Podczas corocznych dyskusji podejmowanych podczas święta 11 listopada
pogrobowcy Józefa Piłsudskiego oraz publicyści i sympatycy związani z
tradycją Narodowej Demokracji rytualnie już drą koty o to, „kto
bardziej” wskrzesił polską państwowość, „kto przenikliwiej” przewidział
geopolityczne wypadki roku 1918. Zwolennicy Piłsudskiego tradycyjnie już
podkreślają, że to ich ukochany Marszałek na krótki czas przed wybuchem
Wielkiej Wojny przewidział upadek caratu, przy równoczesnej przegranej
Niemiec i Austro-Węgier, pobitych przez zachodnich aliantów. Naczelną
rolę w koncepcji Piłsudskiego odegrała „filozofia czynu” – pomysł
aktywnej walki zbrojnej u boku państw centralnych, które miały w ramach
swoistej zapłaty za pomoc (ale również we własnym dobrze pojętym
interesie) odbudować Państwo Polskie.
Zwolennicy koncepcji Romana Dmowskiego, jak dobrze wiemy, podkreślają
znaczenie zabiegów dyplomatycznych czynionych przez niego w Paryżu, na
Watykanie oraz u ministra Siergieja Sazonowa nad Newą. Podnoszą także
doniosłą wagę prac wykonywanych przez Komitet Narodowy Polski na gruncie
polskiej polityki międzynarodowej.
W gąszczu polemik między zwolennikami Piłsudskiego i Dmowskiego
stosunkowo rzadko wspominana jest rola, jaką odegrały środowiska (w
przeważającej mierze zachowawcze) budujące organa tworzącego się i
rosnącego po Akcie 5 listopada 1916 r. organizmu państwowego. Jeśli
przyjmiemy, że państwo polskie nie „wybuchło” nagle w roku 1918, ale
„stawało się” przez kilka lat, będziemy musieli przyznać, że środowiska
tworzące zręby Królestwa Polskiego odegrały rolę niebagatelną – niezbyt
eksponowaną, niezbyt „czynowniczo-heroiczną”, lecz jakże ważną i
procentującą w ostatnich miesiącach 1918 r.
Tworzenie polskiej administracji rozpoczęło się niepozornie. W lipcu
1916 r. w Warszawie utworzona została pochodząca z wyborów Rada Miejska,
która w jednej ze swych pierwszych deklaracji wyraziła nadzieję, że
warszawski samorząd jest tylko pierwszym krokiem do utworzenia
niepodległej państwowości polskiej. Akt 5 listopada oznaczał, oprócz
umiędzynarodowienia naszej sprawy, budowę oraz rozbudowę polskiej
administracji. Jako jeden z pierwszych organów tejże powstała Tymczasowa
Rada Stanu. Jej zadaniem miało być powoływanie i wydzielanie podmiotów
państwowych i administracyjnych oraz wypracowywanie projektów dalszych
rozporządzeń, tak aby połączyć wspólnym systemem prawnym obszary
Generalnego Gubernatorstwa Lubelskiego i Warszawskiego, wchodzące w
skład proklamowanego Królestwa Polskiego.
W pierwszej kolejności Tymczasowa Rada Stanu miała zorganizować na terenie Królestwa Polskiego1:
