Cytaty

INTEGRALNY RZYMSKI KATOLICYZM * NACJONALIZM INTEGRALNY * NARODOWY SOLIDARYZM * UNIWERSALIZM * REWOLUCJA KONSERWATYWNA * EUROPA WOLNYCH NARODÓW

PRZECIWKO KOMUNIZMOWI I KAPITALIZMOWI! ZA NARODOWYM SOLIDARYZMEM PAŃSTWA!

PORTAL PUBLICYSTYCZNY FRONTU REX - RNR

Codziennik internetowy (wydarzenia - relacje - artykuły)

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”

PRZEŁOM NARODOWY - jest to projekt polityczny łączący w sobie ideę hierarchiczną z myślą narodową w duchu rzymskiego katolicyzmu, dążący do zmiany obecnego Systemu politycznego w sposób radykalny i trwały

wtorek, 26 lutego 2019

Prof. Bartyzel odpowiada "GW": Brzydzę się donosicielstwem. "Antysemityzm" jest dogmatem religii poprawności politycznej


Prof. Jacek Bartyzel / autor: Fratria
  Termin „antysemityzm” służy do metafizycznej degradacji. Zwalnia z obowiązku podjęcia dyskusji z osobą, którą tym mianem określono. Jeżeli uzna się, że ktoś jest diabłem wcielonym to przecież nie można z nim dyskutować — mówi portalowi wPolityce.pl prof. Jacek Bartyzel, wykładowca Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. 

wPolityce.pl: Czy określenie, którego użył Pan w swoim wpisie na Facebooku nie jest zbyt mocne?

Prof. Jacek Bartyzel: Określenie jest mocne, ale tak się składa, że wypowiedział te słowa Jezus Chrystus. Nie widzę tutaj żadnego uchybienia

Gazeta Wyborcza” zarzuca panu antysemityzm. Jest pan antysemitą?

Chciałbym się dowiedzieć co to znaczy być antysemitą. Bo nie wiem, co to słowo oznacza. 

Ale „Gazeta Wyborcza” wie, że jest pan antysemitą.

„Gazeta Wyborcza” może wiedzieć, ale ja tej wiedzy, nazwijmy ją talmudyczną, nie posiadam. Pojęcie antysemityzmu jest tak nieokreślone, że każdy może sobie włożyć w nie, to co mu się podoba. Załóżmy, że na poziomie elementarnym jest to jakaś niechęć do Żydów. Ale kto powiedział, że do Żydów nie można nie czuć niechęci? Można ja przecież czuć do Polaków, Niemców, Francuzów. I nic się z tego powodu nie dzieje. Dlaczego akurat Żydów trzeba kochać? Tego nikt nie zdołał wyjaśnić. 

A co z Żydami, którzy czują niechęć do Żydów czy do Izraela? Też są antysemitami?

A czy mało jest Polaków, którzy czują niechęć do Polski? Są tacy. Roger Scruton rozpowszechnił pojęcie „ojkofobii”, czyli niechęci do własnego gniazda. Dlaczego akurat Żydzi mieliby być wolni od tej, dosyć pospolitej przypadłości? 

Adolf Nowaczyński przed wojną mówił, że są dwa antysemityzmy, polski i żydowski. Polski antysemityzm polega na tym, że Polacy nie lubią Żydów z różnych powodów. Ale kiedy zapyta się Polaka o konkretnego Żyda to słyszymy – ten to wyjątkowo porządny człowiek. I to samo słyszymy, kiedy spytamy Polaka o każdego kolejnego Żyda. Natomiast jak zapytają Żyda o Żydów to usłyszymy – jesteśmy genialnym narodem, który dał tak wiele dobrego ludzkości. Ale kiedy ktoś zapyta Żyda co sądzi o konkurencie mieszkającym po drugiej stronie ulicy, usłyszy: niech pan mi nie mówi o tym łajdaku! To jest kwestia, w której łatwo wypowiada się pewne generalne i ogólne sądy. Natomiast u nas, Polaków i ogólnie u chrześcijan dominuje personalistyczne podejście. Jeżeli nawet wypowiadamy sąd ogólny to mamy na myśli pewien sąd statystyczny. Widzimy, że jakaś grupa etniczna, rasowa czy też inna jest nam niechętna. Dowodów na to akurat mamy całą masę. Natomiast jeżeli chodzi o konkretnych ludzi to dokonujemy oceny na podstawie rzeczywistej wartości człowieka. Na podstawie oceny jego działań.

