W niniejszym artykule pragnę pochylić
się nad zagadnieniami związanymi z tradycyjną nauką Kościoła na temat
małżeństwa. W pierwszej kolejności warto przypomnieć, iż podstawowym
celem małżeństwa jest zrodzenie potomstwa. Warto zwrócić uwagę, iż
przekazywanie życia wiąże się również z przekazywaniem grzechu
pierworodnego, stąd człowiek w dziedzinie życia seksualnego najsilniej
odczuwa brak harmonii pomiędzy życiem zmysłów i życiem duchowym. Z
drugiej strony jednak nie należy również popadać w błędy sekt
manichejskich, które w samym grzechu pierwszych rodziców chciały widzieć
grzech nieczystości, i które wysuwały stąd wniosek, iż obcowanie
pomiędzy kobietą i mężczyzną nawet w małżeństwie jest grzechem. W
rzeczywistości grzech pierwszych rodziców nie był grzechem nieczystości,
ale grzechem pychy. Kościół poucza nas, iż stosunek płciowy małżonków
jest czymś godziwym, ale pod pewnymi warunkami. Jego celem musi być
sprowadzenie na ziemię nowego życia, stąd absolutnie wykluczone jest
stosowanie środków antykoncepcyjnych. Warto dodać również, iż zgodnie ze
wskazówkami św. Pawła, Kościół naucza również, iż stan bezżenny jest
czymś bardziej doskonałym od stanu małżeńskiego, aczkolwiek przeznaczony
jest on dla nielicznych. Za utrzymanie gatunku odpowiedzialny jest
bowiem ogół społeczeństwa, stąd niektórym wolno się od tego obowiązku
uchylić. Nie chodzi tu rzecz jasna o wybieranie stanu bezżennego z
pobudek egoistycznych, dla uniknięcia trosk związanych z życiem
rodzinnym.
Małżeństwo, w przeciwieństwie do tak
zwanych wolnych związków, ma charakter trwały, co zawdzięcza swej
naturze umowy. Istnieję pewne przyrodzone warunki tej umowy. Nikt nie
może być przymuszony do zawarcia małżeństwa i do wyboru osoby. Ponadto
umowa małżeńska jest nie tylko sprawą małżonków, ale sprawą całego
społeczeństwa. W końcu małżeństwo zapewnia społeczeństwu naturalny
przyrost.
Choć podstawowym celem małżeństwa jest
zrodzenie potomstwa, to nie można zapomnieć również o celu drugorzędnym,
którym jest „wzajemna pomoc i zaspokojenie pożądliwości”. W tej
dziedzinie stosunki pomiędzy ludźmi różnią się od stosunków w świecie
zwierząt, nie mają charakteru wyłącznie zmysłowego, ale podnosi się na
poziom duchowy, który nazywamy miłością małżeńską. Miłość ta musi
wznieść się ponad upodobanie zmysłowe, powinna mieć cechy przyjaźni
duchowej, pełnej szacunku, życzliwości i gotowości do poświęcenia. Warto
podkreślić jednak, iż zmysłowy aspekt małżeństwa również nie może być
całkowicie przekreślany. Przekreślenie go byłoby niezgodne z naturą
ludzką. Łączenie się węzłem małżeńskim z kimś, do kogo czuje się odrazę,
jest więc czymś nieroztropnym. Nie bez powodu Kościół poucza nas, iż
drugorzędnym celem małżeństwa jest nie tylko wzajemna pomoc, ale i
zaspokojenie pożądliwości. Stąd obcowanie małżeńskie w sytuacji, gdy
zapłodnienie nie jest możliwe, nie zawsze jest grzechem. Przykładem może
być sytuacja, w którym kobieta jest w stanie błogosławionym bądź też
jest bezpłodna.
