„Co ty masz na łbie?” – zapytał jeden z użytkowników platformy X, gdy opublikowałam kolejne zdjęcie z mojej niedawnej podróży do Iranu. Złośliwych komentarzy pojawiło się sporo. Dominowała w nich narracja, że Iran to kraj okrutny, ponieważ tamtejsze władze rzekomo nie szanują kobiet. Internauci sugerowali, że Iranki są zniewalane, ponieważ wychodząc z domu muszą zakładać chustę na głowę, a przestrzegania tego obowiązku pilnuje policja obyczajowa. W niniejszym artykule wykażę, że jest odwrotnie – to w Europie coraz częściej nie szanuje się kobiet.
Już na początku roku wiedziałam, że na irańskich ulicach zniesiono obowiązek noszenia chusty (hidżabu) przez kobiety. Jednak, aby mieć pewność, musiałam przekonać się o tym osobiście. Pamiętam, że podczas mojej pierwszej podróży do Iranu w 2017 roku taki nakaz wciąż obowiązywał. Gdy wiosną 2025 roku ponownie odwiedziłam ten kraj, zobaczyłam, że prawo to faktycznie zostało zniesione. Niemniej zaskoczyło mnie, że większość Iranek nadal nosi chusty – robią to dobrowolnie.
Z szacunku dla tamtejszej tradycji również zakładałam chustę (która, moim zdaniem, dodaje kobiecie szyku), czym naraziłam się polskojęzycznym internautom śledzącym moje media społecznościowe. Raz zrobiłam jednak wyjątek. Podczas spaceru po zabytkowej dzielnicy Isfahanu celowo zdjęłam nakrycie głowy, ponieważ – na potrzeby tego artykułu – chciałam sprawdzić, czy zza rogu nie wyskoczy irańska policja obyczajowa, by mnie upomnieć czy ukarać mandatem. Nie wyskoczyła.
INTRYGUJĄCA TAJEMNICZOŚĆ
Podczas tegorocznej podróży do Iranu towarzyszyłam polskim motocyklistom ze Stowarzyszenia Kocham Polskę. Celem wyprawy było upamiętnienie losów Polaków ewakuowanych z Syberii do ówczesnej Persji w czasie II wojny światowej, oddanie hołdu tym, którzy tam znaleźli schronienie lub spoczywają na miejscowych cmentarzach oraz podziękowanie Irańczykom za okazaną gościnę.
W prywatnych rozmowach z kolegami motocyklistami – bez wątpienia twardzielami – usłyszałam wiele słów zachwytu pod adresem irańskich kobiet. Szczególnie wymowne okazały się porównania z kobietami z Zachodu, w tym także z Polski – coraz częściej wytatuowanymi, wulgarnymi i przesadnie roznegliżowanymi. Tymczasem to, co zakryte, jest szlachetniejsze – i właśnie dlatego bardziej intryguje mężczyzn.
W Iranie wiele kobiet jest subtelnych i skromnych. Nie znaczy to jednak, że są one słabe czy zacofane. Podczas wizyty na jednym z irańskich uniwersytetów można było wyraźnie dostrzec, że zarówno wśród kadry, jak i studentów zdecydowanie dominowały kobiety. Kolejny mit obalony. Iranki nie muszą siedzieć w domach – mogą zdobywać wykształcenie i to robią.

Biegałam z kamerą, by uchwycić wszystko na nagraniach. Przeglądając je po powrocie do Polski, spostrzegłam, że irańskie studentki uroczo się zawstydzały, gdy polscy motocykliści podchodzili do nich z prośbą o wspólne zdjęcie. Oczywiście zgadzały się, przy czym jedna drugiej szeptała coś do ucha, zasłaniając dłonią uśmiechnięte usta. Ich oczy – czasem rozradowane, czasem tajemnicze – mówiły więcej, niż słowa mogłyby wyrazić…
Iranki chętnie wsiadały na motocykle przybyszów z Polski. Niektóre podchodziły z małymi dziećmi, by zrobić pamiątkową sesję zdjęciową. Ileż w tym było szyku, gracji, spokoju i radości! Czy tak zachowują się kobiety, które według złośliwych komentarzy z Zachodu są zniewolone?
OFIARA ZBIOROWEGO GWAŁTU
Europejskie feministki i mentalnie wykastrowani mężczyźni z Zachodu mówią z pogardą, że irańskie kobiety są zniewolone, bo wychodząc z domu muszą zakrywać swoje ciało. Po tym, jak poznałam oba te światy, bez ogródek stwierdzam, że to jednak w Europie coś poszło nie tak. Wystarczy spojrzeć, jakie idolki promują dziś polskojęzyczne media – zwyczajne prostytutki (często podszywające się pod piosenkarki, modelki, aktorki czy celebrytki), które zarabiają na zasięgach, wzbudzając kontrowersje, m.in. poprzez obnażanie biustu i wypinanie pośladków.
