Prezydent Tajwanu Tsai Ing-wen przyleciała do Nowego Jorku. Stany Zjednoczone tłumaczą, że to tylko międzylądowanie. Ma odwiedzić państwa, które uznały niepodległość Tajwanu czyli Gwatemalę i Belize. Przywitał ją jednak wiwatujący tłum. Być może spotka się również z spikerem Izby Reprezentantów Kevinem McCarthym. Chiny protestują i uważają to za prowokację.
Prezydent Chin Xi Jinping ogłosił przygotowania kraju do wojny, wzywając generałów, by odważyli się walczyć. "Kraje zachodnie, na czele ze Stanami Zjednoczonymi, przeprowadziły powstrzymywanie, okrążanie i represje przeciwko nam ze wszystkich stron, co przyniosło bezprecedensowe wyzwania dla rozwoju naszego kraju" – powiedział chiński przywódca. Wspomniał również o zdobyciu Tajwanu, zaznaczając, że istotą tych wszystkich przygotowań jest zbliżające się zjednoczenie ojczyzny.
2)
Tybetu. Powinien on zostać w całości prowincją Chin. Pomimo zachodniej
propagandy władza Pekinu przynosi więcej dobrego niż złego - choćby
poprawę bytu, upowszechnienia oświaty czy opieki zdrowotnej. Zachód ma w
stosunku do Tybetu propozycję skansenizacji. Powinno się również
przestać wielbić Dalaj-lamę (miłego i inteligentnego człowieka), który
stał się zakładnikiem Zachodu i dysydentem podważającym zaufanie do
Chin.
3) Hongkongu i
Makau. Są one przykładem pokojowego rozwiązania spornej kwestii
terytorialnej i przezwyciężenia spuścizny epoki starego kolonializmu.
4)
Sinciang. Tam ciągle trwają próby agenturalnego podburzania miejscowej
ludności w celu prowokowania secesji i wciągania Chin do frontu walki z
światem islamu. Potwierdza to nagłaśnianie w krzywym zwierciadle tego
tematu np. przez TVN czy Gazetę Wyborczą.
Za: facebook.com