Czy w dzisiejszych czasach Kontrrewolucja jest już tylko marzeniem o
restauracji bezpowrotnie utraconego świata Tradycji, „wielką narracją”
odczytywaną z pożółkłych kart starych mistrzów myślenia, pięknym mitem,
który smakować nam jest dane co najwyżej dzięki celuloidowym fantomom
jakiegoś Władcy pierścieni czy Opowieści z Narnii?
Niestety, wszystko zdaje się wskazywać, że tak właśnie rzeczy się
mają – jeśli jeszcze wziąć pod uwagę, że złośliwe gnomy demokracji nie
ustają w mściwości nieprzejednanej, aby zatruć ostatnie chwile i
zohydzić pamięć naszych bohaterów, jak choćby generała Pinocheta. Tym
bardziej zatem winniśmy czcić pamięć tych nielicznych naszych
współczesnych, którym dane było nie tylko – choć także – myśleć o
kontrrewolucji, ale praktycznie ją realizować. Mowa tu o bodaj ostatnim
Europejczyku – kontrrewolucjoniście czynu, który pod sam niemal koniec
ubiegłego roku 2005, 29 grudnia, zmarł w 94. roku życia!
Przypomnijmy ten bogaty życiorys, którym można by obdarzyć wiele
osób. Pierre Château-Jobert urodził się 3 lutego 1912 roku w Morlaix
(Finistère). Gdy miał trzy lata, jego ojciec zginął na polu chwały w
Szampanii. Pierre ukończył Instytut Politechniczny w Paryżu, a jako
podporucznik artylerii w rezerwie został zmobilizowany po ataku Niemiec
na Francję. Ranny 13 czerwca 1940 roku, zdołał tydzień później
przedostać się – na polskim okręcie – do Anglii, stając u boku szefa
Wolnych Francuzów, gen. de Gaulle`a. W siłach zbrojnych Wolnej Francji
uczestniczył w wyzwalaniu Erytrei, w kampaniach na Bliskim Wschodzie i w
Libii oraz – już jako spadochroniarz – w akcjach dywersyjnych na
terenie okupowanej Francji. Był 11 razy odznaczony Krzyżem Wojennym,
otrzymał Legię Honorową i szczególnie elitarny order Compagnon de la Libération.
Po wyzwoleniu Francji został organizatorem i komendantem Centralnej
Szkoły Wojskowej Spadochroniarzy. Od 1947 do 1952 roku dowodził 13.
Półbrygadą Kolonialną Spadochroniarzy w Indochinach, a w listopadzie
1956 – już jako pułkownik – 2. Brygadą, która zdobyła Port Said i Port
Fuad w ekspedycji francusko-brytyjskiej na Suez.
Pomimo tak „gaullistowskiego” życiorysu, scementowanego krwią, stanął
po przeciwnej stronie, gdy Generał porzucił sprawę Algierii
Francuskiej, a tym samym obecności cywilizacji
zachodnio-chrześcijańskiej na lądzie afrykańskim, wydając go (i setki
tysięcy kolonistów) na pastwę sprzymierzonego z marksizmem
terrorystycznego islamu. Już w 1958 roku, wspólnie z legendarnym
„szuanem” z Algierii, Robertem Martelem, utworzył konspiracyjną Armię
Kontrrewolucyjną, którą po puczu generałów przeciwko szefowi państwa w
1961 roku podporządkował OAS. Aresztowany, już jako komendant OAS w
Algierii Wschodniej, w styczniu 1962 roku, i skazany zaocznie na śmierć
przez francuski Trybunał Bezpieczeństwa Państwowego, spędził sześć lat w
ukryciu. Dopiero po amnestii w 1968 roku mógł powrócić do Francji,
gdzie spędził resztę życia.
