Co to jest śmierć mózgowa? Kto w Polsce zapytany o to na ulicy
odpowie prawidłowo? Kto słyszał definicję tego pojęcia? Komu
wyjaśniono, o co w nim chodzi? Chyba nie trzeba nikogo przekonywać o
tym, iż pojęcie to nie jest w Polsce szeroko znane. Dlaczego jednak
teoria śmierci mózgowej jest czymś ważnym nie tylko dla wąskiego grona
specjalistów, lecz dla całego społeczeństwa? Na te pytania chcę
odpowiedzieć w poniższym tekście.
Temat słuszności bądź niesłuszności nowych kryteriów śmierci
człowieka jest w polskich mediach praktycznie nieobecny. Nie pojawia się
on w czasopismach, które skądinąd chętnie publikują artykuły na
tematy naukowe. Sięgając do tych periodyków, możemy sporo się dowiedzieć
na temat różnych problemów medycznych. Wiemy sporo o transplantacji,
słyszymy o sukcesach tego typu operacji. Wiemy też, że wielu chorych
czeka na zabieg przeszczepu jakiegoś narządu. Nie wiemy jednak, iż z
zagadnieniem tym wiąże się pewien arcyważny problem.
Chodzi o to, że aby mieć narządy potrzebne do dokonywania przeszczepów, trzeba je najpierw pobrać od tych, których określa się mianem
dawców. Aby zaś można było zrobić to w sposób nie naruszający zasad
etycznych obowiązujących w medycynie, trzeba być pewnym, że dawcy ci już
nie żyją. Wszystkich potencjalnych dawców zapewnia się o tym, że ich
narządy będą pobrane od nich dopiero po ich śmierci. Nie mówi im się
jednak, że nie chodzi tu o śmierć w zwykłym znaczeniu, lecz o tzw.
śmierć mózgową. Problem polega na tym, iż śmierć mózgowa ma niewiele
wspólnego ze śmiercią w potocznym rozumieniu oraz że - według sporej
części autorów zajmujących się tym zagadnieniem - nie jest ona w ogóle
śmiercią.
Pora więc odpowiedzieć na pytanie, czym jest śmierć mózgowa i czym
różni się ona od śmierci w znaczeniu, które utrwaliło się we wszystkich
kulturach świata, czyli tak jak się ją wszędzie normalnie rozumie.
Mówiąc najprościej, czym jest śmierć w zwykłym znaczeniu, wiemy wszyscy i
wszyscy mamy jakieś doświadczenie zetknięcia się z ciałem człowieka
zmarłego. W medycynie za moment śmierci uznawano tradycyjnie moment
nieodwracalnego ustania czynności oddychania i akcji serca. Pomimo
swej umowności, wynikającej z tego, że dość wcześnie zdano sobie sprawę z
faktu, iż śmierć musi następować w jakiś czas po wystąpieniu owych
symptomów, ta klasyczna definicja śmierci była powszechnie
akceptowana.
Śmierć mózgowa natomiast jest koncepcją, która w Polsce i wielu
innych krajach weszła do słownika pojęć medycznych i prawnych na
zasadzie pewnych rozporządzeń administracyjnych. Nie było żadnej
społecznej dyskusji na ten temat, ba, nawet w środowisku lekarskim temat
ten praktycznie nie zaistniał w żadnej debacie. Tymczasem zasługuje
on na znacznie większą uwagę.
Na temat śmierci mózgowej łatwiej jest bowiem, z medycznego punktu
widzenia, stwierdzić, czym ona nie jest, niż czym jest. Na pewno nie
jest ona stanem śmierci w zwykłym znaczeniu i różni się od niej w sposób
zasadniczy. Człowiek w stanie śmierci mózgowej jest ciepły, a nie
zimny, jego krew krąży, jego płuca pobierają tlen, ma miejsce przemiana
materii, zabliźniają się rany i działa układ immunologiczny. Działają
też wszystkie narządy ciała i są one w dobrym stanie - z wyjątkiem
mózgu, który jest uszkodzony, co powoduje, iż dana osoba nie może
odzyskać świadomości i nie może samodzielnie oddychać. Aby takiego
człowieka uznać za martwego, trzeba nie lada ekwilibrystyki pojęciowej,
mającej zatrzeć dojmujące wrażenie, iż człowiek taki po prostu żyje.
