Nowoczesny człowiek pracuje i
płaci, płaci i pracuje, podnosi na kredyt swoją stopę życiową, kupuje na
kredyt samochód, bo ktoś musi na tym zarobić, ubezpiecza się na starość
na warunkach lichwiarskich, bo wie, że w młynie kapitalizmu nie zdoła
dojść do własnego mienia, którego widok umiliłby mu ostatnie dni życia.
Pracuje w ciągłym napięciu i niepewności czy tej pracy nie straci, czy
mu się nie zwali na głowę gmach jego życia, pożyczek, zaległych rat i
zaległych podatków. Pracuje pod naciskiem państwa, które coraz to więcej
od niego wymaga, a równocześnie zwęża jego pole do pracy i zarobku.
W myśl marksizmu wysokie podatki mają
wyrównywać krzywdy i zmieniać rozkład dochodu społecznego. Państwo
zabiera część dochodu przemysłowca w formie podatku i zwraca je źle
opłacanym pracownikom, zaspokajając bezpłatnie różne ich potrzeby,
zwiększając pośrednio ich dochód. Im wyższy podatek, tym przemysłowiec
będzie płacił coraz mniej pracownikom, którzy będą potrzebować większej
pomocy od państwa, które szukając środków jeszcze bardziej obciąży
przemysłowca. Otrzymujemy w ten sposób zamknięte koło.
Krzywdzący rozdział dochodu i majątku
społecznego następuje codziennie przy milionach transakcji między
poszczególnymi ludźmi. Naiwnością jest przypuszczać, że rząd może przy
zielonym stoliku tak kierować poborem i zużyciem podatków, by wpływały
kojąco na te niezliczone miejsca, gdzie zachodzi jakaś krzywda, a wręcz
przeciwnie, podatki mają wrodzoną skłonność do wspierania właśnie tych
rządzących i powiązanych z nimi. Obok złudzeń doktrynerów dopomogła
dążność “inteligencji”, która pozbawiona przez “postęp” możności dojścia
do własnego mienia w godziwy sposób, widzi w strumieniu podatkowym
jedyną okazję dorobienia się. Zamiast zwiększać podatki, należy
zreformować ustrój w godziwy sposób i zapewnić dzięki temu o wiele
sprawiedliwszy rozdział dochodu społecznego niż to może uczynić
najbezstronniejsza nawet władza.
Podatki progresywne
Progresja ma na celu wyrównywać różnice
majątkowe. Zamożniejszy wydaje więcej na przyjemności i rzeczy zbędne,
powinien zatem więcej płacić społeczeństwu. Kto zarabia miliony powinien
oddawać na podatki prawie wszystko. Podatek progresywny zmierzałby
zatem do 100% dla najbogatszych ludzi. Jest to utopia, ponieważ
milioner, mający płacić 70, 85, czy 99% podatku, przestałby zabiegać o
swoje interesy i zarabiać, albo, co bardziej prawdopodobne,
przekupywałby urzędników skarbowych. Zatem, aby taki system funkcjonował
konsekwentnie, wielki kapitał musiałby być wyjęty spod zasięgu podatku
progresywnego, co neguje jego główną przesłankę, postawioną na początku
akapitu. Pozostanie też zawsze do dyskusji, jak szybko progresja ma
wzrastać i na jakiej stopie się zatrzymać, a ta dowolność to sposobność
do nadużyć.
Żądanie, by ktoś oddawał prawie całość
swojego dochodu w formie podatku jest antyspołeczne i w konsekwencji
doprowadziłoby do ruiny najwartościowsze jednostki społeczeństwa, które
usiłowałyby wykonać przepisy ustawy. Każda ustawa zbyt wymagająca to
woda na młyn jednostek szkodliwych i zdemoralizowanych. Nadmiernie
wysokie podatki to selekcja negatywna, niszczenie ludzi uczciwych,
moralnych i ideowych, a rozpanoszenie się szkodników, którzy przez
przekupstwo, bankructwo, fałszowanie ksiąg itp. uchylają się od
płacenia. Wysokie podatki prowadzą do przesuwania się własności z rąk
rdzennych mieszkańców, kierujących się patriotyzmem, usiłujących
wypełnić sumiennie swe zobowiązania podatkowe, na rzecz przybyszów,
niezwiązanych z krajem, który zamieszkują, ludzi o podwójnej moralności
gospodarczej, zmaterializowanych i pozbawionych ideałów narodowych oraz
skrupułów. Progresja to młyn do miażdżenia rdzennych warstw średnich,
prowadzący do realizacji marzeń marksizmu — mas bez własności oraz
wielkiego kapitału i biurokracji na jego usługi.
