Cytaty

INTEGRALNY RZYMSKI KATOLICYZM * NACJONALIZM INTEGRALNY * NARODOWY SOLIDARYZM * UNIWERSALIZM * REWOLUCJA KONSERWATYWNA * EUROPA WOLNYCH NARODÓW

PRZECIWKO KOMUNIZMOWI I KAPITALIZMOWI! ZA NARODOWYM SOLIDARYZMEM PAŃSTWA!

PORTAL PUBLICYSTYCZNY FRONTU REX - RNR

Codziennik internetowy (wydarzenia - relacje - artykuły)

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”

PRZEŁOM NARODOWY - jest to projekt polityczny łączący w sobie ideę hierarchiczną z myślą narodową w duchu rzymskiego katolicyzmu, dążący do zmiany obecnego Systemu politycznego w sposób radykalny i trwały

środa, 10 kwietnia 2019

SPORTY WALKI: Bare-Knuckle Fighting – klasyczne pięsciarstwo w kontekście współczesnego boksu i MMA


Bare-Knuckle Fighting – klasyczne pięsciarstwo w kontekście współczesnego boksu i MMA

      Jakiś czas temu popełniłem artykuł na temat catch-as-catch-can (CACC), czyli popularnej „wolnoamerykanki”, będącej praprzodkiem wielu dzisiejszych sztuk walki, m.in. zapasów w stylu wolnym, brazylijskiego jiu-jitsu, a nawet (w dużej części) judo. Tekst spotkał się z ciepłym przyjęciem, co niespecjalnie dziwi, gdyż jest to temat szalenie interesujący, a jednocześnie mało znany i zniekształcony przez popkulturę. Spośród klasycznych europejskich sztuk walki nie tylko catch wrestling został jednak zapomniany. Równie wielką popularnością co zapasy cieszyła się niegdyś walka na gołe pięści, tzw. bare-knuckle fighting. Niestety w przeciwieństwie do CACC w przypadku tej dyscypliny linia z przeszłością została całkowicie zerwana, a zatem nie ma obecnie żadnej ciągłości metodologicznej, w wyniku czego (podobnie jak w przypadku historycznej szermierki) nie sposób jest się jej nauczyć ani nie sposób jej nauczać. Można co najwyżej próbować ją odtworzyć na podstawie źródeł historycznych i na w taki sposób „trenować”. Niemniej bare-knuckle fighting czy też bare-knuckle boxing jest tematem niezwykle wdzięcznym, który warto przypomnieć. Na jego przykładzie (może nawet bardziej niż na przykładzie catch-as-catch-can) można bowiem dostrzec, że historia sztuk walki zatacza koło i w zasadzie wszystko, czego jesteśmy świadkami, miało już swoje miejsce – zmieniał się co najwyżej kontekst i dostępne środki.


Walkę na gołe pięści czy też późniejsze pięściarstwo klasyczne (classical pugilism) można podzielić na trzy zasadnicze okresy. Erę pierwotną, która trwała od czasów antycznych aż do 1743 roku, w którym to ustanowiono pierwsze, ogólnoakceptowane zasady. Ten moment uznawany jest za początek okresu drugiego, tzw. Broughton’s Rules Era (od nazwiska Jacka Broughtona, ówczesnego mistrza Anglii) i trwał aż do roku 1838, kiedy to zasady zostały uzupełnione o nowe restrykcje. Od tego czasu mówi się już o London Prize Ring Rules Era, która trwała niespełna trzydzieści lat, by w 1866 roku przejść do historii na rzecz Marquess of Queensberry Rules Era. Od tego momentu mówi się o końcu pięściarstwa klasycznego i początkach współczesnego boksu sportowego.

