Polska to nie jest kraj do życia.
Tematyka pracy, własności, zysku, sprawiedliwości społecznej jest
polem, gdzie stykają się, czasem gwałtownie, najróżniejsze wizje
człowieka i ekonomii. Począwszy od prywatnych dyskusji, a na ustawach
sejmowych skończywszy, od drobnych warsztatów rzemieślniczych po
światowe konsorcja, kwestia właściwego rozwoju dobrobytu ludzkiego jest
tematem nie tylko aktualnym, ale wręcz kluczowym. Wszak od właściwych
rozwiązań ekonomicznych zależy nie tylko doczesny dobrobyt rodzin czy
narodów, ale również zbawienie poszczególnych jednostek. Ekonomia jest
bowiem powszechną szkołą sprawiedliwości lub jej zaprzeczenia, wielko-
lub małoduszności, wdzięczności bądź buntu, a ostatecznie miłości bądź
nienawiści. I choć związek ekonomii z moralnością, a tym bardziej
religią, wydaje się mało oczywisty, paradoksalnie, to właśnie
śmiercionośny system ekonomiczny marksizmu stał się wehikułem
największej walki ateizmu z religią Objawioną.
Wśród niemilknących dyskusji o sprawiedliwość społeczną – w
przeciwieństwie do wrzasku partii politycznych – głos Kościoła
katolickiego wydaje się z jednej strony ściszony i mało konkretny, z
drugiej coraz bardziej oderwany od zdrowego rozsądku na skutek
powszechnego skażenia myśli katolickiej przez modernizm. Kto jednak
dosłyszy głos autentycznej nauki katolickiej, rzucającej jasne światło
rozumu i wiary na kwestie społeczne, zadziwi się mądrością naszej Matki
Kościoła, przejrzystością głoszonych przez Nią zasad oraz dobitnością
poddanych przez Nią szczegółów i przykładów. Dlatego też niniejszy
artykuł będzie jedynie wstępem i – daj Boże! – zachętą do przeczytania
dwóch wspaniałych encyklik dotyczących kwestii socjalnej, obszernie
wykładających zasady katolickiej ekonomii. Napisana przez Leona XIII
encyklika Rerum novarum z 1891 r. oraz upamiętniająca ją czterdzieści lat później encyklika Piusa XI, Quadragesimo anno
z 1931 r., są wciąż aktualnymi drogowskazami, przypominającymi
nieprzemijające zasady prawa naturalnego i prawa Bożego. Choć zawarta w
nich myśl spisana została w innej epoce, dalekowzroczność obu papieży,
zamiłowanych w nauczaniu św. Tomasza z Akwinu, przysłuży się i naszym
czasom – jeśli tylko damy mądrości Kościoła katolickiego dojść do głosu w
sprawach ekonomicznych i społecznych.
Geneza obu encyklik
Obydwie encykliki pisane były w czasach naznaczonych ekonomiczną zawieruchą w państwach zachodnich. Ogłoszona pod koniec XIX w. Rerum novarum
powstała niedługo po tym, jak świat pracy został zupełnie
przekształcony przez brutalną rewolucję przemysłową. Trudne warunki
pracy robotników i nakierowana na maksymalny zysk właścicieli gospodarka
znalazły swe kategoryczne potępienie w literaturze Dickensa, Hugo czy
Zoli. Przede wszystkim jednak dziewiętnastowieczny kapitalizm wywołał
ostrą reakcję socjalizmu i komunizmu. Jeden błąd twierdził, że liczy się
tylko zysk i kapitał, gdy z kolei druga herezja twierdziła, że w
ostateczności własność osobista jest tylko ludzkim wymysłem. Karl Marks
podkreślał, że proletariat ma tylko swe kajdany do stracenia – a cały
świat do zyskania. Jednak to na pozór romantyczne hasło zakładało
przyszłe zbrodnie rewolucji bolszewickiej i walkę z ustanowionym przez
Boga porządkiem na ziemi – prawem naturalnym i prawem Bożym. Świadom
tych niebezpieczeństw, w swej encyklice Leon XIII szeroko i precyzyjnie
określił znaczenie własności osobistej oraz relację między pracą a
zyskiem, nakreślając konkretne rozwiązania, dzięki którym państwa
zaprowadziłyby na nowo sprawiedliwość społeczną i zażegnałyby na dobre
tzw. walki klasowe.
