona dla wszystkich narodów nie nadaje się dla 
żadnego”, w każdym ustroju „jest coś, (…) co należy pozostawić w 
czcigodnej niejasności”50.
III. Prowidencjalizm aktywistyczny
Jak jednak pogodzić koncepcję wiedzy jako
 praktyki społecznej i ideę ewolucyjnej zmiany społeczno-politycznej z 
wypowiedziami, które, przynajmniej pozornie, wzywają do całkowitego 
wymazania dziedzictwa Rewolucji z ustaw i umysłów? Co więcej, jak 
rozumieć pojawiające się równocześnie stwierdzenia, które ów program 
„niezłomności” zdają się poddawać w wątpliwość? By to wyjaśnić, należy 
sięgnąć do ontologicznych i antropologicznych założeń de Maistre’a.
W filozofii i doktrynie autora Rozważań o Francji wartości
 fundamentalne są oczywiste. Niewątpliwe jest też, że ich źródłem jest 
Bóg. Jednak sposób, w jaki Jego wola kształtuje ten świat, oczywisty już
 nie jest. Podmiot de Maistre’owski nie korzysta z pewności 
aksjologicznej. Wartości musi szukać w świecie, który, jak mogłoby się 
wydawać, został przez Boga opuszczony. Paradoksalność wyrazu woli bożej 
nie może jednak przesłaniać paradoksalności ludzkiej egzystencji, 
nieskończenie znikomej wobec Boga i jego planów. Człowiek nie powinien 
więc pochopnie wydawać sądów na temat rzeczywistości. Dla politycznych 
rozważań de Maistre’a punktem wyjścia jest wywyższenie Boga i poniżenie 
człowieka.
Zdaniem autora Rozważań o Francji,
 świat nie istnieje dla ludzkiej wygody. Boże plany wymagają 
dopuszczenia zła – skutku wolności człowieka: „wszechświat wypełniony 
jest tylko przemocą, nas jednak rozpieściła nowoczesna filozofia 
twierdząc że wszystko jest dobre, podczas gdy zło skaziło wszystko”51.
 Niekorzystne skutki, jakie ontologiczne zło wywołuje dla jednostek, nie
 mają jednak większego znaczenia. W oczach Boga ludzie występują raczej 
jako reprezentanci gatunku niż jednostki, a grzech pierworodny ciąży na 
całym rodzaju ludzkim. W tym sensie nikt nie jest dobry52. Koncepcja ta prowadzi de Maistre’a do dialektycznego poglądu na doczesność. Według autora Wieczorów Petersburskich człowiek
 nie powinien arbitralnie odrzucać jakiegokolwiek społecznego fenomenu: 
nic nie jest, w świecie stworzonym, absolutnie dobre lub złe: „nie ma 
dobra, którego zło nie plamiłoby i nie osłabiało, nie ma zła, którego 
dobro nie tłumi i nie zwalcza, popychając nieustannie wszystko, co 
istnieje ku doskonalszemu stanowi”53.
 Absolutnie dobra jest tylko harmonia miedzy przeciwstawnymi zasadami, 
którą wprowadza Stwórca: „w dziełach boskich (…) ogólny porządek tworzą 
nieregularności wytworzone przez swobodnie działające czynniki”54. Z tego punktu widzenia tradycja stanowi dialektyczne i względnie dynamiczne „znoszenie” przeciwieństw55.
 Człowiek musi zaakceptować heterogeniczności wyrazu woli bożej. Według 
de Maistre’a ustrój Francji stworzyły: „prawa rzymskie, kościelne, 
feudalne, zwyczaje saksońskie, normańskie i duńskie, przywileje, 
przesądy i pretensje wszystkich stanów, wojny, rewolty, rewolucje, 
podbój, wyprawy krzyżowe, wszystkie cnoty, wszystkie wady, wszelka 
zdobyta wiedza, wszystkie błędy, wszystkie namiętności, wszystkie te 
działające razem elementy”56.
 Prawda ujawnia się w historii stopniowo. Choć de Maistre podkreśla, że 
jedyny właściwy sposób oddawania czci Najwyższemu wskazuje 
chrześcijaństwo, identyfikowane z katolicyzmem, to jednak stwierdza 
zarazem, że również inne postacie religijności są wyrazem zwrócenia się 
ku Bogu i pełnią funkcję społeczną: „w każdej fałszywej religii zawsze 
jest domieszka prawdy”57.
 Fundament Europy — chrześcijaństwo rozwija objawienie ukryte w 
dawniejszej religii, dlatego francuscy biskupi stali się kontynuatorami 
celtyckich druidów58. Tradycja tworzy się więc poprzez „znoszenie” przeszłości.
 
W ten sposób de Maistre odrzuca pokusę 
statycznego pojmowania kontekstu instytucjonalnego. Historia, wcielając 
plan boży, nie jest jego statycznym odbiciem. Każda instytucja objawia 
swoje właściwe znaczenie poprzez trwanie59.
 Historia nie potrafi zmienić istoty świata, określonej przez Byt 
przekraczający przypadkowość ludzkiego istnienia. Świat zachowuje swoją 
tożsamość. Naiwnością byłoby jednak sądzić, że boski wzór kiedykolwiek 
został w pełni wcielony. Dlatego de Maistre widział wady „starego 
porządku” i nie zamierzał automatycznie do niego powracać. Wskazywał 
wprawdzie, iż ze względu na słabość ludzkiej natury reform należy 
dokonywać z najwyższą ostrożnością: „zawsze będę twierdził, że narody 
mają wszystko do stracenia burząc swe odwieczne instytucje, zamiast je 
doskonalić i poprawiać”60.
 Zmian, które dojrzały do ich dokonania, nie da się jednak zatrzymać. 
Władcy nie mogą zmienić wyroków Opatrzności, kształt ich legislacji 
określać musi boża wola wyrażona w kształcie społeczeństw. Czas jako 
czynnik społecznej legitymizacji jest zarazem jej przejawem. W 
indywidualnej perspektywie treść bożego ustawodawstwa jest równie 
paradoksalna, jak zbiorowe mniemanie. Należy więc odnajdywać sens każdej
 instytucji w społecznym kontekście, miast traktować ją jako wyizolowany
 obiekt i z tego punktu widzenia poddawać krytyce61. Sam Bóg „przygotowuje rasy królewskie”, a „czas śpieszy uświęcić prawowitą uzurpację”62.