Okres pierwotny dla bare-knuckle fighting to tak naprawdę cała masa lokalnych, często różniących się od siebie pod względem zasad potyczek. Średniowieczne walki można spokojnie nazwać dzisiejszym terminem vale tudo, można bowiem było w nich stosować całą gamę technik – od kopnięć, poprzez uderzenia łokciami, zapaśnicze rzuty, chwyty, dźwignie czy duszenia, a nawet uderzenia głową, na ciosach na leżącym na ziemi rywalu kończąc. Można było też ciągnąc za włosy i brodę, wyrzucać przeciwnika w wiwatujący tłum itd. Była to właściwie bijatyka „jeden na jeden” i zasadami mało kto się wtedy przejmował. Co ciekawe, mimo iż nie istniał żaden spisany zbiór reguł, w pojedynkach tych wyłaniano mistrzów. W 1719 roku, a więc na dwie dekady przed usystematyzowaniem zasad, wyłoniono pierwszego mistrza Anglii, został nim James Figg. Późniejszy uczeń Figga – Jack Broughton, doprowadził do spisania i przeforsowania reguł, które obowiązywały przez prawie sto lat. Przyczynkiem do uregulowania pięściarstwa był pojedynek o mistrzostwo (24 kwietnia 1741 roku), w którym Broughton pokonał George’a Stevensona. Niestety w wyniku odniesionych obrażeń pretendent zmarł po kilku dniach, co znacząco wpłynęło na mistrza, który zawiesił karierę. Dwa lata później opracował on zbiór zasad mających poprawić bezpieczeństwo walczących, aby żadnego pięściarza nie spotkała już taka tragedia jak Stevensona (niestety z perspektywy czasu wiemy, że jak do tej pory żadne regulacje nie były w tym zakresie skuteczne) i użył swojego autorytetu do ich przeforsowania. Reguły stanowiły, że:

Walka toczy się na kwadratowym placu (rozmiary nie były sprecyzowane) otoczonym linami; na środku tego placu jest wytyczony punkt „startu” (kwadrat o boku 1 jarda), gdzie zaczyna się i wznawia walkę; jeśli któryś z zawodników upadnie, następuje przerwa trwająca pół minuty, jeśli po upływie tego czasu zawodnik nie może kontynuować walki, przegrywa; walkę może przerwać również sekundant, poddając swojego zawodnika; nie wolno bić leżącego lub klęczącego przeciwnika, chwytać za włosy, spodnie, uderzać i chwytać żadnej część ciała poniżej pasa; sędziowie są wybierani na miejscu przed walką spośród obecnych „dżentelmenów”; z puli przeznaczonej na nagrodę zwycięzca otrzymuje dwie trzecie, pokonany jedną trzecią.
Reguły Broughtona wprowadzały więc trzy ważne modyfikacje: zakazywały chwytów poniżej pasa, ograniczały walkę na ziemi oraz wprowadzały obecność rund. Prócz tego emerytowany mistrz spopularyzował rękawice, lecz nie jako wyposażenie walczących a jako pomoc treningową, mającą chronić dłonie zawodników. Warto w tym miejscu poświęcić nieco uwagi debiutującym w dyscyplinie rundom, gdyż różniły się one znacząco od tego, w jaki sposób rozumiemy ten termin dziś. Poszczególne odsłony nie miały z góry ustalonego czasu. Mogły trwać kilka sekund, mogły trwać kilkadziesiąt minut. Wszystko zależało od tego, czy – i jak szybko – w pojedynku uświadczymy knockdown. Koniec rundy następował bowiem za każdym razem, kiedy jeden z walczących dotknął podłoża górną połową ciała. Ten zbiór zasad stał się powszechny, lecz zawarte nim reguły ciągle ewoluowały. W efekcie doprowadziło to do ich aktualizacji w postaci London Prize Ring Rules (1838). Tym razem doprecyzowano znacznie więcej szczegółów, skupiono się na wymiarach pola walki, obowiązkach sekundantów etc. Najbardziej istotną zasadą z punktu widzenia walczących było natomiast wprowadzenie pojęcia faulu, do którego od teraz zaliczano kopnięcia, uderzenia głową, gryzienie, drapanie, szczypanie, a nawet przyciskanie do lin. Kolejna modyfikacja zasad nastąpiła w 1866 roku, kiedy to John Graham Chambers (dziennikarz) postanowił uczynić boks bardziej humanitarnym i przystępnym dla amatorów. Opracował on na nowo reguły walki, od tej pory miano walczyć w rękawicach, na ringu, wprowadzono też stałe długości rund. Chambers dla nadania sprawie rozgłosu poprosił o protekcję wpływowego arystokratę, Johna Douglasa, 9. markiza Queensberry. Douglas, znany kibic pięściarstwa, zgodził się firmować nowe przepisy własnym nazwiskiem, stąd przeszły one do historii pod nazwą Marquess of Queensberry Rules. Ten moment jest linią oddzielającą bare-knuckle boxing od nowoczesnego pięściarstwa sportowego.