Wysokość podatku a jego sprawiedliwość
Niezależnie od tego, czy podatki będą
nałożone na klasy posiadające, czy na te pozbawione własności, rozłożą
się przez “przerzucenie” na ogół społeczeństwa, stosownie do
istniejącego układu społecznego. Jeśli ten układ jest wadliwy to dochód
społeczny leje się grubym strumieniem w jedne kieszenie, a skąpo sączy w
inne. Żadnego podatku nie uda się nigdy nałożyć zupełnie sprawiedliwie
ze względu na to, że nie ma dwóch ludzi, żyjących w identycznych
warunkach, natomiast podatek musi być schematyczny. Jeśli podatek jest
niski, to choćby wadliwie nałożony, stanie się szybko sprawiedliwy przez
“przerzucenie”, natomiast wysoki, choć z biegiem czasu też się rozłoży
na ogół, zrujnuje uprzednio najuczciwszych obywateli, a nierzadko całe
działy wytwórczości. Zatem każdy wysoki podatek będzie krzywdzący, a
każdy niski podatek — sprawiedliwy.
Każda warstwa społeczna stara się
ciągnąć jak najwięcej korzyści z państwa, a zarazem usiłuje płacić mu
jak najmniej. Każdy stan społeczny płaci podatki w odwrotnym stosunku do
swej siły politycznej. W dobrze zorganizowanym społeczeństwie każdy
stan powinien korzystać z takiej samej opieki państwa i powinien płacić
na podatki taką samą część swojego dochodu. Żądanie by podatki wzrastały
w tym samym stopniu co przywileje, jest szkodliwą utopią. Podstawą
ustroju podatkowego powinna być nie progresja, a proporcjonalność.
Obciążenia podatkowe powinny być rozłożone na wszystkie warstwy i działy
wytwórczości możliwie w proporcji do ich siły gospodarczej.
Pośrednie a bezpośrednie
Pośredniość czy bezpośredniość podatków
ma tylko dużą wagę z punktu widzenia łatwości poboru i “moralności
podatkowej” społeczeństwa. Ponieważ jednak podatki zawsze będą
“przerzucane”, choćby ze sprzedawcy na kupującego, ich charakter traci
na znaczeniu, nie wyrówna się nimi krzywd społecznych. Podział ten
wytworzono, ponieważ podatki bezpośrednie konieczne są do zastosowania
progresji, nie da się jej zastosować do podatków pośrednich, a progresja
prowadzić ma do przebudowy świata w myśl życzeń Marksa. Wśród podatków
bezpośrednich na pierwszy plan wysunięto podatek spadkowy, osłabiający
rodzinę, a premiujący anonimowe posiadanie. Zwolnienie z podatku
spadkowego najbliższej rodziny zmarłego stanowi jeden z postulatów
programu narodowego.
Zmniejszenie wydatków państwowych
Zmniejszenie wydatków osiągnąć można
poprzez odciążenie państwa i samorządów z szeregu funkcji, które do nich
absolutnie nie należą; powrót do pięknej staropolskiej tradycji
bezpłatności pewnych urzędów; likwidację szeregu instytucji, które służą
u nas interesom różnych międzynarodówek; wyczyszczenie gospodarki z
jawnych i ukrytych subsydiów na rzecz rozlicznych protegowanych ludzi i
organizacji. Państwo niecierpiące na przerost funkcji, nie będzie
potrzebowało wysokich podatków, gdyż odstąpi inicjatywie społeczeństwa
mnóstwo zadań, które współczesne państwo wzięło niesłusznie na swoje
barki.
Podsumowanie
Podatki powinny być pobierane w
wysokości niezbędnej do zaspokojenia potrzeb zbiorowych społeczeństwa;
rozłożone sprawiedliwie, to znaczy obciążać wszystkich równomiernie;
możliwie niezmienne i, co już wyżej wspomniano, proporcjonalne. Powinny
być niskie, gdyż tylko niskie podatki rozkładają się sprawiedliwie.
Społeczeństwu należy też pozostawić do dyspozycji pewne środki, którymi
mogłoby dysponować na potrzeby zbiorowe, ale dysponować niezależnie od
władzy i wszelkiego przymusu. Podatki powinny być też różnorodne,
ponieważ podatek “jedyny” prowadziłby w praktyce do tego, że jedni
płaciliby za dużo, a inni uchylaliby się całkowicie od płacenia.
Nieprzesadna różnorodność, niewysokich podatków, daje ten rezultat, że
każdy obywatel, w takiej czy innej formie coś płaci, a
niesprawiedliwości poszczególnych podatków nawzajem się wyrównują.
Optimum podatkowe, jeśli można tu zaryzykować cyfry, to 10%. Jest to
górna granica nieszkodliwego opodatkowania.
Organizm narodowy winien żyć na
podstawie gmachu państwa, lecz kształtować się z dala od urzędów i
paragrafów. W myśl tej koncepcji władza nie może wysysać ze
społeczeństwa w formie podatków wszelkich zasobów i rozprowadzać ich z
powrotem w obrębie tego społeczeństwa według swego dowolnego, a jakże
często nietrafnego, wyboru.
Źródło: Gospodarka Narodowa A. Doboszyński 1934, wydanie III, wyd. NORTOM, Wrocław 2004, s. 208-221