De Maistre’owska Opatrzność, bezpośrednio kierując dziejami, pozostaje jednak transcendentna. Dawne, udane coup d’états dają
 się, zdaniem Maistre’a, postrzegać jako elementy boskiego planu, 
ponieważ dały one początek zorganizowanemu, harmonijnemu stanowi 
społeczeństwa63. Inaczej jest z Rewolucją współczesną. U autora Rozważań o Francji uprawomocnienie przez historię ma swoje granice64.
 Doktryna de Maistre’a nie dochodzi do punktu, w którym stałaby się 
historycyzmem. Oprócz szacunku dla bożej woli, wyrażonej w 
społeczeństwie, człowiek musi też baczyć, by warunki życia zbiorowego 
nie odwiodły go od jej wypełniania. Przesądy nie oznaczają dla de 
Maistre’a zwykłych mniemań tłumu65. Wyraźnie rozróżnia on między wolą powszechną (géneral) a pospolitą (vulgaire)66.
 Nie wszystko może być asymilowane w pole tradycji. U de Maistre’a 
akceptacja jej dynamiki odnosi się, w zasadzie, do dzieła już 
skończonego. Dlatego otwartość na nowe jej przejawy nie polega na 
zawieszeniu sądu moralnego co do zjawisk takich jak Rewolucja, których 
przebieg w oczywisty sposób świadczy o szatańskiej proweniencji. Są one 
przez Boga dopuszczane i jako takie wymagają pokory, ich społeczne ślady
 muszą jednak zostać, w miarę możliwości, wymazane. Bóg nie jest 
historią, a jedynie się w niej objawia.
Wychodząc z założeń de Maistre’owskiej 
epistemologii, nie da się wskazać jednoznacznego kryterium, 
pozwalającego odróżnić wytwór Rozumu zbiorowego, odbicie zamysłu 
Opatrzności, od produktu grupowej ignorancji. Tym niemniej, autor Wieczorów Petersburskich uważa,
 że człowiek nie może zajmować postawy kwietystycznej, nawet jeśli 
stwierdzi, że w świecie wygrywa zło. Wskazuje, iż niemożność 
dostrzeżenia dobra w doczesności winna skłaniać nie do permisywizmu, 
lecz, paradoksalnie, do rygoryzmu moralnego. Tworzy koncepcję, którą 
można określić jako prowidencjalizm aktywistyczny. Usiłuje ona godzić 
postawę obrony wartości uznawanych za fundamentalne z akceptacją zmian 
wartości kontekstualnych w sytuacji, gdy, jak się wydawało, zniszczeniu 
uległy obie te sfery. Opiera się na idei podmiotu konstytuującego się 
poprzez uznanie się za byt podporządkowany Bogu, ukrytemu w historycznej
 przypadkowości, a zarazem żądającemu posłuszeństwa tak, jakby Jego wola
 została w pełni objawiona. Konserwatysta miał być bezkompromisowy w 
obronie wartości fundamentalnych – bezrefleksyjne oparcie się na 
empirycznej woli ogółu nie wchodziło w grę. Zarazem jednak powinien 
poszukiwać bożych znaków, wyrażonych w dziejach i stosownie do 
rozpoznanej woli Opatrzności kształtować strategię walki67.
 Człowiek ponosi pełną odpowiedzialność za swoje czyny i w tym sensie 
jest wszystkim. Zarazem jednak winien być pokorny wobec niezasłużonych 
klęsk swej opcji politycznej – w tym sensie jest niczym. Wszystkie 
moralne, społeczne i polityczne idee, również te, za którymi przemawia 
tradycja, mają tylko względną wartość. Ich zestawienie prowadzi do 
paradoksu, którego nie może uniknąć ten, kto chce chronić czynniki 
ciągłości w społeczeństwie, usiłującym z nimi zerwać. Niezwykle istotne 
jest założenie praktyczne, stąd wynikające – nie znając w pełni w 
wartości, należy jednak je realizować, wątpiąc w ich doczesny wyraz, 
należy go szanować68.
 Człowiek, pełen niepokoju, ale i nadziei, powinien poszukiwać dobra. 
Nawet w obliczu najpotworniejszych zbrodni należy zachować polityczny 
rozsądek i nie tracić wiary w Opatrzność: „nasi potomkowie, którzy 
tańczyć będą na naszych grobach, bardzo mało dbając o nasze 
nieszczęścia, śmiać się będą z naszej obecnej niewiedzy”69.
 Ten, kto jest przepełniony wiarą i ufnością może, na podstawie 
bieżących wydarzeń, odczytać cząstkę bożego planu. Oczywiste jest, że 
ogrom nieszczęść, które Rewolucja przyniosła, stanowi karę za bezmiar 
win wcześniej popełnionych. Rewolucja dzieje się po to, by zmyć w krwi 
winy ludzkości i przywrócić bożą chwałę70. Człowiek staje w obliczu zła absolutnego, które zarazem wykazuje boskie pochodzenie.
IV. Rewolucja a czynniki społecznej ciągłości
Prowidencjalizm aktywistyczny de 
Maistre’a decyduje o jego stosunku do Rewolucji. Prowadzi go do 
poszukiwania kompromisu z przeciwnikami politycznymi i zmienioną przez 
Rewolucję świadomość społeczną. Zdaniem autora Wieczorów petersburskich,
 negatywna jej ocena nie może uzasadniać nieustępliwości, sprzecznej z 
duchem chrześcijańskiej pokory. Uzurpatorów należy zwalczać rozważnie, 
tak, aby nie potęgować nieszczęść i nie odwlekać aktu odkupienia. 
Rewolucja nie zniweczyła bożego planu, wyrażonego w historii ludów. 
Zarówno nieprawości ancien régime, jak i uzurpacje 
rewolucjonistów dzieją się tylko na „powierzchni” świata ludzkiego. 