Pisząc o małżeństwie chrześcijańskim nie
można zapominać, iż jest ono przede wszystkim jednym z siedmiu
sakramentów. Sakrament jest natomiast środkiem, za pomocą którego
Chrystus użycza wiernym szczególne łaski. Sakramenty działają zawsze „ex
opere operato”, to jest, w duszy
dobrze usposobionej zawsze wywierają skutek, oczywiście pod warunkiem,
iż są dopełnione tak, jak Kościół przepisuje, niezależnie od stopnia
świętości, który je sprawuje. Przygotowania małżeństwa do godności
sakramentu dopatrywać można się w obecności Chrystusa na weselu w Kanie
Galilejskiej, a także z Jego nauką o absolutnej nierozerwalności związku
małżeńskiego. Ścisłe ujęte nauki, iż małżeństwo rzeczywiście jest
sakramentem, znajdujemy w ustępie listu św. Pawła do Efezjan (Ef 5, 22-
32), z którego wynika, iż małżeństwo jest czymś świętym. Nie tylko jest
ono znakiem szczególnej łaski Boga, ale również tę łaskę sprawia. Są to
właśnie istotne cechy sakramentów.
W dalszej kolejności warto
przeanalizować prawa instytucji państwa względem małżeństwa. Żyjemy w
końcu w czasach, w których śluby cywilne i rozwody udzielane przez sądy
świeckie stały się normą. Podkreślić należy, iż małżeństwo jest faktem
naturalnym, instytucją, która nie zawdzięcza swego istnienia prawu
ziemskiemu, lecz samemu Bogu. Dowodem na to jest fakt, iż małżeństwo
pojawiło się na świecie wraz z pojawieniem się pierwszych ludzi, razem z
naturą ludzką. Dlatego we wszystkim, co dotyczy istoty umowy i stanu
małżeńskiego, małżeństwo nie podlega żadnej władzy ludzkiej, ani
duchowej, ani świeckiej. Stąd żadna władza ludzka nie może nakazać, aby
małżeństwo zawierano w inny sposób, jak przez dobrowolną i wzajemną
zgodę, lub by nie było zawarte, jeśli odpowiada wszystkim warunkom
ważnego kontraktu. Żadna władza ludzka nie może też sprawić, aby ważnie
zawarta umowa małżeńska, nie pociągnęła za sobą jednego i
nierozerwalnego węzła. Mimo to jednak zarówno władza duchowna, jak i
świecka od początku rościły sobie prawa do wydawania pewnych praw i norm
w tej kwestii. Słuszność owych roszczeń wynika z konieczności istnienia
prawodawstwa. Małżeństwo jest bowiem naturalną umową prywatną, ale
również umową naturalną porządku publicznego. Dobro społeczeństwa, ale
również dobro małżonków i ich dzieci wymaga, aby instytucja małżeństwa
miała gwarancję do osiągnięcia swego celu. Ponadto warto nadmienić
również, iż katolik jako obywatel ma obowiązek spełnić powinność
zawarcia małżeństwa cywilnego, jeśli państwo nakłada na niego takową
konieczność (w realiach polskich nie jest to konieczne ze względu na
konkordat). Dopóki nie zawrze ślubu w kościele, pozostaje jednak de
facto w konkubinacie. Podkreślić należy jednak, iż sam fakt pojawienia
się ślubów cywilnych związany jest z błędnym pojęciem o suwerenności
państwa. Jako pierwszych, którzy głosili ideę ślubów cywilnych, wymienić
należy Marsyliusza z Padwy i Occama.
Poglądy ich nie odbiły się jednak głośnych echem w społeczeństwie.
Ojcem ślubów cywilnych jest de facto Marcin Luter, który mówił wprost,
iż stan małżeński jest rzeczą świecką. Instytucja ślubu cywilnego po raz
pierwszy pojawiła się w roku 1580 w Holandii i zachodniej Fryzji, gdzie
małżeństwa mogły być zawierane nie tylko przed kalwińskim pastorem, ale
również przed magistratem. Co istotne, śluby cywilne obowiązkowe były
również dla katolików. Duchowni katoliccy, którzy odważyli się
błogosławić małżeństwa katolików, skazywani byli na wygnanie, a sami
małżonkowie zmuszani byli do powtórzenia ceremonii przed pastorem.
