Spotkaliśmy się w Starbuniu we czworo. Przyszedł Janek, okazało się, że pracuje w korpo obok mojego korpo…Poniedziałek
Kolejny smutny dzień w pisowskim kraju.
Rano
w radiu znowu pisowski oszołom, ten Stasin czy Sasin, wszystko jedno.
Coś tam zaczął o taśmach, ile tego można słuchać, przecież wiadomo, że to pisowska prowokacja. Przełączyłem na „Gorące rytmy poranka”. i jakoś przetrwałem.
Do biura też teraz ciężko chodzić. Myślałem, że wszyscy są u nas
normalni, a tu się nagle ujawniły jakieś janusze. Taki Marek
na przykład. Chciałem z nim pogadać na przerwie na papierosa, jak
zwykle, i mówię: „Ale ten Maciarewicz to jednak straszny, prawda?”.
A ten mi zaczyna gadać, że jakąś książkę przeczytał (nie wiedziałem,
że Marek czyta książki) i że Macierewicz (on twierdzi, że właśnie
„Macierewicz”, a nie Maciarewicz) to był gość, że konspirował, uciekał
komunistom i jakieś podobne bzdury. Muszę sprawdzić w Wikipedii,
bo to przecież nie może być prawda.
Wtorek
Sprawdziłem.
Niestety, faktycznie tak było. Z tym Macierewiczem też, bo nawet tu ten
cholerny Marek miał rację, on jest przez „e”. Kompletnie zgłupiałem
i przez dłuższą chwilę nie wiedziałem, co o tym myśleć. Na szczęście
podzieliłem się wątpliwościami z Bartkiem na Fejsie i on mi wyjaśnił:
Macierewiczowi się właśnie poprzestawiało w głowie od tego konspirowania
i uciekania, i dlatego jest dzisiaj taki niebezpieczny, bo dziś już nie
należy uciekać i konspirować, ale budować nowoczesny patriotyzm: kupy po psach, podatki i te inne.
Myślałem, że się odgryzę Markowi, jak powtórzę to, co mi Bartek
napisał, a Marek mi na to, żebym mu powiedział, co takiego konkretnie
Macierewicz zrobił strasznego. Przez moment czułem taką nieprzyjemną
pustkę w głowie, ale zaraz miałem olśnienie i powiedziałem, że rozwiązał
Wojewódzkie Służby Informacyjne. A Marek się złośliwie zaśmiał,
powiedział, że nie „wojewódzkie”, tylko „wojskowe” (muszę sprawdzić)
i że za rozwiązaniem była też Platforma. A rozwiązał nie Macierewicz,
tylko Sejm. Macierewicz był tylko likwidatorem. Jak on mnie wkurza, ten
Marek. Muszę go unikać, przecież z tym człowiekiem nie da się rozmawiać.
Środa
Rano miałem fatalny humor. Sprawdziłem w Wiki i rzeczywiście: wojskowe, nie wojewódzkie, a poza tym PO też
była za. Ale może się po prostu pomylili? Zresztą to było dawno i już
nieważne. Chciałem spytać Bartka na Fejsie, ale wtedy on sam się nagle
odezwał ze wspaniałą wiadomością: powstał Komitet Obrony Demokracji!
Przed PiS-em oczywiście. To cudowne, że ludzie się nareszcie organizują
przeciwko dyktaturze, w obronie konstytucji! Bardzo byłem
podekscytowany. W biurze, zamiast siedzieć nad raportem kwartalnym,
ogarniałem KOD na Fejsie.
No więc będziemy bronić demokracji – bo oczywiście natychmiast się
zapisałem – przed uzurpatorami. Będziemy robić różne akcje w sieci – na początek
wstawiłem sobie w awatara opornik. To jakaś część elektroniczna,
podobno kiedyś w czasie komuny ludzie sobie takie oporniki wpinali
na ubranie, żeby pokazać, że stawiają opór. Nawet coś kojarzę,
że mi dziadek opowiadał, że mu było z kolegami łatwiej poznać, kogo
zwinąć, bo najpierw brali tych, co mieli te oporniki.
Na razie KOD będzie głównie
w sieci. Żeby miał jak najwięcej członków, od razu hurtowo dołączyłem
z 50 znajomych z Fejsa – przecież na pewno też chcą bronić demokracji.
Zamiast robić kwartalny raport, siedziałem prawie cały dzień w sieci
i czytałem, co ludzie piszą. Musiałem tylko uważać na szefa, bo z naszej
centrali w Berlinie przyjechała jakaś kontrola i szef jest
bardzo zestresowany.
Czwartek
Co mogę zrobić?
— napisałem na naszej (bo KOD jest nasz!)
stronie. Od razu przyszło dużo propozycji. Widać, że ludzie mają dość.