Istota rzeczywistości, medium bożego objawienia, pozostaje nieskażona. 
Dlatego po zakończeniu Rewolucji możliwy jest powrót do właściwego 
porządku politycznego, w którym przywrócona zostanie cześć dla 
monarchii, a religia, uwolniona od libertyńskich ataków, znajdzie swe 
właściwe miejsce. De Maistre potępia więc tych, którzy, sprzeciwiając 
się restauracji, twierdzą, że przyniesie ona tyle samo nieszczęść co 
Rewolucja71.
 Prowidencjalizm aktywistyczny nie wyklucza programu radykalnego. Tym 
niemniej, założenie „esencjonalnej” ciągłości prawdziwego ładu ma 
konsekwencje, które radykalizm ten osłabiają.
De Maistre, tworzący swą doktrynę w 
czasach największego triumfu Rewolucji, konstatował, że tak we Francji, 
jak i w całej Europie wciąż istnieją podstawy porządku społecznego. W 
zdarzeniach rewolucyjnych widać nie tylko chaos, lecz i czynniki 
przyszłego ładu72.
 Rewolucja, mordując „bardzo katolickiego” monarchę, nie zamordowała 
Francji. Wskazuje więc, że należy tak walczyć z Rewolucją, by 
historycznej ciągłości do reszty nie zerwać. Przede wszystkim jednak w 
walce o słuszny ideał nie wolno kierować się swymi osobistymi, choćby 
nawet usprawiedliwionymi urazami.
Oznacza to, po pierwsze, nakaz zachowania
 politycznego rozsądku i nie popadania w sekciarskie zaślepienie. Po 
drugie, prowadzi do uznania reprezentantów nowej rzeczywistości za 
partnerów politycznych, a nawet więcej – za zabłąkanych członków 
wspólnoty narodowej. Wydarzenia rewolucyjne stworzyły nowe okoliczności,
 które należy wziąć pod uwagę, planując program kontrrewolucji. 
Republika nie musi być postrzegana jako element społecznej i ustrojowej
 ciągłości, lecz ludzie i ich działania – tak. De Maistre stwierdza, że w
 okresie po r. 1814 przed konserwatystami stanęło zadanie ucywilizowania
 nowych barbarzyńców: „Rewolucja nie może skończyć się przez powrót do 
starego stanu rzeczy, ale poprzez uszlachetnienie stanu, w którym 
jesteśmy”73.
 Ma nadzieję, że jej ideowe i instytucjonalne dziedzictwo da się wymazać
 z ludzkiej świadomości i przy udziale nowych ludzi, których dziejowy 
kataklizm wyniósł, można będzie przywrócić monarchię. Nawet w 
zbrodniarzach dostrzega de Maistre przejaw wielkości francuskiego ducha.
 Komitet ocalenia publicznego „był cudem, którego duch wciąż wygrywa 
bitwy”, a „sprzysiężoną Europę” mógł pokonać tylko „piekielny” geniusz 
Robespierre’a74.
 „Blask zwycięstw wymusił powszechny podziw i otoczył imię francuskie 
chwałą, której nawet zbrodnie rewolucji nie mogły go do końca pozbawić”75.
 U de Maistre’a zawsze istotny jest boży plan, który nie ujmuje ludzi 
według ich indywidualnych wad lub pozornych zalet. „Ludzie mogą sądzić 
tylko po zewnętrznym pozorze, lecz niejeden szlachcic w Koblencji mógł 
mieć sobie więcej do zarzucenia niż niejeden szlachcic z lewego skrzydła
 konstytuanty”76.
 Ludzkie losy, a tym bardziej indywidualne roszczenia, nawet słuszne, 
mają dla nakreślenia projektu politycznego drugorzędne znaczenie. U de 
Maistre’a zasada ta dotyczy nie tylko garstki złoczyńców – królobójców, 
którzy zostaną słusznie ukarani po restauracji i których losem żaden 
uczciwy człowiek nie powinien się przejmować77,
 ale bardziej jeszcze rojalistycznych emigrantów. Muszą oni swój los 
przyjąć z pokorą, a wszelką zemstę pozostawić królowi, który działać 
będzie łagodnością właściwą prawowitemu władcy. Napomnienie to odnosi 
się w szczególności do szlachty, której wady doprowadzić miały do 
katastrofy. Opatrzność, chcąc pokarać naród francuski, nie pozwala jej 
wygrać, skazując wszelkie jej przedsięwzięcia na klęskę. Noblesse powinna poddać się okolicznościom, które niechybnie doprowadzą do restauracji, nie czyniąc już „zewnętrznych wysiłków”78.
 W oczach Boga, który uznał za słuszne zesłać na ludzkość straszliwą 
karę, nikt nie jest bez winy – jeśli ktoś ośmieliłby się arbitralnie 
wyznaczyć granice królewskiego przebaczenia to, jak ironicznie pisze 
cytowany przez de Maistre’a kontrrewolucjonista, tylko człowiek „rzadki i
 niezwykły, o ile taki istnieje, który sam nigdy nie upadł w trakcie tej
 okropnej rewolucji, którego serce, tak samo czyste jak postępowanie, 
nigdy nie potrzebowało łaski”79.
 Z drugiej strony Francuzi, którzy w Rewolucji uczestniczyli, a nie 
popełnili najstraszliwszych zbrodni, znajdą godne miejsce w odbudowanej 
monarchii, szczególnie wtedy, gdy przyczynią się restauracji. De Maistre
 dopuszcza więc możliwość przyjęcia w poczet szlachty osób nowych, a 
przed członkami władz republikańskich roztacza obraz zaszczytów, których
 dostąpią, jeśli pomogą w powrocie monarchy. Król będzie „dumny z 
waleczności” republikańskich żołnierzy i „w sercu swym będzie uważał ich
 za obrońców całości swego królestwa”80.
 Już w czasie Rewolucji między Francuzami obu frakcji wytwarza się więź 
wynikająca ze wspólnego nieszczęścia. Emigrantom daleko już do pychy i 
nienawiści, „a co do bardziej nieprzejednanych odczuć małej grupy ludzi,
 nie trzeba o nie dbać”81.
