Portal PCh24.pl powstał, aby
walczyć. Nasza walka wznosi się ponad bieżące utarczki polityczne i
przekracza aktualne podziały partyjne. Ma wymiar cywilizacyjny, a nawet
eschatologiczny. Walczymy oto przeciwko stugłowej hydrze Rewolucji,
będącej procesem destrukcji wszystkiego, co kochamy, czym żyjemy i co
nas konstytuuje. Nazwa naszego portalu to skrót od słów Polonia
Christiana. W nich zawiera się cały nasz program, którym jest… Polska
chrześcijańska. Tylko tyle. I aż tyle. Miłość i przylgnięcie do
Jedynego, Świętego, Katolickiego i Apostolskiego Kościoła. Dziedzictwo
naszej wielkiej Cywilizacji chrześcijańskiej, będącej – jak pisał
wybitny katolicki publicysta – cywilizacją par excellance. I last but
not least dziejowe posłannictwo naszego Narodu.
Trwa rewolucja. Współcześni
rewolucjoniści nie ubierają jednak jednolitych uniformów, nie maszerują
pod łopoczącymi czerwonymi sztandarami, przeważnie – przynajmniej na
razie – nie dokonują masowych rzezi i prześladowań. Zamiast systemu
gułagów czy obozów koncentracyjnych wznoszą system nazwany przez Jana Pawła II „cywilizacją śmierci”, zamieniający całe
społeczeństwa w agregaty skupionych wyłącznie na materialnych
przyjemnościach jednostek i eliminujący z ich pola widzenia wszystko, co
może zaburzyć niewolniczy spokój. Mordują całe ludzkie generacje w
łonach matek, domagają się eliminacji słabych, chorych, starych.
Dekonstruują całą naszą kulturę, niszcząc wszystko, co było w niej
piękne, dobre i wzniosłe, a powstałą w ten sposób pustkę zastępując
równościową papką. Działając na poziomie poszczególnych państw i
instytucji międzynarodowych, narzucają prawa redukujące wolność,
stymulujące laicyzację i procesy degradacji wszystkich naturalnych
wspólnot. Konsekwentnie dążą do zniszczenia instytucji rodziny opartej
na monogamicznym małżeństwie i zastąpienia jej przez „związki”
zboczeńców oraz rodziny „patchworkowe”, których następnym stadium
rozwoju jest dzikie stado.
Dokonujące się dosłownie na naszych
oczach przyspieszenie ich działań, przejawiające się w radykalizacji
narzucanej nam egalitarnej ideologii, której wykwitami są perwersyjne
hasła homoaktywistów oraz będące ich konsekwencją postulaty gender,
pozwala domyślać się, że oto właśnie jesteśmy świadkami szczytowego
etapu jakiegoś procesu. Widzimy to szczególnie wyraźnie w Polsce, która
jako kraj w większości katolicki, w ciągu minionego dziesięciolecia
stała się polem wyjątkowo zaciętej ofensywy sił „postępu”.
Christianitas i jej destrukcja
Kiedy zaczął się ów proces? Gdzie
tkwią jego źródła? Skąd bierze się jego konsekwencja i siła? Żeby
spróbować odpowiedzieć na te pytania, musimy cofnąć się do czasów, gdy
na gruzach spustoszonego przez barbarzyńców imperium rzymskiego kolejne
pokolenia chrześcijan budowały nową cywilizację. Z zamętu i bezładu tzw.
wieków ciemnych wyłonił się nowy porządek karolińskiej i ottońskiej
Europy, aż pomiędzy XII a XIV wiekiem wykształciła się na jego bazie
Christianitas – wielka wspólnota chrześcijan całego kontynentu -
wielobarwna mozaika państw, miast, wspólnot lokalnych, rozmaitych
etnosów, stanów i rodów, spojona w jedno katolicką religią i łacińską
kulturą.
Jednak budowana w średniowieczu
cywilizacja nie doczekała się pełnego rozkwitu. Wspólnota trwała dopóty,
dopóki – pomimo braku pełnej jedności politycznej – istniała nadwątlana
przez kolejne herezje i schizmy jedność religijna. Przestała zaś
istnieć wówczas, gdy nadszedł pierwszy wielki kryzys - rewolucja
protestancka, która podzieliła niemal całą Europę i przyniosła krwawe
wojny religijne, wyniszczające liczne chrześcijańskie państwa, a
poważnie osłabiające pozostałe. Gorsze od wojen okazało się trwałe
zakwestionowanie przez protestantów fundamentu, na którym opierała się
średniowieczna cywilizacja – autorytetu Kościoła, zarówno pasterskiego,
jak i politycznego. Skoro każdy mógł założyć własny Kościół i po swojemu
interpretować Pismo św., również podstawy ładu politycznego i
społecznego stały się względne i subiektywne. Tam właśnie, głęboko w
rewolucji protestanckiej, tkwią korzenie relatywizmu współczesnej
kultury.
