Cytaty

INTEGRALNY RZYMSKI KATOLICYZM * NACJONALIZM INTEGRALNY * NARODOWY SOLIDARYZM * UNIWERSALIZM * REWOLUCJA KONSERWATYWNA * EUROPA WOLNYCH NARODÓW

PRZECIWKO KOMUNIZMOWI I KAPITALIZMOWI! ZA NARODOWYM SOLIDARYZMEM PAŃSTWA!

PORTAL PUBLICYSTYCZNY FRONTU REX - RNR

Codziennik internetowy (wydarzenia - relacje - artykuły)

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”

PRZEŁOM NARODOWY - jest to projekt polityczny łączący w sobie ideę hierarchiczną z myślą narodową w duchu rzymskiego katolicyzmu, dążący do zmiany obecnego Systemu politycznego w sposób radykalny i trwały

piątek, 8 listopada 2024

WŁOSKI RATUNEK

              Był 6 listopada 1939 r. W sali 66 w czerwonym gmachu Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego przy ulicy Gołębiej 24 w Krakowie zasiadło 183 największych uczonych przedwojennej Polski. Wśród nich znajdowali się byli rektorzy, prof. Stanisław Estreicher i prof. Fryderyk Zoll, obaj wybitni prawnicy; znany astronom, prof. Antoni Wilk, znany z obserwowania ciał niebieskich z balkonu swojego mieszkania; był i światowej sławy antropolog, prof. Kazimierz Stołyhwo, był znakomity anatom i cytolog, były rektor UJ, prof. Kazimierz Kostanecki, który doprowadził do tego by kobiety mogły studiować w krakowskim Collegium Medicum, był rektor Akademii Górniczej, prof. inż. Władysław Takliński, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego, prof. chemii Arnold Bolland. Był wreszcie i ówczesny rektor UJ, znany slawista, Jego Magnificencja prof. Tadeusz Lehr-Spławiński.

Słowem - wspaniałe umysły, naukowcy niekiedy światowej sławy, elita intelektualna nie tylko Krakowa, ale i całej przedwojennej Polski.
Wszyscy oni przybyli wysłuchać wykładu doktora Brunona Müllera, podpułkownika SS i niemieckiego prawnika. Wykład miał dotyczyć funkcjonowania uniwersytetów na ziemiach okupowanych - zwłaszcza, że UJ uzyskał zezwolenie od wojskowego komendanta Krakowa, majora von Höberta, na rozpoczęcie roku akademickiego 13 listopada. Sam JM rektor zachęcał uczonych do stawienia się na wykładzie, profesorowie przygotowali nawet merytoryczne argumenty, spodziewając się naukowej debaty z niemieckim doktorem. Przyszli uroczyście ubrani, w garniturach, spodziewając się naukowej, intelektualnej rozmowy z - jak myśleli - niemieckim kolegą po fachu.

Profesorowie rozmawiali przyciszonymi głosami, szeleszcząc kartkami z notatkami. Spóźnialscy domagali się, by zostali wpuszczeni na salę.

O godzinie 12:00 na salę wkroczył dr Müller. Zamiast jednak spodziewanego wykładu i debaty wygłosił krótkie oświadczenie, w którym oskarżył władze Uniwersytetu o działanie antyniemieckie i podstępne, oświadczając, że wszyscy zgromadzeni, poza trzema kobietami, zostaną aresztowani, a ci, którzy będą próbowali oponować, zostaną zastrzeleni.

Mimo takiej groźby, profesor Lehr-Spławiński nie dał się zastraszyć. Jego Magnificencja odważnie, biegłą niemczyzną, znaną niemal każdemu wykształconemu człowiekowi w Krakowie, w imieniu Senatu UJ oficjalnie zaprotestował przeciwko takiemu postępowaniu. Dr Müller uśmiechnął się cynicznie i powiedział, że Rektor zostanie aresztowany jako pierwszy, po czym klasnął.

Na ten znak do sali wpadło kilkudziesięciu esesmanów i policjantów, którzy przy akompaniamencie wrzasków i gróźb, kierowanych pod adresem polskich profesorów, zaczęli ich wyprowadzać z sali, popychając kolbami karabinów. Niektórzy, jak prof. Estreicher, zostali poturbowani. Przed wejściem do budynku czekały już samochody ciężarowe, na które zapakowano aresztowanych profesorów. Zawieziono ich do krakowskiego więzienia Montelupich, stamtąd do koszar przy ul. Mazowieckiej, aż wreszcie, w końcu listopada, wysłano ich, via Wrocław i Berlin, do kacetów Sachsenhausen i Dachau.