Nie chodzi tu o stwierdzenie, że jest on zdrowy i nic mu nie dolega.
Stan takiego chorego, jeśli jest on prawidłowo zdiagnozowany, na pewno
jest bardzo ciężki, jednak według wielu autorów jest to stan bliski
śmierci, nie zaś stan śmierci już zaistniałej. Mówienie o śmierci
człowieka, którego ciało jest żywe, jest bowiem czymś, czemu zawsze
będzie się sprzeciwiał tzw. zdrowy rozsądek.
Powstaje wobec tego pytanie: komu przeszkadzała stara definicja
śmierci, że ją zmieniono? Co nowego wnosi koncepcja śmierci
sprowadzająca ją do śmierci samego mózgu, a w gruncie rzeczy tylko do
pewnych jego fragmentów? Czy ma ona dostateczne podstawy naukowe?
Odpowiedzi na te pytania nasuwają się same. Chodzi o to, że nowa
definicja śmierci człowieka umożliwia wykorzystanie do przeszczepów
zdrowych narządów pacjentów z uszkodzonym mózgiem i pozbawionych
świadomości. Właśnie ta dysproporcja pomiędzy stanem mózgu a stanem
pozostałych narządów u chorych w tzw. stanie śmierci mózgowej stała
się przyczyną wprowadzenia prawnej i medycznej definicji śmierci opartej
na kryteriach mózgowych. Dopóki obowiązywała stara definicja śmierci,
oparta na kryteriach krążeniowo-oddechowych, chorzy w stanie określanym
obecnie jako stan śmierci mózgowej byli, z prawnego punktu widzenia,
żywymi osobami z pełnią przysługujących im praw. Aby to zmienić,
wprowadzono nowe, alternatywne kryteria śmierci, odwołujące się
wyłącznie do stanu mózgu człowieka, nie zaś do stanu układu oddechowego i
układu krążenia. Taką prawną i medyczną definicję śmierci mózgowej
wprowadzono najpierw w stanie Kansas w USA w 1972 roku, potem w innych
stanach tego kraju i wielu krajach Europy i świata, w tym także w
Polsce. Przyjrzyjmy się temu zagadnieniu.
Zacznijmy od przypomnienia, że aż do roku 1968 na całym świecie
posługiwano się niepodważaną przez nikogo prawną definicją śmierci,
która odwoływała się do dwóch głównych jej symptomów, takich jak
ustanie akcji serca oraz oddechu. Prawo amerykańskie na przykład
definiowało śmierć jako „zatrzymanie krążenia krwi oraz związane z tym
ustanie funkcji życiowych takich jak oddychanie, bicie serca" itp. Prawo
dodawało również, iż „śmierć ma miejsce wtedy, gdy kończy się życie, i
nie można jej stwierdzić aż do momentu ustania akcji serca oraz
oddechu. Śmierć nie jest zjawiskiem ciągłym, lecz ma miejsce w jakimś
ściśle określonym momencie".
Rozwój techniki medycznej, w tym wejście w użycie respiratorów, spowodował jednak, iż pojawiły się wątpliwości co do słuszności takiej
definicji śmierci. Argumentowano, że pacjent, który od dłuższego już
czasu nie odzyskuje świadomości, pomimo obecnej u niego akcji serca i
nieprzerwanego (choć na ogół wspomaganego przez respirator) oddychania, w
rzeczywistości już nie żyje i działania lekarzy tylko ten fakt maskują.
Postulowano więc nową, prawną definicję śmierci, opartą na bardziej
adekwatnych kryteriach medycznych.
