27 czerwca PiS doprowadził do zwołania
jednodniowego posiedzenia Sejmu w środku wakacji, licząc zapewne na
nieobecność części posłów i uniknięcie w związku z tym debaty sejmowej,
po czym w ciągu dwóch godzin doprowadził do przyjęcia ustawy znoszącej
karalność za przypisywanie narodowi polskiemu nazistowskich zbrodni na
Żydach. Usunięte zostały art. 55a i 55b dodane w noweli z 26 stycznia
br. do ustawy o IPN. Nowela przeszła bez debaty i pracy w komisjach oraz
bez poprawek i dyskusji w Senacie. Jeszcze tego samego dnia podpisał ją
prezydent. Wieczorem premier Morawiecki wystąpił na wspólnej
konferencji z premierem Izraela.
W podobnym trybie pracowały jedynie sejm
„niemy” z 1717 r. i sejmy rozbiorowe z lat 1773 i 1793. Skojarzenia z
nimi są jak najbardziej znaczące, bo oto otrzymaliśmy niezbity dowód, że
Polska pod rządami PiS nie jest państwem niepodległym, lecz kolonią
Stanów Zjednoczonych AP.
Dla świadomych politycznie obserwatorów
było to już oczywiste dużo wcześniej, choćby gdy 6 czerwca
dowiedzieliśmy się, że akredytowana później przez prezydenta Dudę jako
ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher, zapowiedziała na
przesłuchaniu w Kongresie monitorowanie i ingerencję w polski proces
ustawodawczy. Miarą upodlenia Polski przed Waszyngtonem była też
niesławna wizyta Andrzeja Dudy w Stanach 16-21 maja, gdy prezydent
Polski zdecydował się spotkać z burmistrzem Jersey City, otwarcie
okazującym wcześniej swą pogardę dla naszego kraju.
28 maja ujawniona została z kolei
informacja, która w każdym normalnym kraju wywołałaby aferę polityczną i
dochodzenie w sprawie działalności obcej agentury wpływu. Wyszło
mianowicie na jaw, że rząd PiS oferował USA 2 mld. dolarów za
rozmieszczenie na terytorium naszego kraju na stałe amerykańskiej
dywizji pancernej. Stosowne rekomendacje przygotowali doradca
Macierewicza Bolesław Piasecki i grupa oficerów Wojska Polskiego.
Przypomina to starania prostytutki, która chciałaby płacić klientowi, by
ten ją wychędożył.
Nie zapominajmy również, że
przedstawione przez prezydenta Dudę pytania do proponowanego referendum
zawierały również to dotyczące wpisania do Konstytucji członkostwa
Polski w NATO. Nawet w czasach PRL przynależność naszego kraju do Układu
Warszawskiego i RWPG nie była gwarantowana konstytucyjnie. Choć nie
należy zapominać, że o rozmieszczenie na terytorium III RP amerykańskich
wojsk zabiegała wcześniej zgodnie cała rządząca w naszym kraju
oligarchia polityczna, to jednak bezpośrednia odpowiedzialność za
sprowadzenie do naszego kraju pierwszych po 1993 r. obcych sił zbrojnych
spada na PiS.
PiS jest zatem partią zdrady narodowej.
Jej skrót powinno się obecnie rozwijać jako „Pachołki i Sprzedawczyki”.
Ten drugi człon uzasadniony jest podpisaniem również 27 czerwca umowy
pomiędzy PGNiG z jednej, a amerykańskimi Port Arthur LNG i Venture
Global LNG z drugiej strony, na dostawy do Polski po 2 mln. ton gazu
skroplonego przez każdy z nich. Nie ujawniono przy tym ceny
amerykańskiego gazu, zatem należy przypuszczać, że będzie on droższy od
gazu rosyjskiego. Daliśmy się więc politycznie poniżyć USA, po to by
mogły nas one okradać. Oto „polityka wstawania z kolan” w wykonaniu
neokonserwatywnej kliki Kaczyńskiego.
Walka o „podmiotowość” w wykonaniu PiS
nie jest bowiem walką o podmiotowość Polski. To walka o podmiotowość
amerykańskiej „wschodniej flanki NATO” wobec Rosji i Niemiec. Tyle, że
to nie Rosja decyduje dziś, jak mamy urządzać nasze sądownictwo, jak
prowadzić naszą politykę historyczną, od kogo i za ile kupować gaz. To
również nie Rosja utrzymuje na naszym terytorium swoje wojska, ani nie
Rosja stworzyła w Wojsku Polskim agenturę wpływu lobbującą na rzecz
opłacania przez Polskę kolejnych amerykańskich baz. To również nie
rosyjski lecz amerykański ambasador każdorazowo wyraża solidarność z
demonstracjami zboczeńców na ulicach polskich miast. Polskiej
niepodległości i tożsamości zagraża dziś nie Rosja, lecz Stany
Zjednoczone. Agenturą polityczną tych ostatnich jest zaś PiS.
Ronald Lasecki
Za: http://xportal.pl/?p=33875&utm_campaign=shareaholic&utm_medium=facebook&utm_source=socialnetwork