Błądzi grubo i nie rozumie bądź nadużywa do własnych celów doktrynę "nacjonalizmu integralnego" Maurrasa, prezentując ją jako apologię tzw. państwa narodowego - tworu w istocie protestanckiego, rewolucyjnego i jakobińskiego - i odrzucenie uniwersalizmu europejskiego. Tymczasem mędrzec z Martigues pisał wyraźnie: "Epoka narodowości otwarta przez Reformację i Rewolucję to dekadencja. Nie powinniśmy się oszukiwać, rodzaj ludzki porzucił postęp, odkąd zawarł się w ramach ściśle narodowych" (L'ordre et le désordre, Paris 1948, s. 23). W jego oczach Europa była już zjednoczona trzykrotnie. Za pierwszym razem w ramach Pax Romana przez Oktawiana Augusta. Drugi raz w średniowieczu, gdy "papież i cesarz spajali niemal wszystkich książąt w chrześcijańską rzeczpospolitą" (Sans muraille des cyprès, Arles 1941, s. 103). Jedność ta została jednak niestety zniszczona przez Lutra i jego następców. Protestantyzm podzielił kontynent i odtąd, przez pewien czas (do Rewolucji) istniał jeszcze jeden, choć ograniczony do wpływu języka, gustu i myśli, rodzaj jedności, który zapewniała Francja. Kiedy i to zniknęło, jako ostatni rezerwuar łacińsko-chrześcijańskiej jedności pozostały narody wychowane przez Kościół Rzymski.
I to jest właśnie sens Maurrasowskiego nacjonalizmu. Jak pisał w liście do papieża Piusa X, "nasz patriotyzm (...) to nie nacjonalizm ciasny, lecz sentyment europejski i planetarny, zwrócony ku prawdziwemu dobru wszystkich ludów, zainteresowany istnieniem Francji bezpiecznej i potężnej" (L'Action française et la Religion catholique [1913], w: La Démocratie religieuse, Paris 1921, s. 530). "Nacjonalizm integralny" jest zwrócony do wewnątrz: jego celem jest odbudowanie Francji zrujnowanej przez ustrój republikański i wydanej na łup wrogów Francji (masonów, protestantów, Żydów i cudzozmiemców). Zdaniem Maurrasa, człowiek najpierw należy do cywilizacji (w wypadku Francuzów - łacińskiej, a dopiero potem do konkretnej narodowości); w innym miejscu dodaje: "jeśli nasze imię narodowe brzmi ››Francja‹‹, to nasze imię cywilizacyjne brzmi ››Łacińskość‹‹ [Latinité]. Intelektualnie, moralnie, na pewnym poziomie ojczyzna jest wspólnotą wszystkich duchów łacińskich, wszystkich duchów rzymskich, a w szerszym znaczeniu, równie prawowitym, co koniecznym, wszystkich umysłów i serc katolickich. [...] Naród francuski zachowuje bez wątpienia i utrzymuje bez przerwy ład i rozwija ducha francuskiego; ale ten duch zawdzięcza swoje istnienie uniwersalizmowi katolickiemu. Katolicyzmowi wzniosłemu, powszechnemu, niezmiennemu" (La politique religieuse [1912], w: La Démocratie religieuse, Paris 1921, s. 340). Powołaniem Francji jest ocalić nie tylko swoją narodową podmiotowość, ale i mniejszych narodów katolickich, które winna skupić wokół siebie. W swoim testamencie politycznym, jakim był list do filozofa Pierre'a Boutanga, pisał: "Wzniesiemy nową arkę – katolicką, klasyczną, hierarchiczną, ludzką, w której (...) zmartwychwstaną – jeśli zasłużą na odrodzenie – małe republiki zwieńczone królestwem, a nad wszystkim wznosić się będzie papiestwo".
Przy tym wszystkim Maurras wcale nie odrzuca europejskiej jedności (czy w ogóle "jedności rodzaju ludzkiego"), lecz uważa, że jej budowania nie można sztucznie przyspieszać , bo byłoby to budowaniem wieży Babel, a przede wszystkim należy ów proces oprzeć na więziach cywilizacyjnno-kulturowych, a konkretnie na dziedzictwie śródziemnomorskim, greckim, rzymskim i katolickim, i zaczynać od, pogłębiania tych więzi, a nie od polityki. Na tym poziomie zaczynać zaś należy od przymierzy obronnych, na wzór greckiej "symmachii". Jej zawiązkiem powinna być Unia Łacińska narodów romańskich. Co więcej, w dalszej przyszłości nie można wykluczyć nawet włączenia do europejskiej wspólnoty Niemiec, ale pod warunkiem, że odrzucą one i "odpokutują" protestantyzm i "heglowsko-fichteańskie szaleństwo" (Soliloque du prisonnier, Paris 2010, s. 38).
Za: facebook.com