 De Maistre wyraźnie stwierdza, że interesy narodowe muszą brać górę nad
 interesem partii i klasy społecznej. Jak wskazuje, ojczyzna świętego 
Ludwika wciąż istnieje, a jej potrzeby należy przedkładać nad roszczenia
 partii rojalistycznej: republika francuska „nie ma żadnych 
sprzymierzeńców”, lecz „ma ich Francja”, której integralność 
terytorialną obroniła republikańska armia82.
 Emigranci nie powinni się łudzić, że państwa koalicji walczą 
bezinteresownie. Dla restauracji nie wolno poświęcać całości 
terytorialnej ojczyzny.
De Maistre nie głosi więc programu wypalenia Rewolucji ogniem i żelazem83.
 Jej absolutne zło nieodwracalnie obaliło stary system, daleki od ideału,
 ale jako „nicość” nie mogło zapuścić korzeni. Kontrrewolucja 
przebiegnie w sposób niezwykle łagodny, oznacza bowiem powrót do 
właściwego porządku rzeczy, któremu sprzyjał będzie sam Bóg: „Gdy 
człowiek pracuje nad przywróceniem ładu, łączy się ze twórcą ładu, 
sprzyja mu natura, (…) jego działanie ma w sobie coś boskiego, jest 
zarazem łagodne i nie znoszące sprzeciwu, do niczego nie zmusza i nic mu
 nie stawia oporu”84.
Konserwatywny augustynizm Maistre’a zakłada ponadto ideę samopoświęcenia. Autor Rozważań o Francji chwali
 rojalistów, którzy pozostali w kraju. Zauważa, że również w reżimie 
termidoriańskim szlachta mogłaby zdominować stanowiska dowódcze w armii,
 gdyby nie jej „delikatność, być może nieszczęsna”85.
 Wskazuje na nieużyteczność kontestowania Republiki „na odległość” w 
bezpiecznej, lecz gorzkiej sytuacji wygnańca, który przychodzi „prosić o
 chleb bezczelnych cudzoziemców”86.
 W napisanym na przełomie 1811 i 1812 r. liście do hr. de Blacas, 
stwierdza, iż „nikt, kto podążył za królami, nie może przywrócić ich 
władzy”. Większość emigrantów nie powinna była opuszczać kraju. 
Należało, jak stwierdza, „zostać na ziemi pogrążonej w konwulsjach, 
czynić w miarę możliwości dobro, w miarę możliwości zapobiegać złu i 
zachowywać nadzieję aż do momentu, gdy stanie się to absurdem. Taki 
sposób widzenia sprawy czynił mnie zawsze (…) bardzo tolerancyjnym dla 
każdego czynu dokonanego w kraju, chyba że chodziło o zbrodnię: pod tym 
względem reguła nie zna wyjątków. Należy odmówić uzurpatorowi tego, co odmówiłoby się legalnemu suwerenowi. Wszystko inne jest dozwolone i nie ma w nim niczego niemoralnego”87.
Idylliczny obraz kontrrewolucji przedstawiony w wydanych w 1796 r. Rozważaniach o Francji miał
 niewątpliwie spełniać funkcję perswazyjną. Wypowiedzi de Maistre’a z 
okresu restauracji dalekie są już od ducha powszechnego przebaczenia i 
narodowego braterstwa88. Autora Wieczorów Petersburskich zniecierpliwiło
 zbyt długie oczekiwanie na przywrócenie przez Opatrzność naturalnego 
porządku rzeczy. Po r. 1814 uznał, że z nowym czasami nie da się jednak 
iść na ugodę. Tym niemniej, wciąż zalecał ostrożność w realizacji 
kontrrewolucyjnego programu. Wskazywał, że ideologię rewolucyjną należy z
 powszechnej świadomości wymazywać stopniowo: „zdusić, delikatnie ją ściskając”89.
 Choć z Rewolucją należy się rozprawić zdecydowanie, trzeba jednak to 
uczynić uwzględniając okoliczności: „znaleźć środki zdruzgotania 
rewolucjonistów i ich praw, na ile to możliwe, bez narażania prawowitych
 suwerenów”90.
 Również więc po r. 1814 można w wypowiedziach de Maistre’a zauważyć pewną 
skłonność do miarkowania ideologicznego radykalizmu. Tym niemniej, jego 
nadzieje na samoistny i pełny powrót „naturalnego” ładu nie sprawdziły 
się. Restauracja 1814 r. zachowała, jego zdaniem, nową, zdegenerowaną 
rzeczywistość, przybierając jedynie, w niektórych przypadkach, starą 
formę. Umarł, wieszcząc rychłe nadejście nowego, o wiele straszniejszego
 przewrotu91.
***
 
De Maistre pojmował tradycję bardziej 
jako społeczną praktykę, niezwerbalizowaną i względnie dynamiczną, niż 
medium prawa naturalnego. Chcąc być wierny ponadczasowym wartościom, 
deklarował zarazem pokorę wobec woli bożej, przejawiającej się we 
współczesnych mu wydarzeniach, które zdawały się je unicestwiać. Program
 etycznej niezłomności, a zarazem praktycznej rozwagi nie dał de 
Maistre’owi odpowiedzi na konkretne zagadnienia związane z ideowym i 
instytucjonalnym dziedzictwem Rewolucji92.
 Filozofia i doktryna de Maistre’a ujawnia wszystkie ograniczenia 
konserwatyzmu immanentnego, który chce oprzeć się na tradycji i 
powszechnym mniemaniu w sytuacji, gdy stają się one, stopniowo, coraz 
bardziej mu obce. Jeśli jednak potraktować wskazania de Maistre’a przede
 wszystkim na płaszczyźnie praktyczno-moralnej, mogą one jawić się jako 
zrozumiała i racjonalna próba odniesienia się do sytuacji, w której w 
XIX w. znaleźli się francuscy konserwatyści immanentni. Afirmacja 
zarówno dobrego Boga, jak i Jego Woli, która kształtuje przeniknięte 
złem społeczeństwo, uniemożliwia przedstawienie w pełni spójnej i raz na
 zawsze ustalonej doktryny politycznej. Rozwiązaniem staje się etyczny i
 polityczny paradoks.
