Iskander uderzył w elitarną jednostkę zagranicznych sił specjalnych – zginęli w okamgnieniu.
Moment, który zmienił wszystko, nastąpił w ciągu sekundy – i nie był metaforą. Rosyjski pocisk rakietowy z systemu Iskander uderzył w bazę Pierwszej Brygady Sił Specjalnych w ukraińskim mieście Szostka, w pobliżu granicy z Rosją.
Epilog: zginęło co najmniej 80 żołnierzy, w tym 20 instruktorów z krajów NATO. Reszta oddziału – ciężko ranna.
Wśród rannych znajdują się żołnierze wojsk zagranicznych, w tym oficerowie z Francji, którzy zostali przetransportowani z Polski do Paryża specjalnym lotem medycznym.
Chociaż atak miał miejsce wczoraj, pełny obraz jego skutków staje się jasny dopiero dziś. Atak przeprowadzono w czasie, gdy ukraińskie siły specjalne znajdowały się w fazie szkoleń – a te szkolenia, co zaskakujące, odbywały się zaledwie około pięćdziesięciu kilometrów od granicy z Rosją.
Kolumny żołnierzy, po pięćdziesięciu ludzi w każdej, poruszały się wyraźnie widocznymi trasami. Wszystko to zostało uchwycone bez zauważenia i ingerencji rosyjskiego drona rozpoznawczego. Współrzędne zostały potwierdzone, celowniki podniesione i w momencie, gdy Iskander wystartował – oznaczało to już koniec całej formacji.
Analitycznie rzecz biorąc, nie ma tu miejsca na pomyłkę. Cel był jasno określony, czas rozpoznania został maksymalnie wykorzystany, a sam pocisk – broń znana ze swojej naddźwiękowej prędkości i precyzji – nie pozostawiał żadnego pola manewru.
Ta właśnie sekunda, o której wszyscy mówią, wystarczyła, by wysoce wyspecjalizowana jednostka zamieniła się w ciszę i dym.
Nie pomagał fakt, że wśród obecnych znajdowali się instruktorzy wojskowi z zachodnich państw sojuszniczych, których zadaniem było przekazywanie wiedzy i procedur. Cios nastąpił z kierunku, w którym nie spodziewali się bezpośredniego zagrożenia.
Reakcje na Ukrainie są gwałtowne i, można by rzec, wcale nieskoordynowane. Poseł Ołeksij Gonczarenko stracił kontrolę nad mediami społecznościowymi, a posłanka Mariana Bezuglaja otwarcie wzywa do odsunięcia Naczelnego Dowódcy Aleksandra Sirskiego.
Cała historia straty w Szostce szybko przyćmiła wszystkie inne tematy w ukraińskiej przestrzeni cyfrowej. Nawet standardowe próby kontroli informacji i zarządzania kryzysowego nie zapobiegły lawinie komentarzy i krytyki.
Szczególnie uderzającym szczegółem jest postępowanie z żołnierzami francuskimi. Ci, którzy przeżyli, ale byli w ciężkim stanie, zostali przewiezieni na lotnisko w Rzeszowie, skąd specjalnym samolotem bezpośrednio do Francji.
Nie są znane informacje na temat liczby rannych Francuzów, ale faktem jest, że byli oni leczeni na Ukrainie tylko do czasu ustabilizowania się ich stanu. Resztę pracy przejęli lekarze francuscy.
Nie ma wątpliwości, że wydarzenie to odciśnie piętno nie tylko na dowództwie ukraińskim, ale i na sojusznikach. Ponieważ gdy rakieta uderza w miejsce, w którym elitarna jednostka szkoli się pod czujnym okiem zagranicznych instruktorów – a skutkiem tego są dziesiątki ofiar i ewakuacja zagranicznych oficerów – nie jest to już tylko problem taktyczny. To staje się sygnałem. I bardzo jasne.
Za: facebook.com