Piłka Nożna zmienia się na naszych
oczach. Już dawno przestała być tylko i wyłącznie rozrywką dla mas.
Piłka stała się z czasem najpopularniejszym sportem świata, ogromnym
światem biznesu, przestrzenią oddziałującą na miliony ludzi na całym
świecie. Dla wielu jest więcej niż tylko grą. Często słyszymy maksymę: futbol to moja religia.
Tylko futbol…
Młodych zawodników uczy się podporządkowania całego swojego życia
futbolowi. Roy Keane, legenda reprezentacji Irlandii i Manchesteru
United w jednym z wywiadów mówi dziewczynce chcącej zostać piłkarzem:
„trzymaj się z dala od chłopców”. W innym wywiadzie z kolei zaznacza, że
narodziny dziecka jednego z zawodników nie są powodem absencji na
zgrupowaniu reprezentacji. „Przecież to jego żona rodzi, a nie on. Nie
rozumiem jego nieobecności”.
Powyższe przykłady, pewnie nieco przerysowane i skrajne, oddają
jednak ducha podejścia do piłki nożnej w dzisiejszych czasach. Niektórzy
powiedzą, że przecież ten sport uczy wartości takich jak: praca
zespołowa (jeden za wszystkich, wszyscy za jednego), walka do końca,
poświęcenie, pracowitość, i wiele innych. Prawda. Jednak są to echa
czasów słusznie (lub nie) minionych. Wraz z komercjalizacją tego sportu,
wartości zdają się wyparowywać z futbolu w tempie jednostajnie
przyspieszonym.
Młodzi adepci sztuki kopanej jeżeli wybiją się spośród tysięcy
konkurentów, jeżeli otrzymają już profesjonalny kontrakt w poważnym
klubie to zderzają się z sytuacją, w której „złapali Boga za nogi”.
18-latek otrzymuje pieniądze, o których jego rówieśnicy mogą tylko
pomarzyć. Poziom płac piłkarzy osiągnął już takie rozmiary, że
komentatorzy wskazują już na kryzys MOTYWACJI wśród młodych zawodników,
którzy na początku swojej kariery żyją w przeświadczeniu, że osiągnęli
wszystko.
A to odbija się nie tylko na boiskowej postawie. Co najistotniejsze,
odbija się to na życiu prywatnym. A jak wiemy, na życie młodych
zawodników skierowane są oczy ich fanów z całego świata. Możemy mnożyć
przykłady zawodników, którym do głowy uderzyła przysłowiowa „sodówka”.
Pieniądze, kluby, kobiety, czasem nawet narkotyki, hazard – wszystko
doprowadza nie tylko do przekreślenia kariery, ale także „życia
prywatnego”.
Francuski obiecujący młody piłkarz wyjechał do największego klubu z
Anglii, gdzie otrzymał gigantyczne pieniądze. Zaczęły się zabawy i
bogate życie nocne – efekt – rozwód i porzucenie żony i dwójki dzieci.
Legenda jednego z angielskich klubów, najbardziej utytułowany walijski
piłkarz. Przez lata ukrywał romans z ŻONĄ BRATA. I nie chodzi tutaj o
napiętnowanie kogokolwiek. Każdy popełnia błędy i nie rzucamy w nikogo
kamieniem, sami nie będąc bez grzechu. To co budzi trwogę, to
specyficzne podejście świata futbolu. Dopóki stajesz na wysokości
zadania, fani wybaczą ci wszystko. Możesz zdradzać, balować, przegrywać
pieniądze w kasynie. Na końcu liczy się tylko i wyłącznie twój ostatni
mecz.
Futbol już dawno przestał być także grą dla prawdziwych facetów.
Coraz częściej jesteśmy świadkami wyczynów boiskowych „aktorów” po
lekkim dotknięciu reagujących jakby dostali niemal prawym sierpowym.
Wszystko po to, by naciągnąć sędziego na odgwizdanie faulu. Skuteczność
tej metody spowodowała, że zasad fair play przestrzega coraz mniej zawodników.