Dr Arkadiusz Barut
za: legitymizm.org
Bibliografia
1. Źródła:
Joseph de Maistre et Blacas: leur correspondance inédite et l'histoire de leur amitié: 1804-1820, Paris 1908.
 Maistre J. de, Considérations sur la France, Essais sur le principe générateur des constitutions politiques, Bruxelles 1988.
 Maistre J. de, Étude sur la souveraineté, Lyon 1884.
 Maistre J. de, Examen de la philosophie de Bacon, t. I-II, Lyon 1864.
 Maistre J. de, Les Soirées de Saint-Pétersbourg, ou Entretiens sur 
le gouvernement temporel de la providence, suivis d’un Traité sur les 
sacrifices, Paris 1821.
 Maistre J. de, Lettres d’un gentilhomme russe sur l’inqisition espagnole, [w:] Essais sur les délais dla la Justice Divine de la punitions des coupables suivi de Traité de Plutarque, Tours 1833.
 Maistre J. de, O papieżu, przeł. J. Miłkowski, Kraków 1853.
 Maistre J. de, Quatre chapitres sur la Russie, [w:] Oeuvres complètes, t. 8, Lyon 1884.
2. Literatura:
 Bartyzel J., Konserwatyzm bez kompromisu. Studium z dziejów zachowawczej myśli politycznej w Polsce XX w., Toruń 2001.
 Cogordan G., Joseph de Maistre, Paris 1922.
 Gniazdowski A., Filozofia i gilotyna. Tradycjonalizm Josepha de Maistre’a jako hermeneutyka polityczna, Warszawa 1996.
 Goldmann L., Recherches dialectiques, Paris 1959.
 Longhaye R.P.G., Dix-neuvième siecle, Ésquisses littéraires et morales, t. I-V, Paris 1900-1908.
 Matyaszewski P., La Philosophie de la société ou l’ideé de l’unité humaine selon Joseph de Maistre, Lublin 2002.
 Trybusiewicz J., De Maistre, Warszawa 1968.
 Wielomski A., Filozofia polityczna francuskiego tradycjonalizmu 1789-1830, Kraków 2003.
 Wielomski A., Od grzechu do apokatastasis. Historiozofia Josepha de Maistre’a, Lublin 1999.
 Pierwodruk: „Wrocławskie Studia Politologiczne”, nr 9/2008.
1 Dychotomiczny
 podział konserwatyzmu wprowadza np. Adam Wielomski, który wyróżnia 
tradycjonalizm – oparcie się Tradycji jako medium prawa naturalnego oraz
 ewolucjonizm, zakładający koncepcję tradycji jako procesu społecznej 
transmisji (a także typy pośrednie, w tym konserwatyzm niemiecki epoki 
romantyzmu, por. A. Wielomski, Filozofia polityczna francuskiego tradycjonalizmu 1789-1830,
 Kraków 2003, ss. 22-44) i Jacek Bartyzel, piszący o konserwatyzmie 
kładącym nacisk na metodę i konserwatyzmie kładącym nacisk na doktrynę (Konserwatyzm bez kompromisu. Studium z dziejów zachowawczej myśli politycznej w Polsce XX w., Toruń 2001, ss. 28-29).
2 Jak wskazał już Jerzy Szacki (Kontrrewolucyjne paradoksy,
 Warszawa 1965, ss. 150-151), istnieją rozbieżności zarówno co do 
rozumienia epistemologii de Maistre’a (uznaje się go bądź za 
przedstawiciela historycznej metody interpretacji społeczeństwa, bądź 
zwolennika orientacji na prawo naturalne), jak i jego koncepcji 
ontologicznej (próbuje się oddzielić, tak jak czynił to Charles Maurras,
 aspekt religijny i polityczny jego filozofii). Według Szackiego de 
Maistre głosił tradycjonalizm umocowany w transcendencji, zakładający 
poszukiwanie Boga w przekazie kulturowym konkretnych społeczeństw 
(tamże, ss. 150-152). Część komentatorów doktrynę de Maistre’a określa 
jako konserwatyzm liberalny, zbliżony do Burke’owskiego (Por. P. 
Matyaszewski, La Philosophie de la société ou l’ideé de l’unité humaine selon Joseph de Maistre, Lublin 2002, ss. 195-197).
3 J. de Maistre, Étude sur la souverainété, Lyon 1884, ss. 314-315.
4 Tenże, Considérations sur la France, Essais sur le principe générateur des constitutions politiques, Bruxelles 1988, ss. 211-212.
5 Tenże, Les Soirées de Saint-Pétersbourg, ou Entretiens sur le gouvernement temporel, Paris 1821, t. I, ss. 42-44.
6 Tamże, t. II, ss. 2 i n.
7 Cyt. A. Wielomski, Od grzechu do apokatastasis. Historiozofia Josepha de Maistre’a, Lublin 1999, s. 367, podkr. w tekście.
8 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 54.
9 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 233, 232.
10 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 254-255.
11 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 232, 226.
12 Tamże,
 s. 227. W doktrynie de Maistre’a społeczny charakter ma nie tylko 
wiedza, ale również język, niemożliwy do sztucznego zaprojektowania. Bóg
 mówi poprzez niego do człowieka. Zawarta jest w nim zarówno historia 
ludzkości, jak i dzieje poszczególnych narodów. Degradacja indywidualna i
 grupowa przejawia się w degradacji ludzkiej mowy (Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 257-270), dlatego „nigdy prawdziwy filozof nie może tracić z pola widzenia języka” (tamże, s. 270).
13 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 83.
14 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 83-85.
15 Tenże, Étude…, dz. cyt., ss. 342-343, podkr. w tekście.
16 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 255.
17 Por. szczegółowo A. Gniazdowski, Filozofia i gilotyna. Tradycjonalizm Josepha de Maistre'a jako hermeneutyka polityczna, Warszawa 1996, ss. 199-231.
