„Zysk najmądrzejszym
(giełdowym profesjonalistom) przynieść może raczej antycypacja
psychologii tłumu niż realnych tendencji, a także czujne małpowanie
nierozsądku. To dlatego, że naprawdę wiedzą niewiele więcej niż ten tłum
– choć udają, że wiedzą”. (John Maynard Keynes)
Pomimo, że sprawa chazaro – masonerii
zajmują sporo miejsca w rozważaniach A.Doboszyńskiego, to przecież z
uwagi na ich znaczenie dla państwa i obywateli zagadnieniom ekonomicznym
trzeba poświęcić o wiele więcej miejsca. Trzeba zaznajomić się z nimi o
wiele bardziej, gdyż dystrybucyjny model ekonomiczno-polityczny państwa –zarówno w modelu A.Salazra, „Trzeciej Drogi” i A. Doboszyńskiego – jest ściśle związany z całą polityką.
Ekonomia klasyczna, tworząc „teorię praw gospodarczych”, wychodziła co prawda ze słusznych założeń ale … wyciągnęła fałszywe wnioski.
Śp.ks. Jan Piwowarczyk, rektor krajowskiego Seminarium Duchownego, , pod wpływem myśli Papieża Leona XIII napisał w swojej książce, „ Katolicka etyka społeczna”, ( t. II, Londyn 1963, s. 22- książka została napisana już po zamordowaniu A. Doboszyńskiego przez komunistów) , że:
„…Życie gospodarcze, choć składa się ze zjawisk indywidualnych i od siebie odrębnych, jednak tworzy pewną jedność, w której poszczególne elementy są od siebie współzależne i jakby zdeterminowane bez udziału woli ludzkiej.
Jest to spostrzeżenie słuszne, ale fałszywym było wyjaśnienie go przez
ekonomię „klasyczną”. Mianowicie ekonomiści tego kierunku rozumieli owo
zdeterminowanie życia gospodarczego jako mechanizm, … poczęli się dopatrywać przyczyn determinujących życie gospodarcze w „prawach gospodarczych”, które kierują nimi, jak prawa przyrodnicze, absolutne i powszechne kierują chemią lub fizyką…”
Wszystko jest jasne jak na dłoni: skoro przyjmuje się, że ekonomia „konkurencyjnego kapitalizmu” , preferowana dzisiaj w „wolnym świecie” jest „wolna od jakichkolwiek norm etycznych”, to pogląd „leseferyzmu” ( „laissez faire” – „rynek sam się w końcu wyreguluje”),
propagowany przez demo- liberałów, a więc, że nieład, zamieszanie
i samowola, lichwa, rabunek słabszych przez silniejszych – implikowane przez tę „nieskrępowaną wolność rynku” – są automatycznie („sam się wyreguluje”) wolne od wszelkiej ingerencji ze strony państwa. Państwowy interwencjonizm nie jest koniczny bowiem „ekonomiczny mechanizm” sam się wyreguluje, i doprowadzi do powszechnego dobrobytu i pokoju. I tak w koło…Czasami dodaje się znaczące „nie ma innego wyjścia”…bo „musimy załapać się na ten sam pociąg”…
Ustrój gospodarczy wprawiają jednak w ruch – jak podkreślał ks. Piwowarczyk –, „nie jego „spiżowe prawa” lecz jednostki, które wskutek powiązania ze sobą wytwarzają zjawisko usuwające się już spod ich wpływów, ale przez nie utworzone. …Ich stosunek do niego nie jest ani stosunkiem jednostki do dzieła bezpośrednio wytworzonego, ale i nie stosunkiem jednostki do przyrody, lecz stosunkiem jednego ze współtwórców do dzieła wielkiej ilości jednostek.
Na skutek tego, prawa rządzące tym dziełem…. nie są ani prawami jednostki, tworzącej określone dzieło, z którym ona może uczynić co zechce, ani też prawami przyrody, skoro wytwarza je zbiorowość ludzka, lecz prawami społecznymi, które można ustalić obserwując reakcje mas ludzkich, czyli na podstawie statystyki.