Wydaje się, że „antysemityzm” jest największą pałką z arsenału politycznej poprawności?

Zaczyna z nim rywalizować „homofobia”. Ale rzeczywiście chyba to, co się określa mianem „antysemityzmu”, nazwijmy to roboczo zakazem wypowiadania jakichkolwiek krytycznych uwag o Żydach został takim świeckim dogmatem w religii poprawności politycznej. Ma on mieć moc taką, że właściwie ktoś, kto jest zidentyfikowany jako antysemita, ten właściwie podlega czemuś co może być odpowiednikiem klątwy i anatemy. Powinien w ogóle przestać istnieć w wymiarze publicznym. Można go też zupełnie bezkarnie opluwać. To nawet jest traktowane jako czyn pozytywny. 

„Antysemityzm” to doskonały argument do uciszania niewygodnych dyskutantów.

Tak. Termin „antysemityzm” służy do metafizycznej degradacji. Zwalnia z obowiązku podjęcia dyskusji z osobą, którą tym mianem określono. Jeżeli uzna się, że ktoś jest diabłem wcielonym to przecież nie można z nim dyskutować.


Nie mam pojęcia. Nie jestem jego adresatem. Pismo zostało wysłane do Jego Magnificencji. Jeżeli będzie coś się działo w tej sprawie, pewnie się o tym dowiem. Na razie wiem tylko tyle, że pan, który przedstawia się jako dziennikarz i profesor uczelni, której skrótu nazwy nie potrafię rozszyfrować, odegrał rolę sykofanta. Nie wiem czy to jest jakaś Wyższa Szkoła Drutowania Garnków czy coś innego. Sykofant w starożytnych Atenach był publicznym donosicielem. Donosił na nieprawomyślnych obywateli szkodzących demokracji. Jak widać jest kategoria ludzi, którzy uważają, że donoszenie jest cnotą. Przypomina mi się tutaj myśl, którą wypowiedział jeden z wybitnych filozofów polityki, zresztą żydowskiego pochodzenia, Leo Strauss. Powiedział, że nie można utożsamiać między sobą państw, które mają radykalne sprzeczne ustroje, oparte na przeciwstawnych zasadach, nawet jeżeli się tak samo nazywają. Nie można utożsamiać dwóch państw jeżeli występują w nich zupełnie sprzeczne wyobrażenia o tym co jest, a co nie jest cnotą polityczną. Na utożsamianie nie pozwala nawet ciągłość terytorialna. Nie można więc stawiać znaku tożsamości pomiędzy Polską a PRL. Leo Strauss zapewne miał na myśli Związek Sowiecki. Słynny był Pawka Korczagin, który doniósł na rodziców. Jeżeli w jakimś państwie donosicielstwo jest uznawane za cnotę polityczną to jest oczywiste, że to państwo jest czymś zupełnie różnym niż państwo, w którym donosicielstwo jest godne pogardy i uważane za rzecz hańbiącą. Nawet jeżeli te państwa mają te same nazwy i istnieją na tym samym terytorium. Pomiędzy mną a panem, zdaje się Adamem Leszczyńskim istnieje właśnie taka aksjologiczna przepaść (śmiech). Podejrzewam, że poglądy pana Leszczyńskiego są mi obce. Nie czytałem nic z jego tekstów, ale przypuszczam, że ma radykalnie przeciwstawne poglądy, które mogą budzić moje oburzenie. Ale nie przyszłoby mi do głowy, żeby do rektora jego uczelni skierować wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego przeciwko niemu. Nie zrobię tego, bo brzydzę się delatorstwem czy sykofanctwem. 

Donoszenie w żadnym normalnym ustroju politycznym nigdy nie było uznawane za coś pozytywnego.

Tak, a systemy, które uznawały za delatorstwo za coś pozytywnego raczej nie cieszą się dobrą reputacją. 

Not. ems

Za: https://wpolityce.pl/polityka/435454-prof-bartyzel-odpowiada-gw-brzydze-sie-donosicielstwem