„Nie będzie można publicznie dzielić się linkami, każde
zdjęcie i film będą sprawdzane przed wrzuceniem. Mali wydawcy i twórcy
treści znikną, zostaną tylko internetowi giganci. Nie będzie nawet
memów. Taka przyszłość zapisana jest w europejskiej dyrektywie” –
napisał 1 czerwca 2018 roku na portalu Wirtualna Polska red. Bolesław
Breczko.
W artykule „Idzie nowa „ACTA”. Po tej decyzji UE możemy zapomnieć o
internecie jaki znamy” Bolesław Breczko przedstawił, co nas czeka po
przyjęciu przez Parlament Europejski dyrektywy o prawach autoskich i
jednolitym rynku cyfrowym. Głosowanie w tej sprawie przewidziano już za
dwa tygodnie…
„Najgroźniejsze są dwa artykuły: 11 i 13. Pierwszy mówi o zakazie
udostępniania skrótów wiadomości i artykułów na portalach
społecznościowych (Facebook, Twitter), agregatorach linków (Wykop) czy
aplikacjach newsowych (Squid). Dziś możemy bez problemów i, co
ważniejsze, bezpłatnie dzielić się interesującymi linkami, którymi
zawsze towarzyszą krótkie podsumowania (ang. snippet). Artykuł 11.
wspomnianej dyrektywy chce to zmienić. Mając na względzie dobro
finansowe portali informacyjnych, Komisja chce, aby udostępnianie
fragmentów ich materiałów było płatne. Czyli Facebook, Twitter, Google
czy Wykop musiałyby wykupić specjalną licencję od każdego wydawcy, aby
użytkownicy mogli udostępniać ich treści” – pisze Breczko.
Julia Reda, eurodeputowana z ramienia niemieckiej PPG, w
opublikowanym dziś wywiadzie dodaje, że internet stanie się jak
telewizja i że tylko najwięksi gracze będą mogli publikować materiały i
przedstawiać swoją wizję.
„Możesz przecież skopiować fragment piosenki czy książki objętej
prawami autorskimi. Możesz też bezwiednie użyć zdania lub frazy, która
jest chroniona prawami autorskimi. Jeśli będą sprawdzać to algorytmy, to
nie będą przecież wiedziały, że używasz tego w innym kontekście” –
zwraca uwagę Julia Reda.
„Na przykład duże kanały telewizyjne zastrzegają z automatu wszystko
co pojawia się na ich antenie. Tak było w przypadku jednej telewizji i
ich programu śniadaniowego. W tym programie wystąpił półamatorski zespół
muzyczny i zagrał swoją oryginalną piosenkę. Nagranie trafiło do
systemu, a algorytm je znalazł na oryginalnym kanale zespołu i
zablokował” – dodaje.
Głosowanie w Parlamencie Europejskim nad dyrektywą o prawie autorskim
zaplanowane jest na 20 czerwca. Według Julii Redy wprowadzenie tzw.
upload monitors, czyli wspomnianych „maszyn cenzorujących”, jest już
praktycznie przesądzone, bo ma wystarczającą ilość zwolenników. Pod
znakiem zapytania stoi natomiast „podatek od linków”. Przeciwko nim
opowiedzieli się m.in. Niemcy, dla których wg Redy, przepisy są zbyt
miękkie. Uważa, że chcieliby, aby zakres ochrony linkowanych tekstów był
ujęty w dyrektywie, a nie tak jak teraz – był ustalany przez państwa
członkowskie.