Jednym z tych praw, najgłośniejszym,
jest prawo podaży i popytu, które mówi: im większa podaż, tym niższa
cena, im większy popyt, tym wyższa cena, i na odwrót. Zapytajmy: jak
doszło do sformułowania tego prawa? Odpowiadamy: przez obserwację zachowania się ludzi, przez statystykę...”
Wszystkie te prawa , wywodzi ks.
Piwowarczyk, są prawami społecznymi, wyrastającymi z określonego
podłoża politycznego, gospodarczego i kulturalnego. Nie są a
prawami uniwersalnymi i ostatecznymi, jak te w świecie przyrody. Tworzą
je ludzie i stąd wypływa logiczny wniosek, że „ życie gospodarcze nie reguluje się samoczynnie. Regulują je działania ludzi, a jako dziedzina działalności ludzkiej jest ono poddane wpływom namiętności i egoizmu; dlatego czynnik, który –
jak państwo – ma troszczyć się o dobro ogółu, ma także prawo
i obowiązek wkraczania w życie gospodarcze, ile razy dobro ogółu byłoby
na szwank narażone.
Model liberalny i wywodzące się z niego wszelkie modele komunistyczne, i kapitalistyczne, nazywa ks. Piwowarczyk „pogańskimi” . Wiemy, że tak jest: liberalizm gospodarczy wyrósł, jak faszyzm i niemiecki nazizm, z demoliberalizmu – Mussolini i Hitler byli dziećmi demokracji liberalnej propagowanej przez Chazarów i podległe im masońskie centra. To oni, finansując za kulisami, finansując i tworząc materialistyczny ” narodowy socjalizm”, pchali świat do nowej wojny – „ kończącej (jak I.w.) wszystkie wojny”.
A więc materializm komunistyczny miał to samo inspirujące masońskie, demoliberalne źródło i także był on , jak faszyzm – „demokratyczny”.
Ponieważ w obu tych „demokracjach” podstawą był ateizm, to naturalną koleją rzeczy musiały z niego wyrosnąć naturalizm (naturaliści dostrzegali jak Chazarzy w zachowaniach ludzi ich podobieństwo do… zwierząt) i materializm.
Po chrześcijańskim „ Średniowieczu” – które A. Doboszyński postrzega jako „ ustrój, który na chwilę uchylił przed ludźmi wrota do sprawiedliwszego świata ale szybko się one zatrzasnęły” – także zdaniem ks. Piwowarczyka następuje reakcja pogańska, którą widać już w „Renesansie”, a pogłębianie się tego procesu w drugiej połowie XVIII w.
„Poganizm”, o którym pisał ks. Piwowarczyk,
uwidacznia się w materializmie, tj. w demo-liberalizmie przede
wszystkim w oddzieleniu ekonomii od etyki i jego nastawieniu się
na konsumpcję, bezlitosną lichwę i poglądach na tak przez
demo-liberalizm opiewaną „wolność człowieka” – stał się on skrajnie
indywidualistyczny czego konsekwencją jest przyznanie właścicielowi
prawa do jej nadużywania:
„…Liberalizm, jak zatomizował społeczeństwo czyniąc z niego tylko sumę suwerennych jednostek, tak znów
rozbił życie społeczeństwa na szereg dziedzin od siebie niezależnych,
rządzących się własnymi rzekomo prawami, a związanych z sobą co najwyżej
negatywnie przez ideę wolności…”
W bezlitosnej krytyce chazarskiej lichwy oraz poglądach na przyszły ustrój państwa jest ks. Piwowarczyk zwolennikiem „Trzeciej Drogi” („Terceryzmu”) .
Zdecydowanie odrzucając rozwiązania demoliberalizmu
„socjalistycznego”czy „kapitalistycznego” , jako modeli wypływających z
tego samego ateistycznego chazaro-masońskiego źródła, socjalistyczne,
polegające na pełnej nacjonalizacji środków produkcji. Wyrażał
jednocześnie przekonanie, że przyszły ustrój musi wrócić do korzeni- do chrześcijańskiej nauki o naturze ludzkiej i społeczeństwie.