Jeden taki na przykład pytał, czy wiem, skąd wziąć materiały wybuchowe,
żeby się wysadzić przed Sejmem. Taki zdeterminowany. Inny napisał,
że czytał na jakimś portalu, że Kaczyński to wcale nie Kaczyński, tylko
jakiś podstawiony Mordechaj Birdenbaum, który chce zniewolić Polskę dla
żydowskich interesów. Trochę mnie zmylił, bo może to jednak nie jest
powód, żeby Kaczyńskiego hejtować? Z tymi sprawami to trzeba uważać. Sprawdziłem archiwum „Wyborczej”, ale tam nic nie było, że Kaczyński to jakiś Birdenbaum. Sam nie wiem, co myśleć.
Piątek
Wtopiłem. Napisałem do Bartka, żeby mi wyjaśnił, o co chodzi z tym Kaczyńskim/Birdenbaumem, a wtedy się okazało, że zapisałem się do jakiegoś fałszywego KOD-u, który był podróbą prawdziwego i zrobiły go pisowskie trolle. Ale teraz jestem już w prawdziwym.
Zapisałem sobie kilka najciekawszych pomysłów, co możemy zrobić.
Wiesio_z_korpo napisał:
Powinniśmy napisać do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, że wybory w Polsce zostały sfałszowane i żeby Trybunał to zbadał i skasował mandaty posłom z PiS.
Trochę się pogubiłem, bo z tym fałszowaniem to zawsze pisiory mówiły, a ja się z tego śmiałem. Ale trudno.
Nawet szukałem strony tego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej,
ale nie znalazłem. Może już pisowski rząd zablokował dostęp?
Anulka28 napisała:
Ja od dnia wyborów w proteście nie zbieram kup po moim Bobiku. To może zrobić każdy i nie wymaga dużego wysiłku.
Od razu dałem lajka. Szkoda, że nie mam psa.
Franek_Wilanów napisał:
Nowa władza jest zacofana i homofobiczna, chce nas wycofać z Unii Europejskiej. Dlatego ja zacząłem chodzić do gejowskich kawiarni – najlepiej pokazać własnymi pieniędzmi, co się myśli.
Też zalajkowałem, ale miałem wątpliwości. Przecież tam raczej żadnych
lasek nie wyrwę. Dopiero potem się wyjaśniło, kiedy spojrzałem
na profil tego Franka. Okazało się, że w rubryce „partner” ma jakiegoś
Mirka. No, to on sobie może tam chodzić.
Wanda_co_chce_Niemca napisała:
Słuchajcie, trzeba się zwrócić o pomoc do Społeczności Międzynarodowej.
(Sprawdziłem, czy jest taka organizacja, ale nie znalazłem. Muszę
spytać Bartka.) Już kiedyś tak było w Unii Europejskiej, że w którymś
kraju, chyba w Anglii, wybory wygrali faszyści i wtedy Unia usunęła
Anglię z Unii. I przywróciła ją dopiero, jak ci faszyści odeszli. PiS
to są przecież faszyści, więc niech Unia nam pomoże. Najlepiej, jakby
przysłali tu jakieś wojsko, może być niemieckie, bo mają blisko,
a ja mam akurat kuzyna, co mieszka w Niemczech. I żeby nimi dowodził
Nasz Ukochany Pan Premier Donald Tusk, który teraz kieruje Europą. Tylko
musimy zebrać podpisy pod listem do kanclerz Antoni Merkel”. Napisałem
w komentarzu, że pani kanclerz ma chyba na imię „Angela”,
no i oczywiście dałem lajka. Wanda odpisała, że jej iPhone sam poprawia
i to dlatego.
Szukałem też jakiegoś info o tej Anglii, ale nie znalazłem. Na „A”
to w Unii jest tylko Austria. Wpisałem w Google’a „Austria + faszyści”,
ale wyskoczyło mi tylko o Hitlerze. Może to o niego chodziło? Ale wtedy
chyba nie było jeszcze Unii Europejskiej. Zresztą nie wiem, a szukać
mi się już nie chce.
Z tym wojskiem to nie wiem, czy to dobry pomysł. No, ale w końcu
lepiej, żeby weszli Niemcy niż Ruskie, jak chce Kaczor. Chyba lepiej.
Nie jestem pewien.
Sobota
Cały dzień zmarnowany. Admini powinni lepiej pilnować strony KOD-u.
Napatoczył się jakiś natręt, Bronek_spod_żyrandola. Napisał najpierw,
że się z nami nie do końca zgadza i chciałby porozmawiać. Kilka osób
mu słusznie napisało, żeby spadał na bambus, ale potem pojawił się taki
jeden, który zaczął pisać, że tak nie można, żebyśmy się nie zachowywali
jak pisowcy i że warto rozmawiać. Niby admin, ale potem, zamiast się
mocować z tym całym Bronkiem, to się wycofał i w końcu sam zostałem.
No i ten Bronek mnie pyta, co się właściwie takiego strasznego
dzieje. No to mu grzecznie odpowiadam, że musi być chyba ślepy, jeśli
nie widzi. Myślałem, że go zniechęcę i sobie pójdzie, ale on dalej,
żebym mu konkretnie odpowiedział. No to mu napisałem:
Powraca duszna atmosfera z lat 2005-2007. Tak jak wówczas, PiS chce nam wmówić, że nie robi niczego nadzwyczajnego, ale demontaż demokracji zawsze zaczyna się niepozornie, małymi kroczkami, zgodnie z taktyką salami – odkrawania niewielkich plasterków. Jest jednak gorzej niż wówczas, a zagrożenie jest poważniejsze, ponieważ tym razem PiS rządzi samodzielnie i nie musi się liczyć z nikim i niczym.
