Byśmy rzeczywiście mogli pojąć, o ile to dla nas śmiertelnych
jest możliwe, „wraz ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość,
długość, wzniosłość i głębia” tajemnicy miłości Słowa Wcielonego do Ojca
w niebiesiech i do grzeszników, trzeba nam rozważyć, że ta miłość była
nie tylko duchowa, jak wypada Bogu – pisał Pius XII. Przypominał, że
miłość Zbawiciela dla ludzi jest potrójna - boska, ludzka, duchowa i
uczuciowo-zmysłowa. Co to znaczy?
W swojej encyklice Haurietis Aquas, wydanej w 1956 roku w
setną rocznicę ustanowienia święta Najświętszego Serca, Pius XII oferuje
nam kilka metafor Najświętszego Serca Jezusowego. Pisze, iż jest to
„mistyczna drabina”, po której wspinamy się, aby „objąć Boga, Zbawiciela
naszego”. Jest to również „najcenniejsze sanktuarium”, w którym
znajdują się „nieograniczone skarby Jego zasług”. Sama encyklika
przyjmuje swoją nazwę dla jeszcze jednej metafory serca Chrystusa w
Księdze Izajasza 12,3: „Wy zaś z weselem wodę czerpać będziecie ze
zdrojów zbawienia”.
Wszystkie te trzy metafory pozwalają nam zbliżyć się i kontemplować
Najświętsze Serce. W ten sposób staje się jasne, że jest Ono symbolem
„potrójnej” miłości Chrystusa, jak to ujął Pius XII. Między Jezusem,
Ojcem i Duchem Świętym istnieje przede wszystkim miłość trynitarna. Ale
jest też miłość, którą Chrystus darzy nas.
Miłość ta ma z kolei dwa aspekty. Ponieważ Chrystus był całkowicie
Bogiem i całkowicie człowiekiem, Jego serce było nie tylko boskie, ale
także ludzkie. „I wreszcie - i to w sposób bardziej naturalny i
bezpośredni - jest również symbolem miłości zmysłowej, ponieważ ciało
Jezusa Chrystusa, ukształtowane przez Ducha Świętego w łonie Dziewicy
Maryi, posiada pełną moc uczuć i percepcji, bardziej niż jakiekolwiek
inne ciało ludzkie” - pisze Pius XII. (Oczywiście ludzkie i boskie serca
Chrystusa, podobnie jak Jego ludzka i boska natura, muszą być zawsze
rozumiane jako zjednoczone).
Miłość Trójcy Przenajświętszej
Cała posługa Jezusa może być postrzegana jako wyraz miłości
trynitarnej, ponieważ jest ona wykonywana w posłuszeństwie Bogu Ojcu.
Miłość Chrystusa do Ojca jest jednak szczególnie dobrze widoczna w kilku
momentach.
Jednym z nich jest przegnanie kupców ze świątyni. „Miłością do Ojca i
świętym oburzeniem biło to Serce, gdy widział świętokradzkie kupczenia w
świątyni” - pisze Pius XII. Ewangelia świętego Jana mówi bezpośrednio o
wielkiej pasji, jaka stała się udziałem Jezusa w stosunku do kupców w
świątyni swego Ojca, kiedy czytamy, że uczniowie przypomnieli sobie ten
werset Starego Testamentu: Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie.
Takie zaangażowanie przejawia się również we wcześniejszym okresie Jego
życia, kiedy Jezus (poszukiwany przez Maryję i Józefa) rozmawia w
świątyni z uczonymi w Piśmie.
Początek i kulminacja życia publicznego Jezusa zawierają w sobie dwa
głębokie chwile trynitarnej miłości. Po pierwsze, w Ewangelii świętego
Mateusza, po chrzcie Jezusa, jesteśmy świadkami niezwykłej wymiany
miłości trynitarnej: A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast
wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego
zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba
mówił: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”.
Następnie, w kulminacyjnym momencie Swojej posługi, gdy Jego
Najświętsze Serce biło już na Krzyżu, Jezus oddaje Ducha z powrotem. W
Ewangelii Łukasza czytamy, że Jezus woła „głośnym głosem”: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego.
Boska miłość do grzeszników
Pius XII szczególnie kojarzy Boskie Serce z tym, co opisuje jako trzy
największe dary Chrystusa: Eucharystię, Jego Matkę i kapłaństwo. W
rzeczywistości każdy z tych trzech darów jest innym sposobem, w jaki
otrzymujemy największy spośród wszystkich darów: samego Chrystusa.