Zarysy tej nauki , znanej jako „korporacjonizm” („terceryzm”), zostały jasno nakreślone przez Piusa XI w Encyklice „Quadragesimo Anno”. Ks. Piwowarczyk wyróżniał w związku z tym dwa typy korporacjonizmu : autorytarny i demokratyczny.
Pierwszy był charakterystyczny dla państw, w których korporacje stały się organami administracji, a nawet państwa policyjnego, służyły
specjalnym celom politycznym czy partyjnym i, dążąc do podporządkowania
całego społeczeństwa władzy państwowej, praktycznie je
ubezwłasnowolniły i stłumiły inicjatywę prywatną.
Korporacjonizm demokratyczny jest natomiast związany z instytucją samorządu, chroni zbiorowość przed omnipotencją państwa, służy celom ogólnospołecznym, pobudza inicjatywę prywatną i stoi na stanowisku personalistycznym – a więc zgodnym z nauczaniem Kościoła.
Tak więc cechą najbardziej charakterystyczną terceryzmu-korporacjonizmu demokratycznego jest dystansowanie się zarówno od strony „prawej|” ( „prawicowcy -„konserwatyści”), będącej zwolennikiem lichwiarskiego demoliberalizmu –„kapitalizmu konkurencyjnego”, jak i „lewej” – „postępowego społeczeństwa obywatelskiego”, atakujących zgodnie Chrześcijaństwo.
Ks. Piwowarczyk, piszący o „korporacjonizmie” często korzysta z prac wybitnego polskiego adwokata i ekonomisty, Leopolda Caro, zmarłego w lutym 1939 r. Chociaż Leopold Caro,
był prawnikiem, to jednak jego konikiem była także ekonomia, historia,
filozofia, nauki społeczne i socjologia – 19 lat wykładał jako
profesor ekonomii społecznej i nauk prawniczych na Politechnice
Lwowskiej.
W swoich licznych pracach L. Caro koncentrował się głównie na problemach rozwoju rolnictwa oraz sytuacji ludności wiejskiej, atakując bezpardonowo etykę judaizmu, co musiało rzecz jasna doprowadzić do potępienia go przez środowisko Chazarów (zajętych wtedy konstruowaniem tzw. „judeopolonii” ) i było ostateczną przyczyną przejścia Caro na katolicyzm w roku 1903.
L.Caro opublikował za swego życia ponad 200 prac poświęconych ideom solidaryzmu i współdziałania ale nie włączył się w ruch „kółek solidarystycznych”, gdyż pragnął pozostać jak najdalej od polityki, skłaniającej – jego zdaniem –„ludzi do postępowania oportunistycznego”.
Znaczenie Caro jako ekonomisty dla polskiego „Terceryzmu” polega więc na tym, iż jako
jeden z pierwszych w Polsce głosił potrzebę szerokiej pośredniej i
bezpośredniej ingerencji państwa w gospodarce, za pośrednictwem zarówno
tradycyjnych środków interwencjonistycznych, jak również rozwijaniem
sektora państwowego.
***************
Mówiąc w Polsce (i całej Europie) o „Trzeciej Drodze”(„ Terceryźmie”) musimy
mocno podkreślić, że dzisiejsza symbolika i werbalizm
(pseudo)”prawicy”, wyzute z ideowego, narodowego kontekstu, operujące
wyświechtanymi pojęciami „lewactwa”, operujące pojęciami
globalistycznymi („musimy pozostać za wszelką cenę w unii”), bezkrytycznym
podziwem i łaszeniem się do USA, chęć pozostania pachołem amerykańskim
nawet kosztem życia tysięcy Polaków, głęboka niechęć do europejskich
ruchów narodowych – wszystkie te czynniki są jej zdecydowanym jej
przeciwnikiem.