Wnioski te nie pozostały bez echa. W roku 1968 specjalna komisja
powołana na Uniwersytecie Harwarda (Harvard Ad Hoc Committee)
zaproponowała uznanie śmierci całego mózgu za kryterium do orzekania
śmierci danej osoby. Takie kryterium - jak już wspomniano - zastosowano
po raz pierwszy w ustawodawstwie amerykańskim, w stanie Kansas w 1972
roku. Przyjęta tam definicja uczyniła możliwym orzeczenie śmierci danej
osoby wyłącznie na podstawie stanu jej mózgu. Brzmi ona następująco:
Osoba będzie uważana za zmarłą z medycznego i prawnego punktu
widzenia, jeśli, zgodnie z opinią lekarza, opartą na uznanych
standardach sztuki lekarskiej, nie stwierdza się samodzielnie
wykonywanej funkcji oddychania i akcji serca, z powodu choroby lub
jakichś czynników, które spowodowały, w sposób bezpośredni lub pośredni,
ustanie tych czynności lub [jeśli] z powodu dystansu czasowego od
momentu ustania tych czynności wszelkie wysiłki w zakresie
resuscytacji są uważane za nierokujące żadnej nadziei; w tym wypadku
śmierć będzie miała miejsce w momencie, gdy ustały te czynności;
lub:
Osoba będzie uważana za zmarłą z medycznego i prawnego punktu
widzenia, jeśli, zgodnie z opinią lekarza, opartą na uznanych
standardach sztuki lekarskiej, występuje u niej brak samoczynnego
działania mózgu; i jeśli, zgodnie z uznanymi zasadami sztuki
lekarskiej, w trakcie przeprowadzanych prób podtrzymania lub
przywrócenia samoczynnej czynności krążenia i oddychania okazuje się, iż
dalsze próby resuscytacji bądź wspomagania czynności organizmu nie
odniosą sukcesu, śmierć będzie miała miejsce w momencie, gdy te warunki
wystąpią po raz pierwszy. Śmierć musi być orzeczona, zanim jakikolwiek
ważny dla życia narząd będzie usunięty w celu transplantacji.
[argument I (A)] w wypadku nieodwracalnego ustania wszelkich czynności mózgu mamy do czynienia ze śmiercią człowieka,
[argument I (B)] ustanie wszelkich czynności mózgu da się wykazać w sposób niezbity za pomocą odpowiednich testów medycznych,
[argument I (C)] istnieje na ten temat konsensus w środowiskach służby zdrowia i w całym społeczeństwie.
Początkowo wydawało się, że ta nowa definicja śmierci nie wzbudzi
poważniejszych kontrowersji. Tak rzeczywiście było aż do lat 90.
zeszłego stulecia. Polski Kodeks Etyki Lekarskiej odzwierciedla zmiany
prawne, które, podobnie jak w innych krajach, dokonały się w tym
zakresie w Polsce. Od jakiegoś czasu jednak glosy przeciwne nowej
definicji zaczęły się pojawiać coraz częściej. Krytyce poddawane są
wszystkie trzy wymienione wyżej założenia, na których oparto nową
definicję śmierci. Okazuje się więc, że:
ad I (A): nie jest pewne, iż nawet całkowite ustanie działania mózgu oznacza śmierć osoby ludzkiej,
ad I (B): nie możemy stwierdzić całkowitego i nieodwracalnego ustania
wszelkich czynności mózgu na podstawie testów, które są w tym celu
przewidziane; ponadto u ogromnej większości pacjentów z uszkodzeniami
mózgu spełniającymi kryteria tzw. śmierci mózgowej stwierdza się objawy
działania przynajmniej niektórych części mózgu,
ad I (C): na temat słuszności bądź niesłuszności teorii tzw. śmierci
mózgowej nie ma zgodności opinii w wielu różnych środowiskach, a
szczególnie wśród lekarzy.
Za: http://www.fronda.pl/a/o-jacek-norkowski-op-smierc-mozgowa-to-uzyteczna-fikcja,70234.html