Nie bez powodu wprowadzenie rękawic jako koniecznego rekwizytu walczących jest momentem, który dzieli boks na okres klasyczny i nowoczesny. Ochrona rąk diametralnie zmienia pojedynek, jego przebieg, stosowane techniki i dostępne taktyki. Najbardziej oczywistym następstwem występowania rękawic jest możliwość stosowania podwójnej gardy – czegoś, co nawet w pojedynkach MMA (a więc w rękawicach, jednak znacząco mniejszych) nie ma racji bytu, nie mówiąc już o walce na gołe pięści. Jest to jednak przykład najbardziej trywialny. O wiele istotniejsza jest zmiana samego arsenału stosowanych technik i wyparcie uderzeń pięścią ułożoną pionowo na rzecz ciosów, w których pięść atakującego jest w pozycji poziomej. Ta zmiana spowodowana jest ochroną dłoni, jaką zapewniają rękawice. Uderzenie tak ułożoną pięścią w twardy obiekt, jakim jest czaszka oponenta, bardzo często powoduje urazy dłoni, złamania kości śródręcza etc. nawet w dzisiejszym boksie czy MMA – pomimo rękawic. Nie bez kozery najbardziej popularny uraz dłoni określa się terminem „złamanie bokserskie”. Nietrudno wyobrazić sobie zatem, że w pojedynkach na gołe pięści taki sposób uderzania był niepożądany i gdyby występował, niemal każda walka (a te trwały nawet kilka godzin!) kończyłaby się roztrzaskanymi dłońmi walczących.

W istocie technika uderzeń była inna. Żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku mistrz pięściarstwa, Daniel Mendoza, w pierwszym w historii dyscypliny pisemnym instruktażu wyróżnia poszczególne techniki, postawy walki, ciosy czy obszary zadawania trafień. Z tekstu wynika, że przedkładano ciosy proste nad okrężne, uderzano głównie (jak wspominałem wyżej) pięścią ułożoną pionowo bądź otwartą dłonią, sama pozycja walczących zaś – mimo iż nieco różna u poszczególnych zawodników – charakteryzowała się rękami wysuniętymi do przodu oraz nogami ułożonymi (prawie) równolegle. Są to istotne wskazówki świadczące o tym, jak wyglądały ówczesne pojedynki i na które aspekty kładziono nacisk. Dla przykładu, ciosy proste bite wertykalnie (ułożenie pięści) miały powodować obrażenia, nie narażając dłoni atakującego na uszczerbek. Wiąże się to z powierzchnią, która jako pierwsza sięga celu i absorbuje energię. W ciosach bokserskich (tych dzisiejszych) tą powierzchnią są kostki dwóch palców – wskazującego i środkowego. W ciosie pięścią ułożoną pionowo powierzchnia styku rozkłada się na kostki trzech palców – małego, serdecznego i środkowego. Wynika to z anatomii, co można z łatwością sprawdzić, przykładając zaciśniętą pięść do ściany (na wysokości głowy). O popularności tego rodzaju ciosów najlepiej zaświadcza fakt, że jest on obecny w sztukach walki niemal każdego kontynentu: można zaobserwować go w chińskim kung-fu, japońskim jujutsu i karate, w wielu odmianach combatów jak krav-maga etc. Podobnie rzecz ma się z ciosami nasadą dłoni. Nie jest to zbiegiem okoliczności a prostą zależnością wynikającą z anatomii ludzkiej dłoni – ta w każdym zakątku świata jest taka sama. Ciekawym aspektem jest również pozycja walczących i garda. Oglądając archiwalne fotografie klasycznych pięściarzy, większość współczesnych z politowaniem patrzy na wysunięte do przodu ramiona pięściarzy i zataczane nimi okręgi. Rzeczywiście, z punktu widzenia współczesnego boksu taka garda wygląda komicznie, lecz jest całkowicie racjonalna. Ramiona wysunięte do przodu mają za zadanie parować ciosy rywala możliwie daleko od własnego ciała – co możemy zaobserwować nawet w MMA. Znana dziś bokserska gada to tak naprawdę wynalazek dwudziestowieczny i nie ma on zbytniego zastosowania w walce bez rękawic bądź w małych rękawicach. Warto również podkreślić rolę ułożenia nóg, któremu także bliżej do tego z MMA niż do współczesnej pozycji bokserskiej, w której zawodnik ułożony jest niemal bokiem do oponenta. Owszem, takie ustawienie chroni tułów walczącego, powodując, że trafienia w wątrobę czy splot słoneczny są bardzo utrudnione. Z drugiej jednak strony pozycja ta bardzo naraża nogi fightera i otwiera go na kopnięcia (dla przykładu w kickboxingu czy muay-thai walczy się znacznie bardziej frontalnie) oraz praktycznie uniemożliwia obronę obaleń. W mieszanych sztukach walki fighterzy przyjmują prawie że frontalną pozycję i w takim stylu pojedynkowano się również w erze klasycznej.

