Człowiek kulturalny zdaje sobie sprawę z
faktu, że w świecie, w którym żyjemy, obowiązuje pewna kultura ubioru.
Inaczej ubieramy się na wesele czy inne uroczystości rodzinne, a inaczej
np. na zakupy. Są nawet restauracje, do których nie wpuszczą nas bez
garnituru czy tzw. eleganckiego stroju wieczorowego. Wiemy, jak się
ubrać na spektakl teatralny, a jak na kawę do sąsiadów. Tej wiedzy
jednak zdaje się nam brakować, kiedy wybieramy się do kościoła.
Obserwując wiele kobiet i mężczyzn w domu Bożym, często można odnieść
wrażenie, ze wielu z zebranych znalazło się w kościele przypadkowo:
prosto z zakupów, dyskoteki czy treningu sportowego. Jest to smutny
obraz w naszych czasach.
Wyobraźmy sobie, że idziemy na audiencję
do króla… Jaki strój byśmy włożyli? Czyż nie staralibyśmy się ubrać jak
najlepiej, tak, by podkreślić nasz szacunek dla osoby, która nas
przyjmuje? Tymczasem idąc na spotkanie z Królem Królów, ubieramy się
swobodnie jak na plażę czy do jakiegoś podrzędnego lokalu. Czy tak być
powinno?
Wyrzucając ze świątyni kupców,
powiedział Pan Jezus: “Mój dom ma być domem modlitwy…”. Czy nasz ubiór
sprzyja modlitwie? Czy świadczy o tym, że właśnie przyszliśmy się
modlić?
Jak zatem powinniśmy ubierać się do kościoła, aby dać wyraz naszej pobożności i wierze?
Uroczyście, ale skromnie. Mężczyźni
powinni pamiętać, że do kościoła należy założyć garnitur lub, kiedy jest
bardzo gorąco, przynajmniej koszulę z krawatem i długie spodnie.
Wyciągnięte i niedbałe swetry zostawmy w domu. Podobnie wytarte dżinsy.
Czy w taki strój ubralibyśmy się na spotkanie w sprawie pracy? A Bóg,
czy jest kimś mniej wartościowym od dyrektora przedsiębiorstwa?
Szczególnie panie powinny pamiętać, po
co idą do kościoła. W żadnym wypadku nie jest to rewia mody. Po co zatem
zakładać suknię odsłaniającą plecy? Ileż to pań przychodzi do kościoła,
szczególnie latem, w strojach niemal plażowych? Te wszystkie sukienki
na ramiączkach nadają się raczej na spacer nad morzem, a nie na
spotkanie z Ukrzyżowanym Panem w Jego Najświętszej Ofierze. Również
spodnie nie są właściwym ubiorem kobiety, która ma przystąpić do
sakramentów św. Szanująca się pani, która ma choć odrobinę dobrego
smaku, założy spódnicę na tyle długą, by zakrywała kolana.
Niedopuszczalne są jakieś rozcięcia, które nie tylko nie podkreślają
pobożności ani dobrego smaku, ale stanowią przeszkodę w modlitwie i
skupieniu dla innych.
Nie
oszukujmy się. Diabeł potrafi kusić i w kościele. Jakimi motywami
kieruje się kobieta, dziewczyna, która zwraca uwagę na siebie przez
nieskromny ubiór? Przecież ma jakiś powód, by się tak ubrać. Jaki? Czy
chce zwrócić na siebie uwagę mężczyzn, a odwrócić ich od zajmowania się
Panem Bogiem? Wszyscy mamy ludzką naturę i pokusy pojawiają się
niezależnie od nas. Ten, kto stwarza warunki do grzechu nawet w
kościele, zasługuje na gniew Boży i z pewnością nie uniknie kary. To, że
taki zwyczaj wkradł się do kościołów, a księża nie mają czasem dość
odwagi, by o tym powiedzieć publicznie, nie oznacza, że jest to zwyczaj
dobry. Jeżeli kobieta chce przykuwać w kościele uwagę innych swoją
nieskromnością, grzeszy ciężko, bo naraża innych na nieskromne myśli i
odwraca ich uwagę od modlitwy. Ubieramy swoje ciało i dbamy o nie, bo
jest przybytkiem Ducha św., świątynią Bożą. Dlatego należy mu się
szacunek i odpowiedni strój, ale nie nagość. Wiem, ze wiele dziewcząt i
kobiet nie ma złych zamiarów. Ubierają się tak, bo chcą “być na czasie”,
nie chcą uchodzić za jakieś dziwaczki. Do tych pragnę się zwrócić:
Drogie Siostry. Może nie widzicie w tym nic złego i nie macie żadnych
niewłaściwych intencji, ale pomyślcie o innych. Różni ludzie mają różne
problemy z pokusami. To, co dla jednego nie jest niczym niezwykłym, dla
drugiego będzie stanowić straszną pokusę, tak, że zamiast modlić się,
myśli o rzeczach niewłaściwych i to z Waszego powodu, choć może dotąd
nie miałyście o tym pojęcia…
Innym zwyczajem, który nie przystoi w
kościele, jest przesadny makijaż. Nie chcę przez to powiedzieć, że
jakieś drobne “poprawki” w urodzie są od razu złem. Ale po co tyle farby
na twarzy, na wargach? Czasem, kiedy tak umalowane panie przystępują do
Komunii św., nie wiadomo, jak podać im Pana Jezusa, żeby przy okazji nie
pomalować palców na karminowo. Pewien kapłan, podając Pana Jezusa
obficie umalowanej damie, miał powiedzieć: “Panie Jezu, świeżo
malowane!”. Pan Jezus zna nas, zna naszą prawdziwą twarz, nie ma więc
potrzeby, idąc na spotkanie z Nim, ukrywać tej twarzy pod warstwą
malowideł. Proszę mi wybaczyć ten emocjonalny ton, ale naprawdę dzieje się źle w
naszych kościołach. Bardzo często dbamy, by zachwycać naszym strojem,
ciałem ludzi podobnych nam, a przecież powinniśmy dbać przede wszystkim o
piękno naszej duszy. Skromność w ubiorze i wyglądzie pomoże nam się
skupić, odciąć od światowych myśli i zająć modlitwą. Jeżeli będziemy o
tym pamiętać, z każdej Mszy św. wrócimy odmienieni, bo Pan Jezus daje
Swoją łaskę skromnym i pokornym. Amen.
/-/ x. Adam Martyna
Za: http://jestemkatolem.pl/1236/ubior-godny-x-adam-martyna/