Ljiljana Žikić Karađorđević zginęła 24 lata temu, mając zaledwie 42 lata, podczas wykonywania misji bojowej, kiedy jej grupa została zaatakowana przez albańskich terrorystów w pobliżu Peja.
Ljiljana Žikić Karađorđević była Miss Jugosławii w 1978 roku, mgr nauk organizacyjnych i matka sześciorga dzieci. Ojczyźnie oddała to, co kochała najbardziej - swoje życie, zmarła jako wolontariuszka w Kosowie i Metohija 1 kwietnia w 1999 roku.
Zanim w 1999 roku pojechała na wojnę do Kosowa i Metochii, powierzyła swoje dzieci przyjaciółce, której też przekazała pieniądze na potrzeby dzieci. Niestety po śmierci Ljiljany jej przyjaciółka zniknęła, a dzieci trafiły do rodziny zastępczej. Jednak według zeznań najmłodszej córki mieli szczęście trafić do dobrej kobiety, która została ich drugą matką.
Ljiljana była ochotnikiem podczas agresji NATO na FRJ i działań albańskich terrorystów z Kosowa i Metohiji w 125. Brygadzie Zmotoryzowanej.
W dniu którym zginęła, wykonywała misję bojową z dwoma innymi żołnierzami. Została odznaczona Orderem Zasługi Obronności i Bezpieczeństwa I stopnia.Ljiljana napisała piosenkę pt. „Będę bronić Serbii nawet po śmierci”, która została opublikowana 26 kwietnia 1999 r. w gazecie „Svet”, w której przypomniała swoim ludziom, że ważne jest, aby zachować w sobie przynajmniej ziarno wstydu.
Szczególnie przejmujące w niej są słowa „Nawet grób mi nie powie, że odeszłam”, w której jedyna wolontariuszka w KiM praktycznie przepowiada swoją bohaterską śmierć.
Jej zbiór wierszy „Jak się masz” jest dedykowany jej dzieciom, które pielęgnują pamięć o niej i jej odwadze.Albańczycy grozili najmłodszej córce Ljiljany
Dina Galorini, córka Ljiljany Žikić, rozmawiała z serbskimi mediami o tym, jak stała się celem Albańczyków, po tym jak opowiedziała, jak zabili jej matkę.„Była wielką patriotką. Prowadzę jej pamiętnik, w którym jest napisane, że przeczuwała kilka miesięcy przed marcem 1999 r. że nastąpi bombardowanie. Wydaje mi się, że nie wytrzymała jak to się zaczęło i dlatego musiała iść do KiM. I ta decyzja o wstąpieniu do wojska została odnotowana w pamiętniku. Z tych jej pisemnych zdań zrozumiałem, że wyobrażała sobie, że pójdzie na wojnę, będzie bronić kraju i wróci do domu. Dlatego nawet nie powiedziała nam, dokąd się wybiera na rozstaniu. Byliśmy wtedy za młodzi, by zrozumieć, co znaczy patriotyzm, poświęcenie i wojna. Kiedy była w KiM, nie pozwolono jej się z nami kontaktować. Nie miała nawet wiadomości od swojego brata, nic o niej nie wiedzieliśmy”.
„ Dopiero po miesiącu od jej śmierci powiedzieli nam, że mama nie żyje. Nie wiedziałem, jak się czuć, dopóki nie zabrali mnie do jej grobu. Kiedy zobaczyłem jej zdjęcie na nagrobku, zdałam sobie sprawę, że naprawdę została zabita i że już nigdy jej nie zobaczę. Potem poleciały mi łzy i nie mogłam się uspokoić. Docierały do nas różne pogłoski, ale mam wyniki sekcji zwłok z VMA, z których wynika, że została czterokrotnie postrzelona przez snajpera i że była ubrana w wojskowy strój. Łatwo mówić o kimś, kto nie żyje i nie może się obronić, ale wiem, że moja mama była bohaterką”.
Podała również, że w 2019 roku otrzymała e-mail od Nebojsy Pavkovicia ( generał armii, który służył jako szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Jugosławii )
„Powiedział mi, że widział mamę dzień lub dwa przed jej śmiercią”. Opowiedziała mu wtedy, że ma dzieci, o swoim życiu. Widział, jaka tam jest sytuacja i że nie skończy się dobrze. Poradził jej wrócić do domu ale patriotyzm miała we krwi, planowała zostać do końca i została. Ale do jej końca. Była jedyną kobietą, która zgłosiła się na ochotnika i wszyscy byli tym zafascynowani, bo wymagało to wiele odwagi. Wielu obwiniało ją za porzucenie dzieci i pójście na wojnę, ale ja nigdy nie doświadczyłam tego w ten sposób. Rozumiałam ją – powiedziała Dina.