18 J. de Maistre, O Papieżu, przeł. J. Miłkowski, Kraków 1853, s. 60.
19 Por. R.P.G. Longhaye, Dix-neuvième siecle, Ésquisses littéraires et morales, t. I-V, Paris 1900-1908, t. I, s. 177.
20 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 223.
21 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. s. 224.
22 Zdaniem
 Matyaszewskiego, Maistre rezygnuje ze stosowania kategorii prawa 
naturalnego, sprzeciwiając się w ten sposób oświeceniowemu jego 
rozumieniu. Występuje jednak u niego idea prawa naturalnego jako 
wewnętrznego przekazu woli bożej, wrodzonemu wszystkim ludziom 
(Matyaszewski, dz. cyt., ss. 287-288).
23 Przedmowa do Essais sur le principe générateur des constitutions politiques [w:] J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt.
24 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 56-57, 197.
25 J.
 Trybusiewicz, odnosząc się do tego zagadnienia, wskazuje na bardzo 
ogólny charakter ponadczasowego projektu ustrojowego, wskazanego przez 
de Maistre’a (J. Trybusiewicz, De Maistre, Warszawa 1968, s. 
82). Według Szackiego de Maistre odróżnia wieczne zasady – boży plan, 
który w obliczu współczesnych nieszczęść, mogących podważyć wiarę w 
boską sprawiedliwość, uznać należy za, w zasadzie, niepoznawalny, i jako
 taki mogący być jedynie przedmiotem wiary, od „prawd praktycznych”, 
którymi należy kierować się w poznaniu społeczeństwa i polityki. 
(Szacki, Kontrrewolucyjne paradoksy…, dz. cyt., ss. 112-117.).
26 J. de Maistre, Les Soirées…, dz. cyt., t. I, ss. 503-504.
27 Por.
 A. Gniazdowski, dz. cyt., ss. 142-144. Jak uważa Matyaszewski, 
koncepcja idei wrodzonych jest argumentem za duchową i mistyczną 
jednością ludzkości. W tym znaczeniu stanowi kolejny dowód złudności 
prób poznania indywidualnego i uzasadnia koncepcję powszechnego rozumu 
ludzkości, ucieleśnionego w tradycji (P. Matyaszewski, dz. cyt., ss. 
228-229).
28 J. de Maistre, Étude…, dz. cyt., s. 426.
29 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 55.
30 Np.
 zasadę, że „wszystkie wolne narody zostały stworzone przez królów. To 
powszechna reguła, a wyjątki, które mogłyby być wskazane, podpadłyby pod
 nią, gdyby je przedyskutować” (tamże, s. 84).
31 „Mogę na poparcie moich refleksji zacytować wszelkie fakty historyczne”, tamże, s. 98.
32 Jedyną
 krytyczną funkcją badania historycznego może być, zdaniem de Maistre’a,
 ustalenie, czy dana instytucja wykazuje stabilność. Dlatego stwierdza, 
że prawa Solona, który działał nie do końca w zgodzie z wolą bożą, 
wyznaczającą na fundatorów społeczności monarchów i arystokratów, były 
„najbardziej kruchymi (prawami) w starożytności” (Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 83).
33 „Libertyńską” koncepcję doświadczenia de Maistre poddał zaciekłej krytyce w Analizie filozofii Bacona.
34 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 271-272.
35 W
 taką pułapkę mieli wpadać historycy badający początki chrześcijaństwa, 
którzy doszli do wniosku, że papież nie był wtedy uznawany za 
nieomylnego. Według de Maistre’a jest to wnioskowanie o znaczeniu danej
 instytucji na podstawie jej temporalnych początków, w których jeszcze 
nie objawiała się jej istota (tamże, ss. 233-234).
36 Tamże, s. 121.
37 J. de Maistre, Considérations…, Essais…,
 dz. cyt., ss. 85-86, podkr. w tekście. „W dziełach człowieka” 
stworzonych wbrew woli bożej, wyrażonej w historii „wszystko jest równie
 liche jak ich autor, horyzont jest ciasny, metody sztywne, mechanizmy 
nieelastyczne, ruchy ociężałe, rezultaty monotonne” (Maistre, Considérations…, dz. cyt., s. 16).
38 Tenże, Quatre chapitres sur la Russie, [w:] Oeuvres complètes, t. 8, Lyon 1884, ss. 297-298, 302.
39 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 214-215, 222 przypis, podkr. w tekście.
40 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 215.
41 Tamże, s. 82. Prawo (loi) nie jest prawem w pełnym tego słowa znaczeniu …o ile nie uznaje się go za wyraz najwyższej woli” (Considérations…, dz. cyt., s. 213).
42 Tamże, ss. 215-217.
43 J. de Maistre, Oeuvres…, dz. cyt., s. 306.
44 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 154.
45 Tamże, ss. 81, 80, podkr. w tekście.
46 Tamże, s. 213.
47 Tamże, s. 87.
48 Tamże, ss. 81-82, 211.
49 Tamże, s. 218.
50 Tamże,
 ss. 87, 82. Problemy interpretacyjne stwarza jednak występująca u de 
Maistre’a pochwała monarchii dziedzicznej jako jedynego ustroju w pełni 
zgodnego z bożym zamysłem. Niewątpliwie de Maistre daleki jest w tej 
kwestii od skrajności. Monarchia dziedziczna ma być właściwa dla 
większości państw o dużej liczbie ludności, jednak w małych wspólnotach 
może istnieć system republikański: „rzeczą niemożliwą” jest tylko 
republika „wielka i niepodzielna” (tamże, s. 55). Ustrój republikański 
był odpowiedni dla starożytnych Hellenów. W greckich republikach 
rozkwitły nauki i sztuki, bowiem „każdy naród rozwija wszystkie swe 
talenty jedynie w ustroju, który mu odpowiada” (Étude…, dz. 
cyt., s. 532). „Niektóre narody są przeznaczone, może skazane na 
monarchię elekcyjną” i nie potrafią zaprowadzić u siebie optymalnej 
formy rządu, jaką jest dziedziczne królestwo. Tak było w przypadku 
Polski, której dzieło Konstytucji 3 Maja, mimo wysiłków, poświęcenia i 
dobrej woli tak narodu, jak i rządzących, udać się nie mogło (tamże, 
ss. 428-429). Tym niemniej, co zauważa Wielomski, de Maistre uznaje 
monarchę dziedziczną za ustrój właściwy nie tylko dla narodów, które 
uświęciły ją w swej tradycji (A. Wielomski, Od grzechu…, dz. cyt., s. 154). Autor Rozważań o Francji stwierdza,
 że chociaż „spoglądanoby jak na nierozumnego” na tego, kto opowiadałby 
się za monarchią dziedziczną przeciw elekcyjnej, to „jednak historia, 
która jest doświadczalną polityką, wskazuje że jest ona ustrojem 
najstabilniejszym, najszczęśliwszym, najbardziej naturalnym dla 
człowieka” (Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 
197-198). W tym elemencie doktryny wydaje się więc pojawiać sprzeczność.