Ogromnym przełomem, który dał podwaliny do zmian w mentalności
mieszkańców Europy Zachodniej była rzecz jasna rewolucja francuska. 20
września 1792 roku Zgromadzenie określiło, iż wszyscy bez wyjątku
zobowiązani są do zawierania ślubów cywilnych, niezależnie od charakteru
religijnego małżeństwa. Warto nadmienić jednak, iż wielu wybitnych
teologów (np. Alfons Liguori czy Gasparri)
przyznawało, iż państwo może nadawać małżeństwo dla nieochrzczonych z
pełnią mocy prawnej wobec sumienia, Pana Boga i ludzi, z zastrzeżeniem
jednak, aby uwzględniało ono prawo naturalne i pozytywne boże. Nie ulega
jednak wątpliwości, iż instytucja ślubu cywilnego sama w sobie jest
instytucją szkodliwą, zakłada bowiem rozdział państwa od Kościoła.
Papież Leon XIII w swoim orędziu „Immortale”
poucza nas, iż Bóg rozdzielił rządy nad rodem ludzkim pomiędzy władzę
świecką i władzę duchowną, każda z nich ma pewne granice, jednak cele
tych społeczności muszą pozostać nierozdzielne. Papież Pius IX w
alokucji „Multis gravibusque” z 17 grudnia 1860 roku nazwał małżeństwa cywilne „legalnym konkubinatem ku ostatecznej zagładzie dusz”.
W dalszej kolejności warto poruszyć
również kwestię tak zwanych małżeństw mieszanych, czyli małżeństw
pomiędzy katolikami a osobami innego wyznania. Podkreślić należy, iż
tradycyjna nauka Kościoła stanowczo zakazuje małżeństw tego typu.
Małżeństwa z osobami nieochrzczonymi w czasach przed Soborem Watykańskim
II uważane były za nieważne. Nieco inaczej podchodzono do małżeństw z
heretykami lub schizmatykami, małżeństwa te były ważne, ale jednak
zawarte niegodziwie. Ta różnica ustaliła się w Kościele w drodze
zwyczajowej, fakt ten podkreślił papież Benedykt XIV w swoim piśmie
„Singularis Nobis”. Cel zakazu małżeństw mieszanych jest jasny, chodzi
tu o ochronę interesów moralnych strony katolickiej, potomstwa, a także
całego społeczeństwa. Niebezpieczeństwa płynące z małżeństw takiego typu
wielokrotnie opisywane były przez Ojców Kościoła. Przykładowo, św.
Ambroży podał przykład Abrahama, który zobowiązał zaufanego sługę
Eliezera, by nie sprowadzał dla Izaaka żony z plemienia chananejskiego,
gdyż wyznawało ono inną wiarę. Przedsoborowe prawo kanoniczne
przewidywało co prawda możliwość dyspensy na małżeństwo mieszane, jednak
pod bardzo rygorystycznymi warunkami. Chodzi tu o rękojmię ze strony
akatolickiej, iż która ma na celu usunięcie od strony katolickiej
niebezpieczeństwa utraty wiary. Ponadto jedna i druga strona zobowiązana
była do rękojmi, iż potomstwo będzie miało zapewniony chrzest i
wychowane będzie wyłącznie po katolicku. Sama rękojmia nie była jednak
wystarczająca. Kościół wymagał również przedłożenia odpowiednich powodów
kanonicznych, usprawiedliwiających udzielenie dyspensy. Prawo kościele
nie precyzowało dokładnie jakiego rodzaju mają być to powody, ale
musiały być one „naglące, słuszne i ważne”. Ponadto czynnikiem
uprawnionym do dyspensowania był tylko papież, biskupi mogli udzielać
dyspensy jedynie na mocy specjalnego indultu papieskiego.
MAŁGORZATA JAROSZ
Magister historii, działaczka Brygady Małopolskiej. W swoich artykułach porusza najczęściej tematy związane z historią Kościoła i historią Polski.
Magister historii, działaczka Brygady Małopolskiej. W swoich artykułach porusza najczęściej tematy związane z historią Kościoła i historią Polski.