To ta sama Nuland, która rozdawała cukierki na Majdanie i która powiedziała, że nie po to USA wydawały 5 mld USD na „krzewienie demokracji” na Ukrainie, by iść na jakieś kompromisy z Rosją. Jest pewne, że Ukraina mogła uniknąć ofiar zawierają porozumienie z Rosją już na samym początku wojny. Byłby to akt suwerennej polityki tego państwa i wyrwanie się spod kurateli USA i Anglii. Zełeński, który doszedł do władzy pod hasłami pokojowymi i który miał szukać kompromisu z Rosją – byłby bohaterem. Ulegając naciskom Anglosasów, którzy nakazali Ukrainie „walczyć dalej”, stracił jakiejkolwiek pole manewru jako przywódca suwerennego państwa. Inna rzecz, czy gdyby jednak się uparł i podpisał pokój z Rosją, przetrwałby na swoim stanowisku choć jeden dzień, obalony przez „nieprzejednanych patriotów” popartych przez CIA i MI6. Mógł wtedy nawet stracić życie.
Nie wiemy jeszcze wszystkiego. Jedno jest jednak pewne – od tego momentu, kiedy Kijów odrzucił wynegocjowany pokój, to nie Putin i Rosja są wyłącznie odpowiedzialni za tę wojnę, a moralna przewaga Ukrainy przestała istnieć. Świadomość tego nie dotarła jeszcze do wielu ludzi, zwłaszcza w Polsce. Poniżej artykuł opublikowany na portalu gazeta.ru – informujący o rozmowie Victorii Nuland z rosyjskim opozycyjnym dziennikarzem Michaiłem Zygarem:
„Kijów odmówił zawarcia porozumień stambulskich z Rosją, ponieważ Waszyngtonowi i Londynowi nie podobały się ich warunki, powiedziała była zastępczyni sekretarza stanu USA Victoria Nuland. Według niej porozumienie uczyni Ukrainę „wykastrowaną” i „zdemilitaryzowaną” bez nakładania ograniczeń na Federację Rosyjską. Wiosną 2022 r. odbyły się negocjacje, na których delegacjom udało się uzgodnić projekt dokumentu, ale nigdy nie doszły do porozumienia.
Ukraina zmieniła zdanie na temat zawarcia porozumień stambulskich z Rosją wiosną 2022 r. ze względu na konsultacje z Zachodem, gdzie uznano je za nieopłacalne. Powiedziała o tym była zastępczyni sekretarza stanu USA Victoria Nuland w wywiadzie dla rosyjskiego [opozycyjnego] dziennikarza Michaiła Zygara.
Według Nuland, początkowo Stany Zjednoczone „nie były zbyt świadome” szczegółów planowanego porozumienia. Jednak pod koniec negocjacji Kijów zdecydował się „skonsultować” z zachodnimi sojusznikami „dokąd w ogóle wszystko zmierza”. Warunki pokoju nie podobały się Waszyngtonowi, podobnie jak Londynowi. Okazało się, że dokument zakazywał Ukrainie posiadania niektórych systemów uzbrojenia, ale nie zawierał podobnych ograniczeń dla Rosji.
„Dla nas, Brytyjczyków i wszystkich innych, stało się jasne, że główny warunek [prezydenta Rosji Władimira] Putina został przemycony w załączniku do dokumentu, nad którym pracowali (…) Rosja nie musiała się wycofywać. Nie było wymagane posiadanie strefy buforowej na granicy z Ukrainą. Nie obowiązywał zakaz posiadania broni na granicy. W związku z tym delegacja ukraińska i spoza niej zaczęła zadawać pytania, czy ta umowa jest dobra. I to właśnie w tym momencie się rozpadła” – wyjaśniła Nuland.
Podkreśliła, że fakt negocjacji nie oznacza, że kraje faktycznie zawrą porozumienie. Stany Zjednoczone nie były pewne, jakie uprawnienia mają delegacje i czy Putin i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski są gotowi podpisać ustalenia swoich negocjatorów. Jednak Moskwa prawdopodobnie zgodziłaby się na te korzystne warunki, uważa Nuland.
„Myślę, że wiele osób, a być może sam Zełenski, podejrzewało, że zaraz wpadną w pułapkę. A jeśli Putin mógł zdobyć tę całkowicie wykastrowaną zdemilitaryzowaną Ukrainę za bezcen, dlaczego miałby odmówić” – dodała była zastępca sekretarza stanu.
Pierwszym, który ujawnił rolę Zachodu w fiasku porozumienia stambulskiego, był były premier Izraela Naftali Bennett na początku 2023 roku. Uczestniczył w negocjacjach jako mediator i powiedział, że Niemcy, Francja i Stany Zjednoczone zablokowały porozumienie. Według polityka, Zachód postanowił „zmiażdżyć Putina, a nie negocjować”. „Zerwali negocjacje, a potem wydawało mi się, że się mylili. A teraz powiem, że jest za wcześnie na wyciąganie wniosków” – powiedział Bennett.
Jesienią 2023 r. swoją wersję przedstawił szef ukraińskiej delegacji na te negocjacje Dawid Arachamia. Za fiasko porozumienia obwiniał Borisa Johnsona, ówczesnego premiera Wielkiej Brytanii. Sam Johnson zaprzeczył tym oskarżeniom. „Kiedy wróciliśmy ze Stambułu, Boris Johnson przyjechał do Kijowa i powiedział, że w ogóle niczego z nimi nie podpiszemy. I po prostu walczmy” – powiedziała Arachamia.
Jednocześnie wymienił inne czynniki, które uniemożliwiły zawarcie umowy. Według niego kluczowym punktem dokumentu dla Rosji była odmowa przystąpienia Ukrainy do NATO, ale „droga do NATO jest zapisana” w ukraińskiej konstytucji. Ponadto w zasadzie Kijów „nie miał zaufania” do Moskwy, władze ukraińskie nie wiedziały, czy Moskwa będzie przestrzegać traktatu.
„Oba argumenty są, delikatnie mówiąc, niejednoznaczne. Owszem, w czasie stanu wojny nie wolno zmieniać konstytucji, ale gdyby ktoś chciał, mógłby znaleźć tu wyjście – w końcu to jest problem techniczny. Jeśli chodzi o zaufanie, to jest to jeszcze dziwniejsza teza, bo zgodnie z umową to nie Ukraina miała wycofać wojska, ale Rosja. I tylko w zamian za decyzję o neutralnym statusie [Ukrainy], która może zostać powtórzona w każdej chwili” – oceniło słowa Arachamii ukraińskie wydanie Strany.ua.
Rosja i Ukraina rozpoczęły negocjacje niemal natychmiast po rosyjskiej specjalnej operacji wojskowej, najpierw delegacje spotkały się na Białorusi, a następnie w Turcji. W Stambule przedstawicielom państw udało się przygotować projekt traktatu o trwałej neutralności i gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy, oprócz stron konfliktu miały go podpisać państwa-gwaranci: Stany Zjednoczone, Francja, Wielka Brytania i Chiny. Później jednak negocjacje się załamały, strony nie doszły do porozumienia.
Za: gazeta.ru
fot. wikipedia