* * *

Była to część zbrodniczej niemieckiej ''Intelligenzaktion'', wymierzonej przeciwko polskim elitom: księżom, ziemianom, urzędnikom, naukowcom, emerytowanym wojskowym, dziennikarzom i działaczom społecznym. Połączona z równie nikczemną akcją T4, mającą na celu eksterminację pacjentów szpitali psychiatrycznych, ludobójcza akcja nazistów pochłonęła co najmniej 60 tysięcy zamordowanych Polaków. Podobne operacje Niemcy przeprowadzili w Poznaniu i Łodzi, oraz na Śląsku, Mazowszu i Pomorzu.

Barbarzyństwo ze strony narodu znanego z licznych filozofów, poetów i pisarzy, słynącego ze swej precyzji i myśli technicznej, którego naukowcy należeli do najlepszych na świecie, spotkało się z oburzeniem opinii publicznej. Zgodny sprzeciw wyrazili naukowcy z krajów, ekhm, ''złych'', bo kojarzonych z Osią: z Hiszpanii, z Węgier, z Rumunii.

Murem za uwięzionymi stanął papież Pius XII i oczywiście polscy naukowcy i duchowni, wśród nich przede wszystkim Władysław Studnicki, kardynał Adam Sapieha i książę Janusz Radziwiłł. Nawet kilkunastu niemieckich uczonych nie wystraszyło się konsekwencji i zaprotestowało. Byli wśród nich znany slawista, prof. Max Vasmer, prekursor analizy roentgenowskiej i laureat Nagrody Nobla, prof. Max von Laue, oraz światowej sławy fizyk, człowiek który jako pierwszy pokonał jądro atomu, przyszły noblista, prof. Otto Hahn.

Milczały za to instytucje i państwa, które powinny pierwsze interweniować, owi ''dobrzy'' Alianci, podobno cywilizowany świat, walczący o prawa człowieka - Wielka Brytania i Francja, jakoś nie było wsparcia z ''dobrych'' Stanów Zjednoczonych...

* * *

Jednak największe i najgłośniejsze oburzenie wyraził pewien łysy włoski dziennikarz. Odznaczony 15 lat wcześniej Orderem Orła Białego i traktowany w Polsce jako jej przyjaciel i sojusznik włoski przywódca, nie krył wzburzenia postępowaniem Niemców. Nakazał podjąć kroki ministrowi spraw zagranicznych Włoch, swojemu zięciowi, hrabiemu Galeazzo Ciano (także zresztą kawalerowi Orderu Orła Białego). Rozkazał ambasadorowi włoskiemu w Berlinie natychmiast interweniować. Osobiście naciskał na ambasadorów Francji i Wlk. Brytanii w Rzymie, mimo że to oni, jako sojusznicy Polski, powinni jako pierwsi wstawiać się za aresztowanymi.

„I co pozostawiliby po sobie naziści w Polsce? Rzymianie budowali, cywilizowali, uczyli. Ci współcześni konkwistadorzy potrafią tylko niszczyć i dopuszczać się haniebnych postępków w rodzaju przetrzymywania tych profesorów w Oranienburgu. Jeden z nich ma osiemdziesiąt lat. To skandal”, mówił gniewnym głosem.

Osobiście wysłał do tego austriackiego kaprala telegram, w którym wprost go ganił: „Naród, który został w niegodny sposób zdradzony przez swoją klasę polityczną i dowódców wojskowych, a który jednak, jak sami przyznaliście w swoim przemówieniu w Gdańsku, bił się dzielnie, zasługuje na traktowanie należne pokonanym, nie zaś niewolnikom.”

W końcu, włoska ofensywa medialna odniosła skutek. Tydzień po telegramie Dvce do Hynkela w lutym 1940 roku, Niemcy zgodzili się wypuścić profesorów, chociaż dla wielu z nich - starszych, schorowanych ludzi - było już za późno. Umierający w kacecie prof. Estreicher w ostatnich słowach żądał: „Nie dajcie zmarnować naszej śmierci”. Umarło około dwudziestu z nich - z zimna, głodu i strasznych warunków, w tym wspomniani prof. Estreicher, prof. Wilk, czy prof. Kostanecki. Wielu nie doczekało końca wojny. Część z ocalałych zaproszono do Włoch na specjalne życzenie włoskiego dziennikarza.

Co ciekawe, osadzonych w Dachau chronił ówczesny komendant obozu, SS-Untersturmführer Paul Neumann, odciągając ich od pracy i zatrudniając w placówce naukowej. Wielu naukowców zawdzięczało mu życie.

Warto też wspomnieć, że podobne naciski włoscy dyplomaci wystosowali wobec Sowietów, domagając się zwolnienia przedstawicieli rodów Radziwiłłów i Potockich. Wskutek interwencji włoskich dyplomatów z więzienia Gestapo zwolniono przywódcę RNR-Falanga, Bolesława Piaseckiego. Z kolei włoski radca w Krakowie, prawnik hr. Cesare di Fossombrone, ściśle współpracował w sprawach religijnych z kard. Sapiehą i starał się pomagać społeczności żydowskiej w Krakowie.