Korporacjonizm jest powrotem do
normalności :w ekonomii dopuszcza interwencjonizm państwa w chwilach
zagrożeń ekonomii obywateli danego państwa. To rzecz zrozumiała-tak oczywista konieczność, że dla większości obywateli jest niezrozumiały ….jej brak.
Ale to właśnie zrozumiemy bez trudu gdy
sobie uświadomimy, że za kulisami sceny państwa demoliberalnego,
działają w cieniu określone siły, które, przywłaściwszy sobie tę rolę
państwa, używają interwencjonizmu wyłącznie w swoich prywatnych, lichwiarskich interesach.
Powiedzmy to prosto z mostu: gdy
chazarscy lichwiarze – gdziekolwiek by to się nie działo na świecie –
naciskają rządy tych państw, by te hojnie wspomogły publicznymi funduszami ich zagrożone interesy , tj. ratowały …chazarską lichwę, to w takim przypadku takie rządy są „demokratyczne”.
Jeśli jednak rządy tychże państw stają okoniem i chcą strukturalnych zmian w ekonomii, a już otwarcie przeciwstawiają się ratowaniu banków, instytucji finansowych, mówią o „konieczności rozbicia monopoli i karteli”, ukróceniu chamskiej, giełdowej spekulacji , to takie rządy są „populistyczne” i „faszystowskie” : jako takie zasługują na obalenie gdyż „stanowią zagrożenie dla demokracji”.
**************
Dzisiejsza „unia europejska” jest taniutką kopią amerykańskiego „Disneylandu”-sztucznego świata, mającego pozory normalności.
Chociaż pełno w nim sztucznych postaci z
disneyowskich kreskówek, masy nigdzie nie zbudowanych domów, betonowych
imitacji karawel i galer weneckich, szabrawych, tandetnych, kolorowych
dekoracji, codziennie szwendają się tłumy rozentuzjazmowanych ludzi,
prowadzących za ręce swoje dzieci, zajadających kiełbaski z rożna,
hamburgery i zapiekanki, popijających „cocę” z tekturowych kubków.
Wita ich zaraz za bramą disnejowskiego
raju „kaczor Donald” z „kuzynami”, „pies Pluto” lub „myszka Miki”:
wspólne fotki, uściski i znów fotki…
– „Kwa, kwa, kwa” chrypi „kaczor” z ukrytego pod kostiumem głośnika.
–„Kwa,kwa, kwa” – kwilą jego kuzyni…
Gdzieś dalej poszczekuje elektroniczny „Pluto” i popiskuje „Myszka Miki”.
Tłum gości ”Disneylandu” promienieje ze
szczęścia: ten język on doskonale rozumie. Jest prosty i zrozumiały.
Taka wzajemna komunikacja jest dla niego bardzo wygodna : nie trzeba
się wcale, ani trochę, wytężać intelektualnie . Wystarczy tylko
szybko raz za razem zakwakać, a „kaczor” i „kuzyni” natychmiast
podobnie odpowiedzą tym samym.
Tyle, że pytając się o coś „kaczora”,
trzeba zadać mu od razu pytanie retoryczne. Tylko wtedy odpowie jednym,
potakującym kwaknięciem.
W przeciwnym wypadku albo zamilknie, albo będzie dalej kwakał bez sensu nagraną frazę. Aż do skutku, zresztą.
W „Disneylandzie” pozór rzeczywistości jest realnością.
****************
Nie tak dawno byliśmy świadkami
obrzydliwego i jak najbardziej realnego rabunku europejskiego państwa :
ludzi bez większych ceregieli, bez miłosierdzia ogołocono z posiadanych
pieniędzy.
Rabunek odbył się on na naszych oczach, podług znanego scenariusza przy entuzjastycznym akompaniamencie medialnych wrzasków i wtórującego mu kwakania „euro-obywateli” : wespól-zespół oskarżono zgodnie Greków o ”życie ponad stan” i pogodnie stwierdzono, że „sami są sobie winni”.
