Najeźdźcy
otoczyli nas i napadli, podbili nasze ziemie i zbudowali na nich swoje
bazy. Atakujemy ich zatem tam, gdzie możemy, aby odzyskać nasze ziemie i
zmusić ich do ustąpienia. Wolelibyśmy nie być wojownikami. Wolelibyśmy
uczyć nasze dzieci dobroci. Ale by miały jakąkolwiek przyszłość, musimy
dziś walczyć. Niech i tak będzie.
W
Palestynie, Iraku i Afganistanie wojna ta jest najbardziej intensywna,
ale ma ona charakter międzynarodowy, a jej celem są ludzie każdej rasy i
wyznania. Kapitalizm atakuje nas na całym świecie, depcząc nasze
nadzieje na godne życie. Płyniemy w jednej łodzi, globalnej Mavi
Marmara, nasz opór musi również być globalny. Naszym wrogiem są nie
tylko syjoniści, ale wszystkie siły zachodniego imperializmu. By
przetrwać, musimy odłożyć na bok różnice religijne i polityczne i
stworzyć jeden front. Szyici i sunnici, sekularyści i socjaliści,
anarchiści i nacjonaliści muszą działać razem, by pokonać wspólnego
wroga. Inaczej imperialiści dalej będą dzielić i rządzić. Opozycja w
duchu non-violence jest ważna, ale niewystarczająca.
By
skutecznie prowadzić wojnę, musi jej towarzyszyć walka zbrojna. Zarówno
Gandhi, jak i zbrojni bojownicy byli konieczni do przekonania
Brytyjczyków do uwolnienia Indii. By przekonać amerykański kongres do
zakończenia segregacji rasowej, Malcolm X był tak samo potrzebny jak
Martin Luther King. Sam Gandhi dostrzegał potrzebę zbrojnej samoobrony.
Jak pisał:
“Wielokrotnie
powtarzałem, że ten kto nie potrafi obronić siebie, swoich najbliższych
i ich honoru przyjmując śmierć bez sprzeciwu, może i powinien uczynić
to zbrojnie występując przeciwko prześladowcom. Kto nie potrafi dokonać
żadnej z tych rzeczy, jest ciężarem. Nie powinien być głową rodziny.
Musi albo ukryć się, albo zadowolić życiem w nieustannej bezbronności i
być gotowym do czołgania się jak robak przed swoimi dręczycielami. (…)
Wierzę, że w sytuacji wyboru ograniczonego do tchórzostwa i przemocy
należy wybierać przemoc. Wolałbym, aby Indie chwyciły za broń w obronie
swojego honoru, niż stały się tchórzliwym świadkiem własnej hańby. (…)
Chociaż przemoc jest niezgodna z prawem, jeżeli stosowana jest w
samoobronie lub w obronie bezbronnych stanowi akt odwagi, znacznie
lepszy od tchórzliwego poddaństwa. Nie może ono przynieść nic dobrego
żadnemu mężczyźnie i kobiecie. Samo życie zawiera w sobie pewien rodzaj
przemocy, winniśmy wybierać drogę przemocy najmniejszej.”
By
bronić tego, co nam zostało, musimy walczyć. Wobec potęgi kapitalistów i
intensywności ich przemocy, musimy walczyć metodami partyzantów,
uderzając w słabe punkty i znikając w celu przegrupowania i ponownego
ataku. Większość tych słabych punktów znajduje się dziś poza Palestyną,
Irakiem i Afganistanem, jak również poza okupującymi je krajami. Są one
rozproszone po całym świecie, gdzie przedstawiciele imperializmu
swobodnie budują swoją dominację.
Musimy
przekonać naszych sojuszników na tych terenach do większej aktywności.
Wojna dosięgnie ich prędzej czy później. Lepiej by stało się to teraz,
zanim siły wroga zostaną skoncentrowane w ich krajach. Jeśli Zachód
podbije Bliski Wschód i zacznie kontrolować jego zasoby, może okazać się
zbyt silny do powstrzymania. Teraz trwa kluczowy czas wojny. Musimy
rozszerzyć ją do globalnej Intifady.
Ponieważ
większość grup oporu jest zinfiltrowana przez agentów wroga, a
utrzymanie tajemnicy jest praktycznie niemożliwe, nasze działania muszą
być znane jedynie niezbędnej garstce osób. Możemy działać indywidualnie,
anonimowo. Samotne wilki uderzą w cel przy sprzyjających
okolicznościach i nie powiedzą o tym nikomu. Kiedy tylko jest to
możliwe, musimy przetrwać, by kontynuować walkę. Ataki samobójcze powinny
być ostatecznością. Tutaj jesteśmy bardziej potrzebni niż w niebie.
Osłabienie
bestii w każdym miejscu osłabia ją globalnie, zmniejszając naciski na
terenach kluczowych dla walki. Zasoby bestii są skończone, nie może
walczyć wszędzie. Globalizując walkę, możemy ją pokonać.
Nie
musimy zwyciężać w wielkich bitwach. Wystarczy, że wytrwamy do momentu,
w którym kapitaliści zrozumieją, że koszty kontynuowania wojny
przewyższą potencjalne zyski. Wtedy ich poparcie dla Izraela wyparuje
jak woda rozlana na pustyni Negew. Izraelczycy wiedzą o tym, dlatego tak
wielu z nich występuje o zagraniczne paszporty. Zaczyna się eksodus.
Musimy
walczyć aż do prawdziwego zwycięstwa, nie zadowalając się marnymi
kompromisami, w ramach których otrzymamy okruchy za poddanie się.
Historia walki antyimperialistycznej w Irlandii, Indiach i Afryce
Południowej pokazuje, że przedwczesne zakończenie oporu prowadzi do
katastrofy. Rozpęd rewolucji jest bardzo trudny do odbudowania. By
osiągnąć prawdziwy pokój, walka musi trwać aż do zakończenia inwazji i
okupacji, co oznaczać będzie wyeliminowanie integralnej dla nich
przemocy strukturalnej. Bez sprawiedliwości pokój jest niemożliwy.
Jak
wiemy aż za dobrze, wojna ta prowadzi do straszliwego cierpienia po obu
stronach. Ale jeśli ustąpimy przed agresją i pozwolimy kapitalistom
zdominować świat, cierpienie będzie o wiele gorsze. Nawet kapitaliści
wpadną w jego pułapkę, gdyż zatracą swoje człowieczeństwo. Walcząc z
nimi dzisiaj, wybieramy „drogę przemocy najmniejszej”.
Tłumaczenie: Redakcja Xportal.pl