Polski internet zalewają nagrania z wulgarnymi dziewuchami, które prześcigają się w przechwalaniu, ile zarabiają za porno-zdjęcia na OnlyFans, świadcząc rozmaite usługi seksualne czy reklamując kliniki robiące sztuczne cycki. Popularni dziennikarze i dziennikarki zapraszają je do swoich podcastów, promując patologię jako coś normalnego.
Tymczasem w Iranie publiczna profanacja kobiecego ciała jest nie do pomyślenia – i oby tak pozostało. Dlatego w przestrzeni publicznej obowiązuje przyzwoity ubiór (co nie oznacza, że Iranki nie mogą się stroić), a w instytucjach państwowych, takich jak uniwersytety czy parlament, oraz w meczetach wszystkie kobiety zakrywają włosy. Nie wynika to z chęci ich upokorzenia, lecz służy ochronie przed pożądliwością mężczyzn, którzy nie są ich mężami.
Niestety, w mediach społecznościowych zdarzyło mi się czytać okrutne komentarze w stylu: „Skoro tak zachwycasz się Iranem, to na co czekasz – przeprowadź się tam, przejdź na islam, niech cię zgwałcą muzułmanie, to się przekonasz…”. Otóż nie planuję opuszczać Polski tylko dlatego, że jakiejś bandzie idiotów z internetu brakuje autorefleksji i wiedzy o upadku europejskiej cywilizacji. Zawsze będę chrześcijanką, a w miejscu (katakumbie), gdzie uczestniczę w Liturgii, kobiety obowiązuje skromny strój, w tym zakrywanie włosów.
Co do życzeń gwałtu – w Iranie obowiązuje bardzo surowe prawo wobec zwyrodniałych przestępców. Za gwałt zbiorowy grozi tam kara śmierci. Widziałam kiedyś nagranie z irańskiego więzienia, pokazujące ostatnie spotkanie ofiary z jej oprawcami. Zgodnie z tamtejszym prawem przestępcy mogą prosić swoją ofiarę o ułaskawienie. Już jako skazańcy kajali się i wyli, leżąc skuci kajdanami przed kobietą, którą wcześniej potwornie skrzywdzili. Błagali, by im darowała. Nie darowała. Poszli na szubienicę. Iran daje kobiecie prawo zdecydować o dalszym losie mężczyzn, którzy złamali jej życie.
IMPREZOWAŁAM Z IRANKAMI
Na ostatnią noc w Iranie zatrzymaliśmy się w hotelu, gdzie akurat odbywało się wesele. Ku naszemu zaskoczeniu przekazano polskiej grupie, że wszyscy jesteśmy zaproszeni na zabawę. Sęk w tym, że ja musiałam rozłączyć się z naszymi motocyklistami i pójść sama, gdyż zgodnie z tamtejszym zwyczajem kobiety imprezują oddzielnie.
W drodze na żeńską część imprezy zapytałam pracownicę hotelu, czy będą mogła fotografować i filmować. Poprosiła, by tego nie robić. Poczułam lekki żal – włączyła się we mnie ciemna strona dziennikarskiej natury i koniecznie chciałam zdobyć viralowe nagrania do swoich social mediów.
Kiedy weszłam na salę weselną, byłam zszokowana. Ponad setka kobiet bawiła się na całego. Niemal wszystkie miały odsłonięte włosy, a wiele sukienek przypominało stroje księżniczek z bajki. Na mój widok natychmiast zdjęły mi chustę i porwały na parkiet. Tańczyły jak szalone, śpiewały, wznosiły radosne okrzyki. Na stołach – zdrowe jedzenie i ani kropli alkoholu.
Cały czas miałam z tyłu głowy, że muszę to uwiecznić aparatem, żeby popisać się przed polską publicznością. Pojawiła się pewna szansa. Jako Polka wzbudziłam zainteresowanie Iranek – otoczyły mnie wianuszkiem, wyciągnęły telefony i zaczęły kolejno ustawiać się do wspólnych zdjęć. Pomyślałam, że to idealna okazja, żebym i ja sięgnęła po telefon… w wiadomym celu.
Po sesji zdjęciowej Iranek ze mną powiedziałam, że teraz ja chcę zrobić sobie zdjęcia z nimi i wyciągnęłam z torebki własny telefon. Wówczas stało się coś niebywałego. Każda z nich sięgnęła do torebki po chustę i nakryła swoje włosy (w odruchu też to zrobiłam). Dopiero po tym geście pozowały do zdjęć przed moim aparatem.
Wnet zrozumiałam, że dla nich odkryte włosy to jakby bycie obnażonym. W swoim kobiecym gronie nie mają najmniejszego problemu z oglądaniem się w takim wydaniu. Ale po co jakaś dziennikarka z Polski miałaby pokazywać ich nadmiernie odsłonięty wizerunek przed obcymi mężczyznami z jej kraju…?
Od tamtej pory już nie kombinowałam, jakby tu ukradkiem sfilmować babską imprezę w Iranie. Przez resztę wieczoru – ze schowanym telefonem i nieco speszona – podziwiałam świat, w którym wciąż zachowała się dyskrecja.
Agnieszka Piwar