Francuscy policjanci zebrali się w niedzielę na Polach Elizejskich, aby złożyć hołd swojemu koledze zabitemu podczas operacji antynarkotykowej. Po wojskowych są oni kolejną formacją mundurową, która ostrzega przed narastającymi problemami państwa francuskiego, a przede wszystkim przed biernością władzy w obliczu mnożących się ataków na funkcjonariuszy.
Eric Masson w ubiegłą środę został zastrzelony w trakcie operacji antynarkotykowej w Awinionie. 36-letni ojciec dwójki dzieci został zabity, gdy kontrolowany przez niego w centrum miasta mężczyzna wyciągnął broń. Masson należał zresztą do rodziny z silnymi tradycjami policyjnymi, dlatego też przeniósł się w pobliże Awinionu z Paryża, po tym jak zakończył przygodę z wojskiem.
W niedzielę pod komendą w Awinionie zebrało się blisko 5 tysięcy osób, natomiast na Polach Elizejskich w Paryżu znicze w hołdzie swojemu koledze zapaliło kilkuset funkcjonariuszy. Policjanci wpierw uczcili jego pamięć minutą ciszy, a następnie odśpiewali francuski hymn. Co ciekawe, ich koledzy w tym samym czasie postawili zasieki w obawie przed… wywołaniem zamieszek przez przedstawicieli policyjnych związkowców.
Liderzy protestujących policjantów zauważyli, że w związku z powyższym już niedługo to oni mogą stać się celem rządu prezydenta Emmanuela Macrona. Zarzucali przy tej okazji bierność obecnym władzom, które mają w ogóle nie reagować na narastający problem przemocy wobec funkcjonariuszy. Według sondaży brutalne przestępstwa są zdaniem Francuzów jednym z największych problemów w ich kraju.
Na 19 maja zaplanowane zostały wielkie demonstracje francuskiej policji. Związkowcy nie ukrywają, że mundurowi są coraz bardziej zmęczeni niezliczoną ilością ataków przeciwko nim, mających miejsce głównie w dzielnicach zamieszkiwanych przez osoby obcego pochodzenia. Właściwie nie ma dnia, aby w takich miejscach nie dochodziło do starć z użyciem niebezpiecznych narzędzi czy fajerwerków.
Na podstawie: valeursactuelles.com, france24.com, lavoixdunord.fr.