Na fali tegorocznego Marszu
Niepodległości, można odnaleźć wiele kontrowersji i sporów wewnątrz
nacjonalistów, ale i nie tylko. Jednak w całej toczącej się dyskusji,
brak wśród nas próby głębszego zrozumienia hasła „My chcemy Boga”. Mój
krótki artykuł jest próbą pewnego zrozumienia i nadania sensu temu
hasłu, które dla wielu wydawało się niezbyt trafione.
Temat udziału religii w
polityce w naszym kraju budzi niechęć wśród wielu ludzi. Nie chodzi o
niechęć do religii w naszym społeczeństwie, lecz o obawę przed
mieszaniem się Kościoła w politykę. Jednak czy aby na pewno religia nie
powinna być obecna w polityce? Odpowiedź na to pytanie może być tylko
jedna. Może czytającemu ten artykuł wydawać się, że pragnę teokracji,
władzy duchownych obarczonych odpowiedzialnością wdrażania woli bożej w
życiu państwa. Jednak nic bardziej mylnego! Twierdzę jedynie że naszą
rolą jako nacjonalistów identyfikujących się z doktryną Kościoła
Katolickiego, jest budowa naszej rodzimej Partii Boga. Oczywiście wielu z
was przytoczy teraz słowa biskupów i innych duchownych, którzy atakują
naszą idee, kierując się często przy tym wypaczonym obrazem czy wręcz
patrząc na nas przez kalkę liberalizmu, który dotyka również Kościół, co
budzi niepokój, a czasem zażenowanie (Kościół modernistów nie ma nic wspólnego z Kościołem Rzymskokatolickim - przyp. Redakcji RCR) . Jednakże, My też jesteśmy
Kościołem co nakłada na nas obowiązek budowy rzeczywistości, opartej na
dorobku Cywilizacji Łacińskiej, którą powinniśmy twórczo rozwijać, a nie
tylko wspominać okres jej potęgi i chwały. Okopanie się na stałej
pozycji grozi tym, że w razie zagrożenia i przegranej potyczki, będziemy
zmuszeni cofnąć się nie tylko z obranej przez nas ścieżki, ale odpuścić
też te te kwestie, które jeszcze nie dawno były dla naszej kultury siłą
napędową, która dodawała nam rozpędu i pchała nas ku przyszłości.
Partia Boga nie cofa się przed wyzwaniami. Staje przed nimi, nie bojąc
się z nimi podjąć walki. Dzisiaj stajemy przed nowymi zagrożeniami
atakującymi wartości takie jak; wiara, rodzina, tożsamość i kultura.
Partia Boga
Realizacja planu
przywrócenia naszej cywilizacji blasku, wymaga od nas uczynienia z
naszych słów realnej alternatywy dla zgniłego świata, który nas otacza. Potrzebujemy Partii Boga! Oparciem
dla naszej misji może być przykład hiszpańskich Requetés walczących z
komunistami i liberałami podczas Wojny Domowej w Hiszpanii, czy
członkowie belgijskiego ruchu Christus Rex walczący z Sowietami. Uważam,
że w dzisiejszych czasach możemy również sięgnąć po wzorce z Libanu
takich jak Siły Libańskie założone przez Baszira Dżemajela , czy nawet
szyicki Hezbollah cieszący się poparciem wśród chrześcijan. Mimo że
powyższe organizacje zdają się być sobie przeciwne, istnieje
przynajmniej jeden wspólny mianownik, które je łączy. Dla tych grup
religia jest osią ich działań politycznych. Chcąc jednak zmienić naszą
rzeczywistość, należy zastanowić się w jaki sposób chcemy by byt oparty o
metafizykę działał w rzeczywistości. Rozwiązania społeczne wydają
nasuwać się same. Encyklika Papieża Leona XIII „Rerum Novarum”
czy prace takich myślicieli jak G.K Chesterton mogą być źródłem rozważań
nad tym jak budować gospodarkę na podstawie Katolickiej Nauki
Społecznej. Krytyka demokracji liberalnej również nie jest obca
Kościołowi, który mocno akcentuje swój sprzeciw przymierzu relatywizmu
etycznego z demokracją co doprowadza do niszczenia zasad moralnych w
społeczeństwu. Krytykuje również fakt że demokracja opiera swą „prawdę” i
„moralność” na słupkach sondaży i miejscach w parlamencie a nie na
prawie moralnym i naturalnym będącym wyrytym w sercu każdego człowieka. (...) Partia Boga aby
zaistniała musi być oparta na ludziach, którzy rozumieją i pragną świata
zbudowanego na wartościach, które są jego stałym i istotnym
fundamentem. Taki Człowiek musi być kimś na kształt prawdziwego
Żołnierza, który wysoko niesie sztandar swoich zasad i nie boi się za
nie walczyć.