Można by sądzić, że ten starożytny,
europejski naród, zahartowany przez tysiąclecia w walce o niepodległy
byt, narodził się stosunkowo niedawno, że jest jakimś afrykańskim
państewkiem , doznał drętwoty umysłowej i nigdy pojął prostych
ekonomicznych zasad . Paradoksalnie atakowi uległo greckie państwo które… pierwsze przed tysiącami lat sformułowało … definicję ”demokracji”.
W demoliberalizmie obowiązuje ”jedynie słuszny i poprawny” model, ” neo-liberalnej ekonomii” Chazara, Miltona Friedmana : jest nim usankcjonowany rabunek państwa ( na którym działają “spiżowe prawa wolnego rynku” Adama Smitha z XVIII w) przez chazarskich ”alchemików finansów” . Tak nazywa ich europejska prasa, pozostająca …w ich ręku.
Żył przed wojną w Anglii wybitny ekonomista , liberał , John Maynard Keynes, na którego prace powoływał się w swych “Studiach politycznych” przywódca ONRu – Adam Doboszyński. Pomimo, że Keynes preferował państwowy interwencjonizm ( chciał jedynie…”usprawnić” liberalizm) i stał on daleko od socjalistów ale…
Ale w latach 60-tych uczyniono z niego prawie…niebezpiecznego komunistę, w dobrym, stalinowskim stylu.
John Maynard Keynes mawiał, że:
„…Tani pieniądz oznacza, że
pozbawiona ryzyka czy rzekomo pozbawiona ryzyka stopa procentowa będzie
niska. Ale realne przedsięwzięcie zawsze zawiera w sobie jakiś poziom
ryzyka. Może być tak, że pożyczkodawca, którego doświadczenie
zachwiało zaufaniem, będzie wciąż domagał się takiego oprocentowania
kredytu dla przedsiębiorstw, na jakim pożyczający nie będzie mógł
zarobić… Jeśli faktycznie tak będzie, nie ma innej drogi
ucieczki od przedłużającego się, a może i bezterminowego, kryzysu niż
państwowa interwencja i subsydiowanie nowych inwestycji….”
Powtórzmy raz jeszcze , że demoliberalna gospodarka, oparta na chazarskim „miłosierdziu”, tylko wtedy „działa dobrze”,
kiedy Chazarom się to akurat opłaca , tzn. gdy państwo, posługując się
publicznymi pieniędzmi i interweniując finansowo, ratuje ich zagrożone
spekulacją interesy: instytucję kredytową, jakieś „fundusze inwestycyjne”, giełdę czy banki.
Gdy dane państwo jest przeciwne wpompowywaniu grosza publicznego w ratowanie prywatnych, chazarskich interesów wtedy z miejsca oskarża się władze tego państwa … o „politykę populistyczną” – „czysty faszyzm “komunizm” i nachalnie głosi , że jest ono przeciw “wolnemu rynkowi” .
Ciekawa rzecz : teorie ekonomiczne
Keynesa, zaraz po II w.ś., z ogromnym sukcesem zastosował w praktyce
szereg zniszczonych w czasie wojny państw : państwa europejskie z RFNem,
Francją, Szwecją, Norwegią, Belgią, Holandią, … – nawet pełen sukcesów
rooseveltowski “New Deal “ sprzed wojny.
Ba, amerykańska ekonomia aż do lat
50-tych na niej bazowała. A i później też : USA, obrzucająca
wszystkie państwa, chcące u siebie wprowadzić „cła zaporowe” na wwożone towary amerykańskie), epitetami o „sprzyjanie komunistom” i zaprowadzanie modelu „państwa opiekuńczego, Ale same hojnie subwencjonują publicznym groszem swój przemysł ciężki czy rolnictwo.
Rzecz jasna przemysł zbrojeniowy
też: tylko Izrael ma prawo do nieograniczonej sprzedaży produkowanej
broni na światowych rynkach. Może ją sprzedawać nawet swoim (i USA) …”zaprzysięgłym wrogom”. Reszta „demokracji” musi się zadowolić ochłapami z pańskiego stołu.