Ale to był jakiś lepszy magik, bo prawie natychmiast mi napisał:
Proszę napisać coś od siebie, a nie kopiować wstępniaki Kurskiego z »Wyborczej«.
Nie wiem, jak się zorientował, ale mu napisałem, że nawet nie wie,
o czym pisze, bo Kurski to działa w PiS i ma zawłaszczać media, i że coś
mu się pomerdało. A on mi na to, że to ja nie wiem, bo jest dwóch
Kurskich, a ten, co to napisał, to Jarosław, nie Jacek. Sprawdziłem
podpis pod tym tekstem, co go skopiowałem, i faktycznie, jest jakiś
Jarosław Kurski w „Gazecie”. Nawet nie wiedziałem, zawsze tam czytam
tylko dodatek samochodowy. Już byłem wkurzony, więc poszedłem sobie
kupić sushi do marketu na dole i myślałem, że się natręt przez ten czas
odczepi. Ale jak wróciłem, to już miałem pięć komentarzy od niego
z pytaniami, co mi konkretnie przeszkadza.
Nie chciałem wyjść na mięczaka, więc się szybko zastanowiłem
i napisałem mu, że PiS robi zamach na Najwyższy Trybunał Konstytucyjny.
Tamten od razu mi napisał, że nie ma czegoś takiego. Sprawdziłem. No,
faktycznie, nie ma, ale już sobie nie mogłem pozwolić na wtopę, więc
mu wyjaśniłem, że słowo „Najwyższy” dodałem z szacunku dla trybunału.
Bardzo byłem z siebie zadowolony, ale tamten drążył, jak to we mnie
uderza osobiście. No to mu napisałem, że jak będę miał jakąś sprawę
do trybunału i się poskarżę, to pisowscy sędziowie wydadzą
pisowski wyrok.
A tamten na to: że trybunał nie wydaje wyroków, tylko orzeczenia,
bo nie jest sądem karnym; że sam nie mogę tam złożyć żadnej skargi,
bo to tak nie działa i obywatele nie mogą sami składać skarg do TK;
że tam jest piętnastu sędziów, więc pięciu nie spowoduje, że to będzie
pisowski sąd. Strasznie mnie wnerwił, szczególarz jeden. Wiadomo
przecież, że nie chodzi o jakieś tam detale, tylko o zawłaszczanie
państwa! Dureń jeden tego nie rozumie?!
Tak się wnerwiłem, że mu napisałem:
Spadaj na drzewo, pisiorze zafajdany!
Od razu dostałem pod tym wpisem ponad 50 lajków. Ale dzień miałem zepsuty.
Niedziela
Dziś mam lepszy humor. Wybierałem się tradycyjnie do galerii, jak to w niedzielę, i pomyślałem, że zaproponuję na Fejsie, żeby tam zrobić jakieś małe spotkanie KOD na żywo.
No i udało mi się namówić kilka osób. Spotkaliśmy się w Starbuniu
we czworo. Przyszedł Janek, okazało się, że pracuje w korpo obok mojego
korpo. Przyszła Wiola, śmieszna taka, z fioletowymi włosami, opowiadała,
że właśnie w zeszłym roku zmieniła płeć. Przyglądałem jej się, żeby
stwierdzić, w którą stronę zmieniła, ale po wyglądzie trudno było
poznać, a głupio było spytać wprost. Chyba z faceta na babkę, skoro
teraz nazywa się Wiola? Ale to dzisiaj nigdy nie wiadomo.
I przyszła Angelika. Strasznie mi się od razu spodobała, ładnie
strzaskana na brąz, ale bez przesady, blondyna, wysoka i w ogóle. Szybko
znaleźliśmy wspólny temat, bo miała najnowszego iPada, a ja właśnie
chcę kupić. Okazało się potem, że oboje jesteśmy z Pomorza, oczywiście
z innej wioski, ale w sumie niedaleko. Ona pracuje w TVN
na recepcji, ale mówi, że już rozmawiała, żeby jej pozwolili spróbować
zrobić jakiś materiał i mają się zgodzić. Czuję, że coś z tego będzie!
To znaczy ze mnie i z Angeli, a nie z jej materiału w TVN.
Niech żyje KOD!
Autor:
Łukasz Warzecha
Dziennikarz, publicysta, autor książek.
Za: http://wpolityce.pl/polityka/273235-kod-z-pamietnika-bojownika-spadaj-na-drzewo-pisiorze-zafajdany?strona=1
OD REDAKCJI: Nie jesteśmy zwolennikami PiS, ale stan umysłu miłośników PO zawsze nas zastanawiał i skłaniał do zadumy oraz refleksji. :)