Przymusową bezczynność w podziemiu wykorzystał Château-Jobert na
gruntowne studia nad zagadnieniem kontrrewolucji, których owocem były
książki: Doktryna Akcji Kontrrewolucyjnej (Doctrine d`Action Contre-révolutionnaire, 1969), Konfrontacja: Rewolucja – Kontrrewolucja (La confrontation: Révolution – Contrerévolution, 1976) i Głos kraju rzeczywistego (La voix du pays réel, 1981); opublikował także wspomnienia Ogień i światła na moim szlaku: zdarzenia z wojny i pokoju (Feux et Lumières sur ma trace: faits de guerre et de paix, 1978).
Punktem wyjścia jego rozważań było nękające go, jeszcze jako
żołnierza, klasyczne pytanie teologii moralnej o wojnę sprawiedliwą, a
zwłaszcza, czy cel „uświęca środki” i jakie środki są dozwolone w walce.
Rozmyślania te doprowadziły go do przekonania, że kontrrewolucja nie
może być pojmowana jako akcja negatywna, czyli rewolucja, która zwalcza
inną, już dokonaną, lecz musi być rozumiana jako akcja pozytywna,
przeciwstawiająca się rewolucji w oparciu o zasady ładu moralnego i
społecznego, wyprowadzane z nauki Kościoła (ideę tę wyrażała również
zmiana pisowni z contre-révolution na Contrerévolution).
Ostatecznie została ona zdefiniowana jako „wyraz doktryny
chrześcijańskiej w zastosowaniu do spraw świeckich, a zwłaszcza w
dziedzinie politycznej i społecznej, w walce przeciwko Rewolucji”. W
Rewolucji – konkludował – „daje się dostrzec negację wszystkich wartości
Bytu. […] Wszystko to, co sprzeciwia się godności człowieka i wyrządza
szkodę jego rzeczywistym prawom, którym nieodłącznie towarzyszą
obowiązki, jest wyrazem buntu przeciwko ładowi naturalnemu: to właśnie
jest Rewolucją”.
Należy zatem odróżnić Kontrrewolucję jako doktrynę fundamentalnie
sprzeczną z doktryną Rewolucji, ponieważ integralnie chrześcijańską, od
„sytuacyjnej” jedynie „kontr-rewolucji”, to znaczy stawania w opozycji z
jakichkolwiek powodów wobec już ustabilizowanego reżimu rewolucyjnego.
Kontrrewolucja jest zarazem akcją polityczną (lecz nie partią) i „szkołą
myśli”, która jednak niczego nie „wymyśla”, a tylko służy Prawdzie,
którą jest jej Mistrz – Chrystus.
Jakiś czas temu wybitny filozof katolicki Jean Madiran,
przestrzegając przed nazbyt prostą nadzieją rychłego ocalenia dzięki
akcji „pobożnych generałów”, konstatował: „nie ma już dzisiaj ‘pobożnych
generałów’. Ostatni przegrali swoją walkę, czterdzieści lat temu, o
Algierię”. Dodajmy, że przegrał także inny „pobożny generał” – dowódca
chrześcijańskich maronitów w Libanie, Michel Aoun, a dzielnego
hiszpańskiego pułkownika Tejero, który chciał przywrócić suwerenność
swojemu królowi, wydał pod sąd sam król. Jednak my, chrześcijanie, nie
uznajemy twardego, pogańskiego vae victis. Przeciwnie – zawsze będziemy powtarzać: gloria victis,
czcząc pamięć tych wszystkich, którzy walczyli do końca w słusznej
sprawie, pojeni jeszcze octem pomówień i obelg. Takich właśnie, jak
Château-Jobert, który – choć „tylko” pułkownik – był najpobożniejszym z
generałów naszej epoki, współczesnym krzyżowcem, mającym zaszczyt
walczyć przeciwko wszystkim sługom szatana w tym przeklętym XX wieku –
hitleryzmowi, komunizmowi i wyznawcom fałszywej religii Mahometa.
Za: http://www.legitymizm.org/ostatni-rycerz-kontrrewolucji