Bezpośrednią konsekwencją pierwszej
rewolucji było Oświecenie – z początku jedynie prąd filozoficzny,
później powszechna moda intelektualna – upowszechniajaca z jednej strony
poglądy racjonalistyczne, materialistyczne i ateistyczne, z drugiej zaś
fascynacje ezoteryzmem i gnozą. To dzięki ideologii Oświecenia, która
zakwestionowała jeszcze nie samo istnienie Boga, ale wywieranie przez
niego wpływu na historię, stała się możliwa rewolucja francuska, zwana
przez wielu nie bez racji „antyfrancuską”, wywracająca cały
dotychczasowy porządek polityczny, ale w szczególny sposób godząca w
drugi z fundamentów świata ancien regime’u – chrześcijańską monarchię.
Ani pierwsza, ani druga rewolucja nie
dokonały się – rzecz jasna – w jednej chwili. Każda z nich była
procesem trwającym dziesięciolecia, a nawet wieki. I tak ostatnim aktem
II rewolucji była nie epoka napoleońska, ani nawet II cesarstwo, ale
destrukcja monarchii austro-węgierskiej po I wojnie światowej. Tymczasem
na gruzach schizmatyckiej, gnębiącej katolików carskiej Rosji i
protestanckiego, nieprzyjaznego w stosunku do katolicyzmu cesarstwa
niemieckiego narodziły się państwa, które wprowadziły w życie ideały
kolejnej – III rewolucji. Oświeceniowy skrajny racjonalizm był glebą, na
której wyrosły w ciągu XIX wieku prądy socjalistyczne i komunistyczne.
Kiedy tylko pojawiły się dogodne warunki, ideologie te ucieleśniły się w
rewolucji komunistycznej w Rosji i rewolucji narodowo-socjalistycznej w
Niemczech, aby później rozlać się na cały świat. Konstruktywizm
społeczny, przejawiający się w tak straszliwych przedsięwzięciach, jak
eliminacja całych narodów czy grup społecznych, był efektem
zakwestionowania porządku boskiego i naturalnego. Człowiek postawił się w
miejsce Boga, a skoro tak, to nie było już hamulców mogących go
powstrzymać przed najgorszą nawet zbrodnią, jeśli tylko służyć ma ona
szczytnemu celowi, takiemu jak uszczęśliwienie narodu czy całej
ludzkości. Aby przeobrazić społeczeństwo, trzeba było odebrać ludziom
wszystko, co w naturalny sposób reguluje strukturę społeczną i stanowi
oparcie dla wolności i niezależności rodzin oraz jednostek - własność
prywatną.
Od tej trzeciej rewolucji, która –
choć jej pierwsze zwiastuny widoczne są w protestanckich ideologiach XVI
w. – swą kulminację osiągnęła w XX stuleciu, a z której opłakanymi
skutkami ciągle musimy się borykać w Polsce i krajach niegdyś podbitych
przez bolszewicką sektę, blisko było już do czwartej, która rozgrywa się
na naszych oczach. Zaprojektowana przez neomarksistów z pokolenia ’68
rewolucja seksualna, dokonująca się przede wszystkim w sferze
kulturalno-obyczajowej, dotknęła nas najboleśniej, uderzyła bowiem
najgłębiej – w nasze rodziny, w nasze dzieci, w nas samych. Ambicją
współczesnych rewolucjonistów jest ingerencja najgorsza z możliwych –
zupełne zniszczenie tożsamości człowieka i ulepienie go na nowo.
Współczesne organizacje polityczne, kontrolowane przez ludzi
owładniętych obłąkańczą egalitarystyczną ideologią, dążą więc do
totalnej regulacji i kontroli relacji międzyludzkich i tworzą prawa
wdzierające się w najbardziej intymne sfery naszego życia.