 Kwestia ta jest w literaturze różnie wyjaśniana. Zdaniem Wielomskiego,
 de Maistre uniwersalizował ideę monarchii dziedzicznej, ponieważ ustrój
 ten najlepiej, jego zdaniem, odzwierciedlał jednolitość bożej 
suwerenności (A. Wielomski, Od grzechu…, dz. cyt., ss. 
155-156). Według Matyaszewskiego pochwała monarchii dziedzicznej wynika
 z założeń metodologicznych – arystotelesowskiego trójpodziału ustrojów,
 do imperatywnej mocy którego de Maistre nie przywiązywał zbyt dużego 
znaczenia. Autor ten wskazuje też, że de Maistre akceptuje różne formy 
monarchii (P. Matyaszewski, dz. cyt., ss. 319-320). Moim zdaniem, 
pochwała monarchii dziedzicznej jako formy najbardziej naturalnej nie 
przełamuje zasady monteskiuszowskiej, lecz świadczy o tym, że Maistre 
uważał ją za ustrój najbardziej uprawomocniony przez czas, okoliczności i
 społeczne mniemania — w jego czasach większość państw europejskich 
posiadała taką „konstytucję”. Rewolucja stworzyła nową formę, 
wprowadzając ustrój republikański w licznym i potężnym narodzie. Jako 
boży dopust, jest to jednak wciąż wyjątek.
51 J. de Maistre, Les Soirées…, dz. cyt., t. I, s. 53, podkr. w tekście.
52 Ludzkie
 dusze tworzą tajemniczą, mistyczną jedność. Dlatego na dzieciach ciążą 
grzechy rodziców, a niewinny odkupuje winy przestępcy (Les Soirées…,
 dz. cyt., t. II, dialog dziesiąty). Bóg, realizując swoje plany, 
traktuje zarówno ludzkość, jak i poszczególne narody jako osoby, do 
których skierowane są napomnienia, przestrogi, a także surowe kary. 
Działanie praw ogólnych nie jest zawieszone ze względu na istnienie w 
grzesznym narodzie ludzi rzekomo sprawiedliwych (tamże, t. I, s. 35).
53 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 249.
54 Tamże, s. 16.
55 W
 ten sposób kwestię tę u de Maistre’a postrzegają m.in. Gniazdowski (dz.
 cyt., s. 123) i Matyaszewski (dz. cyt., ss. 206-207). Jak zauważa 
Cogordan, de Maistre lubuje się w tajemnicy, wynajdując paradoksy w 
rzeczach na pozór prostych (G. Cogordan, Joseph de Maistre, Paris 1922, s. 135).
56 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 221-222.
57 Tamże, s. 271.
58 Tamże, s. 101, tenże, O Papieżu…, dz. cyt., s. 8.
59 Dlatego sens angielskiego prawa Habeas Corpus wyznacza fakt, że było ono cały czas zawieszone (Considérations…, Essais…,
 dz. cyt., s. 215). Formy ustrojowe zmieniały się – przed monarchią 
dziedziczną dominowała elekcyjna, która porzucono, ponieważ nie była 
systemem dość stabilnym (Étude…, dz. cyt., s. 428). 
Teraźniejszość nie jest końcem historii, stanem spełnienia. Nawet 
religia chrześcijańska nie kończy całkowicie Objawienia, a ludzkość 
czeka na apokatastazę (A. Wielomski, Od grzechu…, dz. cyt., ss. 371-389).
60 J. de Maistre, Lettres d’un gentilhomme russe sur l’inqisition espagnole [w:] Essais sur les délais dla la Justice Divine de la punitions des coupables suivi de Traité de Plutarque, Tours 1833, s. 353.
61 J. de Maistre zaleca np. handel stanowiskami sędziowskimi jako metodę zapewnienia niezależności jej piastunów: „lekarstwo na nadużycie pochodzi z nadużycia” (Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 252-255, podkr. w tekście).
62 Przedmowa do Essais sur le principe générateur des constitutions politiques, [w:] J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., podkr. w tekście.
63 Podobnie
 jak u Burke’a, aprioryczne przypisanie prawomocności oddziałuje 
zwrotnie na rządzących: samowolę władców hamuje „nade wszystko opinia, 
ta królowa świata” (O Papieżu…, dz. cyt., s. 100).
64 „De
 Maistre, pisze Wielomski, jako tradycjonalista akceptuje wszystko, co 
przyniosła historia, nawet jeśli instytucje stworzone przez czas mają 
charakter republikański” (Od grzechu…, dz. cyt., s. 154). Stwierdzenie takie, choć słusznie wskazuje na immanentny charakter doktryny autora Rozważań o Francji, jest jednak zbyt daleko idące.
65 Dlatego ludzkie pojęcia winy i niewinności, choć powszechnie uznawane, nie mają przed Bogiem znaczenia. (J. de Maistre,Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 23 i n.).
66 A. Wielomski, Filozofia…, dz. cyt., ss. 246-247.
67 „Z
 tronem Najwyższego Bytu wiąże nas giętki łańcuch, który nas 
powstrzymuje nie zniewalając (…) ludzie rzeczywiście robią, co chcą, nie 
mogąc jednak psuć powszechnego planu” (J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 15).