Piszący z kolei w okresie międzywojennym Pius XI opublikował swą
encyklikę dwa lata po „Wielkim Kryzysie” z 1929 r.,
a kilkanaście lat
po doświadczeniach rewolucji październikowej. Tym razem zgubny okazał
się system finansowy oparty na czystej spekulacji i kupowaniu bez
pokrycia, czyli giełdy oderwanej od rzeczywistej produkcji i
autentycznych funduszy. Przypominając główne konkluzje Leona XIII, Pius
XI skupił się dodatkowo na rozważeniu i prawidłowym określeniu relacji
praca – kapitał. (...)
Rerum novarum, czyli powrót ekonomii do sprawiedliwości i miłosierdzia
Na wstępie Leon XIII zaznacza, że zniesione przez rewolucję francuską
stowarzyszenia zawodowe (cechy) nie zostały odpowiednio zastąpione, zaś
lichwa, kapitalizm i chęć zysku doprowadziły w XIX w. do praktycznego
niewolnictwa i nędzy wielu pracowników. Z drugiej jednak strony Ojciec
Święty potępia komunistyczne zasady (zwane wówczas socjalizmem),
udowadniając, że po zniesieniu własności prywatnej robotnicy nie mogliby
nawet korzystać w wolny sposób ze swej pensji. Papież naucza przy tym,
że własność osobista, chociaż właściwa jedynie dla istot rozumnych,
wynika z prawa naturalnego, jest powszechnie uznana przez ludy
cywilizowane, a także chroniona przez Dekalog. Konsekwentnie słusznie i
proroczo Leon XIII stwierdza, że jakakolwiek równość komunistyczna
byłaby w rzeczywistości równością nędzy. Na dodatek, wbrew
marksistowskim utopiom wprowadzającym raj na ziemi, papież zaznacza, że
praca jest koniecznością, a po grzechu pierworodnym cierpienie jest
nierozłączne od życia ludzkiego.
Przypomniawszy te ogólne prawdy, Ojciec Święty nakreśla obowiązki
pracowników i pracodawców. Robotnicy powinni pracować i stronić od
buntów, pracodawcy mają zachowywać sprawiedliwość naznaczoną miłością
oraz szanować godność ludzką pracowników noszącą chrześcijańskie znamię.
Omawiając status bogatych, papież, za św. Tomaszem z Akwinu, dokonuje
przy tym istotnego rozróżnienia: bycie prawowitym właścicielem danej
rzeczy nie oznacza, że każde jej wykorzystanie będzie prawe. Należy
bowiem pamiętać, że zasoby bogatych są przewidziane przez Opatrzność
m.in. na potrzeby biednych, np. poprzez tworzenie miejsc pracy czy
opiekę nad pracownikami.
Leon XIII nie pomija przy tym nadprzyrodzonych prawd, o których
należy pamiętać, jeśli ma na nowo zapanować trwały ład w społeczeństwie:
prawdziwa równość człowieka polega na chrześcijańskim braterstwie,
głoszącym, że wszyscy mają Boga za swój początek i cel, tak samo jak
Jezus Chrystus jest Zbawicielem wszystkich ludzi. To właśnie ta prawda, a
dokładniej mówiąc, Wcielenie Syna Bożego zmieniło świat i
społeczeństwa, gdy narody wiernie podążały za nauczaniem Ewangelii.
Dlatego też nie będzie odnowy społeczeństwa, dopóki nie powróci się do
celu wszystkich rzeczy, Pana Boga, oraz jeśli nie zapanuje miłość, którą
Kościół zawsze okazywał biednym.
