Jerzy Szaniawski
Nie będzie cienia przesady w stwierdzeniu, że oto dziś świat wstrzymał oddech na wieści, jakie napłynęły z Rosji. Oczywiście zalew fejków, pobożnych acz groźnych życzeń oraz „analiz” domorosłych, lecz prawem kaduka, nominowanych na „ekspertów”, miernot, był przeogromny.
W godzinach wieczornych z balonu spuszczono jakoby powietrze i publiczność stwierdziła, że oto kurtyna emocjonującej sztuki a raczej thrillera opadła, u rusofobów oczekujących wojny domowej w Rosji i ową wojnę wieszczących, wywołując niedosyt i rozczarowanie. U myślących i zatrwożonych o losy bliskich oraz naszej części planety, westchnienie ulgi. Są też tacy, którzy ów rzekomy „zamach stanu”, nazywają cyrkiem lub kabaretem, uważając Prigożyna i organizatorów „puczu”, za osoby o niewielkim rozumku z wybujałym ego, które pod wpływem sytuacji, szybko zmieniło się w panikę i pośpieszny odwrót.
Oczywiście można przyjąć takie wyjaśnienia zaistniałej sytuacji, jednak ja, na podstawie niezbyt licznych faktów i analizy sytuacji dzisiejszej oraz z ostatnich dni i tygodni, uważam że uczestniczyliśmy w wielkiej inscenizacji, której cele daleko wykraczają poza dzisiejszy dzień i granice Rosji. Niestety w tle wydarzeń znajduje się Polska.
Jak to wszystko w telegraficznym skrócie?
Spójrzmy na medialne informacje i fakty? Oto w nocy i rankiem otrzymaliśmy informację o ataku rakietowym i artyleryjskim na tyłowe obozy jednostek Wagnera. Informacje mówiły wręcz o masakrze wagnerowców. Miało ich zginąć nawet 2 000. Rzekomo w odpowiedzi, Prigożyn wywołał bunt i poprowadził 25 tys. uzbrojonych komandosów z ciężką bronią w kierunku na Moskwę, zajmując wcześnie Rostów nad Donem. Kolumny wagnerowców, niemrawo próbowano zatrzymać na trasie ich marszu. Podobno w jego trakcie, żołnierze Prigożyna, zestrzelili 7 śmigłowców armii rosyjskiej, które śledziły i próbowały atakować ten marsz. W Moskwie z orędziem wystąpił Władimir Putin. Kolejne postacie, regiony oraz instytucje, potępiły „bunt” i skupiły się wokół kierownictwa na Kremlu.
Wieczorem doszła do nas informacja, że „pucz” został odwołany. Oddziały Wagnera wracają do obozów tyłowych, ogłoszona została amnestia, itp, itd.
Sytuację jakoby uratował Prezydent Łukaszenka, który mediował podobno cały dzień pomiędzy stronami i osiągnął porozumienie.
To on doprowadził do wycofania się „puczystów” i zgodził się przyjąć na Białorusi Jewgienija Prigożyna oraz wszystkie wierne mu oddziały, które w rzekomym „buncie”, wzięły udział.
Zanim przejdę do wniosków, to powiem co w tym przebiegu zdarzeń było fejkiem albo inscenizacją.
Otóż nie było żadnego ataku na obozy tyłowe Wagnera. Wagnerowcy nie
zestrzelili żadnych śmigłowców armii rosyjskiej, zajęcie Rostowa i marsz
na Moskwę to inscenizacja. Celem nie było usunięcie Szojgu i
Gierasimowa.
O co więc chodzi? Otóż chodzi o to co znajduje się w ostatnich
punktach „porozumienia”. Ci wagnerowcy, którzy zostali przyjęci do Grupy
w ostatnim czasie i nie ukończyli jeszcze szkolenia, podpisują
kontrakty z wojskiem i przechodzą pod kontrolę armii. Ale to co
NAJWAŻNIEJSZE, wszyscy wyszkoleni i ostrzelani komandosi, wierni
Prigożynowi, będą przesunięci na Białoruś. Prawdopodobnie z ciężką
bronią. Jeżeli część tej broni pozostanie w Rosji, to uzbrojenie oraz
zapasy i dodatkowy sprzęt, już tam na nich czekają.
Oddziały Wagnera w liczbie 25 tys. wyszkolonych i zaprawionych w bojach komandosów i fachowców, to wzmocniony korpus armijny.
Tu w tle pojawia się Polska i kanalie z naszego kraju, które chcą wplątać go w wojnę z Rosją, wybierając Białoruś na cel swojego ataku.
Różnorodne analizy ekspertów pokazują, że zgrupowanie wojsk
białoruskich oraz kontyngent rosyjski, mogą się nie oprzeć pełnoskalowej
inwazji wojska polskiego oraz wzmacniających je sił innych państw NATO.
Rosyjscy żołnierze na Białorusi to głównie obrona plot, obsługa
radarów, logistyka, oddziały wsparcia itp. Brakuje tam znaczących sił
pancernych oraz piechoty. Wojska białoruskie są stosunkowo nieliczne,
gorzej od Rosjan wyposażone i absolutnie brakuje im doświadczenia w
walkach. Jawne przesunięcie dużych kontyngentów wojsk rosyjskich na
zachodnie obszary Białorusi, jest i ryzykowne i politycznie szkodliwe.
Wzmocnienie tych oddziałów w obliczu szybkiej eskalacji napięcia na
granicach i poważnej groźby włączenia się niektórych szaleńców z Polską
na czele, do wojny z Rosją oraz Białorusią, było palącą koniecznością. W
innym przypadku ewentualny atak na granice Białorusi i obwodu
kaliningradzkiego, musiałby się skończyć taktycznym uderzeniem jądrowym a
tego Rosja ciągle chce uniknąć.
W tej sytuacji korpus Warnera – wyszkolona piechota, wzmocniona artylerią, czołgami i lotnictwem, ostrzelana i zmotywowana, stanowić może najważniejszą siłę, która przeciwstawi się w razie konieczności natowskim szaleńcom i na co, mam nadzieję, powstrzyma samobójcze zapędy polskich rusofobów na szczytach władzy od samobójczego dla nas wszystkich włączenia w wojnę.
To w telegraficznym skrócie.
Jest jeszcze jeden scenariusz, ale o nim nie dzisiaj…
Andrzej Górzny
Tekst za fb
Za: https://myslpolska.info/2023/06/25/kilka-slow-o-puczu-wagnera/