„To chichot historii: w ścisłym kierownictwie Światowego
Związku Żołnierzy Armii Krajowej są ludzie z komunistyczną
przeszłością” – pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy”
dr hab. Sławomir Cenckiewicz, dyrektor Wojskowego Biura Historycznego
im. gen. broni Kazimierza Sosnkowskiego.
Skąd takie podejrzenia? W ocenie historyka niektórzy członkowie
Prezydium Zarządu Głównego ŚZŻAK dają do zrozumienia, że chcą, aby
przestano postrzegać ich organizację jako niepodległościową i (przede
wszystkim) antykomunistyczną, ponieważ… żołnierze LWP też byli polskimi
żołnierzami.
Krytyka państwowej „gloryfikacji Żołnierzy Wyklętych”, domaganie się
awansów oficerskich dla osób o wątpliwej, PRL-owskiej przeszłości – to
tylko niektóre z głoszonych przez nich postulatów. „Czy te niepokojące
symptomy są związane z rolą, jaką w ŚZŻAK odgrywają ludzie
komunistycznego reżimu, którzy jeśli nawet nie przejęli do reszty
Związku, to bez wątpienia próbują to uczynić?” – pyta Cenckiewicz.
Historyk w tekście zatytułowanym „Światowy Związek Żołnierzy… PRL?”
zwraca uwagę na „szare eminencje”, które skupiły się wokół prezesa ŚZŻAK
– prof. Leszka Żukowskiego, niegdyś powstańca warszawskiego i więźnia
niemieckiego obozu w Flossenburgu. To właśnie on dał przyzwolenie na
(mówiąc najdelikatniej) kuriozalne wypowiedzi najważniejszych
przedstawicieli największej organizacji kombatanckiej w Polsce. Czy robi
to świadomie i z premedytacją wyraża swoje poglądy i przekonania, czy
też został tak „zakręcony” przez swoich współpracowników, że powtarza
to, co oni chcą – tego nie wiadomo. Nie zmienia to jednak faktu, że
przeszłość ludzi stanowiących najbliższe otoczenie prof. Żukowskiego
budzi wątpliwości.
Mieczysław Szostek, Jerzy Żelaśkiewicz, Marek Cieciura, Ryszard Dorf –
w ocenie Sławomira Cenckiewicza wszystkich ich „łączy niejasna
przeszłość (czasem wprost komunistyczna)”.
Pierwszy ze wskazanych przez historyka był posłem na Sejm PRL
(1985-1989) i przewodniczącym Rady Narodowej miasta stołecznego Warszawy
(1981-1990).
Jerzy Żelaśkiewicz przez lata był członkiem PZPR. Przez 42 lata
pracował w Najwyższej Izbie kontroli (1950-1992), a w latach 1956-1980
uzyskał liczne odznaczenia państwowe.
Marek Cieciura był podpułkownikiem LWP i długoletnim członkiem PZPR. W
PRL prowadził bardzo aktywną działalność propagandową i niejednokrotnie
wykazywał się prawdziwie komunistyczną postawą. „Kiedy w sierpniu 1978
roku do sąsiada przyjechał Amerykanin i przy okazji poprosił żonę
Cieciury o pomoc, ten złożył stosowny meldunek do komendanta WAT
[Wojskowej Akademii Technicznej-red.]” – opisuje Cenckiewicz.
„Ryszard Dorf od najmłodszych lat angażował się w działalność
komunistyczną (w ZMP, ZMW i PZPR), a w 1961 roku zaciągnął się do LWP” –
wskazuje historyk.
W ocenie dyrektora WBH „powierzenie opisanym powyżej ludziom sterów w
ŚZŻAK to chichot historii”. Najgorsze jest jednak to, że „ludzie z
legitymacją PZPR, WSW i LWP próbują nie tylko skraść nam pamięć”, ale
także „realizują testament zdrajcy i zaprzańca”, czyli gen. Zygmunta
Berlinga, który w 1944 roku o żołnierzach AK pisał: „Elementy
faszystowskie wszelkiego autoramentu będą zgniecione. (…) Wielkopańscy
działacze Armii Krajowej muszą ustąpić. Uważajcie na nich. Ich krecia
robota na żołdzie hitlerowców skończyła się. Śmierć faszystom!”.
Źródło: „Do Rzeczy”
TK