Zwolennicy ludobójców wyrażają swoje oburzenie wobec osób solidaryzujących się z Palestyńczykami, nazywając ich często 'antysemitami’. Tymczasem podstawowa encyklopedyczna definicja określająca ludy semickie, wyraźnie wskazuje, że zaliczają się do nich nie tylko Żydzi (jak myśli niedouczona większość), ale także Arabowie (których jest zdecydowanie najwięcej), Asyryjczycy, a nawet część Etiopczyków.
A zatem, Palestyńczycy
będący Arabami, to najprawdziwsi SEMICI. W związku z czym, nie może być
antysemitą ten, kto wyraża swoją solidarność z palestyńskim narodem
atakowanym przez izraelski siły zbrojne. Co więcej, wielu osadników tzw.
państwa Izrael, nie jest nawet Semitami. To są przede wszystkim
syjoniści, najczęściej z chazarskimi korzeniami, którzy przybyli do
Palestyny i ukradli ziemie jej prawowitym mieszkańcom –
Semitom. Jeśli więc ktoś krytykuje, a nawet pomstuje na izraelskie siły
zbrojne mordujące Palestyńczyków, nie jest antysemitą, tylko jest
antysyjonistą. A to robi wielką różnicę.
Tymczasem polskojęzyczny
establishment zlinczował obywatelkę Norwegii, oskarżając ją o…
antysemityzm. Chodzi o niesłuszną i perfidną nagonkę, jaka spadła na
studentkę medycyny, która wzięła udział w warszawskiej manifestacji
wyrażającej solidarność z Palestyńczykami. Kobieta niosła ze sobą
transparent z napisem „keep the world clean” (utrzymaj świat w
czystości) oraz narysowanym koszem na śmieci z symboliczną flagą Izraela
w środku.
Polskojęzyczne media, z „Gazetą Wyborczą” na czele,
rozpętały istną burzę, atakując młodą Norweżkę ze wszystkich stron. Z
kolei „Otwarta Rzeczpospolita – Stowarzyszenie Przeciw Antysemityzmowi i
Ksenofobii” obwieściło szumnie na swojej stronie: «Petycja oburzonych
za antysemicki transparent studentki z Norwegii. Jej uczelnia oraz prokuratura zapowiadają kroki po wiecu w Warszawie».
Do sprawy odniósł się sam ambasador Izraela Yacov Livne, podkreślając, że władze Warszawy powinny zapobiegać przejawom „tak otwartego antysemityzmu”. Posłuszny prezydent stolicy Rafał Trzaskowski potępił
więc takie zachowania i wskazał, że «każdy, kto się ich dopuszcza,
powinien ponieść konsekwencje prawne». Po czym dodał, że w Warszawie nie
może być miejsca na antysemityzm.
Na wszelki wypadek oświadczenie w tej sprawie wydała też Kancelaria Prezydenta Andrzeja Dudy, obwieszczając: «nigdy nie możemy się zgodzić na jakiekolwiek przejawy antysemityzmu w żadnej formie i wszelkie jego oznaki budzą nasze głębokie oburzenie».
Żeby
uzmysłowić absurd całej sytuacji, odsyłam do nagrań i fotografii,
dokumentujących antysyjonistyczne manifestacje ortodoksyjnych Żydów z
różnych krajów, którzy nie uznają tzw. państwa Izrael. Oto bowiem, wielu
pobożnych Żydów nie tylko solidaryzuje się z Palestyńczykami
organizując liczne protesty w ich obronie, ale wręcz potępiają oni
izraelskie siły zbrojne i domagają się likwidacji izraelskiego tworu
państwowego. Co więcej, za każdym razem mają transparenty z
antyizraelskimi hasłami, a czasem nawet palą izraelskie flagi.
NIKT
kto solidaryzuje się z doświadczonymi wojną Palestyńczykami czy też
Syryjczykami, Irakijczykami i Etiopczykami, w myśl zdrowego rozsądku nie
ma prawa być nazywany antysemitą, bo wszystkie wspomniane narody, to
ludy semickie.
Tymczasem zaglądam na Wikipedię i czytam:
«antysemityzm – postawa niechęci, wrogości wobec Żydów i osób
pochodzenia żydowskiego wynikająca z różnego rodzaju uprzedzeń;
prześladowania i dyskryminacja Żydów jako grupy wyznaniowej, etnicznej
lub rasowej oraz poglądy uzasadniające takie działania. Zwana także
żydożerstwem, jest przeciwieństwem filosemityzmu. (…) Wbrew nazwie,
która mogłaby wskazywać uprzedzenie do wszystkich ludów pochodzenia
semickiego, antysemityzm używany jest wyłącznie jako określenie wrogości
do Żydów».
Czyż to nie oznacza, że pojęcie 'antysemityzm’
zostało ukradzione? A skoro 'antysemityzm’ jest przeciwieństwem
'filosemityzmu’, to jak zatem określić osoby uprzedzone do Żydów, a
jednocześnie miłujące Arabów? I odwrotnie, jak określić osoby kochające
Żydów i nienawidzące Arabów?
To jeszcze nic. Zauważyłam bowiem
większy paradoks. Wygląda na to, że pojęcie 'antysemityzm’ ukradziono
już nawet niektórym Żydom, a konkretnie ortodoksom nieuznającym tzw.
państwa Izrael. Bo teraz według establishmentu 'antysemitą’ zostaje ten,
kto pogardza izraelską flagą.
Wyjaśniam zatem: biały prostokąt z
dwoma poziomymi niebieskimi pasami i umieszczoną na środku niebieską
gwiazdą Dawida, to flaga ruchu syjonistycznego przyjęta w 1891 roku, a
od 1948 roku flaga tzw. państwa Izrael. Właśnie tę flagę depczą i palą
na swoich manifestacjach ortodoksyjni Żydzi, którzy optują za tym, by
obalić syjonistyczny Izrael, gdyż ich zdaniem państwo to jest nielegalne
i zbrodnicze. Czy oni też są 'antysemitami’?
Agnieszka Piwar
Na zdjęciu: Antysyjonistyczna i antyizraelska manifestacja ortodoksyjnych Żydów solidaryzujących się z Palestyńczykami.
Fot. Krzysztof Koczwara, Nowy Jork