Nie minęło nawet kilka tygodni od podpisania porozumienia o zawieszeniu broni, gdy zbrodniarz Netanyahu ponownie zdradził – rozpętał kolejną falę agresji, bezlitośnie przelewając palestyńską krew.
 To kolejna zbrodnia dopisana do czarnej księgi okupanta, popełniona przy otwartym wsparciu Waszyngtonu i Donalda Trumpa, który udzielił jej nowego „amerykańskiego glejtu przebaczenia”.
W ciągu zaledwie dwunastu godzin izraelskie samoloty zamieniły się w narzędzia masowej rzezi.
A świat – ten sam, który miał być „gwarantem pokoju” – milczy.
Wstydliwie wpatruje się w zdjęcia drobnych ciał wydobywanych spod gruzów, w matki żegnające swoje dzieci, które mogą przytulić już tylko kurz i całun.
Co za hańba!
Izrael ma jedną Amerykę, która broni go z bezczelną determinacją,
a my mamy cały świat arabski – rozbity, bezsilny, zdolny jedynie do płaczu i modlitwy.
A jednak Gaza się nie złamie.
Powstanie z ruin – jak zawsze.
Bo w każdym domu jest męczennik,
a w każdym sercu – opór, który nie zna klęski.
Gaza nie zostanie pokonana… okupacja upadnie.
 