Wśród zaleceń dla działań państwowych, oprócz strzeżenia czystości
obyczajów, poszanowania religii i sprawiedliwości, Leon XIII zwraca
uwagę na potrzebę umiarkowanych podatków, rozwoju handlu, przemysłu oraz
rolnictwa. Ewentualna ingerencja państwa w tym zakresie nie stanowi
przekroczenia uprawnień władzy, gdyż dobro wspólne wymaga czasem takich
potencjalnych regulacji. Papież wskazuje również, w jakim zakresie
władza świecka może używać ustaw i przymusu w kwestii robotniczej.
Chodzi m.in. o zapobieganie strajkom burzącym porządek społeczny, ale i o
działanie na rzecz najbiedniejszych rodzin, przeciwdziałanie
pracodawcom uniemożliwiającym pracownikom uświęcenie niedzieli czy
narzucającym obowiązki sprzeczne z godnością ludzką bądź pracę
nieodpowiednią dla zdrowia lub danej płci. Obowiązki państwa w tym
zakresie są tym bardziej istotne, że biedni nie mają tych samych środków
obrony, co bogaci. Państwo, jeśli trzeba, może też interweniować w
sprawie wynagrodzeń, chociaż Leon XIII zauważa, że lepiej, aby czyniły
to komisje lub zrzeszenia zawodowe.
Następnie Ojciec Święty nawołuje, aby państwo umożliwiło biednym oraz
najliczniejszej klasie społecznej osiągnąć minimalną własność
osobistą. Chodzi tu mianowicie o system, który pod wpływem takich
katolickich myślicieli, jak Hilaire Belloc czy Gilbert Chesterton,
nazwano później dystrybutyzmem. Dystrybutyzm ma za cel zapewnić jak
największej ilości obywateli własność nieruchomości (mieszkań) i środków
produkcji (rolnych lub rzemieślniczych), tak aby przeważająca część
społeczność była niezależna od obcego kapitału i konsekwentnej lichwy.
Wśród dodatkowych zalet dystrybutyzmu Leon XIII wskazywał na większą
dbałość o ziemię i produkcję (bo bardziej troszczy się o mienie własne
niż cudze), a także, co w obliczu masowej emigracji zarobkowej Polaków
za granicę powinno dać nam do myślenia, „wyniknie stąd korzyść, że
obywateli łatwo będzie zatrzymać w tym państwie, w którym
ujrzeli
światło dzienne, bo ludzie dla obcych krajów nie porzucaliby ojczyzny,
gdyby ojczyzna dawała im możność życia”.
Omawiając dystrybutyzm, papież powraca do kwestii sprawiedliwych podatków i po raz kolejny w tej encyklice potępia socjalizm:
te korzyści [dystrybutyzmu] jednak uzyskać można pod tym warunkiem jedynie, że majątku prywatnego nie obciąży się nad siły wygórowanymi podatkami i daninami. Nie ustawa ludzka, lecz natura dała człowiekowi prawo własności osobistej, władza ludzka nie może go zatem usunąć, lecz tylko może używanie jego ograniczać i godzić z wymogami dobra powszechnego. Państwo działa przeto wbrew sprawiedliwości i ludzkości, jeżeli tytułem podatków z dóbr prywatnych więcej zabiera niż to, co słuszne.
W końcu papież wskazuje na potrzebę powrotu do systemu cechów wedle
możliwości naszych czasów, tak aby poszczególne kategorie zawodowe
grupowały się w odpowiednich związkach i stowarzyszeniach, w których
mogłyby dbać o siebie nawzajem, tworzyć wspólne kasy i ubezpieczenia
itd. Dodatkowo katolickie stowarzyszenia robotnicze znacznie mogłyby
załagodzić spory między pracodawcami a robotnikami. Co ważne, papież
stanowczo potępia nieuprawnioną ingerencję państwa w stowarzyszenia
oparte na prawie naturalnym. Odwołując się do św. Tomasza z Akwinu, Leon
XIII przypomina, że „o tyle bowiem należy się posłuszeństwo ustawom, o
ile zgadzają się ze zdrowym rozumem, a zatem i z odwiecznym prawem
Bożym!”.