1. Administrację cywilną
2. Sądownictwo
3. System Oświatowy (szkolnictwo).
O ile na terenie okupacji austriackiej stanowiska urzędnicze w
przejściowej fazie budowy aparatu państwowego obejmowali polscy
urzędnicy pochodzący z Galicji, o tyle na terenie kontrolowanym przez
Niemców powołano specjalne gremium, Komisję Kierującą Przygotowaniem
Urzędników dla Państwa Polskiego, która – jak wskazuje jej nazwa – miała
za zadanie przygotować kadry administracyjne dla rodzącego się
Królestwa. Dostojnicy Tymczasowej Rady Stanu odpowiedzialni za
szczątkową politykę kadrową zadbali, aby kursy przeszkalające dla
wyższych i średnich urzędników stały na wysokim poziomie. Wystarczy
wspomnieć, jak wielki nacisk kładziono na dobór cenionych, jeśli nie
elitarnych wykładowców. Zajęcia dla przyszłych kadr polskiej
administracji prowadzili znakomici polscy juryści, m.in. Stanisław Bukowiecki (1867-1944) czy Zygmunt Cybichowski (1879-1946), lecz także takie osobistości polskiej nauki, jak Stanisław Tomkowicz (1850-1933) i Stanisław Łoś (1890-1974) –
zachowawca, późniejszy urzędnik polskiego Ministerstwa Spraw
Zagranicznych i powojenny profesor Katolickiego Uniwersytetu
Lubelskiego.
Podczas intensywnej nauki kursanci zdobywali wiadomości z zakresu
m.in. myśli ekonomicznej i administracyjnej, ale również z takich
dziedzin, jak gospodarka komunalna czy statystyka. Zdobywali więc wiedzę
zróżnicowaną, pozwalającą orientować się w meandrach szerokiej polityki
na poziomie państwowym, przy jednoczesnym płynnym operowaniu na
poziomie zadań narzucanych przez rzeczywistość administracji
samorządowej. Państwowcy budujący Królestwo Polskie zdawali sobie
sprawę, że bieżące koordynowanie funkcjonowania powstającego organizmu
nie może leżeć wyłącznie na barkach urzędników galicyjskich, którzy choć
merytorycznie dobrze przygotowani do pełnienia nałożonych zadań, nie w
pełni potrafili wczuć się w mentalność „królewiacką”, nie znając przy
tym również miejscowych realiów. Szerokie spektrum tematyczne kursów
wykształciło w przyszłych urzędnikach głębokie poczucie państwowe oraz
budziło oddolne dążenia do jej organicznego budowania. Przypomnijmy w
tym miejscu, że uczucia propaństwowe wśród inteligencji pochodzącej z
terenów byłego Królestwa Kongresowego ze zrozumiałych przyczyn były
znacznie słabsze niż np. wśród elit galicyjskich – rozwój poczucia
państwowego był więc tu kluczowy.
Równolegle z procesem kształcenia kadr postępował proces budowy
organów departamentowych w ramach Tymczasowej Rady. Ostatecznie powstało
kilkanaście komisji, rad i departamentów koordynujących multum aspektów
rodzącego się państwa: od spraw wojskowych po system archiwów i
rolnictwo. W ich pracach brali udział wybitni historycy: Władysław Semkowicz (1878-1949) i Stanisław Kutrzeba (1876-1946), ziemianin z zacięciem agronomicznym Eustachy ks. Sapieha (1881-1963) czy konserwatywny jurysta Wacław Makowski (1880-1942).
Wielu polityków, którzy doszli do wysokich godności w latach 20. i 30.,
zaczynało swoją karierę w administracji właśnie pod kuratelą
Tymczasowej Rady Stanu.
Najszybciej i najsprawniej zorganizowane zostały w ramach jednostek
Rady i późniejszej Komisji Przejściowej organy sądownicze. Stanisław
Bukowiecki, przewodzący Departamentowi Sprawiedliwości, już na początku
1917 r. rozpoczął organizację i grupowanie kadr, które postępowało wraz z
pracami nad projektem Przepisów tymczasowych o utworzeniu sądownictwa w Królestwie Polskim.
Wymiar sprawiedliwości przechodził jednak w polskie ręce stopniowo.
Jeszcze w maju 1917 r. okupant niemiecki przekazał pod jurysdykcję Rady
sądy pokoju oraz sądy gminne. Całość sądownictwa zaczęto spolszczać w
lipcu tego samego roku, choć dopiero pod koniec sierpnia formalnie
usunięto wszelkie przeszkody ze strony władz okupacyjnych.