68 Dla
 zrozumienia francuskiego konserwatyzmu immanentnego na początku XIX w. 
pomocne mogą być analizy Luciena Goldmanna. Przedstawia on związki 
pomiędzy ideą Deus absconditus w myśli Pascala, wyrażającą, 
jego zdaniem, „światopogląd tragiczny”, a dialektyką. Wskazuje, że 
podmiot Pascalowski stoi w obliczu najwyższej pewności – świadomości 
istnienia prawdy bożej i najwyższej niepewności – swej niewiedzy co do 
jej treści. Rodzi to esencjonalną sprzeczność ludzkiej egzystencji we 
wszystkich jej aspektach. Prowadzi zarazem do dialektycznego ujmowania 
świata (L. Goldmann, Recherches dialectiques, Paris 1959, s. 
170). Żadna jego część nie może być bowiem zdefiniowana w sposób pełny, 
skoro niepewność jest istotą ludzkiej rzeczywistości. Zarazem żadna 
część nie jest, w tej perspektywie, ważniejsza niż inne. Wszystkie muszą
 być wzajemnie do siebie odnoszone w procesie uświadamiania sobie 
nikłości prawdy doczesnej w obliczu prawdy wiecznej. Najpełniejszym 
wyrazem ontologicznej paradoksalności jest podporządkowanie skończoności
 nieskończoności, która przecież, jako niepoznawalna, nie istnieje dla 
człowieka. Interpretacja Goldmanna przedstawia sposób, w jaki założenie o
 istnieniu prawdy absolutnej i wewnętrznie niesprzecznej może prowadzić 
do uznania sprzeczności wszelkiej wiedzy. Wskazuje też drogę, którą 
myślenie dialektyczne zmierza, poprzez wpisywanie poszczególnych 
elementów w szersze struktury, do wiedzy pewnej, nie osiągając jednak 
ani tej pewności (skoro prawda wieczna jest niepoznawalna), ani nawet 
przyrostu pełności (skoro istotą wiedzy jest paradoks). Idea taka może 
być podporą konserwatyzmu immanentnego. Chcąc zachować swą tożsamość, 
musi on zakładać sferę wartości ponadczasowych i potępiać te zjawiska, 
które, w sposób oczywisty, są z nimi sprzeczne. Zarazem jednak, nie chcąc
 zrywać społecznej ciągłości, zaprzecza tezie, że wartości ponadczasowe w
 pełni wyraziły się w określonym momencie historii.
69 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 32.
70 Nieprawości,
 za które jest ekspiacją, dopuścił się świat zachodni w „wieku świateł”.
 Francja w nich celowała, sprawiedliwie więc została ukarana najsurowiej
 (J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., 
ss. 25, 38). Rewolucja nie jest szczególnym przypadkiem zwykłych praw 
rządzących społeczeństwem, lecz ma charakter cudowny (De Maistre’owi 
udało się więc uchwycić wyjątkowość wydarzeń, które miały miejsce pod 
koniec XVIII w.).
71 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 163-164.
72 Już
 w 1796 r. zauważał, że Rewolucja być może przygotowuje odrodzenie 
religijne. Próbował wskazać jego oznaki. Wygnanie księży przyczyniło 
się, jego zdaniem, do upowszechnienia się katolicyzmu w Europie i 
zmniejszenia wśród innowierców antyrzymskich przesądów. Wywłaszczenia i 
prześladowania kleru wzmacniają go moralnie i chronią przed napływem 
karierowiczów (tamże, ss. 36-38).
73 Cyt. za: A. Wielomski, Od grzechu…, dz. cyt., s. 350.
74 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 40, 31.
75 Tamże, s. 33.
76 Tamże, s. 160.
77 De
 Maistre stwierdza zarazem, że duża cześć zgromadzenia, które Ludwika 
XVI skazało, działała w stanie częściowej demencji, spowodowanej 
potwornością chwili (tamże, s. 153).
78 Tamże, s. 160.
79 Tamże, s. 151.
80 Tamże, ss. 146-147, 139-140.
81 Tamże, s. 161.
82 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 144, 30-31. Longhaye zwraca uwagę na podobne poglądy w tej kwestii, wyrażone w Rozważaniach… i w korespondencji Maistre’a (Longhaye, dz. cyt., s. 172).
83 Tenże, Considérations…, ss. 123-124, 127, 150-151, 153-156, 163.
84 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 133.
85 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 143.
86 Joseph de Maistre et Blacas: leur correspondance inédite et l'histoire de leur amitié: 1804-1820, Paris 1908, s. 151.
87 Tamże, s. 150, podkr. w tekście.
88 A. Wielomski, Od grzechu…, dz. cyt., ss. 348-370.
89 Tamże, Od grzechu…, dz. cyt., ss. 350, 352, cyt. za: tamże, s. 353.
90 Cyt. za: tamże, s. 357.
91 Tamże, Od grzechu…, dz. cyt., s. 364.
92 Znamienny
 jest stosunek de Maistre’a do kwestii zwrotu dóbr skonfiskowanych przez
 państwo, a następnie nabytych przez osoby prywatne. W Rozważaniach… próbuje
 tę kwestię minimalizować. Wskazuje, że rewolucyjna anarchia i tak nie 
pozwala korzystać z nich w spokoju, ponieważ władza może je w każdej 
chwili odebrać za przyzwoleniem społeczeństwa (Considérations…, Essais…,
 dz. cyt., ss. 147-149). Ci, co są w ich posiadaniu, winni zaufać 
królowi: „potęga uzurpatorska poświęcała niewinnych, król przebaczy 
winnym, ta pierwsza unicestwiała własność prawowitą, ten drugi rozważy, 
co uczynić z własnością nieprawowitą” (tamże, s. 138). Jak konkretnie 
problem ten będzie rozwiązany, tego, przed przywróceniem władzy 
suwerennej, nie można jednoznacznie stwierdzić. Prawna forma decyzji w 
tej sprawie będzie „wyczynem legislacyjnym” (tamże, s. 149). Po r. 1814 
Maistre już bez zastrzeżeń opowiedział się za restytucją dóbr (A. 
Wielomski, Od grzechu…, dz. cyt., s. 360).