Jako katolicy rozumiemy, w jaki sposób Eucharystia stanowi dosłowny
dar samego Chrystusa dla nas. Ale warto pamiętać, że pozostałe dwa dary
odzwierciedlają podobnego ducha ofiary. Istnienie kapłaństwa jest bowiem
konkretnym przykładem tego, jak Bóg pragnie, abyśmy stali się
współpracownikami w dziele naszego własnego zbawienia: nie jesteśmy
jedynie lalkami, które otrzymują łaskę Bożą, jak gdyby zostały uderzone
uderzeniem pioruna, jak chcieliby nam wmówić protestanci. Pismo Święte i
Tradycja uczą raczej, że mamy być aktywnymi uczestnikami naszego
zbawienia, które wypracowujemy z „bojaźnią i drżeniem”, jak stwierdza
List do Filipian. Chrystus – szczególnie ofiarowując nam kapłaństwo –
postanowił „dzielić” z nami ów urząd. Dotyczy to nie tylko formalnego
kapłaństwa, ale także tego nieformalnego, przeżywanego przez wszystkich
chrześcijan. Wyjaśnia to święty Piotr, pisząc: „wy również, niby żywe
kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte
kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa
Chrystusa”.
Jezus nie zawahał się też dzielić z nami swoją Matką. Jako
chrześcijanie rozumiemy, że przez Chrystusa stajemy się adoptowanymi
synami Boga Ojca. Ale proces adopcji jest procesem całkowitym: nie tylko
otrzymujemy Boga Ojca, ale także Maryję jako naszą Matkę, jak Chrystus
dał jasno do zrozumienia uczniowi Janowi na krzyżu. Nie ma więc takiej
części samego siebie, której Jezus by z nami nie dzielił.
Wydaje się oczywiste, że Boska miłość mogła być najsilniejsza, gdy
była w punkcie kulminacyjnym. A to stało się na krzyżu. To tam dosłownie
rozerwano dla nas Święte Serce, kiedy to lanca żołnierska przebiła bok
Chrystusa. Wylewa się krew i woda, cudowne symbole eucharystycznego wina
i wody chrzcielnej – i narodził się Kościół, przypominając, jak Bóg
stworzył Ewę czerpiąc z boku Adama…
Miłość w pełni ludzka
„Ale opisy miłości w Ewangelii, w pismach Apostolskich, w
Apokalipsie, odnoszące się do miłości Serca Jezusowego, nie oznaczają
samej tylko miłości Bożej, ale także miłość ludzką” - pisze Pius XII.
Jednym z najwyraźniejszych znaków, że Jezus troszczył się o nas z
prawdziwie ludzkim sercem, są te ewangeliczne relacje, gdzie wspomina
się, że płakał. Na przykład, w Ewangelii Łukasza, kiedy zbliża się do
Jerozolimy, Jezus nagle ulega emocjom: Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim. A jest jeszcze przecież werset, który zacytował chyba każdy chrześcijański rodzic próbujący pocieszyć płaczące dziecko: Jezus zapłakał (to oczywiście reakcja Jezusa na wiadomość o śmierci Łazarza).
Być może najbardziej dramatycznym przejawem ludzkich emocji Jezusa
jest także ten fragment, w którym ukazane zostało jego serdeczne
posłuszeństwo Bogu: agonia w Ogrodzie Getsemani. W ten sposób jest to
zapisane przez świętego Łukasza: „A sam oddalił się od nich na
odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się tymi
słowami: «Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie
moja wola, lecz Twoja niech się stanie!». Wtedy ukazał Mu się anioł z
nieba i umacniał Go. Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a
Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię. Gdy wstał od
modlitwy i przyszedł do uczniów, zastał ich śpiących ze smutku”
Możemy sobie wyobrazić tylko to, co Chrystus czuł w głębi serca, gdy
zawisł na krzyżu. Pismo Święte wskazuje, że doświadczył wręcz burzy
emocji. „Gdy Boski Zbawiciel zawisł na krzyżu, Serce Jego przepełniły
różna uczucia: płomienna miłość, przygnębienie, przerażenie,
miłosierdzie, litość, błogi pokój” - pisze Pius XII.
Według papieża, emocje ukazują także ostatnie słowa Chrystusa na
krzyżu: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”, „Boże mój, Boże
mój, czemuś mnie opuścił?”, „Zaprawdę, zaprawdę, dziś jeszcze będziesz
ze mną w raju”, „Pragnę”, „Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mego”.
Tak więc miłość Chrystusa do ludzi – miłość Serca Jezusowego do
dzieci Bożych – jest miłością potrójną. Jest miłością Boską, ludzką i
uczuciowo-zmysłową. Warto pamiętać o tym modląc się do Najświętszego
Serca w czerwcu i w innych porach roku.
Źródło: catholicexchange.com