Istnieją tylko dwie siły duchowe,
od których zależy życie oraz czynności materialne, jak i niematerialne podejmowane
przez ludzi. To Bóg i Szatan – Dobro i Zło. Trzeciej siły nie ma, nie było i
nigdy nie będzie. Wszelka myśl, czynność, cokolwiek człowiek uczyni, ma swoje
odniesienie w Bogu lub w Szatanie. Oczywiście, człowiek ma wolną wolę daną mu
od Stwórcy, nie podlega żadnym naciskom (chociaż diabelskie kuszenie za jakąś
formę nacisku uznać można), ale każdy swoją czynnością i myślą służy Bogu lub
Złemu. Człowiek w swym egzystencjalnym, materialnym bycie nierzadko zapomina
albo nawet nie chce wiedzieć, że całe jego ziemskie życie podporządkowane jest
walce Dobra ze Złem. Wewnątrz człowieka toczą się nieustanne zmagania Pana
Życia z Duchem Ciemności o jego nieśmiertelną duszę. Zmagania uwarunkowane wolną
wolą każdej istoty Bożej, jaką jest każdy człowiek. To, że rodzaj ludzki ulega
złu, nie oznacza przegranej koncepcji Boga wobec człowieka (którego stworzył na
swój obraz i podobieństwo), lecz indywidualny upadek moralny grzeszącej istoty.
Natomiast każdy wybór dobra jest wielką porażką sił ciemności. Ma to
uzasadnienie w aksjomacie, że człowiek otrzymał od swojego Stworzyciela wolną
wolę. Od odwiecznego Kusiciela i Kłamcy oprócz mirażu ziemskich przyjemności
nie otrzymał nic, gdyż Szatan jest istotą stworzoną przez Najwyższego Boga i Jemu jest podległą. Sam nie jest Bogiem. Jest upadłym aniołem, który przez swoją
pychę wypowiedział Bogu posłuszeństwo, ale nie oznacza to, że stał się przez to
Bogu równym. Tylko Najwyższy Bóg w Trójcy św. Jedyny jest Panem wszelkiego
stworzenia na ziemi, w niebie i pod ziemią.
Niniejszy artykuł porusza temat rzeczy
ostatecznych, które czekają każdego z nas. Bez względu na status materialny,
pochodzenie, rasę, każdemu pisany jest koniec ziemskiego życia. Jaką nagrodę lub
karę otrzymamy po tamtej stronie, dobry Bóg pozostawił nam samym. Całym swoim
życiem świadczymy o naszym stosunku i nastawieniu względem Boga i ludzi i tym
samym decydujemy, gdzie znajdziemy się po śmierci. Święty Kościół Rzymskokatolicki poucza nas, iż po śmierci stajemy przed Bożym Sądem, a później Niebo
albo Piekło, ewentualnie czeka nas Czyściec. Kiedyś każdemu z nas przyjdzie
zdać relację przed dobrym Bogiem z całej swojej ziemskiej podróży. Prośmy
naszego Pana Jezusa Chrystusa, abyśmy zawsze byli godni i przygotowani stanąć
przed Jego obliczem i z pokorą przyjąć wyrok, jaki sami sobie wymierzyliśmy
uczynkami całego swojego życia.
Jeszcze raz pragnę przypomnieć: „MEMENTO MORI –
pamiętaj o śmierci”. Tak, jak pamiętamy o higienie osobistej, jedzeniu i piciu,
pracy, znajomych, dacie urodzin czy imienin bliskiej osoby, tak samo musimy
pamiętać, że śmierć to nie zjawisko, które dotyczy wszystkich wkoło, a nas samych
ominie. Nie ominie! Ale nie jest to powód do zmartwienia, rozpaczy czy w ogóle
smutku. Śmierć nie jest granicą, za którą jest tylko nicość. Jest bramą do
innego, lepszego świata (mówię oczywiście o śmierci naturalnej, wykluczając
ewidentny przypadek samobójstwa). Oczywiście, jak już wcześniej wspomniałem, na
ten lepszy świat musimy zasłużyć całym swoim życiem, postępowaniem wobec
bliźnich, wiarą w Boga, obroną Kościoła Świętego (kiedy zachodzi taka
konieczność), inaczej owszem, przejdziemy na drugą stronę, ale miejsce, do którego
zostaniemy skierowani, nie będzie dla naszej duszy zbyt radosne - oględnie mówiąc.
Musimy o tym pamiętać. W obecnym świecie tak bardzo ukierunkowanym na różnego
rodzaju materialne przyjemności, otwartym na konsumpcjonizm i widzącym w tym
ideał i cel życia współczesnego człowieka, nauka i postawa katolicka wydaje się
być czymś anormalnym, archaicznym, a wiara w Niebo, Czyściec, a w szczególności w
piekło czymś nienaturalnym. Niestety, szatan zbiera plon swych wieloletnich
zabiegów i działań. Kościół Katolicki pogrążony w niewyobrażalnym kryzysie
wynikającym z postanowień Soboru Watykańskiego II nie stanowi już zapory, jaką
był od wieków dla błędów tego świata. Dlatego szeregowi katolicy muszą być bardziej
zdeterminowani w walce o nasz Święty Kościół Katolicki, aby jak najszybciej
zrzucił z siebie jarzmo modernistycznej tyranii i powrócił do zdrowej nauki,
którą głosił od początku swego powstania aż do nieszczęsnego II Soboru
Watykańskiego. Walka będzie ciężka, ale nie beznadziejna.
Módlmy się, aby Niebo przyjęło nowych męczenników za Wiarę, Czyściec
oczyścił tych, którzy się zawahali, a Piekło pozostało niedostępne dla obrońców
Świętej Wiary Katolickiej!
Joannes Jesuita