Czarne korki Diego Maradony
Do legendy przeszło już uwielbienie jakie otrzymuje od swoich
argentyńskich rodaków Diego Armando Maradona. W swoim kraju ma on status
niemal „świętego”, a w Neapolu znajduje się jego „kapliczka”.
Zatrważający jest także fakt powstania „Kościoła Maradony” (his. Iglesia Maradoniana).
Maradona – nie ma co do tego wątpliwości – był piłkarzem wybitnym.
Kiedy niemal w pojedynkę zdobywał mistrzostwo świata albo włoskie scudetto, cały świat szalał na jego punkcie. Szał i podziw dla jego umiejętności poszły jednak zdecydowanie za daleko…
Problem nie zakończył się wraz z odejściem na emeryturę „boskiego
Diego”. Każde nowe pokolenie piłkarzy ma swojego „Maradonę” – czy jest
to Ronaldinho, Zidane, Messi, Cristiano Ronaldo, problem przebóstwiania
piłkarzy będzie istniał zawsze. Coraz mniej dziwić będą zatem wizyty
stadionowe zamiast na niedzielnej Mszy, nadawanie imion dzieciom na
cześć wybitnych piłkarzy czy wierność klubowi wyrażona w niczym
nieuzasadnionej nienawiści wobec kibiców rywala.
Jest nadzieja?
Świat futbolu nie jest pozbawiony także rzeczy pięknych, dobrych i
zasługujących na szacunek. Piłkarze biorący udział w licznych kampaniach
charytatywnych czy solidarność wyrażana w chwilach tragedii jest czymś
niezwykle istotnym i pięknym. W świecie piłki nożnej nie brakuje też
miejsca na świadectwo wiary. Przed finałowym spotkaniem na mundialu w
2002 r., część zawodników reprezentacji Brazylii modliła się na płycie
boiska nosząc koszulki z napisem „Należę do Jezusa” (ang. I belong to
Jesus). Piłkarze tacy jak Kaka, Lucio czy Ze Roberto otwarcie wyrażali
swoje przywiązanie do wiary na oczach milionów widzów na całym świecie.
Świadectwem na rzecz życia jest także historia portugalskiego
gwiazdora Cristiano Ronaldo. Jego matka wyznała, że bezskutecznie
chciała dokonać aborcji. Jej decyzję zablokował lekarz i zmusił matkę do
urodzenia. Gdyby nie stanowcza decyzja lekarza – podjęta WBREW woli
matki, dzisiejszy świat piłki byłby dużo uboższy. Historia Portugalczyka
jest przykładem dla świata, że każde życie jest bezcenne i niesie ze
sobą ogromny potencjał.
Należy jednak zauważyć, że kampanie mające na celu powszechną
sekularyzację piłki osiągają znaczny sukces. Na tegorocznym mundialu
piłkarze reprezentacji Brazylii dostali zakaz wykonywania jakichkolwiek
gestów religijnych przed i po meczach. Świat futbolu nie uchronił się
także przed wpływami homopropagandy. Amerykańska Federacja Piłkarska
świętuje co roku „Miesiąc dumy” np. poprzez przygotowanie piłkarskich
trykotów w tęczowych barwach. Władze angielskiej Premiership co roku
włączają się w kampanie na rzecz ruchów LGBT poprzez… nakazywanie
zawodnikom zakładania na ręce tęczowych opasek.
To tylko gra!
Nawet jeżeli kochamy futbol, nawet jeżeli kibicujemy naszej drużynie
całe życie, nawet jeżeli będziemy wspierać naszą reprezentację na
rosyjskim mundialu, musimy pamiętać – to tylko gra! Nie wszystko kończy
się na futbolu. A jeżeli pracujemy w tej branży, nie wolno nam zapomnieć
że nasz życiowy mecz toczy się w duszach, a jego ostateczny wynik
zdecyduje o naszym zabawieniu. Więc – jak mówił śp. Kazimierz Górski –
dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe! A z futbolu nauczmy się
jednego dla dobra naszego życia wiecznego – walczmy o zbawienie do
ostatniej minuty naszego życia, bo po końcowym gwizdku wyniku już nie
zmienimy.
Piotr Relich