Quadragesimo anno, czyli 40-lecie Rerum novarum
Upamiętniając czterdziestolecie Rerum novarum, Pius XI
podkreśla dobre owoce, które wydała encyklika Leona XIII, m.in. „nowe
cechy”, które zagrodziły drogę komunizmowi na zachodzie. Doprecyzowując
myśl swego poprzednika na Stolicy Piotrowej, papież przypomina raz
jeszcze dwa błędy odnośnie do własności osobistej: indywidualizm, który
zakłada, że własność osobista nie ma żadnego związku z dobrem
powszechnym, oraz kolektywizm, który z kolei twierdzi, że własność nie
ma żadnych cech osobistych lub indywidualnych. Ojciec Święty broni przy
tym prawa dziedziczenia jako naturalnej konsekwencji własności
osobistej. Jednak nadmiar bogactw, czyli to, co komuś pozostaje po
uwzględnieniu godnych środków i zabezpieczenia do życia wg rangi
społecznej danej osoby, nie jest całkowicie swobodny co do użytku. Dobra
te winny znaleźć swe spożytkowanie w relacji do dobra wspólnego, czy to
poprzez jałmużnę, czy to poprzez inwestycje tworzące przydatne
stanowiska pracy, co też odpowiada cnocie hojności i wspaniałomyślności.
Przechodząc do tematu właściwego dla encykliki, Pius XI zauważa, że
istnieją dwa rodzaje przyswojenia sobie jakiejś własności: zawłaszczenie
rzeczy niczyjej bądź przetworzenie danej rzeczy poprzez dodanie jej
pewnej wartości. W praktyce zaś dwie rzeczy są potrzebne, aby osiągnąć
własność drugim sposobem, tj. kapitał i praca. Z tego też powodu
wytworzony zysk musi dzielić się zarówno między posiadającego kapitał
pracodawcę, jak i wykonujących dzieło pracowników. W rzeczywistości zaś,
celem zapewnienia harmonii w społeczeństwie, należy zachować słuszny
podział bogactw między różnymi klasami, dlatego dystrybutyzm jawi się
dla papieża jako jedyna droga do zapewnienia pokoju społecznego i
uniknięcia buntów.
Poruszając delikatną kwestię wynagrodzeń, Ojciec Święty zaznacza, że
co do zasady, chociaż nie zawsze jest to możliwe, zapłata winna również
brać pod uwagę sytuację pracownika, np. fakt, że ma on rodzinę na
utrzymaniu. Innymi słowy, o ile to możliwe, zapłata powinna uwzględniać
swój wpływ na społeczeństwo. W praktyce oznacza to, że państwo ma
obowiązek czuwać, aby firmy nie były zmuszane do wypłacania niegodnych
pensji, np. z powodu niesprawiedliwej konkurencji.
Pisząc w latach głębokiego kryzysu gospodarczego, Pius XI stwierdza,
iż należy dążyć do zapewnienia pracy wszystkim, czemu sprzeciwiają się
wynagrodzenia za małe lub zbyt wysokie. Pisząc o ingerencji państwa,
papież zaznacza jednak, że pierwszą zasadą filozofii społecznej jest
zasada subsydiarności, czyli pozostawienia obywatelom, firmom czy
stowarzyszeniom wszystkich tych kompetencji, którymi są w stanie
sprostać sami. Zresztą, wbrew socjalizmowi i populizmom, Pius XI, co do
zasady, potwierdza ograniczenie państwa do jego podstawowych funkcji.