Nietrudno zauważyć wiele podobieństw pomiędzy bare-knuckle fighting a dzisiejszą wszechstylową walką wręcz. Różnicą jest oczywiście grappling, który w późniejszym czasie został z pięściarstwa wyrugowany, lecz małe rękawice występujące w MMA nie powodują aż tylu zmian w dostępnym repertuarze co wielkie, kilkunastouncjowe rękawice bokserów. Niemniej i one powodują pewne zmiany, wynikające głównie z mniejszej obawy o kontuzje dłoni. Można w tym miejscu postawić pytanie, w jaki sposób rozwinęłaby się stójka w MMA, gdyby nie wprowadzono do niego rękawic i – co ciekawe – wcale nie musimy wróżyć z fusów, aby mieć jakiś pogląd na ten temat. Pojedynki z japońskiego Pancrase, w którym w latach dziewięćdziesiątych brylował Bas Rutten, odbywały się bez rękawic. Wymuszało to stosowanie ciosów nasadą dłoni (na głowę) bądź uderzeń na tułów. Niestety w Pancrase niedozwolone były ciosy łokciami, lecz można zakładać, że w „MMA bez rękawic” byłyby one nie mniej powszechne niż ma to miejsce obecnie. W zasadzie nie sposób przyjąć innej tezy niż taka, że styl walki w stójce rozwinąłby się w kierunku muay-thai z elementami z klasycznego (nie nowoczesnego) savate, które było francuskim odpowiednikiem bare-knuckle fighting. Pytaniem otwartym pozostaje natomiast, czy nowoczesne techniki bokserskie, które niewątpliwie byłyby wyparte z walk w klatce, zostałyby zastąpione technikami z pięściarstwa klasycznego czy innych sztuk walki, w których nie używa się rękawic, czy zostałyby zmarginalizowane na rzecz uderzeń łokciami i kopnięć. Niestety nie przekonamy się o tym, gdyż mieszane sztuki walki, podobnie jak lata temu pięściarstwo, zostały już „ucywilizowane”, a obowiązujących regulacji nie sposób cofnąć.

Historia klasycznego pięściarstwa obrazuje nam pewien cykl, wedle którego toczy się „życie” wielu dyscyplin. Z początku praktycznie wolne, nieuregulowane, stopniowo ujarzmiane i ograniczane w imię bezpieczeństwa, konwenansów czy zwykłych interesów. Jest to pewnego rodzaju chichotem historii, że fani i komentatorzy MMA lubią podkreślać, że mieszane sztuki walki są ostateczną formą rywalizacji na pięści, końcowym etapem ewolucji sztuki sportów walki. W tym stwierdzeniu pobrzmiewa niewypowiedziane przeświadczenie, jakoby było ono czymś nowym, czymś, co nie miało precedensu. Jest to oczywisty nonsens. Gdy przyjrzymy się historii sztuk walki, dostrzeżemy starożytny pankration w świecie antyku i bare-knuckle fighting w dziejach nowożytnych. Historia tego drugiego najlepiej ukazuje, że wszechstylowa walka wręcz jest tu co najwyżej następnym odrodzeniem Uroborosa, który kolejnymi regulacjami i restrykcjami prędzej czy później po raz kolejny pożre sam siebie.

Jakub Bijan / FightExpert Magazine 8