Wczorajsza kompromitacja polskiego rządu ("polskiego" - przyp. Redakcji RCR), który w ekspresowym
tempie przepchnął ustawę o IPN w formie, jakiej oczekiwał Izrael,
zszokowała wielu Polaków, zwłaszcza wyborców PiS. Ci biedni skołowani
ludzie nie wiedzą już co mają o tym myśleć. Dlatego z odsieczą dla nich
ruszyła rządowa maszyna propagandowa wyjaśniająca dlaczego to dotkliwe
upokorzenie i manifestacja braku niepodległości oraz suwerenności Polski
jest ... sukcesem rządu.
Aby jakoś objaśnić elektoratowi dlaczego
klęska i de facto poddanie się jurysdykcji Izraela, to wielki sukces,
uruchomiono wszystkie państwowe środki masowego przekazu, które
natychmiast zasypały "ciemny lud" niezbyt wyrafinowaną propagandą. TVP
przerwało program i rozpoczęło wydanie specjalne pokazujące jak bez
poszanowania zasad parlamentaryzmu, przepchnięto szybko i podpisano
ustawę, której życzył sobie obcy rząd.
Początkowo funkcjonariusze medialni w
rządowej telewizji, nazywani niekiedy dziennikarzami, mieli
nieszczególne miny. Nagle okazało się, że nadzwyczajne posiedzenie Sejmu
nie miało na celu zajęcie się ustawami śmieciowymi tylko zarządzonymi
przez obcą władzę zmianami w polskim prawie. Szybko jednak zaczęto
sugerować, że ta porażka i upokorzenie Polski na arenie międzynarodowej,
to w istocie wielki sukces rządu PiS.
Najwyraźniej rządzący uważają, tak jak
ich "minister propagandy", Jacek Kurski, że ciemny lud kupi dowolny
bullshit, o ile w odpowiedni sposób przedstawi się fakty, a jeśli
wskazują one na upokorzenie i klęskę, to tym gorzej dla faktów i
ogłupionym ludziom postanowiono wmówić, że jest wręcz przeciwnie.
Upokarzająca porażka dyplomatyczna
polskiego rządu z krajem wielkości województwa dolnośląskiego, została
poprzedzona konsultacjami podczas których władze Izraela powiedziały
naszemu marionetkowemu rządowi jak ma brzmieć tekst ustawy o IPN
penalizujący zrównywanie Polaków z prawdziwymi sprawcami holokaustu,
czyli z Niemcami.
Ekspresowe majstrowanie w ustawie o IPN
na zlecenie obcego rządu, przedstawiono jako genialny ruch strategiczny
premiera Morawieckiego. Przetacza się myśl, że teraz gdy mamy
porozumienie z mocarstwem Izrael, nie będzie już wolno mówić o "polskich
obozach śmierci" . Każe nam się myśleć, że rezygnacja z karania za
głoszenie takich kłamstw spowoduje, że nikt już tego więcej nie zrobi.
Nową ustawę o IPN, zgodną z
oczekiwaniami Izraela, przegłosowano w polskim parlamencie w trybie
pilnym, przypominającym bardzo tryb w jakim ostatnio głosowano w USA w
przypadku słynnej ustawy 447, czyli żadnych dyskusji i pośpieszne
głosowanie. PiS przeprowadził to w 90 minut, co jest swoistym rekordem i
natychmiastowo podpisał ją prezydent Andrzej Duda.
Nowe prawo zostało wprowadzone w ciągu
zaledwie kilku godzin. Pośpiech był tak wielki, że można tylko
podejrzewać, że nasz marionetkowy rząd wypełniał polecenie z zagranicy,
na którego wykonanie dostał jakieś ultimatum. To nie przypadek, że
zmiany obwieścił premier Benjamin Netanjahu, po którym przemawiał, po
angielsku nasz polski premier.
Niektórzy zwracają uwagę, że nawet za
najbardziej betonowych czasów PRL nie zdarzało się, żeby w oficjalnym
oświadczeniu polski premier czy nawet Pierwszy Sekretarz PZPR,
przemawiał po rosyjsku. Pojawiają się też opinie, że Morawiecki po
prostu po angielsku przepraszał swoich zwierzchników.
Trudno nie oceniać wczorajszych wydarzeń
w kategoriach upokorzenia narodu polskiego. Wzmacnia to tylko poczucie
klęski po nieudanym Mundialu i sugeruje, że jesteśmy kolonią, która
została doprowadzona do porządku. Teraz czas na 300 miliardów dolarów
roszczeń za mienie bezspadkowe. Rozpoczyna się ostateczna rozgrywka o
przyszłość naszą i naszych dzieci.