Duch egalitaryzmu
Widzimy więc ciągłość procesu, który
atakując najpierw religię, później państwo, wreszcie społeczeństwo i
własność, zwrócił się w końcu przeciwko rodzinie, niszcząc w ten sposób
cztery fundamenty cywilizacji chrześcijańskiej. Jednak przecież stoją za
nim konkretni ludzie: u jego źródła znajdziemy inspiratorów, tworzących
postawy nowych filozofii czy ideologii, wreszcie myślicieli – autorów
programów politycznych, na końcu zaś setki tysięcy wykonawców
rewolucyjnych postulatów i zaleceń. Co popycha ich do działania? Co
sprawia, że konsekwentnie realizują tak misterny, zakrojony na wiele
wieków plan?
Nie zrozumie tego nikt, kto nie
analizuje historii ludzkości z chrześcijańskiego punktu widzenia. Jeśli
Zbawienie jest punktem zwrotnym w historii, jeśli Syn Boży rzeczywiście
narodził się w stajence po to, by zbawić nas przez swą śmierć na krzyżu i
zmartwychwstanie, to na wszystko, co wydarzyło się przedtem i później,
należy patrzeć jako na rezultat walki Dobra i Zła, walki o nasze dusze.
Wówczas zobaczymy jak na dłoni, że pierwszym rewolucjonistą był
zbuntowany archanioł, którego non serviam stało się jakby
prefiguracją wszystkich rewolt, mających obalić prawdziwy i właściwy
Ład. Wszystkie rewolucje łączy bowiem jedna wspólna cecha, będąca ich źródłem – egalitaryzm. To samo egalitarne uczucie, wynikające z grzechu
pychy, które pchnęło najdoskonalszego z aniołów do buntu przeciw Bogu,
powoduje rewolucjonistami, których zaciekłość w walce z chrześcijańskim
porządkiem w przeszłości, czy jego mizernymi reliktami w dzisiejszych
czasach, nie może być zrozumiane bez uwzględnienia pierwiastka
duchowego. Dążenie do egalitaryzmu religijnego spowodowało rewolucję
protestancką, egalitaryzm polityczny stał u podstaw rewolucji
francuskiej, egalitaryzm ekonomiczny był fundamentem rewolucji
bolszewickiej i wreszcie radykalny, czy wręcz totalny egalitaryzm,
wyziera zza haseł głoszonych przez współczesnych rewolucjonistów.
Konsekwencją tego procesu musi stać się wcześniej czy później otwarty
satanizm, którego pierwsze symptomy, zarówno w sferze kultury, jak i
ideologii, możemy już obserwować.
Ratunek w Maryi
Doskonale opisał ów proces
rewolucyjny południowoamerykański myśliciel katolicki prof. Plinio
Corrêa de Oliveira w swojej książce Rewolucja i Kontrrewolucja.
Jego zdaniem, z takiej diagnozy całego procesu, lokującej prawdziwe
źródła Rewolucji w sferze duchowej, musi wynikać reakcja autentycznych
katolików. Tą zaś nie może być nic innego, jak tylko bezgraniczne
oddanie się Kontrrewolucji, czyli walce w obronie Boga i Kościoła, i
związanie z tą walką nie tylko działalności publicznej, czy pracy, ale
również i życia prywatnego. Szczególnie żarliwie powinniśmy – jak pisze
prof. Oliveira – oddać się pobożności maryjnej, w Maryi bowiem – tej,
która miażdży głowę węża – antychrześcijańska i egalitarna Rewolucja ma
największego wroga.
W latach 40-tych XX wieku Plinio
Corrêa de Oliveira, jako redaktor naczelny katolickiego pisma
„Legionario” (Legionista), napisał w jednym z artykułów programowych: Legionario narodził się, by walczyć!.
Taka sama potrzeba stała u podstaw decyzji o stworzeniu portalu
PCh24.pl, który powstał 21 marca 2012 roku. Do dziś opublikowaliśmy
dziesiątki tysięcy tekstów informacyjnych, a także kilka tysięcy opinii i
komentarzy na rozmaite, bieżące i uniwersalne tematy. Całej naszej
pracy dziennikarskiej, redaktorskiej i publicystycznej przyświecały
słowa redaktora Sławomira Skiby otwierające pierwszy numer naszego
macierzystego dwumiesięcznika „Polonia Christiana”: Walczymy w
obronie cywilizacji chrześcijańskiej, w której uporządkowanie we
wszystkich aspektach życia doczesnego, osobistego i społecznego, według
Prawa Bożego, naturalnego oraz nauki Kościoła sprzyja ostatecznemu
celowi naszego stworzenia.
Istniejemy więc po to, by walczyć. Walczymy, by naprawdę istnieć.
Piotr Doerre, redaktor naczelny PCh24.pl