Obok prawników z terenów byłego Królestwa Kongresowego i Ziem
Zabranych (którzy zasilili swoją obecnością kursy sądownicze
organizowane przez organa polskie) funkcje w wymiarze sprawiedliwości
obejmowali sędziowie i urzędnicy Polacy z Galicji oraz zaboru pruskiego
(choć liczba tych ostatnich, co zrozumiałe, była znikoma). Sądownictwo
polskie zbudowane od podstaw rękoma instytucji Tymczasowej Rady Stanu
stało się kamieniem węgielnym dla postępującej dynamiki budowy polskiej
państwowości. Jak wyraził się wspominany już Stanisław Bukowiecki:
(…) sądownictwo jest pierwszą częścią polskiej budowy państwowej (…). Ze sprawności funkcjonowania sądownictwa wnosić będą obcy i swoi o naszej zdolności organizacyjnej, o naszym przygotowaniu do życia państwowego i istotnej możności urzeczywistnienia w szybkim czasie budowy Państwa Polskiego bez obcej ingerencji2.
Obok wymienionych kwestii budowy polskiej administracji i sądownictwa
istniało również zagadnienie nie mniej ważne – sprawa tworzenia
polskiej oświaty. Szkolnictwo na terenach okupacji austriackiej i
niemieckiej podporządkowano polskim organom zarządzającym już jesienią
roku 1917. Proces ten miał swój początek, jak można przewidzieć, tuż po
deklaracji z 5 listopada.
Przez cały okres organizacji szkolnictwa w Królestwie Polskim władze
austriackie nie czyniły najmniejszych trudności władzom polskim,
zezwalając (nawet wobec ogromnych potrzeb kadrowych) na obejmowanie
posad nauczycieli i kierowników placówek przez polskich poddanych
wiedeńskiej Korony. Rokowania w całości odbywały się pomiędzy Tymczasową
Radą i Komisją Przejściową a okupacyjnymi władzami niemieckimi. Między
wiosną a jesienią 1917 r. dzielono Królestwo na okręgi szkolne,
opracowywano programy, organizując przy tym liczne zjazdy pedagogiczne
(najczęściej w Krakowie). Polonizowanie szkolnictwa (także wyższego)
oraz jego przejmowanie zakończyło się ostatecznie w październiku 1917 r.
Główny prym w budowie administracji, sądownictwa i oświaty, tej
niezbyt rzucającej się w oczy pracy, wiedli polscy zachowawcy, trzeźwo
oceniający nasze położenie i zdający sobie sprawę z ogromu zadań, jakie
muszą zostać zrealizowane, aby dobrze naoliwiony mechanizm organów
rządzących mógł być w przyszłości gotowym zaczynem organizacji państwa.
Środowiska polskich zachowawców spotkała po latach „nagroda”
zamilczenia, która okazyjnie przełamywana była inwektywami dla
„zdrajców” i „zaborczych sługusów”. Do dziś niewiele się zmieniło, a
wysiłki Władysława Studnickiego, Stanisława Bukowieckiego czy
zorientowanych na rozwiązanie austro-polskie Michała Bobrzyńskiego i
Władysława Leopolda Jaworskiego (o których napiszemy w najbliższym
czasie) spowija mgła zapomnienia.
Wysiłki Tymczasowej Rady Stanu winny być dla nas symbolem poświęcenia
dla powstającego państwa, poświęcenia cichego, pracowitego i pełnego
oddania. Poświęcenia zignorowanego, oplutego i zapomnianego.
1 Istotną
rolę (szczególnie po deklaracji z 5 listopada) odegrały też kwestie
związane z powołaniem Wojska Polskiego. Zasadniczo jednak sprawy
związane z projektami stworzenia Polskich Sił Zbrojnych nie będą
poruszane w niniejszym tekście.
2 Cyt. za: W. Suleja, Tymczasowa Rada Stanu, Warszawa 1998, s. 187.