Nie oznacza to jednak, że państwo nie może interweniować, kiedy wymaga
tego bezpośrednio lub przynajmniej pośrednio dobro wspólne. Np. tzw.
wolny rynek bez ograniczeń konkurencji jest niemoralny, gdyż prowadzi
potencjalnie do „dyktatury ekonomicznej”. Istotnie, papież widzi w
czystym kapitalizmie czynnik walki politycznej, również międzynarodowej,
dążącej do dominacji ekonomicznej. Z tego też powodu, potępiwszy
również bezbożny materializm, papież ubolewa nad utratą ducha
chrześcijańskiego w świecie pracy, co czyni wszelkie dążenie do
dobrobytu budowaniem na piasku. Albowiem zbytnie zabieganie o dobra
ziemskie oraz skąpstwo są głównymi przyczynami całej niesprawiedliwości
społecznej. Papież potępia przy tym ducha spekulacji finansowej (mającej
swe źródło w błędzie racjonalizmu!) oraz współczesny model pracy
wyniszczający człowieka, który całą swoją siłę i energię musi poświęcić
zapewnieniu swego chleba powszedniego...
Encyklika kończy się jednak zachętą do działania, przedstawiając
głębokie dyrektywy apostolatu dla duchowieństwa i dla świeckich – Akcji
Katolickiej. Sama zaś odnowa społeczeństwa przyjdzie poprzez
autentycznego ducha chrześcijańskiego oraz cnotę miłości Boga i
bliźniego, wraz z duchem poświęcenia i ofiary:
Tych wszystkich niestrudzenie napominamy w Panu, by nie żałowali trudów, nie lękali się przeszkód, lecz z dnia na dzień rośli w odwagę i nowe siły. Do dzieła naprawdę trudnego ich wzywamy, uświadamiając sobie jasno, ile przeszkód i trudności, które pokonać należy, powstaje z jednej i drugiej strony warstw wyższych i ze strony warstw społecznych niższych. Niech się jednak nie zrażają: znamieniem to chrześcijan na zacięte narażać się walki, a trudy niemałe są udziałem tych, którzy jako dobrzy żołnierze Chrystusowi z bliska za Nim postępują.
Obowiązek żołnierzy Chrystusa
Choć dobrej intencji, lecz nieświadomy czy niedokształcony katolik może
czasem swoją argumentacją bardziej zaszkodzić sprawie Tradycji niż
pomóc. Tymczasem nie tylko na kapłanach ciąży obowiązek dawania powodów
naszej wiary i katolickich przekonań. Wedle naszego wykształcenia i
możliwości jesteśmy przez sakrament bierzmowania zobowiązani do dawania
świadectwa naszej wiary jako żołnierze Chrystusowi. Obowiązek ten,
oprócz koniecznej wiedzy katechetycznej, zaczyna się od wyrobienia sobie
odpowiedniego zdania o autentycznej nauce Kościoła w różnych
dziedzinach. Większość z nas ma wystarczające zdolności, aby czytać
tradycyjne encykliki papieskie (wydane obficie ku temu celowi przez
wydawnictwo Te Deum).
Z drugiej strony, skomplikowana sytuacja gospodarcza naszego kraju
sprawia, że kwestie podatków czy rozwiązań ekonomicznych są bardzo
częstymi dyskusjami w narodzie. Np. wobec widocznych nadużyć
socjalistycznych (potępionych przez ww. papieży) stanowisko tzw.
wolnościowe budzi wiele sympatii, m.in. wśród ludzi młodych, szukających
zdrowej przestrzeni rozwoju gospodarczego. Czy zdajemy sobie jednak
sprawę, że mądrość Kościoła, wzbogacona dwoma tysiącleciami swej
historii, potępiając socjalizm, widzi jednocześnie w nieograniczonej
wolności rynkowej przyczyny niesprawiedliwości społecznej? Podejmijmy
więc trud osobistego przeczytania czy wręcz przestudiowania przynajmniej
jednej z dwóch powyższych encyklik, celem poznania zaleceń naszej Matki
Kościoła w tak istotnej i codziennej dla nas sprawie.
Za: http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/2329