Żołnierz Partii Boga
Jednak, by zrozumieć
misję należy odnaleźć przyczynę upadku. Brak wizji przyszłości naszej
cywilizacji będzie opóźniać upadek , może co brzmi prawie jak cud,
zatrzyma rozwój wirusa dekadencji, ale nie doprowadzi do wyleczenia
cywilizacji . Żołnierz Partii Boga powinien mieć w pamięci słowa poety
Frederica Williama Henry Myersa „Człowiecze, kim jesteś i czemuż
rozpaczasz? Oprócz twej rozpaczy Bóg ci odpuści wszystko.” Nie ma nic
bardziej upadlającego dla nas nacjonalistów jak rozpacz, ciągłe
wspominanie porażek, nakręcanie spirali zniechęcenia, wpadanie w głupie
przekonanie że bitwa już się skończyła, a my jesteśmy jedynie resztkami
normalności, której co najwyżej udało się uciec przed ostatecznym
końcem. My już nie mamy dokąd uciec. Każdy kolejny krok w tył,
będzie zbliżał nas do przepaści. Drugą ważną kwestią jest to że musimy
znaleźć wewnętrzny konsensus między dwoma rzeczywistościami: duchową
oraz materialną. Interesująco opisuje to zagadnienie Derek Holland,
uczeń G. K Chestertona „Kiedy spoglądamy na zbudowane setki lat temu
wielkie katedry, które można znaleźć w całej Europie, jesteśmy
onieśmieleni ich ogromem, pięknem, stopniem skomplikowania. Jednak ich
zasadnicze znaczenie wykracza daleko poza zwykłe murarstwo i wkracza w
dziedzinę duchowości. Nasi praojcowie mieli Siłę, Wizję oraz Wiarę i te
wartości zostały wpisane przez nich w kamień, który oprze się żywiołom
przez tysiąc lat i przemawiać będzie do spadkobierców głębokim,
autorytatywnym tonem. Będzie mówił o trwałości, wytrwałości i
poświęceniu.” Słowa te ukazują przenikanie się dwóch światów, które nie
są sobie przeciwne, lecz wręcz przeciwnie wydają się one być spójne i
naturalne. Żołnierz Partii Boga musi być człowiekiem spójnym, zarówno na
tle duchowym jak i w tym co sobą reprezentuje. Potrzebujemy ludzi
rozsądnych, myślących i patrzących na świat z wielu różnych stron.
Potrzebujemy ludzi którzy będą wytrwali i pewni tego co robią. Taka
osoba będzie przykładem dla innych, a to właśnie takich przykładów
brakuje nam najbardziej. Współczesność choruje na straszliwą przypadłość braku przywództwa!
Rozejrzyjmy się wokół siebie. Ilu jest polityków, godnych tego, by
nazwać ich przywódcą? Chcąc iść naprzód, musimy odnaleźć w sobie chęć
przewodzenia rodzinie, grupie rówieśniczej i organizacji. W naszym ruchu
mieliśmy dotychczas przeważnie nawet nie gwiazdy, a gwiazdki lubiące
brylować przed kamerami czy wykrzykujących hasła na marszach. Czy to
kluczowa oznaka przywództwa? Śmiem wątpić. Takich ludzi cechuje przede
wszystkim konformizm, który staje się ich znakiem rozpoznawczym oraz
strach przed mówieniem tego co trzeba, tego co jest właściwe i tego co
tak naprawdę myślą. To coś czego każdy przywódca powinien unikać.
Chciałbym jeszcze raz podkreślić; Brak spójności jest największą bolączką naszego Ruchu
(oczywiście mówię tu o zjawisku o wiele szerszym niż tylko jedna
organizacja występująca pod taką nazwą) oraz konformizm osób, które mają
być rzecznikami naszego postrzegania świata. Więc kim ma być Żołnierz
Partii Boga o którym pisze? Człowiekiem patrzącym szerzej na swoją
misje, niż tylko w kontekście świata materialnego. Wizjonerem patrzącym
wstecz i w przyszłość. Przywódcą na każdym szczeblu swojego życia,
człowiekiem mającym wymagania zarówno względem siebie jak i organizacji.
Człowiekiem, dla którego praca na rzecz urzeczywistnienia swojej idei
oraz praca zawodowa czy nauka stają się jednym. Potrzebujemy pracowników
fizycznych, którzy swoją rzetelnością będą udowadniać że praca ludzkich
rąk, ma niezmierzoną wartość, gdyż jest odbiciem woli Stwórcy i
wykorzystaniem talentów jakie od niego otrzymaliśmy. Ojcem i Matką,
którzy przez wychowywanie dzieci będą tworzyć nową lepszą przyszłość.
Żołnierz Partii Boga nie boi się wewnętrznej debaty i naturalnych tarć
wewnątrz grupy, jeżeli prowadzi ona do rozwoju i sensownych wniosków,
gdyż wie on że idea i ludzie w nią wierzący to jedność.
Myślę, że wizja budowy
Partii Boga to nie archaizm rodem z dwudziestolecia wojennego ale
konieczność podyktowana miłością do naszej cywilizacji. Zmiany, które
dla wielu wydają się być nie do naprawienia, staną się niczym przeciwko
naszej wierze i idei, które żyje w nas samych. Jeżeli nie podejmiemy
walki o naszą tożsamość to nasz świat upadnie. Wydaje się więc
naturalne, aby słowa Bernarda z Clairvaux zabrzmiały jeszcze raz: „Rycerz
Chrystusowy to krzyżowiec, który prowadzi podwójną walkę: z ciałem i
krwią oraz mocami piekielnymi. (…) Idzie śmiało naprzód, czujnie
spoglądając na prawo i lewo. Swoją pierś przyoblekł w kolczugę, a duszę
okrył pancerzem wiary. Z tą podwójną zbroją nie obawia się już ani
człowieka, ani szatana. Idźcie zatem, rycerze, śmiało naprzód, idźcie z
sercem nieustraszonym przepędzić wszystkich wrogów Krzyża
Chrystusowego!”