O
godzinie 17:00, 1 sierpnia 1944 roku wybuchło Powstanie Warszawskie.
Nazywane przez wielu coraz częściej i głośniej "narodową katastrofą" za
co im się ostro dostaje. Czy powstanie rzeczywiście zasługuje na miano
katastrofy? Jak najbardziej.
Ten
zbrojny zryw, był kolejnym z "dziecięcych tupnięć nogą mającym zwrócić
uwagę dorosłych na los Polski". Efektem myślenia opartego na złudzeniach
i na oderwanej od rzeczywistości wizji politycznej. Kolejnym z
nieuzasadnionych powstań w historii naszego przeromantycznego Narodu. Na
zdrowy rozsądek, fiasko „Ostrej Bramy” tj. rozpoczętej 7 lipca tego
samego roku operacji militarnej (lub Powstania Wileńskiego) Armii
Krajowej, w ramach akcji „Burza” której celem było samodzielne
wyzwalanie poszczególnych miast z niemieckich rąk przed wkroczeniem
Armii Czerwonej, powinno być ostrzeżeniem na tyle mocnym aby zaniechać
jakichkolwiek późniejszych prób tego samego typu.
Jednak,
jak wiemy tego rozsądku zabrakło już w sierpniu. Ani powstanie Wileńskie
ani Warszawskie nie osiągnęły żadnego z zamierzonych celów. Oba
poniosły militarną i polityczną klęskę. Stołeczne w szczególności.
Klęskę okupioną niewyobrażalnymi stratami i cierpieniami – faktycznym
rozbiciem Armii Krajowej, utratą dużej części
młodej inteligencji oraz reperkusjami społecznymi spowodowanymi
doszczętnym zniszczeniem Warszawy. Osłabieniem polskich środowisk
niepodległościowych i podważeniem zaufania społeczeństwa do rządu RP na
uchodźstwie – tym samym znacznie ułatwiając Stalinowi sowietyzację
Polski.
W czasie
walk w Warszawie zginęło około 18 tysięcy powstańców, a 25 tysięcy
zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej wynosiły około 180 tys.
zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy tj. ok. 500 tys.,
wypędzono z miasta. Warszawa przy użyciu dynamitu i ciężkiego sprzętu
została zrównana z ziemią. To w końcu ogrom strat dóbr kultury i pomników historii narodu polskiego.
Młodzi
żołnierze i harcerze, którzy brali w nim udział zostali okłamani i nie
mogli przewidzieć czy ich walka i śmierć pójdą na marne.Winnymi są ich
dowódcy. Przede wszystkim pamiętać należy o tzw. ofiarach ubocznych
czyli Bogu ducha winnych cywilnych mieszkańcach stolicy. 1 sierpnia,
powinien być dniem żałoby narodowej. Generał Władysław Anders,
stwierdził że on sam a “ także wszyscy moi koledzy w Korpusie (byli)
zdania, że w chwili, kiedy Niemcy wyraźnie się walą, kiedy bolszewicy
tak samo wrogo weszli do Polski i niszczą tak jak w roku 1939 naszych
najlepszych ludzi – powstanie w ogóle nie tylko nie miało żadnego sensu,
ale było nawet zbrodnią. (…)”.
Wspominając
Powstanie’44 należy pod uwagę brać wszystko. Jak napisał kiedyś prof.
Bartyzel, “nadludzki wręcz heroizm żołnierzy, którzy posłuszni rozkazowi
poszli walczyć i ginąć – im wieczna chwała; – militarny i polityczny
bezsens decyzji o jego wywołaniu, którego ślepy tylko (lub zaślepiony)
mógł nie dostrzec, (…) tym, którzy podjęli tę decyzję, najsurowszy osąd
historii, skoro nie można było ich postawić przed sądem wojennym,
słusznie im należnym”. Okulicki, Pełczyński, Chruściel i Bór –
Komorowski. Nie róbmy z tych ludzi bohaterów.
Wszyscy dzisiaj pamiętają. Ale należy pamiętać i wyciągać wnioski.
Arkadiusz Jakubczyk
obraz: Jakub Różalski