Nie były to jedyne przypadki.

Włoskie społeczeństwo wyraźnie i głośno sympatyzowało z Polską. Wojnę polsko-niemiecką przyjęto we Włoszech jako tragedię. Nikt tej wojny we Włoszech nie poparł - nie muszę wspominać, że rząd włoski chciał wystąpić jako mediator i doprowadzić do rozejmu w 1939 roku. Polska ambasada w Rzymie funkcjonowała bez przeszkód aż do czerwca 1940 r. Włoskie władze udawały, że nie widzą żadnych tłumów mówiących po polsku przybyszów, przemierzających północne Włochy ku granicy z Francją. Co więcej, włoskie koleje dawały Polakom duże zniżki na transport, a nawet dawały bilety za darmo. Działo się tak dzięki bardzo dobrym stosunkom polsko-włoskim przed wojną i przyjaźni hrabiego Ciano z generałem Bolesławem Wieniawą-Długoszowskim. Hrabia prosił jedynie, aby polscy ''turyści'' i ''robotnicy'' nie robili zbyt dużo problemów turystycznych w północnych Włoszech i życzył wszystkim powodzenia. Włoski rząd bez najmniejszego trudu wystawiał hurtowo wizy, a nawet obywatelstwa dla uciekających z Polski Żydów.

Włochy nie były związane żadnym sojuszem z Polską i robiły to z własnej woli, wyłącznie powodowane poczuciem szlachetności i sympatią do narodu polskiego.Gdy w 1940 roku zawieszano kontakty dyplomatyczne (Włochy nigdy nie wypowiedziały wojny Polsce), włoski poseł Attilio Tamaro wyraził nadzieję, że polscy żołnierze nie będą walczyć we Włoszech.

Poseł, niestety, pomylił się.

* * *

Co w podziękowaniu Włochom robili później Polacy?

Na rozkaz Brytyjczyków pojechali do Tobruku (położonego we włoskiej Libii, a nie na terytorium Aliantów) i strzelali do włoskich żołnierzy i samolotów, a na Morzu Śródziemnym zatapiali włoskie statki. Polscy lotnicy bombardowali Turyn i Mediolan. Ba, polscy wartownicy na statku "Laconia" zasłynęli z brutalności względem włoskich jeńców.

Gdy Polacy ''heroicznie'' wojowali z włoskimi żołnierzami, by przypodobać się angielskim panom, to czerwoni ludobójcy ze Związku Radzieckiego, ''sojusznicy naszych sojuszników'', mordowali Polaków dziesiątkami tysięcy, na przykład w więzieniach NKWD na Kresach. Te ofiary zlekceważono, bo nie było to w interesie ''dobrych'' Aliantów. Ci sami ''dobrzy'' Alianci niedługo później aktywnie włączyli się w fałszowanie sowieckiej odpowiedzialności za Katyń, całkowicie zlekceważyli aresztowania żołnierzy Wileńskiej i Lwowskiej AK na Syberię, pozwolili na okupację Kresów i zmiażdżenie Powstania Warszawskiego, a na końcu bez mrugnięcia okiem oddali Polskę w ręce Stalina.

Walki z Włochami, podobnie jak żałosne wypowiedzenie wojny Japonii przez Polskę, również uczynione na rozkaz ''dobrych'' Aliantów, nie przyniosły absolutnie nic Polsce i Polakom.

Nie broniono w ten sposób żadnych żywotnych interesów Polski, Działania te były z nimi wręcz sprzeczne, bowiem stosunek Włoch i Japonii był wobec Polaków bardziej niż przyjazny. Nie uzyskano za te działania żadnych deklaracji, działań, czy nawet obietnic ze strony Anglików i Amerykanów, którzy ani razu nie wsparli później polskiej racji stanu, a z Polaków zrobili jedynie mięso armatnie, potrzebne jedynie im.

Zupełnie jak sto lat wcześniej Napoleon Bonaparte, który wysłał niepotrzebnych mu już polskich legionistów, by ci mordowali zbuntowanych Haitańczyków w obcej dla siebie kolonialnej wojnie na drugim krańcu świata.

Był to jedynie wstyd.

* * *

Za niezłomną postawę w sprawie polskich profesorów znalazł się skromny, ale piękny i jakże szczery wyraz wdzięczności do Il Mascellone - Wielkiej Szczęki. Włoski premier otrzymał w prezencie piękne wydanie dzieł Wyspiańskiego z dedykacją:

„103 profesorów Uniwersytetu Krakowskiego, uratowanych z teutońskiego męczeństwa dzięki Waszemu, Dvce, wstawiennictwu, wyraża swoje oddanie i wdzięczność za ponowne ukazanie światu wartości i sławy włoskiej kultury”.

Myślę, że nie wymaga to żadnego komentarza.