Gdy po śmierci Keynesa dorwali się do ekonomii chazarscy spece, “monetaryści” spod znaku friedmanowskich i haykowskich ekonomicznych chazarskich „orłów” tzw. “szkoły austriackiej”, mających zupełnie inną, “wolnorynkowa” wizję “swobodnego przepływu kapitału w świecie globalnym”, model ekonomiczny Keynes,a odrzucono jako “błędny” , pozbyto się z ulgą parytetu złota, a oporne państwa, nie mające chęci spróbowania chazarskiego “monetaryzmu”, nazwano pogardliwie “państwami opiekuńczymi”, przyzwyczajającymi “obywateli do nieróbstwa”.
Tym samym brama spekulacji szeroko się rozwarła.
Czytanie Keynesa, angielskiego liberalnego ekonomisty zwalczanego zaciekle przez “monetarystów”, daje dużo intelektualnej satysfakcji.
To prawda, że język ekonomistów jest
często „drewniany” i nudny, ale on, Keynes, jest wyjątkiem: jego język
jest plastyczny, żywy, prosty…
Czytamy w pewnym miejscu, w jego “Ogólnej teorii o zatrudnieniu, rencie i pieniądzu“, jak problematycznym jest dla społeczeństwa fakt marnotrawienia masy energii na chytre przywidywanie krótkoterminowych zmian na “rynkach“ :
“…To jest tak – pisze J.M. Keynes – jakby pewien farmer, popukawszy w barometr zaraz po śniadaniu, pomiędzy godz. 10 a 11, zdecydował się uwolnić zainwestowany w gospodarstwo kapitał ( tj. sprzedać posiadane maszyny, zapasy ziarna siewnego, wyzbyć się zaoszczędzonej gotowizny) i zaczął rozmyślać jak jednak wrócić z powrotem do gospodarki …już następnego dnia….”
Chyba wszyscy z miejsca zauważą , że w
taki sposób nie da się prowadzić żadnej farmy a przecież tak właśnie
prowadzi się dziś duże firmy, zatrudniające tysiące pracowników. Właśnie tak: pukając w barometr…
-„Puk, puk, puk….” – pukają banki,
-„Puk, puk, puk…” – pukają szefowie firm,
-„Puk, puk, puk…” – pukają „analitycy”,
-Puk, puk, puk…” – pukają się w głowę gracze,
-Puk, puk, puk…” – pukają… się w głowę rozumni ludzie.
Przerażające, ale prawdziwe : decyzję podejmuje się nie w oparciu o rzetelną, ekonomiczną analizę stanu firmy i przewidywalnych rezultatów za kilka lat, ale w oparciu o pozytywne wrażenie jakie się wywoła nazajutrz po podjęciu decyzji u “analityków rynkowych“ – gołowąsych maklerów , decydujących w mgnieniu oka poprzez swoje komputery o losach milionów ludzi.
Rzecz jasna swe decyzje owijają szefowie w grubą tkaninę sloganów podpartych “szerszą bazą kapitałową”, “ koniecznością konkurowania i wyjścia na światowy rynek” czy “efektami synergetycznymi“, mającymi “wzmocnić firmę na rynku” .
Ale koniec końców są to tylko slogany, piękne słowa bez pokrycia –
któż bowiem może wiedzieć, co będzie za trzy, cztery czy pięć lat?
Liczy się więc dzień dzisiejszy: –“Jest szansa zarobku już dziś, łap ją! Wtedy będziesz wygrany!” –„Jutro?, Pomyślę…Może później?” – „Jutro mój dobry człowieku będzie za późno! Wskakuj do pociągu teraz, kiedy się jeszcze toczy wolno“.
“Hit and run” – oto dzisiejsze hasło „ekonomicznych doradców” .
Dlatego giełdowa ruleta obsadzona disneyowską gawiedzią kręci się i kręci, wciągając do gry coraz więcej milionów ludzi. Przyglądają się im, gładząc siwe brody ludzie w jarmułkach -właściciele globalnego kasyna.
(cdn.)
Janusz Kowalczyk